0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Albert Zawada / Agencja GazetaAlbert Zawada / Agen...

Prokuratura Regionalna w Szczecinie zrobiła w środę 30 listopada 2022 roku nalot na Prokuraturę Rejonową Warszawa-Mokotów. Dwie prokuratorki ze Szczecina weszły pod nieobecność Ewy Wrzosek do jej pokoju, w prokuraturze. Zabrały jej dwa komputery służbowe i pendrivea.

Z informacji OKO.press wynika, że innej prokuratorce zabrano prywatny telefon, a dwie kolejne przesłuchano. O szczegółach akcji w mokotowskiej prokuraturze piszemy w dalszej części tekstu.

Prokurator Wrzosek o przeszukaniu dowiedziała się w czwartek 1 grudnia, gdy przyszła do pracy. W środę była w na rozprawach w sądzie. Kilka dni wcześniej dostała polecenie służbowe, że ma tam iść. Przypadek?

Prokuratura Regionalna akcję w mokotowskiej prokuraturze przeprowadziła w związku ze śledztwem dotyczącym ujawnienia tajemnicy ze śledztwa (czyn zabroniony z artykułu 241 kodeksu karnego). Wrzosek o zabraniu komputerów dowiedziała się rano, gdy weszła do pokoju. Początkowo nie było wiadomo o co chodzi, po południu na stronie Prokuratury Regionalnej w Szczecinie ukazał się komunikat.

Prokuratura napisała w nim, że wystąpiła do Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN o uchylenie immunitetu Ewie Wrzosek, bo chce jej postawić zarzut ujawnienia informacji ze śledztwa. Wniosek wysłano w czwartek 1 grudnia. Według prokuratury Wrzosek miała przekazywać urzędnikowi ze stołecznego ratusza materiały ze śledztw, dotyczących dwóch wypadków z udziałem miejskich autobusów w Warszawie.

Chodzi o wypadki wykorzystane do uderzania w prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, który w połowie 2020 roku był kontrkandydatem Andrzeja Dudy o stanowisko prezydenta kraju. Prokuratura na poparcie swoich zarzutów w komunikacie powołuje się na korespondencję jaką prokurator Wrzosek miała prowadzić z urzędnikiem ratusza na komunikatorze ze swojego telefonu. Piszemy o tym w dalszej części tekstu.

Prokurator Wrzosek potwierdza, że znała urzędnika ratusza, który był wcześniej szefem Komendy Stołecznej Policji. Miała też z nim kontakt. Kwestionuje jednak prawdziwość ujawnionej przez prokuraturę korespondencji. Zarzuca, że jest ona zmanipulowana przy pomocy oprogramowania Pegasus, które latem 2021 roku służby specjalne wykorzystały do włamania się na jej telefon. W tej sprawie toczy się odrębne śledztwo w stołecznej prokuraturze.

I pojawia się teraz pytanie, czy po to użyto Pegasusa, by zebrać haki na niepokorną prokurator. I czy zrobiło to CBA, które prowadzi śledztwo przeciwko Wrzosek pod nadzorem szczecińskiej prokuratury.

To ta służba dostała środki z Funduszu Sprawiedliwości na zakup programu szpiegującego Pegasus. Jest jeszcze jedno pytanie. Czy będzie uderzenie, w kolejnych prokuratorów ze stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia, do którego też należy Wrzosek. Po co? By przestraszyć prokuratorów.

AKTUALIZACJA: W czwartek wieczorem, już po opublikowaniu naszego tekstu pojawiła się informacja Prokuratury Okręgowej w Warszawie, że w związku z zarzutami prokuratury wszczęto przeciwko Wrzosek postępowanie dyscyplinarne. I z tego powodu została zawieszona na pół roku w obowiązkach służbowych. Dyscyplinarkę zrobiono też wiceszefowej Prokuratury Rejonowej Warszawa - Żoliborz Małgorzacie M., która według prokuratury miała przekazywać Wrzosek informacje ze śledztwa. Ją też zawieszono na pół roku i dodatkowo odwołano ją z funkcji wiceszefowej prokuratury.

Prokurator Ewa Wrzosek za krytykę Ziobry i jego ludzi jest represjonowana. W styczniu 2021 roku wraz z grupą prokuratorów z Lex Super Omnia została karnie zesłana do pracy w Polskę. Trafiła do Śremu, ale dostała tam dużo poparcia od obywateli. Wysyłali mej m.in. kartki pocztowe. Fot. Lex Super Omnia.

Jak prokuratura miała wziąć na cel Wrzosek

Prokuratura Regionalna w Szczecinie w swoim komunikacie informuje, że prowadzi śledztwo, w którym zarzuty ma postawione już 26 osób. Chodzi o śledztwo dotyczące zakładów chemicznych w Policach. Podejrzane są m.in. osoby z kierownictwa firmy. Śledztwo toczy się w kierunku milionowych strat, jakie z powodu ich działalności miała ponieść firma.

W tej sprawie miał pojawić się wątek korupcji związany z obietnicą zatrudnienia w stołecznym ratuszu. W ramach tego wątku zabezpieczono telefon komórkowy dyrektora Biura Bezpieczeństwa i Zarządzenia Kryzysowego Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy Michała D. To były Komendant Stołeczny Policji, w latach 2014 - 2016.

Został on zatrzymany w środę 30 listopada 2022 roku i postawiono mu zarzuty ujawnienia niejawnych materiałów. Były szef stołecznej policji uważa, że sprawa jest „czysto polityczna”.

Teraz z komunikatu prokuratury wynika, że już wcześniej zatrzymano telefon Michała D. Było to w październiku 2020 roku. Z komunikatu prokuratury wynika, że gdy zorientował się on, że do pomieszczeń urzędu weszli funkcjonariusze „usiłował zniszczyć materiał dowodowy zapisany w telefonie, co uchwyciły kamery monitoringu ratusza”.

Przeczytaj także:

I to informacje z telefonu byłego komendanta miały zwrócić uwagę prokuratury na Ewę Wrzosek. „Pomimo próby zatarcia śladów w wyniku oględzin telefonu ujawniono informacje i dokumenty z prokuratorskich postępowań, w tym korespondencję wskazującą, że Ewa W. przekazywała Michałowi D. informacje z prowadzonych śledztw, w tym związane z kierunkiem ich prowadzenia oraz zgromadzonego w nich materiału dowodowego” - pisze w komunikacie szczecińska prokuratura.

To dlatego w środę 30 listopada prokuratura weszła do mokotowskiej prokuratury zabrać komputery Wrzosek. Po co jednak przesłuchano dwie kolejne prokuratorki, a trzeciej zabrano telefon? Prokuratura nie ujawnia.

Dwie z tych prokuratorek to członkinie stowarzyszenie prokuratorów Lex Super Omnia, podobnie jak Wrzosek. Czy prokuratura uderzy jeszcze w stowarzyszenie, które broni niezależności prokuratury i jest ostrym recenzentem Zbigniewa Ziobry oraz jego ludzi w prokuraturze?

OKO.press zapytało szczecińską prokuraturę, czy materiał przeciwko prokurator Wrzosek opiera się na materiałach zdobytych przy pomocy Pegasusa. Rzecznik prokuratury regionalnej Marcin Lorenc nie odpowiedział, czy go użyto. Powiedział jedynie, że czynności operacyjne w tej sprawie akceptował sąd.

Jak dwa wypadki autobusów wykorzystano przeciwko Trzaskowskiemu

Przeciwko Wrzosek mają świadczyć zapisy jej rozmów z Michałem D., których prawdziwość niepokorna prokurator kwestionuje. Miały one dotyczyć informacji ze śledztw dotyczących dwóch wypadków z udziałem autobusów miejskich w Warszawie.

Chodzi o głośny wypadek na moście Grota-Roweckiego w czerwcu 2020 roku. Tam autobus przebił barierę i spadł z wiaduktu. Zginęło jedna osoba. Kierowca tego autobusu był pod wpływem narkotyków, niedawno sąd skazał go na 7 lat więzienia (nieprawomocnie).

Drugi wypadek miał miejsce na ulicy Klaudyny na Bielanach, w lipcu 2020 roku. Tam autobus staranował cztery osoby i uderzył w latarnię. Ranna została starsza osoba. Pojawiły się informacje, że kierowca tego autobusu też mógł być pod wpływem narkotyków, ale potem okazało się, że brał tylko leki uspokajające. Oba autobusy były firmy Arriva, która świadczyła usługi na zlecenie miasta.

Mimo to te dwa wypadki zostały wykorzystane do ataku na prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, który wtedy kandydował na prezydenta Polski. Zarzucano mu brak nadzoru nad komunikacją miejską.

Według szczecińskiej prokuratury Ewa Wrzosek miała przekazywać informacje ze śledztwa dotyczącego tych wypadków, właśnie Michałowi D.

Śledztwo toczyło się w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Żoliborz. Według prokuratury jej wiceszefowa Małgorzata M. - prokuratura też wystąpiła o uchylenie jej immunitetu - przekazywała informacje bezpośrednio Wrzosek. I miały one trafić do Rafała Trzaskowskiego.

Campus Polska Przyszłości Rafała Trzaskowskiego będzie najważniejszym politycznym wydarzeniem otwierającym kampanijną jesień. Na zdjęci Trzaskowski w Bydgoszczy, 10 czerwca 2022, Fot. Roman Bosiacki / Agencja Wyborcza.pl
Według prokuratury Michał D. interesował się informacjami ze śledztwa ws. wypadków autobusów; by przekazywać je Rafałowi Trzaskowskiemu. Fot. Roman Bosiacki/Agencja Wyborcza.pl

Prokuratura: Mamy zapisy rozmów

Na poparcie zarzutów prokuratura regionalna w komunikacje przedstawia zapisy rozmów pomiędzy prokurator Wrzosek a Michałem D. Miał on prosić o wyniki badać krwi i moczu, na obecność narkotyków u kierowców autobusów.

Treść rozmów - jak podaje prokuratura - pochodzi z telefonu zatrzymanego Michałowi D. „A tak serio Małgoś zależy mi na inf o wynikach krwi. Top secret oczywiście. Da się” - miała pisać do wiceszefowej żoliborskiej prokuratury Wrzosek.

A do Michała D.: „Dawaj do RT [Trzaskowskiego - red.] zanim dotrze z innego źródła”.

A potem do Małgorzaty M., wiceszefowej prokuratury: „Gosieńka RT jest Twoim dłużnikiem - a ja trzy razy bardziej”.

Prokuratura nie ujawnia w komunikacie skąd ma rzekomy zapis rozmów Wrzosek z innymi osobami niż Michał D. To mocna poszlaka, że włamano się na jej telefon. A skoro tak, to jest pytanie na co sąd dał zgodę prokuraturze i CBA. I czy sąd wiedział, że daje zgodę na inwigilację Pegasusem.

Według prokuratury Wrzosek miała sugerować linię obrony kierowcy autobusu: „powinien iść na brak znamion 174”; „adw niech idzie na posiedzenie z wydrukami z gazet i złoży do akt (…) wyjdzie na to ze skazali go zanim został mu postawiony zarzut (jak przy szydło)” [pisownia oryginalna z dokumentów prokuratury].

Prokuratura stawia też tezę, że prokuratorka „była bezpośrednio zaangażowana politycznie w epicentrum kampanii wyborczej”. O czym ma świadczyć jej rzekoma wiadomość do byłego komendanta policji: „politycy platformy chcą zrobić szoł medialny. Odradzałam, może posłuchają”.

Prokuratura ujawnia, że posiada też wiadomości kierowane przez Michała D. do Rafała Trzaskowskiego. Ma z nich wynikać, że przekazywał mu na bieżąco ustalenia śledztwa ws. wypadków.

D. miał pisać: „Jutro ok 9.00 ma być wynik z krwi. Jak będzie dodatni idzie Prokuratura z kierowcą na areszt”(...).

„Mocz czysty jak Pan wie. Decyzja prokuratora kierowca jednak został zatrzymany. Czekają na wynik krwi. Będę go miał pierwszy. Dam znać”.

Nie są to jednak żadne, niejawne informacje. Równie dobrze mogły być one publicznie dostępne i Michał D. mógł je wyczytać w internecie, bo prasa interesowała się tymi wypadkami. A wyrwane z kontekstu wiadomości prokuratura opatrzyła własnymi komentarzami.

Za to prokuratura chce postawić Wrzosek zarzut nakłonienia wiceszefowej żoliborskiej prokuratury - w celu osiągnięcia korzyści dla siebie i Michała D. - do przekazywania informacji ze śledztwa. Chce też ją oskarżyć o niedopełnienie obowiązków i zaangażowanie się w działalność polityczną.

Małgorzacie D. prokuratura chce zaś postawić zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych i ujawnienia informacji ze śledztwa nieuprawnionej osobie.

Dlaczego Wrzosek wysłano w środę do sądu

Prokurator Wrzosek nie wątpliwości, że spawa ma związek z jej ostrą krytyką prokuratury Ziobry i jest próbą zastraszenia. Wiąże to też z włamaniem na jej iPhona latem 2021 roku przy pomocy Pegasusa. To szpiegowskie oprogramowanie kupiło CBA, które prowadzi obecne śledztwo, w którym Wrzosek ma dostać zarzuty. Prokuratura tylko je nadzoruje.

Wrzosek już wcześniej podkreślała, że oprogramowanie pozwala na totalną inwigilację oraz na manipulowanie treści wiadomości. Taki zarzut wcześniej stawiał też senator Krzysztof Brejza, który również był inwigilowany Pegasusem.

Wrzosek w rozmowie OKO.press zapowiada, że będzie chciała zaskarżyć do sądu zabranie jej komputerów. Mówi, że była na nich zalogowana do konta bankowego i prywatnej skrzynki mailowej. I teraz prokuratura ma do tego dostęp.

Podkreśla, że niedawno dostępu do jej skrzynki mailowej oraz jej prywatnego telefonu żądał stołeczny prokurator, który prowadzi śledztwo ws. jej inwigilacji Pegasusem. Wrzosek ma w tej sprawie status osoby pokrzywdzonej i odmówiła przekazania loginu do skrzynki mailowej oraz telefonu.

Prokurator zastanawia się, czy przeszukanie akurat w środę 30 listopada, gdy była cały dzień w sądzie - było przypadkowe. Bo tydzień temu dostała polecenie od szefowej prokuratury na Mokotowie, że ma iść 30 listopada do sądu. Była tam w zastępstwie innego prokuratora. „Prokuratora, który mógł sam iść do sądu, bo wczoraj był w pracy” - podkreśla w rozmowie z OKO.press Ewa Wrzosek.

Pyta dlaczego przy przeszukaniu jej pokoju była tylko kierowniczka sekretariatu, a nie było szefowej prokuratury Moniki Laskowskiej lub jej zastępców.

Z artykułu 222 kodeksu postępowania karnego wynika, że przy takiej czynności powinien być szef prokuratury lub jego zastępca. „Gdy zapytałam szefową dlaczego nie była podczas przeszukania, powiedziała, że miała ważniejsze sprawy. Sprawozdanie statystyczne" - mówi Wrzosek.

Senator Krzysztof Brejza
Senator Krzysztof Brejza z PO też był inwigilowany Pegasusem. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Będzie uderzenie w Lex Super Omnia?

W środę 30 listopada 2022 roku prokuratorki ze Szczecina oprócz zabrania komputerów Wrzosek, zabrały też prywatny telefon innej prokuratorce Joannie Garus. Zaś kolejne dwie prokuratorki z Mokotowa Alicja Gajewska i Marzena Łubik-Ogłozińska zostały przesłuchane. Zrobiono to z zaskoczenia, choć wcześniej powinny one dostać wezwanie na przesłuchanie.

Gajewska i Garus - podobnie jak Wrzosek - należą do Lex Super Omnia. Gajewska w przeszłości prowadziła też śledztwo wobec oficera ABW, który wjechał w protestujące uczestniczki Strajku Kobiet. Chciała stawiać zarzuty, ale śledztwo jej odebrano.

Z naszych informacji wynika, że prokuratura wczoraj prowadziła czynności wobec osób, które kontaktowały się z Wrzosek, gdy była ona na karnej delegacji w prokuraturze w Śremie. A to w tym czasie włamano się na jej telefon.

Niewykluczone, że szczecińska prokuratura prowadzi jednak szersze śledztwo dotyczące informacji w prasie o śledztwach prowadzonych na Mokotowie. Ściganie za to prokuratorów miałoby wywrzeć efekt mrożący na innych, po to, by prokuratura Ziobry była szczelna.

Niepokorna prokuratorka Ewa Wrzosek za swoją działalność jest represjonowana w postaci wytaczanych jej dyscyplinarek. Zaś za próbę zrobienia śledztwa ws. prezydenckich wyborów kopertowych; Prokuratura Krajowa wszczęła przeciwko niej śledztwo za rzekome przekroczenie uprawnień.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze