0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...
Śledztwo

Prokuratura bada finanse europosła Czarneckiego. Fikcyjnie zatrudniał asystentów?

  • Bianka Mikołajewska

  • Radosław Gruca

  • Wsp.

Jak potwierdziliśmy w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, śledztwo zostało wszczęte w maju 2017 roku. Mimo upływu czasu, wciąż jest prowadzone w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie czy osobom. Z naszych ustaleń wynika jednak, że prokuratorzy przesłuchiwali świadków "na okoliczność" fikcyjnego zatrudnienia asystentów w biurze Ryszarda Czarneckiego we Włocławku, w latach 2011-2015.

Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, w odpowiedzi na pytania OKO.press napisała, że śledztwo „toczy się w sprawie doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem Parlamentu Europejskiego, tj. o czyny z art. 286 § 1 k.k. Postępowanie to zostało zainicjowane zawiadomieniem złożonym przez instytucję publiczną. Obecnie wykonywane są czynności dowodowe".

Szczegółów dotyczących tej sprawy rzeczniczka nie chciała jednak ujawnić, uzasadniając to dobrem postępowania przygotowawczego. Nie odpowiedziała m.in., jaka instytucja złożyła doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Za przestępstwo opisane w art. 286 kk par. 1, czyli za oszustwo, grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Art. 286 kk

§ 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

§ 2. Tej samej karze podlega, kto żąda korzyści majątkowej w zamian za zwrot bezprawnie zabranej rzeczy.

§ 3. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

§ 4. Jeżeli czyn określony w § 1-3 popełniono na szkodę osoby najbliższej, ściganie następuje na wniosek pokrzywdzonego.

Przeczytaj także:

Fikcyjna umowa

Jak ujawniliśmy w grudniu 2020, w sądzie we Włocławku od kilku miesięcy toczy się sprawa, w której o wyłudzenie środków z Sejmu i Parlamentu Europejskiego oskarżony jest Łukasz Z., były poseł PiS, znany z licznych skandali.

Według śledczych, w latach 2012-2014 zorganizował on fikcyjne zatrudnienie dla Grzegorza W. Najpierw zatrudniał go w swoim biurze poselskim we Włocławku, a potem załatwił mu posadę asystenta europosła Czarneckiego (w tym czasie poseł i europoseł mieli wspólne biuro).

W rzeczywistości Grzegorz W. nie wykonywał jednak obowiązków asystenta posła i europosła, lecz przez 2 lata, 5 dni w tygodniu, po kilka godzin dziennie, pracował w prywatnym gospodarstwie rolnym Łukasza Z. i jego ówczesnej żony.

Za swoją pracę otrzymał:

  • 13,2 tys. zł wynagrodzenia z Kancelarii Sejmu RP i
  • 44,2 tys. zł z Parlamentu Europejskiego.

W sprawie przeciwko Łukaszowi Z. europoseł Czarnecki nie usłyszał żadnych zarzutów. Ale w akcie oskarżenia skierowanym do włocławskiego sądu,

umowę o pracę zawartą pomiędzy Ryszardem Czarneckim i Grzegorzem W. prokurator nazywa „fikcyjną”. W innym miejscu pisze, że zatrudnienie mężczyzny w biurze Czarneckiego „miało charakter fikcyjny”.

W jednym z zarzutów przeciwko Łukaszowi Z. prokuratura wskazuje, że doprowadził on PE do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w taki sposób, że "za pośrednictwem ustalonej osoby - posła do Parlamentu Europejskiego przekazał do Sekretariatu Generalnego PE" dokumenty poświadczające pracę Grzegorza W. w biurze europosła i wnioski o zwrot kosztów związanych z tym zatrudnieniem.

Z aktu oskarżenia przeciwko Łukaszowi Z. nie wynika, jaką rolę odegrał w tym oszukańczym procederze Czarnecki.

Asystenci Czarneckiego, współpracownicy Łukasza Z.

Jak nieoficjalnie ustaliło OKO.press, warszawscy prokuratorzy w śledztwie rozpoczętym w 2017 roku, przesłuchiwali wiosną 2020 roku osoby związane z posłem Łukaszem Z. Pytali, czy wiedzą coś o sytuacjach podobnych do tych z zatrudnieniem Grzegorza W.

Jeden z byłych współpracowników Łukasza Z. i radny Włocławka - Jan S. miał zeznać, że pracując w biurze poselskim Łukasza Z. również formalnie był zatrudniony przez około rok jako asystent Czarneckiego.

Przez cały czas faktycznie pracował jednak dla Łukasza Z., a z Czarneckim miał incydentalny kontakt. Europoseł korzystał z jego pracy zaledwie kilka razy.

Kilka lat temu głośno było o innej współpracownicy Łukasza Z., która przez jakiś czas pracowała u Czarneckiego. Chodziło o działaczkę młodzieżówki PiS, z którą - jak ujawniły media - posła łączył romans. Lidia W. najpierw była zatrudniona w biurze europosła Czarneckiego, a potem, gdy Czarnecki dostał się do PE z innego okręgu i gdzie indziej otworzył biuro, przeszła do biura europosła PiS Kosmy Złotowskiego (które mieściło się już pod innym adresem niż biuro Ł.).

Latem 2016 roku "Fakt" ujawnił, że kobieta w rzeczywistości pracuje w biurze Łukasza Z. Gdy dziennikarze zgłosili się tam, udając chętnych do wstąpienia w szeregi PiS, Lidia W. wręczyła im ankiety członkowskie. Po zakończonej pracy zamykała biuro Łukasza Z.

Europoseł Złotowski tłumaczył wówczas, że Lidia W., choć jest jego pracownicą, nie musi przychodzić do pracy w jego biurze. A Łukasz Z. przekonywał, że kobieta siedzi u niego, bo jest wolontariuszką stowarzyszenia mieszczącego się pod tym samym adresem.

Z aktu oskarżenia przeciwko Łukaszowi Z. wynika, że była jeszcze przynajmniej jedna osoba, która współpracowała z nim, a była zatrudniona również u Czarneckiego. To kobieta o inicjałach I.D. Pracowała dla Łukasza Z. w latach 2008-2015. Z roczną przerwą (w 2012) na zatrudnienie u europosła Czarneckiego.

Nie udało nam się ustalić, czy Lidia W. i I.D. były przesłuchiwane przez warszawską prokuraturę i pytane o obowiązki w biurze europosła Czarneckiego.

Gdy pod koniec 2020 roku zapytaliśmy Ryszarda Czarneckiego o zatrudnienie asystentów związanych ze Zbonikowskim mówił: „Ci ludzie pracowali jako moi asystenci, ja ich zatrudniałem i była umowa, że będą mieli dyżury poselskie w moim biurze. Tyle mam w tej kwestii do powiedzenia”.

Gdy w 2016 pytano go o komentarz w sprawie zatrudnienia Lidii W. w biurze europosła Złotowskiego i pracę dla Łukasza Z. Czarnecki odparł: „Według mojej wiedzy [asystenci] nie mogą pracować na rzecz posłów krajowych, bo mają pracować wyłącznie na rzecz europarlamentu”.

Potwierdził więc, że wie, że praca asystentów europosłów dla posłów krajowych jest jest niezgodna z regułami PE.

Śledztwo ws. delegacji

Latem ubiegłego roku OKO.press ujawniło, że Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) skierował do polskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez europosła Czarneckiego.

Według śledczych UE, pobierał on nienależne zwroty kosztów podróży służbowych i diety.

Raport dotyczący kosztów podróży Czarneckiego OLAF przekazał polskiej Prokuraturze Krajowej już w maju 2019 roku. „OLAF zalecił także Parlamentowi Europejskiemu odzyskanie nienależnie wydanych kwot” – poinformowało nas biuro prasowe urzędu.

Zawiadomienie OLAF trafiło do Prokuratury Okręgowej w Zamościu. Artur Szykuła, wiceszef i zarazem rzecznik prasowy zamojskiej prokuratury, potwierdził, że prowadzi ona postępowanie „w sprawie doprowadzenia Parlamentu Europejskiego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, przy składaniu wniosków o zwrot kosztów podróży służbowych przez jednego z europosłów, tj. o czyn z art. 286 par. 1 kk i inne”.

Jak ustaliła później "Rzeczpospolita", OLAF zakwestionował rozliczenia Czarneckiego na łączną kwotę 100 tys. euro. Dotyczyły one podróży europosła z 9 lat.

Unijni kontrolerzy badali m.in. liczne przejazdy Czarneckiego różnymi samochodami, które nie należały do niego. Po sprawdzeniu okazało się, że właściciele tych aut zaprzeczyli, by pożyczali je posłowi. Na przykład w jednym z rozliczeń Czarnecki wpisał, że w lutym 2012 roku jeździł fiatem punto cabrio (podając dokładne dane auta). A właściciel samochodu zeznał, że 11 lat wcześniej samochód został rozbity i zezłomowany. Inna osoba, której autem miał jeździć do europarlamentu Czarnecki stwierdziła, że go nie zna i nigdy nie świadczyła na jego rzecz żadnych usług transportowych.

;
Na zdjęciu Bianka Mikołajewska
Bianka Mikołajewska

Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.

Na zdjęciu Radosław Gruca
Radosław Gruca

Pisał m.in. dla "Gazety Wyborczej", "Dziennika" i "Faktu"; współpracuje z kanałem Reset Obywatelski. Autor książki "Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ, który ją kryje". Od sierpnia 2020 w OKO.press.

Komentarze