Państwowa komisja do spraw pedofilii w swoim raporcie z 26 lipca zawarła oficjalne stanowisko Prokuratury Krajowej w sprawie interpretacji art. 240 kodeksu karnego. Przepis ten został znowelizowany 13 lipca 2017 roku. Od tamtego czasu do trzech lat więzienia grozi tym, którzy nie zawiadamiają niezwłocznie organów ścigania, “mając wiarygodną wiadomość” o niektórych przestępstwach seksualnych, w tym pedofilskich.
Zobacz, o jakie przestępstwa chodzi
- obcowanie płciowe z małoletnim poniżej lat 15;
- prezentowanie małoletniemu poniżej lat 15 pornografii lub czynności seksualnych;
- zgwałcenie małoletniego poniżej lat 15;
- zgwałcenie zbiorowe,
- kazirodcze
- lub ze szczególnym okrucieństwem.
Wydawało się, że ta nowelizacja będzie postrachem biskupów tuszujących przestępstwa pedofilskie swoich podwładnych. W ostatnich latach media opisały jednak co najmniej kilka spraw, w których biskupi mieli “wiarygodną wiadomość”, ale nie przekazywali jej organom ścigania nawet po 2017 roku. Do dzisiaj prokuratura nie postawiła zarzutów żadnemu z nich.
Raport komisji ds. pedofilii ujawnił, że za bezkarność biskupów odpowiada podległa Zbigniewowi Ziobrze Prokuratura Krajowa. Czytamy w nim, że komisja złożyła wniosek do PK, w którym prosiła o uchylenie decyzji odmawiającej wszczęcia śledztwa w sprawie biskupa, który nie zawiadomił o czynach popełnionych przez podległych mu księży i wznowienie postępowania.
W odpowiedzi z 21 kwietnia 2021 roku. Prokuratura Krajowa odpisała, że zgodnie z jej stanowiskiem “zarówno powzięcie wiadomości, jak i zaniechanie jej niezwłocznego przekazania organowi ścigania muszą zaistnieć po wprowadzeniu przez ustawodawcę sankcjonowanego obowiązku”, czyli po 13 lipca 2017.
Oznacza to, że wszyscy – a przynajmniej biskupi – którzy przed tą datą dowiedzieli się o przestępstwach seksualnych i o nich milczą, mogą spać spokojnie. Można bowiem śmiało przyjąć, że stanowisko Prokuratury Krajowej musi być zarazem stanowiskiem Zbigniewa Ziobry. A on jako Prokurator Generalny ma pełną władzę nad prokuratorami i prowadzonymi przez nich postępowaniami. W przypadku niesubordynacji – jak już wiele razy się zdarzało – może odsunąć śledczego od sprawy, zdegradować go, a jego decyzje uchylić.
Komisja naciska na zmianę interpretacji
Komisja ds. pedofilii z interpretacją Prokuratury Krajowej nie zgadza się i apeluje o jej zmianę. Powołuje się na nadesłane jej ekspertyzy karnistów (niewymienionych z nazwiska), którzy podkreślają, że art. 240 kodeksu karnego używa sformułowania “mając wiadomość”, a nie “powziąwszy wiadomość”.
“Tym samym mowa o procesie psychicznym, w którym dana osoba posiada już uświadomioną informację, a nie wyłącznie uzyskała ją w danej chwili, w tym przypadku po połowie lipca 2017 r. Przepis ten dotyczy zatem osób, które określoną wiedzę posiadały wcześniej” – konkludują autorzy raportu.
Komisja podkreśla też, że “niezwłocznie” oznacza “od razu, natychmiast po powzięciu wiadomości, gdy tylko stanie się to możliwe, z wyłączeniem oczywiście wypadków, gdy odsunięcie wykonania obowiązku było wynikiem jakiejś uzasadnionej kolizji interesów”.
Obowiązek niezwłocznego zawiadomienia pojawił w pierwszym dniu obowiązywania nowelizacji, czyli 13 lipca 2017 roku. Po tej dacie niektórzy biskupi z własnej woli zawiadomili o przestępstwach, o których im doniesiono. Był wśród nich opolski biskup Andrzej Czaja, który powiadomił prokuraturę o sprawie Mariusza K., byłego już księdza, który wykorzystał seksualnie 13-letniego Dariusza Kołodzieja.
Precedensowy wyrok
Jak ujawniła jego matka, oficjał polskiej kurii, czyli urzędnik sprawujący w imieniu biskupa funkcje sędziowskie, zataił przed sądem informację o innych skrzywdzonych chłopcach i w 2012 roku ją także namawiał do milczenia. W 2018 roku OKO.press zawiadomiło o tym prokuraturę. Po trzech latach, w marcu 2021, sąd w I instancji skazał ks. Piotra K. za niezawiadomienie o przestępstwie pedofilskim, a także za składanie fałszywych zeznań i nakłanianie do nich.
Prokuratura nie postawiła jednak żadnego zarzutu biskupowi Czai, któremu Mariusz K. wyznawał swoje winy. Biskup miał także dostęp do akt kościelnego postępowania, które – jak ujawnił sąd – zawierały informację o kolejnych ofiarach księdza.
To pierwszy przypadek, jaki znamy, w którym prokuratura postawiła zarzuty duchownemu z art. 240 k.k. I pierwszy, w którym udało się go skazać, choć kara jest śmiesznie niska – były oficjał kurii musi zapłacić 4 tys. zł grzywny i pokryć część kosztów sądowych.
To także prawdopodobnie ostatni za rządów PiS wyrok z art. 240 k.k. za niezawiadomienie o przestępstwie pedofilskim, o którym duchowny dowiedział się przed lipcem 2017 roku. Po wydaniu oficjalnego stanowiska przez Prokuraturę Krajową toczące się obecnie i przyszłe śledztwa zakończą się umorzeniem lub odmową wszczęcia postępowania.
Odpowiedzialności karnej uniknie co najmniej kilku biskupów.
Sprawa Dziwisza
Komisja nie zdradziła, w sprawie którego biskupa Prokuratura Krajowa zajęła swoje stanowisko. W raporcie czytamy, że z własnej inicjatywy komisja powiadomiła dwukrotnie prokuraturę o ukrywaniu przestępstw seksualnych przez zwierzchników księży.
Pierwsze zawiadomienie z marca 2021 roku dotyczyło biskupów Tadeusza Rakoczego (biskupa seniora diecezji bielsko-żywieckiej), Romana Pindla (obecnego biskupa diecezji bielsko-żywieckiej), Piotra Gregera i kard. Stanisława Dziwisza. Trzej pierwsi to hierarchowie z diecezji bielsko-żywieckiej: odpowiednio biskup emeryt, obecny ordynariusz i biskup pomocniczy. W maju 2021 Watykan zakazał Rakoczemu m.in. uczestniczenia w celebracjach publicznych. Najprawdopodobniej była to kara za zignorowanie zgłoszenia Janusza Szymika, wykorzystywanego seksualnie przez bielskiego księdza Jana Wodniaka w latach 1984-1989.
Stolica Apostolska wszczęła także śledztwo w sprawie kard. Dziwisza. Zarzucano mu m.in. zatajenie przestępstw wspomnianego wyżej ks. Wodniaka. W 2012 roku jego historię osobiście przedstawił kardynałowi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Według nieoficjalnych informacji Onetu watykańska komisja oczyściła byłego sekretarza Jana Pawła II z zarzutów.
O tuszowaniu przestępstw pedofilskich przez kard. Dziwisza prokuraturę zawiadomił też europoseł Wiosny Łukasz Kohut. Krakowska prokuratura okręgowa odmówiła wszczęcia śledztwa. W uzasadnieniu napisała – zgodnie z obecnym stanowiskiem Prokuratury Krajowej – że “nie popełnił przestępstwa, ponieważ w latach 2006-2012, kiedy miał dowiedzieć się o ewentualnych czynach zarzucanych księżom, nie było obowiązku zawiadamiania policji lub prokuratury o tego typu przestępstwach”.
Kohut złożył zażalenie do sądu na tę decyzję, ale ten ją podtrzymał, ponieważ do zażalenia ma prawo tylko osoba bezpośrednio pokrzywdzona lub jej rodzina. Takie uprawnienie nie przysługuje także państwowej komisji ds. pedofilii, co dodatkowo utrudnia ściganie osób ukrywających przestępców seksualnych.
Bezkarny jak bp Janiak
Drugie zawiadomienie komisji dotyczyło byłego metropolity gdańskiego Sławoja Leszka Głódzia oraz byłego biskupa bydgoskiego Jana Tyrawy. Obaj zostali uznani przez Watykan za odpowiedzialnych za “zaniedbania” w sprawie przestępstw seksualnych.
Poza tym komisja przekazała prokuraturze 36 zawiadomień o popełnieniu przestępstwa z art. 240 k.k. na podstawie zgłoszeń, które do niej wpłynęły. Nie wiemy, ile z nich dotyczyło biskupów.
Z pewnością należało do nich zgłoszenie Joanny Scheuring-Wielgus i Agaty Diduszko-Zyglewskiej. Na podstawie doniesień medialnych przygotowały listę 22 biskupów, którzy w różny sposób chronili sprawców przestępstw seksualnych. Komisja miała obowiązek przekazać ją organom ścigania, choć tylko w sprawach niektórych udało się zgromadzić dowody na zatajanie przestępstw seksualnych po lipcu 2017 roku.
Lista biskupów, którzy dzięki prokuraturze Ziobry unikną odpowiedzialności może więc być długa. Oprócz wyżej wspomnianych warto przywołać także biskupa kaliskiego Edwarda Janiaka, antybohatera filmu braci Sekielskich.
W zamieszczonym w nim nagraniu widzimy, jak Janiak opędza się od rodziców chłopaka wykorzystanego seksualnie przez księdza. Przekonuje ich, że nie może przyjąć zgłoszenia wszczynającego postępowanie kanoniczne od osoby trzeciej (co nie jest prawdą) i żegna się z nimi słowami „Lepiej nie mogłem was potraktować”.
Do spotkania doszło w 2016 roku. Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie w grudniu 2018 po zawiadomieniu pokrzywdzonych. Biskup Janiak nie zawiadamiał więc prokuratury o zgłoszonym mu przestępstwie przez półtora roku po nowelizacji artykułu 240. Po zawiadomieniu Joanny Scheuring-Wielgus prokuratura odmówiła jednak wszczęcia śledztwa, stwierdzając “brak znamion czynu zabronionego”.
Bp Dziuba czeka na zarzuty
Stanowisko Prokuratury Krajowej może też wpłynąć na toczące się śledztwo w sprawie łowickiego biskupa Andrzeja Dziuby.
Jak ujawniliśmy w OKO.press, od 2011 roku kuria łowicka prowadziła postępowania kanoniczne w sprawie księży Piotra S. i Jarosława W., oskarżanych o wykorzystywanie seksualne nastolatków, którzy nie ukończyli 15 lat. Wszczęcie postępowania kanonicznego oznacza, że biskupi sąd uznał oskarżenia za co najmniej prawdopodobne.
Biskup Dziuba nie powiadomił jednak o tych oskarżeniach prokuratury. Zrobił to jeden z pokrzywdzonych w 2019 roku, gdy przestał wierzyć, że doczeka się wyroku kościelnego sądu.
Co więcej, jak ujawniliśmy, we wrześniu 2017 prokuratura poinformowała kurię, że przyjęła zawiadomienie, według którego m.in. ks. Jarosław W. oglądał filmy pornograficzne z ministrantami. Śledztwo nie zostało wszczęte z powodu przedawnienia. Śledczy zalecili jednak biskupowi Dziubie przeprowadzenie wewnątrzkościelnego dochodzenia. Pouczyli go też o prawnym obowiązku zawiadamiania o przestępstwach seksualnych wobec małoletnich.
Biskup Dziuba został więc wprost poinformowany, że ks. Jarosław W. może być niebezpieczny i że o przestępstwach seksualnych podwładnych mu księży musi zawiadamiać prokuraturę pod groźbą więzienia. Tymczasem Dziuba nie tylko nie wszczął dochodzenia w sprawie księdza W., ale na dodatek mianował go proboszczem oraz katechetą w szkole podstawowej.
Dowody przeciwko biskupowi nie pozostawiają więc wiele pola do interpretacji. Mimo to Prokuratura Rejonowa Łódź-Górna bada sprawę od ponad dwóch lat.
Jasna strona?
Choć stanowisko Prokuratury Krajowej chroni biskupów, może mieć pozytywny wpływ na ściganie przestępców seksualnych. Artykuł 240 k.k. na potencjalnych sygnalistów w Kościele i nie tylko mógł wywierać efekt mrożący. Dochodziły do nas nieoficjalne informacje, że księża boją się dzielenia z prokuraturą wiedzą o przestępstwach seksualnych swoich kolegów z obawy, że to oni zostaną skazani za to, że nie zgłosili ich wcześniej. Oficjalna wykładnia Prokuratury Krajowej może sprawić, że przestaną się bać.
Trzeba jednak pamiętać, że była to wykładnia przygotowana na potrzeby sprawy dotyczącej biskupa. W sprawach szeregowych księży udzielających informacji dotyczących biskupów może nie być przestrzegana.
Jakikolwiek komentarz jest zbędny.
Pełna zgoda.
Murzyni w afryce sa bardziej cywilozowani niz ta hołota rzadzaca w polsce, w glowie sie nie miesci co tu sie wyprawia.
Nie taka polska ważna, jak ją akurat malują.
Generację 500 krzyż na drogę – dzieci i młodzież, kochające ministra Ziobrę za jego wielkoduszność, serdeczność, współczucie dla ich rówieśników i ich bliskich, ofiar kościelnej pedofilii, czeka kariera m.in. w więziennictwie politycznym i ochroniarstwie haremów knurstwa kościelnego.
Przykład idzie z góry, powołanie rośnie, a robota jak robota, ważne że jest.
Na Sądzie Ostatecznym – wątpię, żeby naszym biskupom stanowisko Prokuratury Krajowej w czymkolwiek pomogło.
Eee tam, dla swojaków ziomal Karolek cuś tam już znowu utarguje.
Skąd masz pewność, że tam jest?
Usypiające ględzenie Wojtyły, pasuje tam gdzie nudno, trudno i obłudno. Pozatem, czemu to Sąd Ostateczny miałby się Ziobrze wymsknąć? Właśnie najbardziej tam, machina Ziobry potrzebuje takich jak Karol.
Naprawde nadal wierzysz w Sad Ostateczny? Ogolnie w cokolwiek co ma zwiazek doktryna kk? Tak z ciekawosci pytam.
Ano wierzę. Niezależnie od tego, że biskupi chyba nie wierzą, a w każdym razie tak się zachowują, jakby nie wierzyli, że jest gdzieś jakikolwiek Bóg, który osądzi ich czyny. Dlatego ja konsekwentnie deklaruję się jako katolik, natomiast polscy biskupi nie wiem, kim są, ale katolikami na pewno nie.
Katolik to w mojej opinii inne slowo dla ofiar tych biskupow. Jak ciezko jest sie pozbyc zyciowej indoktrynacji nawet kiedy na wlasne oczy sie widzi zaklamanie przyczynodawcy.
Wszelkie dywagacje prawne są tu wg mnie zbędne. Albo się jest prawym człowiekiem i zawiadamia o tak obrzydliwych przestępstwach, albo się jest kanalią. Tylko tyle na ten temat.
Retroaktywne stosowanie ustaw jest bardzo niebezpiecznym precedensem Znaczy że możecie zostać ukarani za cokolwiek, gdy prawo się zmieni po fakcie.
Tylko że obowiązek niezwłocznego zawiadomienia powinien dotyczyć 'stanu' a nie 'zdarzenia' – czyli posiadania wiedzy, a nie momentu jej zdobycia.
Analogia. Prawo autorskie weszło w Polsce w życie w 1994. Jeśli masz na komputerze pirackiego Windowsa 3.11 zainstalowanego w 1993 (kiedy ustawa jeszcze nie obowiązywał), to łamiesz prawo.
Barnaba Krupski "Prawo autorskie weszło w Polsce w życie w 1994. Jeśli masz na komputerze pirackiego Windowsa 3.11 zainstalowanego w 1993 (kiedy ustawa jeszcze nie obowiązywał), to łamiesz prawo."
Bush Junior retroaktywnie przedłużył własność praw autorskich do 75 lat po śmierci autora. Następnie nakłonił do tego inne kraje.
Jeśli następny prezydent przedłuży to prawo o 500 lat, czy to znaczy, że będziemy musieli zniszczyć wszystkie egzemplarze prac Szekspira albo zapłacić odszkodowanie jego potomkom? Co z Orwellem nielegalnie przemycanym i kopiowanym w PRL?
Neoliberalna sakralizacja praw autorskich osiągnęła groteskowy poziom.
Osiągnęłaby, gdyby wartość 500 lat była faktem, a nie majakiem. Dlatego mamy 75 lat ochrony i możemy zastanawiać się nad racjonalnym skróceniem tego czasu, wyłączeniem określonych typów praw itp.
W ocenie karnistów innych niż ci z Prokuratury Krajowej nie ma tu ryzyka retroaktywnego stosowania przepisu. Karze on za przestępstwo popełnione po jego wejście w życie, czyli za niezawiadomienie organów ścigania o posiadanej wiedzy po 13 lipca 2017 r. / Daniel Flis
OK, może macie rację.
>W ocenie karnistów innych niż ci z Prokuratury Krajowej …..
Ktoś jednak wszczyna postępowanie i to raczej nie są inni karniści tylko Prokuratura co nie przesądza jeszcze stanowiska sądu.
A sądy, niezależnie od stanowiska prokuratury, miały w Polsce w dawien dawna bardzo specyficzny stosunek do czarnuchów. Warto przypomnieć młodszemu pokoleniu, że poprzednik pierwszej kucharki tkz. Trybunału "Konstytucyjnego", prof. Andrzej Rzepliński za swoje zasługi dla KK na polu sprawiedliwości został odznaczony przez capo di tutti capi watykańskim medalem Pro Ecclesia et Pontifice…..Takich odznaczeń nie przyznaje się za traktowanie KK na wokandzie na takich samych prawach jak każdego innego pozwanego. Nie wiemy co przyniesie nam przyszłość ale jak na razie pani pierwsza kucharka może jedynie cicho marzyć o takim wyróżnieniu a przecież nie można jej odmówić dobrych chęci.
Można by to zaakceptować wyłącznie, jeżeli powiadomienie o przestępstwie w dniu 13 lipca 2017 r. mieściłoby się jeszcze w pojęciu "niezwłocznie". Jeżeli dowiedział się o przestępstwie np. dwa lata wcześniej, to jest naprawdę oczywiste, że termin na "niezwłoczne" zawiadomienie minął już dawno, brak "niezwłocznego zawiadomienia" nie był wtedy przestępstwem, wobec czego teraz też nie może być karalny.
Miałby Pan rację, gdyby w języku prawniczym "niezwłocznie" było synonimem słowa "natychmiast". Ale właśnie nie jest. Więcej np. tutaj https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/co-oznacza-termin-niezwlocznie-stanowisko-sadu-najwyzszego,41447.html
Proszę się nie skupiać na tym, co słowo "niezwłocznie" nie oznacza, tylko na tym, co oznacza. Zresztą to pod linkiem w żaden sposób nie zaprzecza temu, co napisałem. A w literaturze dot. art. 240 kk nie ma żadnych wątpliwości, że to przestępstwo można popełnić także co prawda składając zawiadomienie o przestępstwie, ale z nieuzasadnioną zwłoką. A to przesądza o tym, że w którymś momencie następuje moment, w którym przestępstwo zostaje popełnione i późniejsze zawiadomienie nie ma już na to wpływu. I jeżeli w tym momencie ten czyn nie był karalny to jego późniejsze skryminalizowanie w KK nie ma już na to żadnego wpływu, bo art. 42 Konstytucji: odpowiedzialności karnej podlega tylko ten, kto popełnił czyn zabroniony ustawą obowiązującą w chwili jego popełnienia.
O,prawnik z fanatycznej sekty ,oplacanej przez kreml.rubelki nie smierdza?
Moment, moment. Nikt tu przecież nie uprawia stosowania prawa wstecz. Nie chodzi o to, czy przestępstwo pedofilskie zostało popełnione przed czy po 13 lipca 2017 r. (ono było cały czas takim samym przestępstwem), tylko o to, co osoba trzecia zrobi z wiedzą o tym przestępstwie przed tą datą i po niej. Jeżeli biskup Iksiński 12 lipca 2017 r. wiedział o jakimś przypadku pedofilii, ale nikogo o tym nie zawiadomił – to nie złamał obowiązującego prawa i nic mu za to nie groziło ani nie grozi (mówimy cały czas o prawie stanowionym, a nie o zasadach moralnych). Jeśli jednak po 13 lipca nadal nie zawiadamiał – to już naruszał prawo.
To tak jakby – powiedzmy – od jutra obowiązywało na terenie zabudowanym ograniczenie prędkości do 40 km/h. Jeśli dziś o godzinie 23:59 będzie Pan jechał 50 km/h – wszystko w porządku. Jeśli jednak minutę później nie zdejmie Pan nogi z gazu, tylko będzie Pan kontynuował tę samą prędkość – to już będzie wykroczenie, niezależnie od faktu, że tę prędkość Pański samochód osiągnął jeszcze przed wejściem nowego przepisu w życie.
Mój post był odpowiedzią dla Konserwatywnego Socjalisty. Ale z jakichś powodów objawił się jako osobny wątek 🙂
Trzeba naprawdę prostą logikę w trybie rodem ze szkoły specjalnej tutaj wykładać, by jej chronić? Jak cieszy, nie być codzień konfrontowanym z programowym i instytucjonalnym tępactwem. Nie być tam, gdzie zgnilizna i samokastracja mentalna to powód do poczucia więzi i dumy.
Strach pomyśleć ile lat będzie trwało doprowadzenie wymiaru sprawiedliwości i sądownictwa do normalności po do prowadzeniu do normalnej władzy?
Te polskie, "normalne władze", zawsze były tak absurdalnymi kompromisami, że czas nigdy nie grał roli. Jak w przypadku chronicznie, nieuleczalnej choroby.
Z tą opinią niezidentyfikowanych karnistów zupełnie nie można się zgodzić. Istotnie kodeks używa pojęcia "mając wiadomość", a nie odwołuje się do momentu powzięcia wiadomości. Jednocześnie jednak stanowi wyraźnie, że karalne jest niezawiadomienie "niezwłocznie". To sformułowanie precyzuje moment popełnienia tego przestępstwa: zostaje popełnione w momencie, gdy posiadający informację o przestępstwie nie złożył powiadomienia najszybciej, gdy tylko obiektywnie mógł to zrobić. W stosunku do przestępstw pedofilskich przed wejściem w życie nowelizacji ten moment już dawno minął. Czyn niepowiadomienia został zatem popełniony przed wejściem w życie nowelizacji kodeksu i nie był przestępstwem w chwili popełnienia. Wszczęcie przeciwko "sprawcy" (niedoniesienia) postępowania byłoby teraz rażącym naruszeniem podstawowych zasad odpowiedzialności karnej – nullum crimen sine lege. Nie można odpowiadać karnie za czyn, który w chwili jego popełnienia nie był przestępstwem (art. 42 ust. 1 Konstytucji RP).
Wątpliwości można by mieć w przypadku, gdyby ktoś dowiedział się o przestępstwie pedofilskim np. na jeden dzień przed wejściem nowelizacji – ale nie, jeżeli dowiedział się o tym rok przed nim czy jeszcze wcześniej.
Opinię karnistów, na których powołuje się komisja ds. pedofilii, podziela dr hab. Mikołaj Małecki, karnista z UJ. Mówił o tym np. tu:
https://wydarzenia.interia.pl/polska/news-dr-malecki-warto-by-organy-scigania-wreszcie-dostrzegly-ten-,nId,3011186
/Daniel Flis
Tylko, że niestety, dr Małecki również ignoruje to, o czym napisałem powyżej. Dokonuje wykładni tego przepisu zupełnie pomijając występujące w nim słowo "niezwłocznie". A tego przy wykładni przepisów robić nie wolno.
Trzeba podkreślić, że zawiadomienie o przestępstwie wymienionym w art. 240 kk z wyraźną i zawinioną zwłoką jest tak samo przestępstwem, jak niezawiadomienie w ogóle. Czyn jest popełniony wtedy, kiedy sprawca ma obiektywnie możliwość niezwłocznego powiadomienia organów ścigania, ale tego robi (z jakiegokolwiek powodu – bez znaczenia, czy chciał umyślnie zataić przestępstwo, czy po prostu olał sprawę). Jeżeli sprawcy się przypomni o tym przestępstwie i złoży zawiadomienie np. rok później, to już tak czy inaczej to przestępstwo niezawiadomienia popełnił. A to przesądza o tym, że ono jest popełniane w dającym się mniej więcej określić czasie – więc jeżeli w tym czasie nie obowiązywał ten przepis, to przestępstwa nie ma, nie było i nie będzie, bo nullum crimen sine lege i lex retro non agit.
I to są, Panie Danielu, argumenty, a nie autorytety.
Czy wiedza o tym, że popełniono przestępstwo ulega przedawnieniu? Ponieważ słowo "niezwłocznie" nie determinuje tego, że jeśli zgłoszenie nastąpi ze zwłoką to niezgłaszający jest niewinny powyższego czynu. Prokuratora zera niestety interpretuje jak chce i niewiele można z tym zrobić. Pozostaje zwrócić się do instytucji unijnych. Tylko to niewiele pomoże bo piSS nie respektuje prawa unijnego jeśli nie jest mu z danymi orzeczeniami po drodze.
Czyn niezawiadomienia jest popełniony w czasie, gdy kończy się "niezwłoczność". Kodeks karny przewiduje obowiązek zawiadomienia niezwłocznego. To nie jest ściśle określony termin, ale jeżeli np. ktoś 13 lipca 2017 r. wiedział o przestępstwie pedofilskim popełnionym 2 lata wcześniej, to raczej nie ma wątpliwości, że termin na \"niezwłoczne\" powiadomienie upłynął już dawno. Wobec czego on \"nie zawiadomił niezwłocznie\" o tym przestępstwie na długo przed wejściem w życie nowelizacji i to jest fakt, który był dokonany, gdy to niepowiadomienie nie było przestępstwem. A zatem nie ma podstaw do pociągnięcia do odpowiedzialności karnej.
Niestety, obecnie, w rzeczywistości prawnej, termin "niezwłocznie" jest przez MS i PK traktowany bardzo dowolnie. Zwykle zgodnie z polityczną orientacją Ministra Sprawiedliwości, nie Prokuratora Krajowego. Taka schizofrenia na szczeblu Państwa.
O, kolejny prawnik z fanatycznej sekty ,oplacanej przez kreml.rubelki nie smierdza?
Jak zawsze wszyscy rowni tylko swinki rowniejsze.
Folwark Zwierzęcy Orwella + Proces Kafki. Ciasno się robi dla myślących w tym kraju.
Choćby "piekło wygasło", znajdzie się "dedykowany" tym personom "ciepły zakątek", nawet jeżeli są "niewierzący choć praktykujący", braku czegoś takiego jak sumienie lub zwyczajna ludzka przyzwoitość nie wspominając. Banda pospolitych hipokrytów, którym żadne sztuczki prawne dobrego imienia nie przywrócą. Choć dla ich ofiar pociecha z tego żadna.
żenada ?
Niezależnie od interpretacji prawniczych jedno jest oczywiste: pedofile i osoby ich kryjące muszą ponieść karę. Ziobro widocznie tego nie wie. Trzeba go zatem wyeliminować z dalszej gry. Kto za?
Idąc tym tokiem rozumowania "stanowiska komisji" i jej bezimiennych karnistów, trzeba by również uznać, że po 13 maja 2017 r. przestępcami mogłyby się stać się także… ofiary pedofilów, które nie złożyły po tym dniu doniesienia. A przynajmniej tak by było, gdyby tą samą nowelizacją nie wprowadzono tam wyłączenia karalności dla pokrzywdzonego, który nie złożył doniesienia o przestępstwie, którego padł ofiarą – wcześniej tego nie było. Nadal zresztą jest to tylko "niepodleganie karze", co oznacza, że po 13 lipca 2017 r. taka ofiara pedofila, która nie doniosła o czynie na policję, postępuje bezprawnie, choć nie będzie za to karana.
O, nastepny prawnik z fanatycznej sekty ,oplacanej przez kreml.rubelki nie smierdza?
O, trzeci pod rząd identyczny komentarz tego samego trolla.
Trollem ciężko nazwać kogoś, kto piszę z sensem i przedstawia prawdę – ta sama z siebie nie ulega zmianie, więc i powtarzanie jej nie jest niczym złym.
I gdzie jest ta prawda w wypowiedziach trolla? Bo jakoś kontrargumentów do tego co napisałem, nie ma żadnych.
Wszystkim kto jeszcze nie widział wiele lat przed Siekielskim, polecam obejrzeć dokument MEA MAXIMA CULPA: MILCZENIE KOŚCIOŁA
https://www.filmweb.pl/film/Mea+Maxima+Culpa%3A+Milczenie+Ko%C5%9Bcio%C5%82a-2012-674461
Ile lat minęło a nic się nie zmieniło. Bylo ciche zezwolenie na tego typu sprawy o czym ksieza wiedzieli i krzywdzili dzieci z pełna świadomością, że będą chronieni. I wyzej w hierarhii tym wieksza zgnilizna i upadłość moralna.
Zero chroniąc duchownych zatajających wiedzę o aktach pedofilskich przejmuje na siebie pełną odpowiedzialność za te procedery. MUSI w przyszłości zostać osądzony zbiorczo za każdą jedną zbrodnię na drodze do wyjaśnienia i zadośćuczynienia której stanął.
Bo za dużo pomówień nie popartych dowodami na podstawie których powinien działać Sąd. Samo dążenie by dorwać się do pieniędzy Parafii czy Diecezji to stanowczo0 za mało….
Święte krowy chcecie karać? Chyba nie wiecie w jakim kraju żyjecie.
Czyli jeśli duchowny nie zgłosił pedofilii przed 13.07.2017, to znaczy już teraz nie ma co zgłaszać, bo tamtego dnia o wszystkim zapomniał.
Sługi kościoła rzymskiego zniewolenia to nie ludzie, więc ich prawo ludzkie nie dotyczy, powinniśmy wobec Nich stosować nauki ich kościoła; gwałcicieli dzieci – publicznie ukrzyżować i spalić na stosie, a zwykłych kościelnych zboków – leczyć prądem. Co do zdrajców finansujących i broniących tych rzymskich szpiegów – szubienica albo chociaż dożywocie bez możliwości zwolnienia przez DudoPiS'a