Prokuratura Krajowa Bogdana Święczkowskiego nadal prze do rozprawy z Igorem Tuleyą. Właśnie złożyła odwołanie na odmowę siłowego doprowadzenia go na przesłuchanie. Teza krótkiego odwołania jest jedna: Tuleya musi być zatrzymany
OKO.press poznało szczegóły złożonego przez Prokuraturę Krajową odwołania od odmowy zatrzymania sędziego Igora Tulei. Odmowę taką wydał 22 kwietnia 2021 roku Adam Roch z Izby Dyscyplinarnej. Teraz prokuratura złożyła na tę decyzję zażalenie.
Rozpozna je inny skład Izby Dyscyplinarnej. Nie został on jeszcze wyznaczony, bo akta sprawy są w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Miała ona rozpoznać wniosek obrońców Tulei o wyłączenie z rozpoznania tej sprawy Adama Rocha. I jak dotąd nie zwróciła akt do Izby Dyscyplinarnej. Złożenie wniosku o wyłączenie nie blokowało wydania przez Rocha swojej decyzji.
Można spodziewać się, że zażalenie Prokuratury Krajowej na odmowę siłowego zatrzymania i doprowadzenia przez policję Tulei Izba Dyscyplinarna rozpozna najszybciej w lipcu 2021 roku. Bo do 18 czerwca posiedzenia Izby są już wyznaczone.
Zażalenie na odmowę zatrzymania Tulei napisał prokurator Czesław Stanisławczyk, który do tej pory zajmował się sprawą karną wytoczoną Tulei. Stanisławczyk pracuje na delegacji w wydziale spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Wydział ten w 2016 roku powołał PiS do ścigania sędziów i prokuratorów.
Stanisławczyk zrobił „karierę” w prokuraturze Ziobry. Jeszcze kilka lat temu był adwokatem i wójtem gminy Laskowa koło Limanowej, w której częstym gościem był poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. Potem został prokuratorem Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu skąd trafił na delegację do Prokuratury Krajowej. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Jego zażalenie na decyzję Rocha jest krótkie - ma 11 stron - i lakoniczne. W większości zawiera przypomnienie, co do tej pory wydarzyło się w sprawie. Stanisławczyk nie cytuje szeroko dotychczasowego orzecznictwa sądów dyscyplinarnych. Powołuje się na kilka komentarzy znanych karnistów, m.in. byłego prezesa Izby Karnej Stanisława Zabłockiego, oraz na wcześniejsze decyzje nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, traktując je jako dotychczasowe orzecznictwo w takich sprawach.
Adam Roch z nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Fot. Mariusz Jałoszewski
Przypomnijmy dlaczego Adam Roch nie zgodził się na siłowe zatrzymanie Igora Tulei. O zgodę na to wystąpił prokurator Stanisławczyk, który chce postawić sędziemu absurdalny i mający cechy politycznego zarzut karny za wpuszczenie dziennikarzy na ogłoszenie swojego orzeczenia, które jest bardzo krytyczne wobec PiS.
W grudniu 2017 roku Tuleya nakazał prokuraturze ponowne podjąć umorzone śledztwo w sprawie głosowania budżetu przez PiS. Głosowanie było w grudniu 2016 roku. W Sejmie było wtedy politycznie przesilenie. Opozycja blokowała Salę Plenarną, pod Sejmem demonstrowali obywatele. Wtedy PiS zdecydował przenieść obrady do Sali Kolumnowej.
Podczas głosowania budżetu doszło jednak do licznych nieprawidłowości. Blokowano w obradach udział posłów opozycji. Na Sali mogło nie być kworum, więc budżet mógł zostać uchwalony nielegalnie. Wszystko to wypunktował Tuleya w swoim orzeczeniu. Dodatkowo wskazał, że posłowie PiS mogli składać w prokuraturze fałszywe zeznania.
Zabolało to PiS, bo orzeczenie zobaczyła cała Polska. Tuleya zgodził się bowiem, by w jego ogłoszeniu wzięli udział dziennikarze. Orzeczenie sędzia wydał na posiedzeniu, które co do zasady są niejawne. Ale kodeks postępowania karnego pozwala sędziemu na uznaniową decyzję w tym zakresie. I Tuleya to zrobił, bo jawności nie sprzeciwiła się też obecna na sali prokurator, która prowadziła wcześniej zakończone umorzeniem śledztwo. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
To nie spodobało się Prokuraturze Krajowej. Wydział spraw wewnętrznych zaczął go ścigać i wystąpił o uchylenie immunitetu, by za jawność orzeczenia postawić mu kilka zrzutów karnych. W czerwcu 2020 roku Jacek Wygoda z Izby Dyscyplinarnej odmówił jednak uchylenia immunitetu uznając, że sędzia mógł wpuścić dziennikarzy, tym bardziej, że Konstytucja gwarantuje obywatelom jawność postępowań sądowych. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Ale prokuratura się odwołała i w listopadzie 2020 roku uchyliła Tulei immunitet. Skład: Piotr Niedzielak, Konrad Wytrykowski, Jarosław Sobutka (złożył zdanie odrębne); zgodził się jednak tylko na postawienie jednego zarzutu karnego. Chodzi o zarzut ujawnienia bez zgody prokuratora materiałów z akt śledztwa przed rozpoczęciem postępowania sądowego.
Tuleya ma go dostać za to, że w uzasadnieniu orzeczenia cytował z akt śledztwa zeznania posłów PiS. Zrobił to, by pokazać dlaczego nakazuje ponowne śledztwo. Prokuratura chce za to postawić mu zarzut z artykułu 241 paragraf 1 kodeksu karnego, za co grozi do dwóch lat więzienia. Izba uchylając immunitet uznała, że cytowanie materiałów z akt przez Tuleyę mogło zaszkodzić śledztwu - przypomnijmy umorzonemu śledztwu. Izba jednocześnie zawiesiła go w obowiązkach służbowych i obniżyła o 25 procent pensję. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Potem prokuratura zaczęła wzywać Tuleyę w charakterze podejrzanego, by postawić mu zarzut karny oraz przesłuchać. Ale sędzia trzy razy zlekceważył wezwanie, bo jak wielu prawników i sędziów nie uznaje legalności Izby Dyscyplinarnej. Ma to oparcie w orzecznictwie starego, legalnego Sądu Najwyższego i TSUE. Ponadto Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że Tuleya nadal jest czynnym sędzią, bo Izba Dyscyplinarna nie jest legalnym sądem, a jej decyzje nie wywołują skutków prawnych. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Dlatego prokurator Stanisławczyk wystąpił o zgodę na zatrzymanie i doprowadzenie przez policję.
Adam Roch z Izby Dyscyplinarnej (były prokurator) wniosek Prokuratury Krajowej procedował przez dwa dni i w nocy 23 kwietnia 2021 wydał zaskakującą decyzję. Odmówił zgody na zatrzymanie. Uzasadnienie jego decyzji jest miażdżące dla prokuratury.
Roch dokonał bowiem innej oceny sprawy niż skład Izby, który uchylił immunitet. Doszedł do wniosku, że w aktach sprawy nie ma dowodów na winę sędziego. Miał bowiem prawo wpuścić dziennikarzy na orzeczenie (nie sprzeciwiła się temu prokurator prowadząca śledztwo). Miał też prawo w uzasadnieniu orzeczenia powoływać się na materiały ze śledztwa, bo orzeczenia sądu mają być zrozumiałe dla obywateli.
Roch podkreślał, że Konstytucja gwarantuje obywatelom prawo do jawności postępowań w sądzie. Zaznaczał, że Tuleya nie naraził też na szwank śledztwa, bo było przecież umorzone. Przypomniał, że sprawa była ważna dla społeczeństwa - dotyczyła rządzącej partii i budżetu państwa.
Roch zasugerował wręcz prokuraturze umorzenie sprawy, bo Tuleya nie popełnił żadnego przestępstwa. W tej sytuacji ocenił, że zatrzymanie sędziego byłoby nielegalne i uderzałoby w konstytucyjnie zagwarantowane prawo obywateli do wolności osobistej oraz nietykalności. Roch przeanalizował też przepisy karne, które mówią kiedy można zatrzymać obywatela. I doszedł do wniosku, że nie wystarczy tylko to, że nie stawiał się on na wezwanie. Uznał, że konieczna jest też ocena zasadności zarzutów jakie chce mu się postawić. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Prokurator Czesław Stanisławczyk w zażaleniu na decyzję Rocha nie polemizuje z całym obszernym i wielowątkowym uzasadnieniem odmowy zatrzymania Tulei. Skupia się właściwie na jednym zarzucie wobec decyzji Rocha. Kwestionuje to, że jako przesłankę zgody na zatrzymanie Roch uznał potrzebę oceny zarzucanego sędziemu czynu. Zarzuca w zażaleniu, że Roch bezpodstawnie ocenił zasadność planowanego przez Prokuraturę Krajową zatrzymania. Uważa, że legalność zatrzymania może zbadać tylko sąd powszechny, który zresztą robi to już po fizycznym zatrzymaniu osoby podejrzanej.
Prokurator Stanisławczyk zarzucił też Rochowi, że sam dokonał oceny materiału dowodowego prokuratury i że jego ustalenia są sprzeczne z wnioskami składu Izby, który uchylił immunitet Tulei. Podkreśla, że są spełnione przesłanki do zatrzymania sędziego z artykułu 247 paragraf 1, bo Tuleya nie stawiał się na wezwania prokuratury. Dlatego wnosi o zmianę decyzji Rocha i wydanie zgody na siłowe zatrzymanie i doprowadzenie przez policję.
Stanisławczyk przypomina w zażaleniu, że Tuleya zamiast przyjść na przesłuchanie brał udział w pikietach w jego obronie pod siedzibą Prokuratury Krajowej. Wytyka mu, że wielokrotnie zapowiadał w mediach, że będzie lekceważył wezwania. Postawę sędziego ocenił jako uporczywe uniemożliwienia ogłoszenia ma zarzutu karnego.
Stanisławczyk na poparcie swoich racji cytuje tylko wybrane fragmenty z decyzji Rocha, które mają potwierdzać jego argumenty o konieczności zatrzymania Tulei. Faktycznie Roch potwierdził, że prokuratura ma prawo zatrzymać podejrzanego w celu ogłoszenia mu zarzutów karnych jeśli ten lekceważy wezwania.
Roch przyznał również, że Tuleya trzy razy nie stawił się na wezwanie do prokuratury. Przyznał ponadto, że została spełniona formalna przesłanka zatrzymania z artykułu 247 paragraf 1 kodeksu postępowania karnego. I zdaniem Stanisławczyka to powinno wystarczyć do wydania decyzji, bez dalszego wgłębiania się w szczegóły sprawy.
Prokurator Czesław Stanisławczyk delegowany do Prokuratury Krajowej. Czeka na sprawę o zatrzymanie Igora Tulei przez nielegalną Izbą Dyscyplinarną. Fot. Mariusz Jałoszewski.
Prokurator Stanisławczyk uważa, że Roch nie mógł oceniać czy Tuleya popełnił przestępstwo. Przypomniał, że sprawa o zatrzymanie jest pochodną sprawy o uchylenie immunitetu, w której bada się tylko czy jest dostateczne podejrzenie popełnienia przestępstwa przez sędziego.
Na poparcie swojego stanowiska przywołał orzeczenia nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, która jak pokazuje praktyka uchyla immunitety sędziom i prokuratorom niemal z automatu wychodząc z założenia, że skoro prokuratura chce stawiać zarzuty to są do tego podstawy. Izba uważa, że danie zgody na proces karny nie przesądza o winie i jest szansą dla sędziów oraz prokuratorów, by mogli wykazać swoją niewinność i się oczyścić. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
To pokazuje, że Izba wpisuje się w cel jaki przyświecał PiS, gdy ją powoływała (ma pomóc wyrzucać z zawodu niepokornych prawników). Dlatego Izba nie wnika za bardzo w to czy zarzuty są zasadne. Nie bada też szerszego kontekstu spraw przeciwko niezależnym sędziom i prokuratorom, którzy są ścigani za obronę wolnych sądów. A stawiane zarzuty karne są tylko pretekstem do ścigania karnego.
Prokurator Stanisławczyk zarzuca wręcz Rochowi, że swoją odmową zatrzymania Tulei deprecjonuje wcześniejszą decyzję Izby o uchyleniu immunitetu. Podkreśla w zażaleniu, że skoro Izba uchylając immunitet Tulei uznała, że bada się tylko uprawdopodobnienie popełnienia przestępstwa to również Roch rozpoznając wniosek o zgodę na zatrzymanie powinien się ograniczyć tylko do tego. Nie powinien merytorycznie oceniać czy Tuleya popełnił przestępstwo i czy jest winny.
Na poparcie tego powołał się na decyzję Izby Dyscyplinarnej w innej sprawie z, której wynika, że postępowanie immunitetowe ma incydentalny charakter w ramach postępowania prokuratury. I dlatego Izba powinna sama ustalać faktów, bo jest to zadanie prokuratury i sądu karnego, który będzie potem prowadził proces sędziego.
Na końcu swojego zażalenia podkreśla jeszcze raz, że do wydania zgody na zatrzymania sędziego wystarczy, że została spełniona formalna przesłanka w postaci ignorowania przez niego wezwania na przesłuchanie. W tym miejscu powołał się m.in. na komentarz do prawa karnego Stanisława Zabłockiego.
Sędzia Tuleya spodziewał się, że prokuratura złoży zażalenie. Sądzi, że inny skład Izby da teraz zgodę na jego zatrzymanie. Bo podobnie było z jego immunitetem. Najpierw była odmowa uchylenia, a potem dano zgodę na ściganie.
Tuleya jednak się nie podaje. I nie boi się prokuratury. Walczy teraz o powrót do pracy w sądzie. Po tym jak Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że nadal jest czynnym sędzia złożył wniosek o przewrócenie go do orzekania w ramach tzw. zabezpieczenia. Taki wniosek poprzedza złożenie pozwu o przywrócenie do pracy. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Ale wniosek nie został jeszcze rozpoznany. Tuleya wraz ze swoim pełnomocnikiem adwokatem, prof. Michałem Romanowskim złożył go na początku marca 2021 roku do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Żoliborza. Ale z uwagi na to, że Tuleya jest sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie, pod który ten sąd rejonowy podlega sprawa została przekazana do rozpoznania przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Północ.
Dostała ją sędzia Monika Garstka, ale uznała się za niewłaściwą do jej rozpoznania. Czy wykonała unik, bo sprawa jest głośna oraz precedensowa i będzie miała dalsze konsekwencje? Czy też uległa presji Prokuratury Krajowej, która tuż przed wydaniem decyzji przez sędzię wstąpiła do sprawy zarzucając, że sąd powszechny nie może przywrócić Tulei do pracy, bo podważy tym samym decyzję Izby Dyscyplinarnej o jego zawieszeniu? Pisaliśmy o tym w OKO.press:
W efekcie sprawa wróciła do Sądu Okręgowego w Warszawie, a ten ponownie zdecydował, że rozpozna ją praski sąd rejonowy. Akta nie zostały jednak jeszcze przekazane do tego sądu.
O powrót do orzekania walczą też niezależni sędziowie Paweł Juszczyszyn z Sądu Rejonowego w Olsztynie i Beata Morawiec z Sądu Okręgowego w Krakowie, szefowa stowarzyszenia niezależnych sędziów Themis.
Izba Dyscyplinarna również uchyliła sędzi Morawiec immunitet, zawiesiła ją w obowiązkach służbowych i obcięła jej pensję aż o 50 procent. Decyzja ta nie jest jednak prawomocna. Morawiec ściga Prokuratura Krajowa, by postawić jej dwa niewiarygodne zarzuty karne.
Sędzia też złożyła już do krakowskiego sądu pozew o przywrócenie do pracy, wraz z wnioskiem o zabezpieczenie. Jej sprawa ma być przekazana do rozpoznania przez inny sąd. Wcześniej Sąd Apelacyjny w Krakowie orzekł, że nadal jest czynną sędzią, bo Izba Dyscyplinarna nie może orzekać z powodu jej zawieszenia przez TSUE. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Za to sędzia Juszczyszyn przeciera Morawiec i Tulei szlak w powrocie do sądu. Został zawieszony ponad rok temu przez Izbę za to, że wykonał wyrok TSUE i chciał zadbać legalność nowej KRS. Juszczyszyn w ramach zabezpieczenia został już przywrócony do pracy przez Sąd Rejonowy w Bydgoszczy. Z kolei Sąd Okręgowy w Olsztynie również w ramach zabezpieczenia wstrzymał wykonanie decyzji Izby o jego zawieszeniu. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki, nominat resortu Ziobry i jednocześnie członek nowej KRS, lekceważy jednak te orzeczenia. Uważa, że najważniejsza jest decyzja nielegalnej Izb Dyscyplinarnej. Twierdzi też, że sądy powszechne nie mają prawa jej oceniać. W poniedziałek 24 maja 2021 roku sędzia Juszczyszyn po raz kolejny przyjdzie do sądu domagać się dopuszczenia do orzekania.
Decyzje sądów w sprawie Juszczyszyna musiały podnieść ciśnienie ludziom Ziobry. Bo akta sprawy o przywrócenie go do przez bydgoski sąd do kilku tygodni krążą po Polsce i sąd nie może napisać uzasadnienia do tego precedensowego orzeczenia.
Najpierw ich udostępnienie zażądał zastępca rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów Michał Lasota, nominat ministra Ziobry. Znany jest on ze ścigania niezależnych sędziów za byle co. Po co Lasocie akta? Może szykować dla sędzi z Bydgoszczy dyscyplinarki za zakwestionowanie decyzji Izby Dyscyplinarnej o zawieszeniu Juszczyszyna. Przypomnijmy. To orzeczenie wydały sędzie: Iwona Wiśniewska, Katarzyna Błażejowska, Anetta Marciniak.
Jak ustaliło OKO.press, teraz tych akt żąda również wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej, a dokładnie Edyta Tawrel, ta sama, która wstąpiła do sprawy o przywrócenie do pracy sędziego Tulei. Z jej wniosku o udostępnienie akt wynika, że Prokuratura Krajowa rozważa sprawę karną dla bydgoskich sędzi. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Z informacji OKO.press wynika, że udostępnienia tych akt zażądało też ministerstwo sprawiedliwości.
Sądownictwo
Igor Tuleya
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
Adam Roch
Izba Dyscyplinarna
prezes sądu Maciej Nawacki
prof. Michał Romanowski
prokurator Czesław Stanisławczyk
prokurator Edyta Tawrel
przywrócenie do pracy
rzecznik dyscyplinarny Michał Lasota
Sąd Rejonowy w Bydgoszczy
Sąd Rejonowy w Olsztynie
sędzia Anetta Marciniak
sędzia Beata Morawiec
sędzia Iwona Wiśniewska
sędzia Katarzyna Błażejowska
sędzia Paweł Juszczyszyn
uchylenie immunitetu
wniosek o zabezpieczenie
zgoda na zatrzymanie
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze