Sztab Andrzeja Dudy zdecydował się powtórzyć kampanię nienawiści przeciwko osobom LGBT, która przyniosła sukces PiS w wyborach europejskich. Tym razem jednak machina się zacięła: niedziela upłynęła prezydentowi i jego zapleczu na panicznej rejteradzie
Już w piątek 12 czerwca, gdy Katarzyna Kolenda-Zalewska za mowę nienawiści wobec gejów i lesbijek wyrzuciła z programu posła Jacka Żalka, wydawało się, że PiS tym razem mógł przesadzić w atakach na osoby LGBT.
W sobotę Żalka przebił członek sztabu Dudy Przemysław Czarnek:
"Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją” – mówił, a właściwie krzyczał na antenie TVP Info Czarnek.
Tak naprawdę słowa posła były radykalniejszym rozwinięciem słów samego Dudy, który kilka godzin wcześniej "ideologię LGBT” nazwał neobolszewizmem. “Próbuje się nam, proszę państwa, wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia” – mówił prezydent na spotkaniu w Brzegu.
I tym razem stratedzy populistycznej prawicy mogli posunąć się za daleko.
Sukces polityczny kampanii nienawiści rozpętanej przez Prawo i Sprawiedliwość w maju 2019 roku opierał się na sprytnym i skutecznym odwróceniu znaczeń: obóz władzy zdołał przekonać Polaków, że nie jest stroną atakującą, tylko broni tradycyjnych wartości przed "wściekłym atakiem na rodzinę ze strony wyznawców ideologi LGBT".
Tym razem machina propagandowa nie zdołała znaleźć żadnego pretekstu, który uzasadniałby hejt wobec osób LGBT, a pozbawiona cienia uzasadnienia agresja Andrzeja Dudy może budzić niechęć wśród wyborców niezdecydowanych, tych, którzy nie identyfikują się z żadną ze stron partyjnego sporu.
Widocznie to samo wyszło Prawu i Sprawiedliwości w badaniach fokusowych, bo niedziela upłynęła politykom obozu władzy na nieporadnych próbach odwracania kota ogonem.
Najpierw prezydent Andrzej Duda w zdumiewającej serii tweetów w języku angielskim zaatakował największe światowe agencje i media (Reutersa, Associated Press, Financial Times, Washington Post, New York Times, Guardiana), że posługują się fake newsami w atakach na Dudę i źle przytaczają jego słowa.
Prezydent nie podał jednak żadnego przykładu manipulacji (od razu wytknął mu to Reuters), a cały jego wywód przypominał posty Donalda Trumpa: ze strumienia świadomości głowy państwa (powoływał się nawet ni stąd ni zowąd na ruch Me Too) trudno było zrozumieć, co właściwie zarzuca zagranicznym dziennikarzom oprócz tego, że rozpowszechniają rzekome fake newsy.
Następnie odezwał się poseł Czarnek, który stwierdził, że jego wypowiedź została zmanipulowana i że jest mu z tego powodu... przykro.
"Dlatego odcinam się od wszystkich manipulacji dotyczących mojej wypowiedzi i żądam zaprzestania jej zniekształcenia i wyrywania z kontekstu. Jest mi przykro, że w ten sposób celowo przypisuje mi się intencje, których nigdy nie miałem" - napisał Czarnek, dodając, że stał się ofiarą nagonki.
Rafał Trzaskowski był w niedzielę we Wrocławiu, gdzie na rynku słuchał go tłum mieszkańców. Kandydat Koalicji Obywatelskiej po raz pierwszy - choć jak zobaczymy, nie do końca wprost - odniósł się do szczucia Dudy na osoby LGBT:
"Co pan zrobił dla tych wszystkich dzieci, które były zaszczuwane, które padały ofiarą nienawiści?" - pytał Trzaskowski.
I dodawał: "Marian Turski, jeden z naszych bohaterów, mówił w 75-lecie wyzwolenie obozu w Oświęcimiu: nie bądźcie obojętni, gdy ktoś jest stygmatyzowany. Nie wolno być obojętnym, zwłaszcza prezydentowi Rzeczypospolitej. Co pan zrobił dla tych dzieci, które nie mają nawet szansy na specjalistyczną poradę? Nic, absolutnie nic".
Otwarcie wobec nagonki na osoby LGBT występuje konsekwentnie Robert Biedroń.
"Od 2003 roku nie zmieniło się nic w kwestii praw osób LGBT+. Walczyliśmy o związki partnerskie, o ustawę o korekcie płci. PO zamiatała to pod dywan. To jest pokłosie polityki chowania głowy w piasek, typowej dla polskich elit politycznych" - mówił Biedroń w radio TOK FM, wbijając w ten sposób szpilkę Trzaskowskiemu.
"Osobom LGBT mówi się, że powinny schować się do szafy, kobietom - żeby cieszyły się z »kompromisu aborcyjnego«, osobom z małych miast - że trzeba ciąć połączenia kolejowe i PKS. Elity złożyły wiele grup w ofierze, żeby zachować swoje przywileje" - mówił kandydat Lewicy.
W poniedziałek 15 czerwca zaczyna się jeden z dwóch najważniejszych tygodni kampanii wyborczej. Czeka nas na pewno środowa debata telewizyjna w TVP i kolejna - jak podaje serwis 300polityka.pl - w piątek w telewizji TVN. Również w tym tygodniu opublikujemy pierwszy z trzech sondaży przedwyborczych OKO.press, które przeprowadzi dla nas renomowana pracownia Ipsos.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze