55,5 mln zł wyda krakowski oddział Wód Polskich na budowę przepławek dla ryb. Wyręczy w ten sposób prywatne firmy pobierające wodę z rzek. Eksperci podkreślają: zamiast wydawać miliony na przepławki, sprawdźmy, które stopnie można rozebrać i oddać rzece naturalny bieg
91 proc. rzek w Polsce wymaga podjęcia mniejszych lub większych działań naprawczych. To dane, które podają same Wody Polskie, czyli państwowy organ zajmujący się gospodarką wodną.
W 2018 roku Najwyższa Izba Kontroli wyliczała, że z 1630 jednolitych części wód powierzchniowych rzek, czyli rzek podzielonych na części ze względu na ich specyfikę, jedynie 11 proc. osiągnęło stan dobry. 1452 części - ponad 89 proc. - są w złym stanie.
Do poprawy zobowiązuje nas Ramowa Dyrektywa Wodna, a ostateczny termin na osiągniecie celu mija za cztery lata, w 2027 roku.
Polskim rzekom nie pomaga to, że przez lata były prostowane, betonowane, przekształcane i dopasowywane do potrzeb człowieka. Takie podejście do gospodarki wodnej spowodowało, że sieć rzek jest poprzecinana obiektami piętrzącymi. Mamy ich w sumie około 40 tysięcy (dane zebrane przez posłanki Lewicy wskazują nawet na 45 tys.). Każdy z nich to przeszkoda dla ryb, które mają utrudnioną drogę migracji.
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, zaznaczają: część z tych piętrzeń nikomu i niczemu nie służy. Można by było je rozebrać, oddając rzece przestrzeń, a rybom ułatwiając migrację. Tam, gdzie nie można tego zrobić, trzeba wybudować tzw. przepławkę.
Wody Polskie na budowę przepławek wydają miliony. Niezależnie od tego, czy piętrzenie na rzece jest jeszcze komuś potrzebne. I niezależnie od tego, czy należy ono do Skarbu Państwa, czy prywatnej firmy. W samej Małopolsce Wody Polskie planują budowę lub przebudowę siedmiu przepławek na istniejących przeszkodach.
Ich koszt to 55,5 mln zł.
Przepławka nie jest po prostu otworem w przeszkodzie, którym mogą wędrować ryby. To dość skomplikowana konstrukcja, która musi zapewniać odpowiednią prędkość przepływu i być zaprojektowana z myślą o konkretnych gatunkach, które żyją w danej rzece.
W zależności o warunków, miejsca i rodzaju przeszkody, stosuje się różne rodzaje przepławek. To na przykład przepławki komorowe, czyli betonowe kanały poprzedzielane poprzecznymi ściankami. Ścianki tworzą niewielkie zbiorniki, ułożone jak schody - dzięki temu ryby mogą pokonywać piętrzenia na rzece.
„Najlepszym rozwiązaniem jest budowanie bystrza na całej szerokości rzeki” – wyjaśnia Jacek Engel, prezes Fundacji Greenmind. Bystrze to taki rodzaj przepławki, w którym dla uzyskania odpowiedniego spadku rzeki, na pewnym odcinku układane są kamienie, a w efekcie przypomina on rwący górski potok. Ta metoda daje również szansę na stworzenie niewielkich basenów, które mogą być dla ryb miejscem odpoczynku. „Są miejsca, gdzie nie można pozbyć się piętrzenia. Przykładem może być Ropa na Podkarpaciu, gdzie są ujęcia wody dla wodociągów, w związku z czym piętrzenie trzeba utrzymać. Ale nie trzeba piętrzyć wody progiem betonowym, tylko można wykorzystać bystrze, które rybom nie sprawi większego problemu. W innych miejscach stosuje się obejścia, czyli sztuczny kanał obiegowy na jednym z brzegów. Jednak zanim wybuduje się jakąkolwiek przepławkę, trzeba zadać pytanie: czy to piętrzenie czemuś służy.
Jeśli nie, lepiej jest je zlikwidować, bo to rozwiązanie trwałe i najczęściej tańsze"
- komentuje ekspert.
Nie wiemy, ile jest przepławek na polskich rzekach. Wody Polskie doliczyły się na razie 665 i będą liczyć dalej. Wiemy jedynie, że:
Wybudowanie przepławki to dopiero pierwszy krok. Konstrukcja musi być później udrażniana. Bez tego staje się bezużyteczna.
Jeśli przedsiębiorstwo X chce wybudować na przykład jaz, który spiętrzy rzekę i zapewni firmie dostęp do wody, musi uzyskać szereg pozwoleń. Jednym z nich jest pozwolenie wodnoprawne.
Jak wyjaśniają Wody Polskie w mailu do OKO.press, takie pozwolenie "ustala warunki wykonywania uprawnienia oraz obowiązki niezbędne ze względu na ochronę zasobów środowiska, interesów ludności i gospodarki". Wody Polskie analizują również, czy przepławka jest konieczna, jaki przepływ powinien zostać zachowany, a także może zobowiązać inwestora do prowadzenia monitoringu migracji ryb i innych organizmów. Przepławka może również zostać wpisana do decyzji środowiskowej.
Co, jeśli przedsiębiorstwo X nie wybuduje przepławki albo źle ją zaprojektuje?
"Organ nie może zmusić podmiotu odpowiedzialnego za prowadzenie gospodarki wodnej na obiekcie do zaprojektowania i wykonania urządzenia wodnego umożliwiającego migrację ryb. Może natomiast odmówić wydania kolejnego pozwolenia wodnoprawnego lub ustalenia nowego okresu obowiązywania, udzielonego dotychczas pozwolenia w zakresie korzystania z wód" - wyjaśniają Wody Polskie.
Mówiąc prościej: przedsiębiorstwo X nie wywiązuje się z umowy, ale nie dostanie za to kary. Jedyną groźbą jest ewentualny problem z wydaniem nowego pozwolenia wodnoprawnego - co również nie zawsze jest egzekwowane. Tymczasem ryby jakoś muszą migrować. Skoro Wody Polskie nie mogą inwestora "zmusić" do zapewnienia przepławki, budują ją same.
Za publiczne pieniądze i unijne dotacje.
"Albo nie budują. Takie patologiczne sytuacje nie dotyczą tylko prywatnych firm, same Wody Polskie również łamią prawo. Decyzja środowiskowa Prezydenta Włocławka z 2011 roku nakazywała Wodom Polskim budowę nowej przepławki na stopniu Włocławek do roku 2015. Jest 7 lat po terminie, a nie zlecono nawet projektu budowlanego" - mówi Jacek Engel.
Przykładem inwestycji, gdzie przepławka została źle zaprojektowana, jest jaz Broszkowice na rzece Sole w Małopolsce. Jeden z największych producentów surowców chemicznych w Polsce, działający w powiecie oświęcimskim, zdecydował się na zbudowanie infrastruktury piętrzącej na Sole, dzięki której może pobierać wodę z rzeki.
"W wyniku kontroli przeprowadzonej w maju 2015 roku przez Wydział Gospodarki Rybackiej RZGW w Krakowie stwierdzono, że przepławka dla ryb przy jazie w Broszkowicach nie działała prawidłowo" - informują Wody Polskie w wiadomości do OKO.press.
Żeby temu zaradzić, Wody Polskie wpisały nową przepławkę w Broszkowicach do projektu unijnego "Odtworzenie ciągłości ekologicznej Wisły i dolnych odcinków rzek Soły i Skawy". Jej przebudowa pochłonie 1 033 095 zł brutto. Prace zaczęły się 6 września 2022. Według planu mają potrwać 270 dni.
Wody Polskie informują: przedsiębiorstwo, które korzysta z jazu, nie będzie partycypować w kosztach.
W ramach projektu przywracającego ciągłość ekologiczną na Wiśle i jej dwóch dopływach wybudowanych zostanie pięć przepławek - Dwory, Smolice, Wadowice, Podolsze, Bielany. Przebudowane będą dwie przepławki: wspomniane Broszkowice oraz Grodzisko.
Jak podaje Ministerstwo Infrastruktury, do prywatnych spółek należy nie tylko stopień Broszkowice, ale też Wadowice i Bielany. Budowa przepławek będzie kosztować tam odpowiednio 6 mln zł i 1,28 mln zł. Z kolei stopień wodny Grodzisko jest własnością państwa, ale korzysta z niego właściciel tamtejszej elektrowni wodnej. Przepławka będzie kosztować tam 7,4 mln zł.
Na pytanie, czy w Wadowicach, Bielanach i Grodzisku właściciele lub użytkownicy dołożą się do inwestycji, Wody Polskie odpowiadają zdawkowo:
"Użytkownik stopnia w Grodzisku spółka Elbama s.c. partycypuje w kosztach budowy przepławki".
Elbama do przepławki Grodzisko dołoży 500 tys. zł. O pozostałych stopniach Wody Polskie w swojej odpowiedzi już nie wspominają.
W sumie cały projekt udrożniania Wisły i jej dopływów pochłonie 55,5 mln zł.
Sprawie przyjrzały się posłanki i posłowie Lewicy. "W ostatnich latach PGW WP rozpoczęło realizację projektów mających na celu budowę przepławek. Dla przykładu, na terenie RZGW w Krakowie jak podają same służby, w ostatnich latach wybudowano 22 urządzenia służące migracji ryb, a w toku budowy lub planowanych jest kolejnych 7. Koszt całkowity wszystkich 29 przepławek to ponad 112 milionów złotych współfinansowanych z funduszy unijnych"- piszą w interpelacji do ministra infrastruktury.
Ile z opłaconych z publicznych pieniędzy przepławek to "wyręczanie" prywatnych firm, robiących na rzece biznes?
Tej informacji ani Wody Polskie, ani resort infrastruktury nie podadzą. Wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk w odpowiedzi na interpelację posłów i posłanek Lewicy informuje, że "PGW Wody Polskie nie dysponują zbiorczym zestawieniem" dotyczącym zapisów z wszystkich pozwoleń wodnoprawnych.
"Nie jest również prowadzona odrębna baza danych zawierająca informacje statystyczne dotyczące piętrzeń, będących w użytkowaniu podmiotów prywatnych, na których ze środków budżetowych zostały wybudowane przepławki" - pisze Gróbarczyk.
„W całej Polsce mamy wiele wybudowanych kilkadziesiąt lat temu piętrzeń, które dziś już nie służą żadnym celom ani produkcyjnym, ani przeciwpowodziowym czy retencyjnym.”- wylicza posłanka Razem Daria Gosek-Popiołek, jedna z autorek interpelacji. ” Wydaje się więc, że najsensowniejsze byłoby dokonanie audytu istniejących piętrzeń, które są zawsze problemem dla ekosystemu i migrujących ryb. Te niepotrzebne trzeba by było rozebrać. Tymczasem polska gospodarka zasobami wodnymi polega na inwestowaniu, nawet w takich miejscach, jak stopień wodny Podolsze na Skawie. Eksperci, z którymi się konsultowałam, mówią, że to piętrzenie nie jest potrzebne, a więcej korzyści przyniosłoby przywrócenie rzece swobodnego przepływu”- komentuje.
Wody Polskie na pytanie o funkcjonalność stopnia Podolsze odpowiadają, że powstał "w celu stabilizacji dna rzeki". Dno trzeba było stabilizować "w związku ze zmianą trasy koryta rzeki oraz ze względu na wprowadzenie wód do wyrobiska poeksploatacyjnego żwiru".
Przepławka na stopniu wodnym Podolsze również została wpisana do projektu "Odtworzenie ciągłości ekologicznej Wisły i dolnych odcinków rzek Soły i Skawy".
Jej koszt to 8 215 143 zł.
„Koszt rozebrania przeszkody w rzece często można zamknąć w kilkudziesięciu tysiącach złotych. Wystarczy wjechać koparką, rozebrać pozostałości po jazie, a potem ten gruz gdzieś wywieźć” – komentuje Jacek Engel.
„Zamiast tego wydaje się miliony na przepławki na starych piętrzeniach, które utraciły swoje pierwotne funkcje. Opiniowałem wiele projektów tego typu, które były przeskalowane, zbyt drogie. W Polsce niestety często projekty pod hasłem »udrożnianie rzek« służą głównie przerobowi pieniędzy. Dodajmy, że projektanci zdają się nie wiedzieć, że organizmy nie pływają tylko w górę rzeki. Popatrzymy na stopnie Włocławek albo Dębe: tam ryby migrujące w dół rzeki wpadają w turbiny elektrowni wodnych. Giną albo są kaleczone, bo nie ma przelewów migracyjnych” – dodaje ekspert.
"Wody Polskie same stworzyły Krajowy Program Renaturyzacji Wód Powierzchniowych, ale realizują go w ograniczonym stopniu, bardzo powoli. Zdecydowanie zbyt wolno w porównaniu do tego, jak działają w innych obszarach" - komentuje Daria Gosek-Popiołek. To właśnie rządowy plan renaturyzacji miałby pomóc w osiągnięciu celów wyznaczonych przez Ramową Dyrektywę Wodną. Jednak poza renaturyzajcą, rząd planuje również dalszą regulację rzek, utworzenie międzynarodowych dróg wodnych na Odrze i Wiśle. Jak to połączyć?
Posłanka odpowiada: "Wydaje się, że Wody Polskie nie chcą zmienić priorytetów z gospodarczego na ten związany z ochroną ekosystemu i zasobów wodnych. A to właśnie nastawienie ochronne jest niezbędne w sytuacji długotrwałej suszy, kurczących się zasobów wodnych i katastrofy klimatycznej, której doświadczamy".
Rozwiązaniem byłoby również egzekwowanie od prywatnych firm, korzystających z rzek, żeby pomogły o nie zadbać. A jeśli tego nie robią - ukaranie ich. Realnie, nie tylko groźbą ewentualnego nieprzedłużenia pozwolenia wodnoprawnego. Przepławki, w niektórych miejscach konieczne, nie powinny powstawać w ramach "pomocy publicznej" dla prywatnych przedsiębiorców.
W poprawie stanu polskich wód pomogłaby także dokładna ewidencja wszystkich przeszkód i piętrzeń, zarówno tych używanych, jak i porzuconych.
Wody Polskie wyliczają, że w planach mają 443 działania "w zakresie udrażniania przegród" oraz "686 działań dotyczących przebudowy budowli piętrzących". Do 2027 roku mają zostać zinwentaryzowane przepławki. Obecnie - przypomnijmy - wiemy o istnieniu jedynie 665 z nich.
Stan 252 z nich jest nieznany.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze