0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja jest dziełem Igi Kucharskiej / OKO.pressIlustracja jest dzie...

O COVID-19 już niewiele osób pamięta. Nikt nie zakłada maseczek, nikt nie boi się dużych skupisk ludzi, nikt kompulsywnie nie monitoruje saturacji tlenu w krwi, a władze nie prowadzą szczegółowych statystyk epidemiologicznych.

Ze świata pozamykanego na cztery spusty przeszliśmy do frywolnej codzienności, w której to po prostu musimy żyć z jedną chorobą więcej. I choć sam wirus SARS-CoV-2 faktycznie wyhamował, a szczepienia ochronne ocaliły życie milionów ludzi, to zostanie z nami już na zawsze.

Pandemie nie są żadnym ewenementem, tylko naturalnym elementem cyklu życia i śmierci planety, a w połączonym świecie, w którym można dotrzeć na drugi koniec globu w kilkanaście godzin, będą pojawiać się coraz częściej.

Dlatego właśnie powinniśmy być przygotowani na kolejną pandemię, która może czaić się tuż za rogiem. Były szef amerykańskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) – Robert Redfield – ostrzega, że szalejąca właśnie ptasia grypa, która atakuje już nie tylko ptaki, może przerodzić się właśnie w takie zagrożenie wśród ludzi.

Czy faktycznie mamy powody do obaw?

Przeczytaj także:

Czym jest ptasia grypa?

Ptasia grypa to termin powszechnie używany w odniesieniu do różnych rodzajów wirusów grypy, które zwykle rozprzestrzeniają się wśród dzikich ptaków i drobiu, ale mogą przechodzić na inne zwierzęta (w tym człowieka).

Większość szczepów ptasiej grypy jest nieszkodliwa dla żywicieli – są to tzw. nisko zjadliwe wirusy ptasiej grypy (LPAIV). Wirusy są jednak obiektami dynamicznymi i mogą zmutować do formy wysoce zjadliwej (HPAIV), która wywołuje groźną chorobę ogólnoustrojową, powodującą wysoką śmiertelność u ptaków.

HPAIV, jak np. A(H5N8) czy A(H7N7), dziesiątkują zwierzęta w fermach drobiu na całym świecie.

Większość wirusów ptasiej grypy nie powoduje chorób u ludzi lub wywołuje jedynie łagodne objawy, takie jak gorączka czy zapalenie spojówek. Istnieje jednak kilka szczepów wirusa, które mogą być dla nas niebezpieczne ze śmiertelnością sięgającą do 50 proc.

Najbardziej „medialny” szczep to A(H5N1), który pojawił się w 1996 roku w południowych Chinach i Hongkongu. Transmisja z ptaków na ludzi jest możliwa, ale obecnie odnotowywane są rzadkie przypadki zachorowań, do których najczęściej dochodzi w wyniku bliskiego kontaktu z zarażonym zwierzęciem.

Przez kontakt ze zwierzęciem

Od 2003 roku do 2022 na świecie odnotowano 866 przypadków zakażeń A(H5N1) u ludzi, w tym 456 zgonów w 21 krajach. Wszyscy chorzy mieli kontakt z zarażonymi ptakami ptasią grypą A(H5N1). Nie odnotowano trwałej transmisji z człowieka na człowieka.

Niebezpieczny może być także szczep A(H5N6), który występuje głównie w Chinach. Od 2014 do 2022 roku globalnie odnotowano 81 przypadków zachorowań u ludzi, z czego 33 zmarło.

Monitorować należy także szczep A(H5N8), który wywołał do tej pory jedynie 7 przypadków infekcji wśród pracowników fermy drobiu w Rosji w 2021 roku.

Potencjalnie groźny może być zidentyfikowany w 2013 roku w Chinach szczep A(H7N9), który zmutował z LPAIV do HPAIV.

Do 2020 roku ogółem na świecie odnotowano 1568 przypadków zachorowań u ludzi, w tym 615 zgonów (głównie Chiny, Hongkong i Tajwan). Ptasia grypa może być także niebezpieczna dla dzieci – np. szczep A(H9N2), który od 1998 roku wystąpił u 114 osób i spowodował 2 zgony. Większość przypadków choroby miała jednak łagodny przebieg i nie wymagała leczenia.

Wirus ptasiej grypy przenosi się bezpośrednio z ptaka na ptaka drogą powietrzną, ale ludzie mogą zarazić się jedynie przez bliski kontakt z chorymi zwierzętami. Ptaki wydalają wirusa grypy z kałem, więc kontakt z ich odchodami jest możliwą drogą transmisji. Żaden ze znanych nam szczepów nie wykazuje trwałej transmisji między ludźmi, ale eksperci ostrzegają, że to może być tylko kwestia czasu.

Wirus cały czas się zmienia

Wirus ptasiej grypy pojawił się w Stanach Zjednoczonych w 2020 roku i od tego czasu doprowadził do śmierci dziesiątek milionów sztuk drobiu. W tym roku chorują także krowy i kozy, czego spodziewano się już od dawna. Odnotowano także trzy przypadki transmisji wirusa z krów na ludzi, a to powinno już zapalić u nas czerwoną lampkę.

We wszystkich czterech dotychczasowych pandemiach grypy, począwszy od słynnej „hiszpanki” w 1918 roku, wywołujące je patogeny zawierały co najmniej jeden komponent genomowy pochodzący z wirusa ptasiego. Jak dotąd nie odnotowano przypadków przenoszenia się ptasiej grypy z człowieka na człowieka, ale to dlatego, że wirus jeszcze nie wykształcił mutacji, która na to pozwala.

Już w marcu 2023 roku Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) było zaniepokojone faktem, że wirusy ptasiej grypy przenoszą markery adaptacji (wewnętrzne ślady mutacji) w genach, takich jak PB2, które mają związek ze zwiększoną replikacją i wirulencją u ssaków.

W lipcu 2023 eksperci z Imperial College London ostrzegali, że „utworzenie zwierzęcych rezerwuarów wirusów, które ewoluują na innej trajektorii niż warianty u ludzi, stanowi potencjalną bombę z opóźnionym zapłonem”.

W raporcie opublikowanym 3 kwietnia 2024 roku ECDC i EFSA (Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności) zasugerowały wprowadzenie środków ostrożności potencjalnie chroniących przed ryzykiem transmisji ptasiej grypy wśród ludzi.

Obejmują one „wzmocnienie nadzoru i udostępniania danych, ostrożne planowanie hodowli drobiu i zwierząt futerkowych (szczególnie na obszarach o dużym zagęszczeniu ptactwa wodnego) oraz środki zapobiegawcze, takie jak szczepienie drobiu i osób zagrożonych”.

Chociaż wirus rozprzestrzeniał się wśród bydła domowego w USA w ciągu ostatnich kilku miesięcy, nie jest jasne, czy łatwo rozprzestrzenia się między krowami, czy też przypadki występują głównie w wyniku kontaktu między zakażonymi ptakami a bydłem.

Mamy broń, ale trzeba ją ulepszyć

Chociaż obecnie ryzyko pandemii ptasiej grypy wśród ludzi jest niewielkie, powinniśmy przygotować się na każdą ewentualność. Trzeba pamiętać, że wirusy pandemiczne nigdy nie pojawiają się w pełni ukształtowane znikąd – są obecne w środowisku przez jakiś czas i ewoluują, by zaatakować konkretne organizmy w konkretnym momencie.

W artykule opublikowanym w „The Lancet Infectious Diseases” możemy przeczytać, że „następna pandemia grypy – niezależnie od tego, czy wywołana wirusem A(H5N1), czy innym szczepem – wydaje się nieunikniona”.

Trwają prace nad szczepionkami przeciwko ptasiej grypie na wypadek, gdyby wirus nauczył się rozprzestrzeniać między ludźmi. Problemem jest jednak sama technologia sprzed ponad 80 lat, która wymaga udziału zapłodnionych kurzych jaj do hodowli wirusa.

Wygląda to następująco: urzędnicy ds. zdrowia dostarczają producentom szczepionek kandydata na wirusa szczepionkowego, który pasuje do szczepów krążących wśród populacji. Ten wirus jest wstrzykiwany do zapłodnionych jaj kurzych, gdzie replikuje się przez kilka dni. Następnie wirus jest zbierany, zabijany, oczyszczany i pakowany.

Wytwarzanie szczepionki przeciw grypie w jajach ma kilka poważnych wad. Po pierwsze, wirus nie zawsze dobrze się tam rozwija i często musi przejść proces adaptacji, trwający tygodnie, a nawet miesiące. Jest on szczególnie żmudny w przypadku ptasiej grypy – wirusy takie jak A(H5N1) są śmiertelne dla ptaków, więc patogen może zabić zarodek, zanim jajo wytworzy dużo wirionów.

Aby tego uniknąć, tworzone są osłabione lub zmodyfikowane wersje wirusa, które dają szczepionkę, niemającą często takiej realnej skuteczności, jakiej by oczekiwano.

Szczepionka z nerki spaniela

Istnieją alternatywy dla opisywanej metody. Sezonowa szczepionka przeciw grypie Flucelvax, produkowana przez CSL Seqirus, jest hodowana w linii komórkowej uzyskanej w latach 50. z nerki cocker-spaniela.

Z kolei wirus używany w szczepionce FluBlok, produkowanej przez Protein Sciences, nie jest hodowany, a syntetyzowany. Naukowcy opracowują wirusa owadów, aby przenosił gen hemaglutyniny – kluczowy składnik wirusa grypy, który pobudza ludzki układ odpornościowy do wytwarzania przeciwciał.

No i mamy jeszcze osławione szczepionki mRNA, które nie wymagają od producentów szczepionek hodowania żadnego wirusa. W przeciwieństwie do klasycznych szczepionek nie zawierają one osłabionego lub martwego wirusa, a samą sekwencję kwasu rybonukleinowego (RNA) kodującą białka patogenu.

Zamiast całego wirusa do organizmu jest wprowadzane tylko RNA, które pobudza układ odpornościowy do produkcji przeciwciał. Bez szczepionek mRNA nie udałoby się zahamować rozprzestrzeniania wirusa SARS-CoV-2, odpowiedzialnego za pandemię COVID-19. Co prawda, nie ma jeszcze zatwierdzonych szczepionek mRNA na grypę, ale wiele firm intensywnie nad nimi pracuje (Pfizer, Moderna, Sanofi i GSK).

Financial Times poinformował, że rząd USA wkrótce podpisze wartą dziesiątki milionów dolarów umowę z Moderną na uruchomienie dużego badania klinicznego szczepionki przeciwko ptasiej grypie.

Wiele wskazuje na to, że szczepionki opracowywane bez udziału jaj mogą działać lepiej niż te „konwencjonalne”. Badania CDC potwierdziły, że osoby, które otrzymały Flucelvax lub FluBlok, wytworzyły silniejszą odpowiedź przeciwciał niż osoby, którym podano szczepionki na bazie jaj.

Może to wynikać z faktu, że wirusy hodowane w jajach czasami nabywają mutacje, które pomagają im lepiej właśnie w takim środowisku. Mogą one tak bardzo zmienić wirusa, że odpowiedź immunologiczna wytworzona przez szczepionkę nie działa dobrze przeciwko patogenowi krążącemu w populacji.

Sytuacja z ptasią grypą jest dynamiczna i wiele wskazuje, że szczepy ją wywołujące jeszcze nie raz nas zaskoczą. Kiedy atakował SARS-CoV-2 byliśmy całkowicie bezbronni, a budowane naprędce szpitale polowe i wprowadzane restrykcje, miały dać nam czas na przygotowanie orężu do biologicznej wojny.

Teraz sytuacja jest zgoła inna, bo nikt nie łudzi się już, że kolejna pandemia nie nadejdzie. Nie chcemy jej, ale będziemy gotowi, gdy zaatakuje.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Marcin Powęska
Marcin Powęska

Biolog, dziennikarz popularnonaukowy, redaktor naukowy Międzynarodowego Centrum Badań Oka (ICTER). Autor blisko 10 000 tekstów popularnonaukowych w portalu Interia, ponad 50 publikacji w papierowych wydaniach magazynów „Focus", „Wiedza i Życie" i „Świat Wiedzy". Obecnie publikuje teksty na Focus.pl.

Komentarze