Propaganda Kremla pokazała właśnie, że na przyrównaniu przeciwnika do Hitlera dyskusja się nie kończy. Potem jest na przykład groźba „bo zostaniecie obywatelami drugiej kategorii”
Nie jest to zaklęcie całkowicie nam obce, ale ciekawe jest, jak putinowska propaganda nim obraca. Putin (w Tule 2 lutego 2024) ogłosił, że jakiekolwiek cofnięcie się w wojnie, zrezygnowanie z podbitych terenów, w tym z Krymu, skazywałoby “nasze dzieci na bycie obywatelami drugiej kategorii”, a „każdy z zewnątrz poklepałby protekcjonalnie po głowie i dałby nam zgniłe ziemniaki w formie pomocy humanitarnej”.
I tak oto władza sprytnie, metodą na „obywatela drugiej kategorii”, wmawia poddanym, że w ich własnym interesie jest utrzymanie tejże władzy.
To wystąpienie Putina w Tule było ciekawe też z innego powodu: prezydent ogłosił triumf rosyjskiej zbrojeniówki. “Od rozpoczęcia specjalnej operacji wojskowej produkcja czołgów w Rosji wzrosła pięciokrotnie, a produkcja samochodów siedmiokrotnie". „Tylko w ciągu ostatniego półtora roku w przemyśle obronnym powstało 520 tys. nowych miejsc pracy”. „Wykonanie zamówienia obronnego państwa jest obecnie prawie 100 proc., mam pewność, że rzetelnie utrzymamy ten poziom”.
Podczas gdy Zachód się kurczy, rosyjska gospodarka, dzięki zbrojeniówce produkującej “wszystko dla zwycięstwa”, jest – uwaga – pierwszą gospodarką w Europie. I Rosja zwycięża, gdyż „ten, kto zrobi to wszystko szybciej, wygrywa” – mówił Putin.
Putin był w Tule tak zadowolony, że tylko najwyższą siłą woli powstrzymał się przed pokazaniem Zachodowi tego, co u nas nazywają gestem Kozakiewicza (“bo na sali są kobiety”).
Problem jest jeden: cały ten gigantyczny wysiłek zbrojeniowy nie przesuwa linii frontu. Putin może najwyżej ogłosić, że jego armii udało się zdobyć “i utrzymać” 19 domów na przedmieściach Awdijiwki.
Żeby rozjazd między tym, co mówi Putin, a sytuacją na froncie nie był tak wielki, jego wojskowi przestali mówić o “aktywnej obronie”. Teraz opisują sytuację na froncie mianem “poprawiania sytuacji”. Zdaniem niezależnych zachodnich wojskowych analityków jest to zgodne z faktami.
Jednak równie dobrym wytłumaczeniem dla zmiany języka jest konieczność dostosowania się do wersji Putina.
Język w świecie Putin dostosowuje się do władcy, a nie do faktów. Kiedy raz Putinowi pomyliły się nazwy programów kosmicznych, zanim skończył przemawiać jego naukowcy szybko wszystko poprzenazywali na wersję Putina, żeby rzeczywistość podboju kosmosu zgadzała się z Putinem.
Nie należy się jednak dręczyć pytaniem, czy na Kremlu nie wiedzą, że pierwsza zbrojeniówka świata od miesięcy zdobywa jedną miejscowość – Awdijiwkę.
Tak naprawdę obserwujemy kolejną fazę negocjacji Putina z poddanymi. Zmagania na tym wewnętrznym froncie polegają na tym, że
Propaganda tak właśnie chce widzieć napięcie w kraju. O tym, że niektórzy obywatele chcą po prostu, żeby ich bliscy wrócili z wojny, propaganda nie mówi – chyba że przymuszona i nie wprost (o tym będzie niżej).
W Tule Putin rzucił do walki nowe siły: obiecał ekstra pieniądze także pracownikom zbrojeniówki. “Rosyjskie przedsiębiorstwa przemysłu obronnego będą otrzymywać zamówienia na lata, a wkład przemysłu w rozwój kraju będzie wzrastał” – zachwalał nową sytuację.
Jeden z uczestników spotkania zaatakował jednak władzę upominając się o kolegę z fabryki zbrojeniowej, który ożenił się, a nie ma jeszcze mieszkania. Na co Putin bronił się aktywnie pytaniem, czy kolega ma dzieci. “No nie, dopiero co był ślub”. “No to jak będą dzieci, to będą kredyty dla młodych małżeństw”. I zapewnił: “Państwo będzie pracować i myśleć o dalszych podwyżkach wynagrodzeń i innym wsparciu socjalnym dla pracowników przedsiębiorstw kompleksu wojskowo-przemysłowego”. Na dowód tego wręczył tulskiej fabryce nowo ustanowiony order “Za waleczną pracę” – nie tylko wojskowi będą teraz dostawali medale.
Pokazywane w telewizji negocjacje się tu nie skończyły. Ktoś inny zauważył, że dorosłe dzieci poległego nie dostają wsparcia tak jak dzieci małoletnie. “No, tu chodziło o to, że dorosły może na siebie zarobić” – tłumaczył się Putin, ale zaraz obiecał, że problem rozważy.
Jednocześnie propaganda donosiła o kolejnych udogodnieniach dla rodzin wojskowych. Jest tego tyle, że “konieczne jest utworzenie jednego nawigatora usługowego dla uczestników specjalnej operacji wojskowych i ich rodzin, ponieważ często nawet nie wiedzą, do czego mają prawo”.
„Każdy, kto walczy, musi mieć równe prawa, nieważne kto i gdzie, wszyscy muszą być identyczni” – obiecał Putin nie wiadomo, który raz.
Jednocześnie propaganda podpowiada, jak nawigować w świecie tych nowych możliwości. “Wiesti” 5 lutego opowiadają historię wojennej wdowy, która opublikowała w internecie przesłanie męża przygotowane na wypadek śmierci. Dzięki temu mąż stał się sławny i dostał order, a ona awansowała na wdowę po odznaczonym.
Jednocześnie propaganda podpowiada, jak zostać członkiem rodziny bohatera: kolejny obszerny materiał informował, że obecnie komisje wojskowe przyjmujące ochotników na front są zorganizowane sprawnie i urządzone komfortowo. Należy więc kandydata na bohatera przekonać, że zapisanie się na wojnę jest bardzo proste (pomysł Putina na wojnę polega na prowadzeniu jej po trupach ochotników. Tym – zdaniem propagandy – Rosja ma się różnić na plus od Ukrainy, w której obrona kraju jest zadaniem wszystkich, więc każdemu może grozić pobór).
I żeby nikt nie miał wątpliwości, że ten model kariery będzie dobry na wiele lat, Putin składa poddanym podobną obietnicę, jaką złożył zbrojeniówce: zamówień z frontu na bohaterów nie zabraknie. Teraz bowiem celem wojny jest po prostu “strefa zdemilitaryzowana”. Ta “linia powinna przebiegać w ten sposób i w takiej odległości od naszego terytorium, aby zapewnić bezpieczeństwo, mam tu na myśli przede wszystkim broń dalekiego zasięgu produkcji zagranicznej, której władze ukraińskie używają do ostrzeliwania pokojowych miast”.
To tak naprawdę jest obietnica wojny bez końca.
Opowieść tę propaganda twórczo rozwija. W telewizyjnych “Wiestiach Niedieli” Dmitrij Kisielow powraca do sprawy rosyjskiego IŁ-a zestrzelonego nad Rosją przez Ukraińców. Samolot wedle Rosjan miał transportować ukraińskich jeńców na wymianę. Propaganda Kremla, jak pisałam w poprzednim odcinku “Goworit Moskwa”, eksploatowała ten temat bez pamięci przez wiele dni. Zestrzelenie samolotu miało być dowodem ostatecznego (hitlerowskiego) bestialstwa Ukrainy.
Ale Kisielow wsłuchał się w Putina i zrobi zwrot. Wedle najnowszej wersji samolot został zestrzelony z systemu Patriot, więc nie zrobili tego Ukraińcy (nie dla nich taka droga broń), tylko Amerykanie (“oczywiście nie osobiście słaby na umyśle staruszek Biden i pozbawiony prostaty sekretarz obrony Austin” – szydzi Kisielow, zniechęcając przy okazji Rosjan do badania prostaty – Lloyd Austin przeszedł ostatnio operację prostaty i rosyjska propaganda rozkoszuje się opisami stanu pooperacyjnego).
“A to – mówi Kisielow – tak, jakby rosyjski oficer zestrzelił z rosyjskiego systemu na terytorium Meksyku samolot amerykański lecący nad terytorium USA. Na szczęście Putin ma nerwy ze stali, więc wojna nadal jest tylko w Ukrainie”.
O tym, że żeby to porównanie trzymało się kupy, USA musiałyby najpierw zbrojnie najechać Meksyk, Kisielow nie mówił. Bo znowu nie o fakty tu chodzi, ale o uświadomienie odbiorcom propagandy, że
skoro wszystkiemu winni są Amerykanie, to wojna się nie skończy.
Racjonalne jest więc tak kalkulować życiową strategię, by na wojnie zarobić – podpowiada propaganda. Racjonalny obywatel stara się wyciągnąć od władzy jak najwięcej, ale władzę popiera.
Gdzieś pomiędzy tymi informacjami o coraz bardziej sprawnym zarządzaniu wojną pojawiają się jednak tajemnicze informacje o “zakazie demonstrowania na Placu Czerwonym bez zgody władz”. Propaganda za nic nie przyzna, że chodzi o wiec kobiet domagających się powrotu mężów z frontu – bo nie przyzna się, że nie każda rosyjska kobieta marzy o tym, by promować się przedśmiertnym filmikiem męża. Ale podaje informację o zakazie.
Duma uchwaliła przepisy o konfiskacie mienia za krytykowanie operacji specjalnej, Władza przyznaje, że nie jest w stanie skutecznie zakazać używania w Rosji usług VPN, które pozwalają omijać internetowe blokady. Stara się jednak korzystanie z VPN ograniczać – a to znaczy, że cały czas ktoś tę blokadę próbuje omijać, co władzę frustruje.
Ogromny materiał Kisielow poświęca w swoim telewizyjnym programie “zdrajcom” – Rosjanom krytykującym wojnę i Putina z zagranicy. Kisielow cytuje całe wypowiedzi – by wmówić publiczności, że takich poglądów nie może głosić nikt w Rosji. To tylko wredna emigracja.
Ale czy tylko?
Dlaczego propaganda poświęca tyle uwagi Borysowi Nadieżdinowi – jedynemu kandydatowi w wyborach prezydenckich, który jest przeciwko wojnie?
Przy czym słowa nie wspomina o jego programie, a zajmuje się głównie tym, że raczej nie zostanie zarejestrowany, bo ma za dużo błędów w dokumentach. Czyżby wszyscy w Rosji wiedzieli, jaki jest jego program? Kolejki do podpisania się za kandydaturą Nadieżdina można było obejrzeć przez VPN w niezależnej telewizji Dożdż.
Putin przyznaje też, że dowodem jego sukcesów w Ukrainie jest to, że musi teraz bronić obiektów infrastrukturalnych w Rosji. Bo drony ukraińskie tu dolatują. „Jednym z głównych celów tego rodzaju ataków jest odwrócenie uwagi własnej ludności i sponsorów od całkowitego niepowodzenia tzw. kontrofensywy. Całkowite i absolutne” – tłumaczy Putin.
Właśnie. Tłumaczy się!
I jeszcze jedna ciekawa depeszka, z 6 lutego: „Coraz częstsze są próby werbowania obywateli Rosji do celowego podpalania budynków administracyjnych, obiektów infrastruktury transportowej, energetycznej i przemysłowej” – powiedział sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaj Patruszew podczas spotkania poświęconego kwestiom bezpieczeństwa narodowego w Uralskim Okręgu Federalnym.
Tak więc na wewnętrznym froncie sytuacja pozostaje bez zmian. A jeśli kandydatura Nadieżdina nie zostanie zarejestrowana, co okaże się w tym tygodniu, to będzie znaczyło, że reżim nie jest aż tak pewien swego, jak opowiada.
Potwierdza to z resztą swoim dementi sam rzecznik Putina, Pieskow: “Nie uważamy Nadieżdina za rywala Putina”.
Otwarte pozostaje pytanie, na ile zbrojenie się i prężenie muskułów w celu zdobywania bazy społecznej dla trwającej już dwa lata trzydniowej operacji specjalnej może zaostrzyć konflikt Putina ze światem.
Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre z wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.
Cały nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziecie pod tym linkiem.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze