0:00
0:00

0:00

Zapowiadana od wczoraj mowa Putina była zaskakująco łagodna. Putin snuł po raz kolejny opowieści o Rosji, która od zawsze walczy o swoje miejsce w świecie. Pewną nowością było wyraźne włączenie do oficjalnego przekazu retoryki homofobicznej: Putin tłumaczył, że Rosja musi walczyć z Zachodem, by bronić dzieci przed groźbą zmiany płci i przed tym, że “zamiast mamy i taty będą miały rodzica 1, rodzica 2 a może nawet rodzica 3”.

Nie było nowych gróźb, ba, było nawet łagodniej niż w “mobilizacyjnej” mowie Putina z 21 września, kiedy władca Kremla powtarzał, że nie zawaha się w obronie Rosji użyć wszystkich środków, jakimi dysponuje i że to “nie blef”.

Przemówienie też — przypomnimy — zostało najpierw nieoficjalnie zapowiedziane w sobotę 24 września, potem odwołane (“nie ma w planach” - mówił 28 września rzecznik Putina), a wczoraj ponownie wpisane do kalendarza i zapowiedziane jako “obszerne” (trwało jedynie 40 minut i po jego wysłuchaniu przychodzi do głowy myśl, że rzecznik Putina użył słowa “obszerne” po to, by nie użyć innych okresleń — np. “ważne”).

Przeczytaj także:

Putin przemawiał w chwili, kiedy jego “częściowa mobilizacja” wygląda na porażkę tak wielką, że władza rozpoczęła już akcję przypominającą niemiecką “pomoc zimową” po klęskach na wschodnim froncie: oto mieszkańcy Petersburga organizują się, by robić dla żołnierzy na froncie ciepłe skarpety. Bo brakuje odpowiedniej odzieży.

Sam Putin przyznał wczoraj, że mobilizacja polegająca na braniu w kamasze, kogo popadnie, nie jest zgodna z jego wyraźnymi wytycznymi. Tłumaczył więc, że to, co się dzieje, to nie jego wina, a jednocześnie przyznawał się do kłopotów.

Dziś zaś wojsko rosyjskie przyznało publicznie, że w najbliższym czasie nastąpi kolejna katastrofa militarna – tym razem pod Łymanem, który Ukraińcy wzięli w okrążenie.

Takie było tło wystąpienia Putina.

Elita Kremla czeka na Putina

Cała sala klaszcze Putinowi

Na Kremlu w wielkiej sali gieorgiewskiej, pod złocistymi żyrandolami czekała na niego cała kremlowska elita: rząd, parlament, wojskowi. I czterech przedstawicieli “wyzwolonych” regionów Ukrainy, którzy przyjechali do Moskwy podpisać dokumenty akcesyjne do Rosji po rosyjskich “referendach” przeprowadzonych na tych terenach (na zdjęciu u góry).

Putin kazał im czekać prawie 20 minut. Nie przemaszerował przez całą salę czerwonym chodnikiem, ale wszedł wejściem koło mównicy.

Mówił do Rosjan – nie do społeczności międzynarodowej. Tłumaczył potrzebę prowadzenia wojny z Zachodem: żołnierze muszą iść na front w Ukrainie, bo inaczej Zachód podbije Rosję i uczyni z niej kolonię.

O Ukrainie jednak nie było w przemówieniu wiele: Putin wezwał Kijów do natychmiastowego zaprzestania ognia i rozpoczęcia rozmów pokojowych. Kreml jest do nich gotowy, ale oczywiście nie mogą one dotyczyć statusu podbitych przez Moskwę terenów, bo ten rozstrzygnął się na zawsze.

Nowych ziem Putin będzie bronić jak Rosji – żadnych szczegółów nie podał.

(brzmiało to na tyle słabo, że szef MSZ Siergiej Ławrow uznał potem za stosowne podkreślić, że słowa te trzeba brać na poważnie)

Ogłosił też, że zniszczenie rurociągów Nordstream odpowiada Zachód — no bo korzystają na tym ataku USA. Po tym stwierdzeniu, że zniszczona została cynicznie infrastruktura należąca do rosyjskiej spółki, nie padły jednak żadne groźby czy zapowiedzi odpowiedniej odpowiedzi.

Ale po kolei.

Putin ogłasza powrót "Noworosji" do Wielkiej Rosji

Powodem wejścia “republik” donieckiej i ługańskiej, a także obwodów: chersońskiego i zaporoskiego do Rosji jest jednoznaczna wola ludzi (Putin nie zacytował tu swoich wyników, a – przypomnijmy – wedle nich np. w Doniecku za Rosją zagłosowało... 99,23 proc.). Wyraził nadzieję, że parlament szybko ratyfikuje umowy o wstąpieniu do Federacji Rosyjskiej, “bo taka jest wola milionów ludzi” - a obecny na sali parlament odpowiedział oklaskami.

Putin przypomniał, że “Noworosja” - bo tak nazywał cztery podbite regiony – to dzieło XVIII-wiecznych rosyjskich dowódców: Suworowa, Uszakowa i Rumiancewa oraz pary cesarskiej: Katarzyny II i jej partnera Potiomkina.

Do tego historycznego i używanego już wielokrotnie dowodu (że prawo do ziemi wynika z prawa podboju) dodał krew bojowników II wojny (“wielkiej wojny ojczyźnianej”) i bohaterów walk toczonych od 2014 r. z “nazistami”. Mówił o ofiarach cywilnych, a bohaterską śmierć żołnierzy polecił uczcić minutą ciszy.

Wszystko to miało być dowodem na duchowe więzi podbitych terenów z Rosją (ale uwaga — nie było mowy o innych terenach, które Rosja w przeszłości podbiła, a teraz nad nimi nie panuje — chodziło tylko o cztery obwody Ukrainy). Więź ta została “sztucznie przerwana” rozpadem ZSRR, ale - podkreślił Putin - także ci, którzy urodzili się po tragedii rozpadu ZSSRR głosowali za połączeniem z Rosją. Bowiem

“Rozpad ZSSR oznaczał oderwanie od ojczyzny i było katastrofą”.

Granice powstały sztucznie, politycy postawili naród przed faktem, “a pewno nie rozumieli, co robią”. “Ale to już nieważne. ZSRR nie ma i przeszłość nie wróci”. Chodzi jednak o to, by ludzie, “których wiara, kultura, język czyni częścią Rosji, których przodkowie żyli w jednym państwie”, wrócili do ojczyźny”.

“Niech władze kijowskie i ich prawdziwi mocodawcy usłyszą, że ludzie ci stają się naszymi obywatelami – na zawsze” (oklaski)

Groźby wobec Kijowa, czy tylko apel?

“Wzywamy Kijów do zaprzestania walk i powrót do rozmów. Jesteśmy gotowi”. Rozmowy nie mogą jednak one dotyczyć losu czterech regionów, bo ten się rozstrzygnął. Taka jest wola ludzi – i tylko tędy wiedzie droga do pokoju — powiedział Putin.

“Zrobimy wszystko, by bronić bezpieczeństwa naszych ludzi”. Odbudujemy zniszczone budynki, zakłady przemysłowe i infrastrukturę. Obywatele nowych terenów odczują poparcie całej naszej ojczyzny (oklaski).

Potem Putin zwrócił się do żołnierzy, do mobilizowanych i ochotników oraz do ich rodzin, by objaśnić im, o co chodzi w – nie w wojnie, ale - “kryzysie”.

Kim jest nasz wróg, kto wpędza nas w ten kryzys? - zapytał.

Neokolonialny Zachód atakuje Rosję

Mieszkańcy Ukrainy (tu Putin raz użył tej nazwy) to nasi bracia – oni widzą, co nam gotuje Zachód. Po rozpadzie ZSRR wydawało się, że na zawsze Rosja będzie pod jego dyktatem. Lata 90., lata “głodne, chłodne i beznadziejne” były straszne. Ale Rosja to wytrzymała i przetrwała.

Wobec tego – tłumaczył Putin - Zachód szukał nowego pretekstu, by znów uderzyć na Rosję. By ją zniszczyć i podzielić. Nie daje im bowiem spokoju, że jest na świecie "takie wielkie, bogate państwo", które opiera się ich wpływom. Dlatego Zachód był gotowy na wszystko, co pozwala mu podtrzymać neokolonialny, hegemonistyczny, gospodarczy dyktat dolara. Zachód atakuje suwerenne państwa mające inną kulturę, swoją walutę i centra rozwoju. Jedni się temu atakowi podporządkowują dobrowolnie i godzą się być wasalami. A innych Zachód zmusza – efektem tej polityki są zniszczone państwa, protektoraty i terrorystyczne enklawy.

Chcą z nas zrobić zachodnią kolonię

“Oto przyczyna wojny hybrydowej przeciw Rosji” - oznajmił Putin. “Chcą z nas zrobić kolonię”, nie chodzi im o współpracę, ale o grabież. Boją się naszej filozofii i kultury. “Oni nie potrzebują Rosji – ale Rosja jest potrzebna nam” (oklaski)

Zachód nie przestrzega umów — złamali zasadę nierozszerzania NATO na wschód. A mimo to powtarzają, że przestrzegają zasad? Jakich zasad? Kto je stworzył? Mówią, że to porządek oparty na prawie –

“Ale skąd się wzięły te zasady. To brednie i oszustwo dla durniów. Rosja to tysiącletnie państwo i cywilizacja – nie będzie żyć na podstawie tych fałszywych zasad”

- powiedział Putin.

I po tym wywodzie zanegował zasadę nienaruszalności granic. “Kto im [Zachodowi] dał takie prawo? Nie ma takiego moralnego prawa i nigdy go nie mieli”.

Atak na Rosję to rasizm, a Zachód atakuje od średniowiecza

“Nic w tym nowego, zachodnie elity są takie, jakie były. Kolonizatorskie” - tłumaczył dalej przyczyny wojny/kryzysu Putin. Zachód dzieli narody na kategorie – a my takiego rasizmu nie przyjmiemy. “Bo rasizmem jest rozprzestrzeniająca się na świecie rusofobia i przekonanie, że zachodnia neoliberalna kultura ma być wzorem dla wszystkich”.

“Zaczęli swoje podboje neokolonialne w średniowieczu”, niszczyli kultury Ameryki Północnej, Afrykę, Indie i Chiny. Uzależniali ich od siebie, sprzedając narkotyki. Dopiero dzięki “naszemu krajowi” powstał ruch antykolonialny, po to by walczyć z głodem i chorobami – i takie właśnie są korzenie rusofobii.

“Bo nie daliśmy się zamienić w kolonię. Staliśmy się silnym, scentralizowanym rozwijającym się państwem”, gdzie jest miejsce na prawosławie, islam, judaizm i buddyzm, a ludzi łączy “rosyjskie słowo i kultura”.

  • Zachód próbował atakować Rosję wiele razy – w latach 90. traktował ja jak kolonię. “Nie zapomnieliśmy tego – w tej sprawie wypowiedzieli się mieszkańcy” republik donieckiej i ługańskiej i obwodów chersońskiego i zaporoskiego. “Chcą odtworzyć naszą historyczną jedność”.
  • Zachód mówi, że od wieków niesie wolność i demokrację - a jest odwrotnie. Niosą podporządkowanie, odbierają wolności i demokrację.
  • To oni użyli broni atomowej w Hiroszimie i Nagasaki. Obrócili w perzynę Drezno i Hamburg – tylko dla demonstracji. Mieli w tym jeden cel – “zastraszyć nasz kraj i cały świat”. USA zostawiły straszliwy ślad w pamięci Koreańczyków i Wietnamczyków. “Okupują Japonię i Koreę cynicznie nazywają ich sojusznikami”
  • Do "swoich wasali" Amerykanie mówią o euroatlantyckiej solidarności. Waszyngton domagając się nowych sankcji – a europejskie kraje pokornie się na to zgadzają, mimo że to niszczy europejski rynek. Europejczycy to rozumieją, ale podporządkowują się. "To już nawet nie lokajstwo".
  • Ale Anglosasi idą dalej – zorganizowali ataki na europejską infrastrukturę gazową. Kto korzysta, zrobił. Wstawiają wszędzie swoje bazy. Wszystkie państwa, które się przed tym bronią, stają się ich wrogami. Na tym opiera się wojenna doktryna USA.
  • Zakładali, że ich gospodarczy blitzkrieg na Rosję ogarnie cały świat. Ale większość państw odmawia udziału w tym i wybiera rozumną współprace z Rosją.
  • Utopili prawdę "w iluzjach i fejkach", rozpętali agresywną propagandę. Ale tymi "papierami nikogo się nie nakarmią". Ludzie potrzebują żywności i źródeł energii. A Zachód co? Przekonuje mieszkańców, by się cieplej ubierali i oszczędzali. Nie szuka konstruktywnego wyjścia z kryzysu gospodarczego, który wywołali na długo przed specjalną operacją.

“Rosja rozumie swoją odpowiedzialność przed społecznością światową”. Imperialiści będą bronić swojego systemu grabieży miliardów ludzi.

Chodzi o to, by dzieciom zmieniać płeć

“Teraz wracam zwracając się do wszystkich obywateli” – i tu pojawił się w mowie Putina nowy wątek, ataku na osoby transpłciowe. Do tej pory wątek ten bezwstydnie eksplorowała propaganda Kremla.

“Czy chcemy, by w Rosji zamiast mamy i taty był rodzic 1, rodzic 2 a może i rodzic 3. Czy w szkołach dzieci od początku mają się uczyć zachowań, które prowadzą do wymierania – i dowiadywać się o operacji zmiany płci. To nie do przyjęcia. My mamy inną, swoją przyszłość”

Niszczenie tradycji to otwarty satanizm – tu Putin powołał się na “słowa Chrystusa”, że "po owocach ich poznacie” [Mt 7:20 – red].

“Po tym można ich poznać” - wyjaśnił.

Zatem każde upominanie się o prawa osób nieheteronormatywnych jest w Rosji spiskiem szatańskim na rzecz Zachodu – warto to zauważyć, bo Duma zaczyna właśnie procedować kolejne narzędzie do pacyfikowania społeczeństwa. Ustawę zakazująca jakiejkolwiek promocji “zachowań nietradycyjnych” (obecnie zakazane jest to wobec nieletnich, nowe prawo obejmie wszystkich i wszystko)

“Świat jest w czasie fundamentalnych, rewolucyjnych zmian. Nowe centra obejmują dziś większość ludności świata. Są one gotowe do obrony suwerenności i swej historycznej perspektywy” (charakterystyczne, że Putin nie wymienił żadnego kraju). “Na całym świecie, w tym w Europie i USA jest wielu, którzy nas wspierają. Widzimy to – te wyzwolicielskie antykolonialne ruchy. One będą narastać”.

Trzeba ginąć, by pozostać Rosjaninem

"Przyjaciele! Dziś walczymy o prawo do nowej drogi”. By dyktat i polityka wykluczania stały się przeszłością - mówił Putin.

"Pole bitwy, na które wezwał nas los, to pole bitwy o wielką historyczną Rosję. Za przyszłość dzieci i wnuków, które musimy bronić przed cudacznymi eksperymentami".

Musimy bronić kultury i wartości - miłość do człowieka, miłosierdzie i współczucie. Na koniec zacytował swojego ulubionego (faszyzującego wedle Wikipedii) filozofa Iwana Iljina – gdzie też pojawił się istotny dla Putina watek "kochania po rosyjsku”:

“A jeśli uważam Rosję za moją ojczyznę, to znaczy, że kocham po rosyjsku, kontempluję i myślę, śpiewam i mówię po rosyjsku; że wierzę w duchową siłę narodu rosyjskiego i instynktownie i wolą akceptuję jego historyczny los. Jego duch jest moim duchem; jego los jest moim losem; jego cierpienie jest moim smutkiem; jego kwitnienie jest moją radością”.

I to było wszystko.

Putin zakończył: Tym szlakiem szli nasi przodkowie. Teraz nasza kolej. Wyboru dokonali mieszkańcy republik donieckiej i ługańskiej oraz obwodów chersońskiego i zaporoskiego, by być z narodem i ojczyzną. Wygrywać z nią.

"Za nami prawda! Za nami Rosja!" - zakończył, co sala nagrodziła gorącymi oklaskami

Czterech przedstawicieli podbitych ziem Ukrainy podpisało następnie z Putinem dokumenty o przystąpieniu do Rosji i w piątek z Putinem uścisnęli sobie dłonie (Putin ewidentnie przestał się bać tak bliskiego kontaktu z innymi ludźmi). Sala odśpiewała hymn Rosji i skandowała "Ro-si-ja".

Teraz, podpisane umowy muszą zostać zbadane przez Trybunał Konstytucyjny, a następnie ratyfikowane przez obie izby parlamentu. Potem podpis składa raz jeszcze Putin.

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze