0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Rys. Mateusz Mirys / OKO.pressRys. Mateusz Mirys /...

Zachodnia opinia publiczna interesuje się tymi doniesieniami na równi z rewelacjami o życiu i upadku brata króla Karola, „pana” Andrzeja Mountbatten-Windsor. I to, że straszak moskiewski nuklearny przestał działać, wiele nam mówi o stanie tej wojny i jej skutkach dla Rosji Putina.

Rosyjska telewizja pokazuje w kółko ćwiczenia z odpalania rakiet „zdolnych przenosić ładunki nuklearne”. Wyświetla animacje, jak wokół kuli ziemskiej krąży międzykontynentalny Buriewiestnik. I jak morza i oceany przemierza „Posejdon – dron atomowy, który może zniszczyć wszystkie amerykańskie miasta”. (Moskwa zwodowała – co było w dziennikach wiadomością pilną – łódź podwodną do przenoszenia dużej liczby tych Posejdonów).

Cytowane są wypowiedzi najróżniejszych „ekspertów”, którzy wyjaśniają, że może USA i Zachód „mają co prawda gospodarczą przewagę nad Rosją”, ale Rosja ma broń, która tę przewagę „wyrównuje” i nie ma odpowiedników na świecie („analogow w mirie niet”). „Nie zawaha się jej użyć do obrony w razie zagrożenia”. „Muszą zrozumieć, że jesteśmy gotowi”. Opowieści z października, że Rosja kocha pokój, nigdy w przeszłości nikogo nie napadła, a i teraz nie zamierza, zostały schowane.

„Teraz musimy zastraszyć Zachód” – podkreślił 27 października 2025 ideolog putinowskiego imperializmu Aleksander Dugin.

Ten stan propaganda osiągnęła po odwołaniu spotkania Putina z Trumpem w Budapeszcie. Grożenie wojną się rozkręca – jednak na głównym adresacie nie robi wrażenia. Donald Trump w swoim stylu opowiada, że USA i tak mają „lepszą broń”. A poza tym zacznie testy swojej broni jądrowej.

Pozostałe stolice zachodnie nie wyrażają przesadnych obaw i nie wzywają do ustąpienia Moskwie. Moskwa przestała przerażać, stary imperialny chwyt nie działa. A powodów możemy przytoczyć kilka.

1. Kiedyś było straszniej

Kiedy na początku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku rosyjska telewizja pokazywała, jak rozparty przy nienaturalnie długim stole Putin każe szefowi sztabu Gierasimowowi i ministrowi obrony Szojgu zapewnić „gotowość sił jądrowych Rosji”, naprawdę ciarki przechodziły po plecach. Putin właśnie napadł sąsiedni kraj i w zasadzie wszystko mogło się zdarzyć.

Od tego czasu Putin straszył bronią atomową kilka razy i teraz znalazł się w sytuacji pasterza, który zbyt wiele razy ostrzegał dla zabawy wieś przed wilkami. Już mu nie wierzą.

Do tego propaganda w tym straszeniu nowymi rodzajami broni ogromnie się napina. Pokazawszy filmiki o tym, jak Buriewiestnik i Posejdon niszczą kulę ziemską, propaganda następnie opowiada, że zachodnie media pokazały te filmiki. Co ma świadczyć o tym, że Putin zrobił na światowej opinii publicznej wielkie wrażenie. A świadczy o tym, że uczestniczymy w propagandowym spektaklu.

Role są tu rozpisane: kremlowscy „dziennikarze” pytają szefa dyplomacji Ławrowa, czy są jakieś dyplomatyczne reakcje na wunderwaffe Putina. Ławrow odpowiada: „Nie, najwyraźniej zamarli”. Propaganda Kremla wyjaśnia w komentarzu („Wiesti Niedieli”, kanał Rossija 1, 2 listopada): „Oni [Zachód] po prostu jeszcze nie zrozumieli”.

2. Moskwa grozi, ale nie Trumpowi

Spektakl z nową bronią nie został – co interesujące – uzupełniony o wyrazy oburzenia ludu pracującego i demonstracje z makietami rakiet z hasłem „Na Waszyngton”, co było stałym elementem poprzednich spektakli. Propaganda ewidentnie nie dostała polecenia atakowania Trumpa.

Owszem, sugeruje, że Trump może nie do końca rozumie, co mówi i co się dzieje – ale po tym, co propaganda Kremla opowiadała o jego poprzedniku Joe Bidenie, te przytyki są zupełnie niewinne i zupełnie niestraszne.

Rozumiemy z tego, że Kreml nadal ma nadzieję na negocjacje z Trumpem o podziale świata na strefy wpływów. A straszenie Buriewiestnikiem i Posejdonem jest elementem tych zalotów.

Ławrow: „Nadal mamy nadzieję, że Trump chce prawdziwego pokoju” (czyli pokoju na warunkach Moskwy).

Trump najwyraźniej tak to traktuje i też straszy, by skłonić Putina do rozmów. Co dwa dni zmienia zdanie w sprawie dostaw Tomahawków dla Ukrainy. Raz mówi, że da (przeciek z Pentagonu dla CNN, że USA mają ich dużo). Innym razem, że „chyba” nie da.

Moskwa daje się w to wciągać – bo raz Putin opowiada, że użycie Tomahawków przeciw Rosji spowoduje „oszałamiający odwet”. A potem jego propaganda opowiada, że Tomahawki są „przestarzałe” i armia rosyjska umie je zestrzeliwać („Wiesti Niedieli”, 2 listopada).

Przeczytaj także:

3. Straszenie ma odwrócić uwagę od porażki dyplomatycznej Putina

Putin, prezentując nowe rakiety, próbuje się podnieść po ciosie, jakim było odwołanie spotkania z Trumpem w Budapeszcie. I to nie dlatego, że spotkanie to miało coś zmienić – ale dlatego, że propaganda Kremla przedstawiła umówienie szczytu u Orbána: jako gigantyczny sukces Putina.

Pieskow, rzecznik Putina podkreśla więc teraz, że spotkanie wcale nie było takie ważne: „Potrzebna jest mozolna praca nad rozwiązaniem konfliktu na Ukrainie, a nie szybkie spotkanie prezydentów Rosji i USA, Władimira Putina i Donalda Trumpa”.

Mimo że spotkanie odwołał Trump, propaganda Kremla zwala winę na Europejczyków:

„Nawet pobieżna analiza tego projektu [porozumienia o rozejmie na linii frontu w Ukrainie] wystarczy, by wyciągnąć jednoznaczny wniosek: ani europejskie stolice, ani Kijów nie rozważają sprawiedliwego i trwałego pokojowego rozwiązania kryzysu ukraińskiego” – podkreśliła rzeczniczka MSZ Rosji Zacharowa.

Według Zacharowej Europejczycy próbowali złagodzić swoje nieakceptowalne i w dużej mierze będące ultimatum „propozycje” dla Rosji zapisami, które stwarzają iluzję uwzględnienia rosyjskich interesów. „W szczególności obiecują nam stopniowe znoszenie sankcji i odmrożenie rosyjskich aktywów, pod warunkiem porozumienia z Kijowem w sprawie pewnych »odszkodowań«” – czytaj: wypłaty „reparacji”. Według autorów „planu” wszystko to stworzy warunki do rozpoczęcia rosyjsko-ukraińskich negocjacji w sprawie zarządzania terytoriami, które nazywają „okupowanymi”, mimo że ich mieszkańcy jednoznacznie opowiedzieli się w referendum za przyłączeniem do Rosji.

Te „reparacje” bardzo Moskwę bolą i wyjaśniają, dlaczego nowa rosyjska broń ma znieść z powierzchni ziemi akurat Belgię, a nie np. Litwę albo Polskę. Bo to od belgijskiej firmy Euroclear zależy obecnie los zamrożonych rosyjskich aktywów, z których mają być wypłacane reparacje. Zacharowa ujawnia bardzo dużo na temat dealu, jaki proponował Rosji Trump i NATO. Warunki te są dla Moskwy nieakceptowalne z powodów wewnętrznych – oznaczałyby, że Ukraina przetrwa, a Putin nie osiągnie swoich celów. Stąd spektakl z wunderwaffe.

4. Moskwa grozi odwetem, ignorując fakt, że już jest atakowana

Opowieści o „determinacji Moskwy” w obronie przed „zagrożeniem jej bezpieczeństwa” dziwnie brzmią, gdy sama Rosja jest regularnie atakowana przez ukraińskie drony. Ruch na kilkunastu lotniskach europejskiej części Rosji zamiera praktycznie każdej nocy w obawie przed dronami. Płoną rafinerie, porty naftowe, rurociągi, zbiorniki paliw. A teraz Ukraińcy zaczęli dobierać się do infrastruktury zapewniającej Rosjanom zasilanie w prąd. Wyłączeń prądu najgęściej zaludnione tereny Rosji jeszcze masowo nie doświadczają, ale analitycy zaczęli się zastanawiać, kiedy to się stanie.

Moskwa o tych atakach uparcie milczy. Jedyny ślad tego, że mają miejsce, znajdujemy w komunikatach o ataku na Ukrainę („w odpowiedzi na terrorystyczne ataki na rosyjską infrastrukturę cywilną rosyjskie siły zbrojne dokonały odwetowego ataku na zaplecze ukraińskich sił zbrojnych daleko za linią frontu”. Tu zaczynają się wyliczenia, co Rosja w Ukrainie zaatakowała i zniszczyła – ale w odwecie za co, nie wiadomo – „Wiesti”, 3 listopada).

A Putin – ogłaszając istnienie nowej broni – mówi, że chodzi o „bezpieczeństwo naszego narodu w perspektywie długoterminowej”.

Niesamowite było tło tego spektaklu: Putin ogłosił istnienie nowej broni w czasie wizyty w szpitalu u rannych żołnierzy 29 października. To była moskiewska klinika, do której z założenia powinni trafiać najciężej ranni. Wszyscy jednak ubrani w pięknie odprasowane piżamki wyglądali na zdrowych i zadowolonych i zainteresowanych wyłącznie potencjałem nuklearnym Rosji.

Putin daje ikonę mężczyźnie w niebieskiej piżamie
Putin w szpitalu. Tu opowiedział o istnieniu atomowego drona morskiego Posejdon. Na zdjęciu najciężej ranny. Cała reszta była chodząca i zainteresowana nowymi rodzajami broni. Ten zaś ranny dostał od Putina ikonę. 29 października, Fot. Kristina Kormilitsyna / POOL / AFP

5. Opowieść o wunderwaffe jest raczej na rynek wewnętrzny

Te fikołki propagandy pokazują też, jak duża część tego przekazu jest adresowana do odbiorcy wewnętrznego.

Nowa broń ma też wzmocnić wewnętrzną pozycję Putina. Najwyraźniej reżim uznał, że jest to dziś potrzebne. W propagandzie – obok doniesień o tym, co może nowa broń, pojawiły się hymny pochwalne, zarezerwowane dotychczas na rocznice objęcia władzy albo urodzin władcy.

  • „Zachód powinien przygotować się do pokłonu przed prezydentem Rosji i Naczelnym Dowódcą Sił Zbrojnych Władimirem Putinem, aby zapobiec użyciu podwodnego pojazdu Posejdon z napędem atomowym. Prezydent nadzorował realizację tego projektu od początku do końca, wierzył w niego i widzimy rezultaty” (szef Dumy, Wołodin, 30 października).
  • „Prezydent Rosji Władimir Putin traktuje Ukrainę i żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy znacznie lepiej niż ich własny, »fałszywy i przeterminowany« prezydent” (przewodniczący Komisji Obrony Dumy Państwowej Andriej Kartapołow, 29 października)
  • Putin też chroni Rosję przed rozpadem, o czym przypomniał ostatnio Siergiej Szojgu. Były minister obrony opublikował artykuł o tym, jak zły Zachód chce doprowadzić do upadku i rozdrobnienia Rosji na małe państwa („Chcą podzielić naszą ojczyznę na dziesiątki małych jednostek państwowych, a następnie je podporządkować, eksploatować i wykorzystywać do własnych, egoistycznych interesów”).
Putin w mundurze siedzi przy biurku na podwyższeniu. naprzeciw niego przy niższych biurkach siedzą wojskowi
Kolejny akt „spektaklu wojennego”. Putin w mundurze ogłasza sukces testu z Buriewiestnikiem. Scenografia jest warta uwagi: w niewielkim pomieszczeniu Putinowi zbudowano specjalne biurko na podwyższeniu – naprzeciwko siedzą wysocy dowódcy rosyjscy. Na ścianie, obok godła państwowego, zdjęcie młodego Putina i obecnego ministra wojny. „Wiesti”, 27 października 2025

6. Putin potrzebuje sukcesu

Dziś nawet propaganda Kremla przyznaje, że wojna jest odczuwalna dla poddanych. Biednieją, ograniczają zakupy. Nowa wspaniała broń Putina ma więc być dla nich nowym powodem do dumy. A to nie byle co, bo w Rosji trwa właśnie długi weekend związany z wielkim narodowym świętem „jedności narodowej”. 4 listopada mija bowiem 413. rocznica wypędzenia Polaków z Kremla (ta rocznica zastąpiła u Putina rocznicę „rewolucji październikowej” z 7 listopada 1917).

„Ten tydzień zmienił światowy układ sił. Rosja zyskała przewagę i nikt już jej nie pokona. Oczywiście jej nowa broń to broń obronna na sytuację, gdy ktoś zagrozi naszemu bezpieczeństwu w wojnie jądrowej lub konwencjonalnej”. (Wiesti Niedieli, 2 listopada).

Oprócz bajek o nowej broni Rosjanie dostają też bajki o tym, że wojna w Ukrainie jest już właściwie wygrana.

Moskwa chciała np. denazyfikacji Ukrainy, „większość z tych, którzy byli główną siłą napędową ukraińskiego nacjonalizmu – może być ich kilka tysięcy – została już wyeliminowana w konflikcie zbrojnym” – ogłosił 1 listopada, w pierwszym dniu długiego weekendu, były premier Ukrainy i zdrajca Mykoła Azarow.

A skoro nie da się Ukrainy zdobyć, można ją zająć przynajmniej na rosyjskich mapach. „Od teraz, zgodnie z rosyjskimi standardami językowymi, nie będzie Dniepru, tylko Dniepropietrowsk, nie będzie Kropywnyckiego, tylko Jelizawietgrad, i tak dalej” – napisał z kolei 30 października na Telegramie doradca Putina Władimir Miedinski (ten, który negocjował z Ukraińcami wiosną w Stambule), dołączając zrzut ekranu z Yandex Maps.

Kolejny sukces nastąpi w chwili, gdy Rosjanie zdobędą Kupiańsk i Pokrowsk. I tu chyba dochodzimy do istoty rzeczy. Zdobycie tych dwóch miast w Donbasie połączone z obrazkami „jak lata Buriewiestnik” mają stworzyć w umysłach poddanych obraz wspaniałego i ostatecznego zwycięstwa Putina.

Dlatego Moskwa zrobi wszystko, by te dwa miasta zdobyć. Putin co prawda wielkodusznie zapowiedział, że żadnych terminów dla „Specjalnej Operacji Wojskowej” już nie wyznaczy, ale zapewne wielu liczyło na medale za powieszenie na ruinach tych miast rosyjskiej flagi do 4 listopada.

Ukraina się jednak broni.

Propaganda Kremla, pokazując, że zwycięstwo pod Pokrowskiem jest bliskie, sprytnie zmieniła jednostki pomiaru sukcesu – nie mówi już o zdobywaniu „połowy” czy „części” jakiegoś przysiółka (zdobycie całej miejscowości to od dawna wydarzenie rzadkie). 3 listopada doniosła w depeszy pilnej o zdobyciu 24 domów „w północnej, wschodniej i południowo-wschodniej części Dymitrowa” [Myrnohradu, osiedla pod Pokrowskiem – red]. Ma to być dowód, że pierścień okrążenia wokół Pokrowska i Kupiańska się zaciska, tak jak powiedział Putin na spotkaniu z rannymi 29 października. Propaganda sama przyznaje, że jest to pierścień szczególny, bo nie okrągły, ale mający „trzy strony”, z otwartą drogą ewakuacji. Ale jest to pierścień, bo Putin nie może się mylić.

***

Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre z linków wklejanych do tekstu mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN. Blokuje je Rosja.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze