0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.plFot. Grzegorz Celeje...

W Sejmie trwają prace nad zmianą ustawy regulującej działania myśliwych. Nie chodzi jednak o zakaz polowań na część gatunków ptaków (taką zmianę można wprowadzić rozporządzeniem, które jest już gotowe, ale nie jest podpisane) ani o rozwiązanie problemów „pomyłek z dzikiem”, do których dochodzi podczas polowań.

Chodzi o poprawkę, o którą walczą sami myśliwi, mający w rządzie wielkiego sojusznika – Polskie Stronnictwo Ludowe. Grupa posłów i posłanek PSL złożyła projekt ustawy zmieniającej prawo łowieckie. Wnioskodawcy proponują m.in. aby wybór Łowczego Krajowego należał do Krajowego Zjazdu Delegatów – a obecnie robi to minister właściwy do spraw środowiska.

Przeczytaj także:

Jeśli nowelizacja zostałaby przyjęta, PZŁ niemal całkowicie uniezależniłby się od Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

Tylko troje posłów za odrzuceniem noweli

„To właśnie poprzez niezależność, w której myśliwi mogą sami organizować swoją działalność i kształtować zasady, mamy szansę na odpowiedzialne zarządzanie zasobami przyrodniczymi, zgodne z potrzebami lokalnych społeczności i wymogami ochrony środowiska. Trudno nie zgodzić się z tezą, że to myśliwi sami wiedzą najlepiej jak odpowiedzieć na wyzwania, przed którymi staje polskie łowiectwo” – pisał PZŁ na swojej stornie facebookowej po tym, jak poselski projekt został opublikowany. Był koniec listopada 2024 roku.

„Czy to jest najpilniejsza potrzeba zmian w gospodarce łowieckiej? Czy nie ważniejsze jest to, żeby zaprzestać polowania na gatunki, których populacje spadają, wprowadzić profesjonalny monitoring gatunków łownych, uregulować kwestię polowań na gruntach prywatnych tak, żeby nie kolidowało z prawem własności, ograniczyć liczbę »pomyłek z dzikiem«?” – komentowała wtedy Koalicja Niech Żyją.

Tymczasem prace nad nowelizacją przyspieszyły. Projekt trafił do Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Posłanka Zielonych Małgorzata Tracz (która nie jest członkinią komisji) złożyła wniosek o odrzucenie go w całości.

Za odrzuceniem głosowali jednak tylko Klaudia Jachira (KO), Daria Gosek-Popiołek (Lewica) i Piotr Strach (Polska 2050).

Został więc skierowany do podkomisji, w której omawiano szczegóły ustawy. Wynik ich prac miał być przedstawiony 1 kwietnia, podczas kolejnego posiedzenia sejmowej komisji zajmującej się ochroną środowiska. PZŁ przed obradami pisał w swoich mediach społecznościowych o drodze „w stronę samorządności”.

W tej drodze przeszkodziło Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Ministra Paulina Hennig-Kloska przedstawiła swoje wątpliwości dotyczące ustawy, co podniosło temperaturę w sali obrad. Mimo głośnych okrzyków sprzeciwu ze strony myśliwych zdecydowano o odroczeniu dyskusji o prawie łowieckim do następnego posiedzenia.

PZŁ chce samorządności

Co dokładnie przewiduje nowelizacja, której chcą myśliwi i PSL?

  • Zmiana i uchwalenie statutu PZŁ pozostaje w gestii Krajowego Zjazdu Delegatów PZŁ, a minister środowiska traci prawo do zatwierdzania (bądź odrzucania) tych zmian.
  • Wyboru władz PZŁ – w tym Łowczego Krajowego – dokonują władze statutowe Związku. A nie jak teraz, minister.
  • Przywrócone zostają organy PZŁ: Główna Komisja Rewizyjna, Okręgowe Rady Łowieckie i Okręgowe Komisje Rewizyjne.
  • Minister traci prawo do uchylania i stwierdzania nieważności uchwał Krajowego Zjazdu Delegatów. Nie może tych organów również upominać, a jedynie zaskarżać je do sądu administracyjnego (nie może zaskarżać tych dotyczących statutu PZŁ i powołania Zarządu Głównego). W trakcie prac przegłosowano poprawkę, według której minister będzie mógł nadzorować uchwały Naczelnej Rady Łowieckiej.

„PZŁ oraz polscy myśliwi w ogóle nie chcą wychodzić spod nadzoru ministra klimatu i środowiska, jeżeli chodzi o prowadzenie gospodarki łowieckiej. Minister musi mieć na to wpływ i my jesteśmy na tym stanowisku. Ale z drugiej strony jesteśmy zrzeszeniem, które się samofinansuje, utrzymujemy się z własnych składek i prowadzonej działalności gospodarczej, więc chcemy sami o tym decydować. Chcemy sami sobie decydować o tym, kogo sobie wybieramy na prezesa Zarządu, czyli Łowczego Krajowego, chcemy sami sobie wybierać Łowczych Okręgowych” – mówił podczas posiedzenia Komisji prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Marcin Możdżonek.

„Ta ustawa ma przywrócić samorządność. Projekt porządkuje bałagan administracyjny, jaki powstał po 2018 roku” – mówił poseł Stanisław Gorczyca podczas komisji 1 kwietnia 2025, który został wyznaczony do sprawozdania wyniku prac podkomisji zajmującej się nowelizacją. W 2018 roku PiS zmienił prawo łowieckie, ograniczając samorządność PZŁ.

„Wyłączenie PZŁ spod konstytucyjnego prawa”

„To skandaliczny i kuriozalny projekt, który zakłada, że myśliwi stają się państwem w państwie. Sami dla siebie będą uchwalać prawo, a ministerstwo będzie występowało ewentualnie w roli organizacji skarżącej uchwałę do sądu. To rażąca próba naruszenia podstawowych zasad związanych z kompetencjami władzy wykonawczej i oddanie grupie nieprofesjonalistów zarządzania istotną częścią środowiska naturalnego bez żadnej kontroli” – komentuje Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. „Ludowcy dążą do dalszego wyłączenia PZŁ spod konstytucyjnego prawa – nadzoru ministra środowiska. Dlatego wysłaliśmy list do polskich parlamentarzystek i parlamentarzystów z apelem, by odrzucili ten skandaliczny projekt w pierwszym czytaniu” – dodaje.

W liście czytamy m.in. że „poselski projekt powinien stanowić bardzo poważny punkt wyjścia do refleksji nad dążeniami projektodawców, którzy starają się z łowiectwa uczynić w zasadzie samoregulujący się przez PZŁ sektor gospodarczy. Takie zachowanie sprzeniewierza się fundamentom państwa prawa”.

Ministerstwo jest przeciw

Podczas posiedzenia komisji 1 kwietnia ministra Hennig-Kloska również wyrażała się negatywnie o projekcie nowelizacji. Jak dodała, na poziomie rządu nie udało się wypracować jednogłośnego stanowiska w tej sprawie, jednak sam resort klimatu uważa, że jego nadzór nad PZŁ jest konieczny. Hennig-Kloska obalała również argumenty, które w debacie podnosili myśliwi.

„Nie mogę zgodzić z przekonaniem, że PZŁ jest NGO-sem. Nie jest NGO-sem, a już na pewno nie klasyczną organizacją pozarządową” – mówiła. „Członkowie PZŁ wykonują konkretne zadania w zakresie administracji państwa, mówi nawet o tym wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2012 roku” – dodała.

Hennig-Kloska podkreślała: „Dziczyzna w Polsce stanowi naprawdę ogromny majątek Skarbu Państwa. Wart duże pieniądze. Jest naszym skarbem narodowym, który wszyscy kochamy, a czasami sprawia trudności, dlatego też racjonalna gospodarka łowiecka jest nam bardzo potrzebna. Ale niewątpliwie jest to ogromny majątek, którym w imieniu właśnie Skarbu Państwa, a więc Polek i Polaków zarządza właśnie Polski Związek Łowiecki”. Dlatego – wskazała – ministerstwo powinno nadzorować PZŁ, skoro państwo powierza mu tak ważne zadanie.

Przypomniała, że resort chciał doprowadzić do zmian w prawie łowieckim, powołał nawet zespół, w którym zasiedli zarówno przedstawiciele myśliwych, jak i organizacje społeczne. Niestety, w zespole narosło tyle konfliktów, że jego prace nie przyniosły żadnych zmian w prawie.

„Prawo łowieckie wymaga daleko idących zmian systemowych. Pewnie dużo głębiej niż ta ustawa” – powiedziała ministra. Dodała: „Aby ta ustawa zyskała poparcie Ministerstwa Klimatu i Środowiska, dość daleko idące poprawki jeszcze musiałyby się w niej znaleźć”. Ten projekt, mówiła ministra, nie rozwiąże narastających problemów Polskiego Związku Łowieckiego.

Jawne finanse? PZŁ mówi „nie”

Dyskusja nad „samorządnością”, do której dążą myśliwi, wywołała również debatę nad niejawnością finansów PZŁ.

Podczas posiedzenia podkomisji Daria Gosek-Popiołek zaproponowała poprawkę, nad którą pracowała Pracownia na rzecz Wszystkich Istot oraz adwokatka Karolina Kuszlewicz. Poprawka ta nakłada na Polski Związek Łowiecki obowiązek publikowania na swoich stronach internetowych rocznych sprawozdań finansowych, ze szczególnym uwzględnieniem przychodów z działalności gospodarczej.

Zmiana jest bardzo ważna i potrzebna, gdyż PZŁ i koła łowieckie pilnują, żeby ich sprawozdania finansowe nie były publicznie dostępne. Tymczasem – jak podkreślała ministra Hennig-Kloska – myśliwi gospodarują zwierzętami, które należą do Skarbu Państwa. Są zatem naszym wspólnym majątkiem i społeczeństwo ma prawo wiedzieć, jak na tym zarabiają, ile wypłacają odszkodowań rolnikom, jakie korzyści czerpią z polowań komercyjnych.

Jak rozliczać myśliwych?

Na pytania o sprawozdania finansowe czy sprawozdania ŁOW-1 (sprawozdania z działalności koła, obejmujące m.in. informacje o liczbie myśliwych, liczbie psów, przypadkach kłusownictwa i finansach) koła łowieckie przeważnie nie udzielają informacji. Przykładowo: niedawno Ośrodek Działań Ekologicznych „Źródła” zapytał wybrane koła łowieckie o ŁOW-1 oraz trzy zarządy okręgowe o ŁOW-1 wybranych kół. Odpowiedzi otrzymał od jednego koła. Od zarządów okręgowych w Szczecinie i Słupsku dostał odpowiedzi dopiero po skardze na bezczynność. Zarząd Okręgowy w Koszalinie udzielił odpowiedzi odmownej.

Krzysztof Wychowałek z Ośrodka Działań Ekologicznych „Źródła” uważa, że poprawka mogłaby iść dalej. Jego zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie obowiązku zamieszczania wszystkich ŁOW-1 w dostępnej publicznie bazie. Tak jak muszą zamieszczać swoje sprawozdania organizacje pożytku publicznego. Dobrym wyjściem byłby też zapis, że dane o finansach Polskiego Związku Łowieckiego, w tym sprawozdania finansowe, stanowią informację publiczną w rozumieniu przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej i podlegają udostępnieniu.

„To załatwiłoby kwestię publikowania sprawozdań i przełamało niekorzystne orzecznictwo sądów administracyjnych” – mówi Krzysztof Wychowałek.

Dodaje, że zapis w obecnie proponowanej postaci ma jeszcze jedną wadę: nie przewiduje żadnych sankcji za jego nieprzestrzeganie. W przypadku myśliwych podobnych przepisów bez sankcji jest sporo, np. zakaz strzelania z samochodu czy obowiązki związane z oznaczaniem polowania zbiorowego. Przestrzeganie takich przepisów niełatwo jest wyegzekwować. Przyjęcie rozwiązania, że dane o finansach PZŁ stanowią informację publiczną, rozwiązałoby ten problem ze względu na sankcje przewidziane w ustawie o dostępie do informacji publicznej.

Poprawka, czyli pierwszy krok

„Ponieważ ustawa jest procedowana, chcemy wywalczyć w niej zapisy broniące interesu przyrody i zwiększające, a nie zmniejszające kontrolę nad myśliwymi” – napisała Pracownia na rzecz Wszystkich Istot na Facebooku. Społecznicy zapowiadają, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.

Daria Gosek-Popiołek po obradach podkomisji poinformowała, że poprawka przeszła. W mediach społecznościowych napisała: "Nie sprawia to, że zagłosowałam za ustawą – bo ta ustawa nadal jest nie do przyjęcia.

I nie będzie – ale to krok w stronę jakiejkolwiek transparentności w Polskim Związku Łowieckim. (...)

Przed nami kolejne czytania i zobaczmy, czy i co jeszcze uda nam się wywalczyć!"

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).

Regina Skibińska

Absolwentka prawa, z zawodu dziennikarka, przez wiele lat związana z „Rzeczpospolitą”. Trzykrotna laureatka konkursu dziennikarskiego Polskiej Izby Ubezpieczeń i laureatka Nagrody Dziennikarstwa Ekonomicznego Press Club Polska w 2023 r. Obecnie freelancerka, pisywała m.in. do „Gazety Wyborczej”, miesięcznika „National Geographic Traveler”, „Parkietu”, Obserwatora Finansowego i Prawo.pl. Po latach mieszkania w Warszawie osiadła z gromadką kotów na Podlasiu.

Komentarze