0:000:00

0:00

"Proszę o kontakt w sprawie zaniedbań biskupa łowickiego ks. Andrzeja Dziuby w kwestii pedofilii ks. Pawłowicza, o którym pisaliście" – taką wiadomość dostaliśmy w ubiegłym tygodniu.

Okazało się, że jej autorem jest radny PiS. Jak nam opowiedział w rozmowie telefonicznej, pod koniec maja zdecydował się złożyć doniesienie do władz kościelnych w sprawie możliwych zaniedbań biskupa Andrzeja Dziuby, dotyczących tuszowania sprawy ks. Wincentego Pawłowicza.

Historię Pawłowicza opisaliśmy dwa lata temu. Duchowny w 2003 roku został skazany na molestowanie ministrantów. Kiedy opuścił więzienie, bp Dziuba jak gdyby nigdy nic wysłał go na Ukrainę, do parafii w małej miejscowości pod Odessą.

Jak ujawniliśmy, Pawłowicz miał tam zupełną swobodę oraz nieletnich ministrantów. Jednego z nich zabrał na wycieczkę do Włoch. Opisaliśmy także, jak Pawłowicz przez wiele lat przyjeżdżał do Polski, a jeszcze w 2017 roku prowadził rekolekcje.

Ujawniliśmy też, że kilka lat temu bp Dziuba skierował Pawłowicza (który przewodził wycieczce z Ukrainy) na nocleg do ośrodka zajmującego się dziećmi, podlegającego diecezji łowickiej (szczegóły sprawy ks. Pawłowicza przypominamy na końcu tekstu).

W maju 2020 doniesienie w sprawie bp. Dziuby radny PiS wysłał do Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka, metropolity łódzkiego abp. Grzegorza Rysia oraz do nuncjusza apostolskiego w Polsce.

"Mężczyzna, o którym pan mówił, był na rozmowie u księdza arcybiskupa" – mówi nam rzecznik łódzkiej kurii ks. Paweł Kłys. Rzecznik nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie, czy rozmowa dotyczyła zgłoszenia ws. biskupa Dziuby.

"Tego nie wiem, bo ks. arcybiskup nie mówił. Jedyną rzeczą, którą mogę potwierdzić to to, że takie spotkanie miało miejsce."

Przeczytaj także:

Zgłosić biskupa

Zgodnie z wytycznymi papieża Franciszka z 2016 roku (doprecyzowanymi w 2019), w przypadku nadużyć wobec nieletnich biskupa można usunąć ze stanowiska, gdy „w poważnym stopniu uchybił sumienności, której wymaga od niego jego urząd duszpasterski, nawet jeśli nie było w tym jego poważnej winy moralnej” i jeśli „wyrządził poważne krzywdy innym, czy to osobom fizycznym, czy całej wspólnocie”.

Zawiadomienie dotyczące ewentualnych zaniedbań biskupa może zostać zgłoszone bezpośrednio do Watykanu lub nuncjusza apostolskiego. I tę drugą możliwość wybrał nasz bohater, radny PiS.

Najpierw jednak napisał w tej sprawie do prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka, który jest Delegatem Episkopatu Polski ds. Ochrony Dzieci i Młodzież.

To zrozumiały krok. Miesiąc temu prymas Polak zaraz po premierze nowego filmu braci Sekielskich "Zabawa w chowanego" poinformował, że jako delegat ds. ochrony dzieci zawiadamia Watykan ws. zaniedbań biskupa kaliskiego Edwarda Janiaka.

Tym razem jednak prymas Polak miał poradzić naszemu bohaterowi, żeby o sprawie Dziuby poinformował abp. Grzegorza Rysia, który stoi na czele metropolii łódzkiej (w jej skład wchodzi diecezja łowicka).

Nasz informator napisał więc do abp. Rysia oraz do nuncjusza. Dostał odpowiedź z łódzkiej kurii i zaproszenie na spotkanie z Rysiem.

"W dniu wczorajszym, tj. 8 czerwca zgodnie z kompetencjami otrzymałem z nuncjatury apostolskiej kopię pisma szanownego pana z dnia 25 maja dotyczącego możliwych zaniedbań biskupa łowickiego" – brzmiał fragment odpowiedzi kurii.

Zaproszenie nie było więc spowodowane listem naszego bohatera do arcybiskupa, ale reakcją i naciskiem nuncjatury.

Podczas spotkania abp Ryś miał poprosił naszego bohatera o zreferowanie sprawy bp. Dziuby i ks. Wincentego Pawłowicza.

"Było takie spotkanie"

Radny PiS, który się z nami skontaktował, początkowo był bardzo entuzjastyczny. Opowiedział całą historię swojego zgłoszenia, czytał fragmenty korespondencji z biskupami. Na potwierdzenie miał nam następnego dnia przesłać kopie listów. Jednak potem zapadł się pod ziemię. Nie odbierał telefonów i nie odpisywał na SMS-y.

Żeby potwierdzić jego historię, 19 czerwca wysłaliśmy pytania do abp. Polaka, abp. Rysia oraz nuncjatury.

Nuncjatura odpisała jedynie, że "w przypadku wszystkich zgłoszeń dotyczących domniemanych zaniedbań w odniesieniu do postępowań w sprawie nadużyć seksualnych popełnionych przez osoby duchowne" postępuje zgodnie z wytycznymi papieża Franciszka.

Za to rozmowę z naszym bohaterem potwierdzili rzecznik łódzkiej kurii oraz rzecznik biura Delegata KEP (czyli abp. Polaka).

"Mężczyzna, o którym pan mówił był na rozmowie u księdza arcybiskupa. Tyle mogę panu powiedzieć" – mówi nam ks. Paweł Kłys, rzecznik łódzkiej kurii.

Kłys nie odpowiedział jednak na pytania: czy rozmowa dotyczyła doniesienia na bp. Dziubę oraz, czy abp. Ryś został przez nuncjaturę zobowiązany do wyjaśnienia sprawy bp. Dziuby. "Tego nie wiem, bo ks. arcybiskup nie mówił. Jedyną rzeczą, którą mogę potwierdzić to to, że takie spotkanie miało miejsce.

Bardziej otwarty był za to ks. dr Piotr Studnicki, kierujący Biurem Delegata ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży, czyli prymasa Polaka. Potwierdził, że wpłynęło do niego pismo radnego PiS z 28 maja, dotyczące zaniedbań biskupa Dziuby. Przyznał też, że prymas skierował zgłaszającego do abp. Rysia.

"Ksiądz prymas jako delegat nie jest kompetentny do wyjaśnienia tych spraw. Procedura ustanowiona przez papieża Franciszka jest jasna: albo zgłaszamy to metropolicie danego biskupa, albo bezpośrednio do Stolicy Apostolskiej" - wyjaśnia ks. dr Studnicki w rozmowie z OKO.press.

A dlaczego prymas nie przekazał listu ws. bp. Dziuby nuncjaturze, choć robił to wcześniej, w tym m.in. w sprawie biskupa Janiaka? "Prymas, obejrzawszy film »Zabawa w chowanego«, zobaczył materiał, dotyczący możliwych zaniedbań bp. Edwarda Janiaka, który wydaje się wiarygodny. (...) To możliwe zaniedbanie mógł potencjalnie zgłosić metropolicie lub Stolicy Apostolskiej każdy szeregowy duchowny lub wierny, który obejrzał film" - odpowiada ks. dr Studnicki.

"Prymas, obejrzawszy film »Zabawa w chowanego«, zobaczył materiał, dotyczący możliwych zaniedbań bp. Edwarda Janiaka, który wydaje się wiarygodny. Chodzi o nagrania z 2016 r., świadczące o dokonaniu zgłoszenia przez rodziców jednego z pokrzywdzonych, które jednak nie uruchomiło postępowania kościelnego i nie zostało zgłoszone do Stolicy Apostolskiej. To możliwe zaniedbania mógł potencjalnie zgłosić metropolicie lub Stolicy Apostolskiej każdy szeregowy duchowny lub wierny, który obejrzał film. Prymas jako delegat Episkopatu odpowiedzialny za ochronę dzieci i młodzieży, wziął to na siebie. Tym samym dał dobry przykład jak w takich sprawach ma postąpić każdy, kto posiada wiarygodne informację o możliwym zaniedbaniu obowiązków przez przełożonego kościelnego w sprawach dotyczących wykorzystania seksualnego małoletnich przez duchownych" - odpowiada ks. dr Studnicki.

Kogo krył bp Dziuba

Historię ks. Wincentego Pawłowicza opisaliśmy w naszym śledztwie w 2018 roku oraz w kilku kolejnych tekstach. Jest długa i bogata w zwroty akcji, dlatego zachęcamy do zapoznania się z naszymi wcześniejszemu artykułami na ten temat. Poniżej sprawę duchownego opisujemy skrótowo w punktach:

  • Ks. Wincenty Pawłowicz między 1992 a 1998 rokiem pracuje w pięciu parafiach diecezji łowickiej. Proboszcz jednej z nich miał się dowiedzieć, że Pawłowicz zaprasza małych chłopców “na komputery”. Wizyty miały być na tyle podejrzane, że ów proboszcz poprosił w kurii o przeniesienie Pawłowicza;
  • W 1998 r. Pawłowicz trafia do parafii w Witoni, wsi pod Łowiczem. Na plebanii organizuje dla młodzieży pracownię komputerową z dostępem do internetu. Dzieciaki odwiedzają księdza coraz częściej i przesiadują u niego do nocy. W 1999 roku matka jednego z chłopców przyłapuje ks. Pawłowicza, kiedy ten molestuje jej syna. Okazało się, że ofiar było więcej. Rodzice zgłaszają sprawę na policję, potem idą do biskupa i… odwołują zeznania. Skutkiem tego Prokuratura Rejonowa w Łęczycy postanawia nie wszczynać postępowania karnego;
  • Diecezją łowicką rządzi wtedy bp Alojzy Orszulik. Zaraz po doniesieniach rodziców, Orszulik przenosi Pawłowicza do położonej 100 km dalej parafii w Lubochni pod Tomaszowem Mazowieckim;
  • Prokuratura wraca do sprawy z Witonii w 2002 roku, po publikacji magazynu „Fakty i Mity”. Tym razem zeznania przeciwko Pawłowiczowi składają molestowani chłopcy;
  • Prokuratura Okręgowa w Łodzi oskarża Pawłowicza o “doprowadzenie pięciu chłopców poniżej 15. roku życia do wykonywania czynności seksualnych i poddania się im” – informuje „Gazeta Wyborcza” w marcu 2003 roku;
  • 17 lipca 2003 roku Sąd Rejonowy w Łęczycy skazuje Pawłowicza na rok i osiem miesięcy więzienia oraz zakazuje mu wykonywania zawodu nauczyciela na okres dziesięciu lat. Prokuratura składa apelację;
  • Kilka miesięcy później Sąd Okręgowy w Łodzi podwyższa wyrok do trzech lat bezwzględnego więzienia. Pawłowicz stawia się w zakładzie karnym w lutym 2004 r. Do tego czasu przebywa prawdopodobnie na Ukrainie. Nie jest zawieszony przez kurię w czynnościach kapłańskich;
  • Duchowny wychodzi na wolność w marcu 2006 r. Wtedy biskupem łowickim jest już Andrzej Dziuba;
  • Jak ujawniliśmy w naszym śledztwie, bp Dziuba jak gdyby nigdy nic wysyła wtedy ks. Pawłowicza do Krasnosiłki, wsi pod Odessą na Ukrainie. Duchowny obejmuje tam probostwo, ma także ministrantów do pomocy. Jednego z nich zabiera na wycieczkę do Włoch. Na stronach parafii znajdujemy też budzące podejrzenia filmiki, z których wynika, że parafia prawdopodobnie organizowała obozy dla dzieci;
  • W kolejnych latach Pawłowicz często odwiedza polskie parafie, dorabia prowadzeniem rekolekcji, kwestuje na rzecz parafii na Ukrainie. W grudniu 2017 roku Pawłowicz prowadził rekolekcje z udziałem dzieci w Brzeźnie Lęborskim na Kaszubach;
  • Jak ujawniliśmy, kilka lat temu bp Dziuba skierował ks. Pawłowicza, który przewodził wycieczce z Ukrainy, na nocleg do placówki zajmującej się edukacją dzieci podległej diecezji łowickiej.

W 2016 roku Pawłowicz prawdopodobnie wrócił do Polski. W Informatorze Diecezji Łowickiej sprzed dwóch lat przy nazwisku Pawłowicz widniało: „od 2016 roku “sine officio”, czyli bez przydziału. Oznacza to, że od tego czasu nie został przydzielony do żadnej parafii. Oznacza to również, że bp Andrzej Dziuba:

  • pozwolił ks. Pawłowiczowi wrócić do diecezji łowickiej z Ukrainy;
  • musiał zapewnić mu dach nad głową i środki do życia, do czego biskupa zobowiązuje Kodeks Prawa Kanonicznego (kan. 384);
  • wiedział, gdzie jest i co robi Pawłowicz.

Kuria łowicka milczy

Kiedy opisywaliśmy sprawę ks. Pawłowicza, łowicka kuria, a także sam biskup Dziuba nabrali wody w usta. Nie odpowiadali na żadne pytania OKO.press. Nie dowiedzieliśmy się:

  • dlaczego Pawłowicz przez tyle lat pełnił posługę bez żadnej kontroli,
  • dlaczego miał parafię i ministrantów na Ukrainie,
  • dlaczego prowadził rekolekcje w Polsce, czy o jego sprawie został powiadomiony Watykan,
  • co dzieje się z nim teraz.

Kuria łowicka zareagowała dopiero w marcu 2019 r., kiedy Fundacja „Nie Lękajcie Się” przekazała papieżowi Franciszkowi raport na temat 24 polskich biskupów, którzy mieli tuszować przypadki pedofilii.

„Nie jest prawdą, że Biskupi nie poinformowali Stolicy Apostolskiej o sprawie Księdza Pawłowicza (…). Nie przedstawiono również wszystkich działań, jakie Biskupi podejmowali wobec Księdza W. Pawłowicza. Są one ważne dla zrozumienia całości sprawy, zgodne z postanowieniami sądu cywilnego” – brzmiał komunikat kurii z marca 2019 roku.

Miesiąc wcześniej zapytaliśmy nuncjaturę m.in., czy i kiedy biskup łowicki powiadomił Watykan o przestępstwach ks. Pawłowicza i jaki wyrok wydała w jego sprawie Kongregacja Nauki Wiary. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze