0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Sylwia Penc/ Agencja Wyborcza.plSylwia Penc/ Agencja...

"Zanieczyszczone powietrze, skażona woda i żywność sprawiają, że każdy z nas nieświadomie zjada ćwierć kilograma plastiku rocznie – to tak, jakbyśmy co tydzień zjadali jedną kartę kredytową. W dziewięciu najbogatszych krajach świata wiecej niz jedno na 20 dzieci ma podwyższony poziom ołowiu we krwi. Problem środowiskowy nie jest abstrakcyjnym pojęciem dotyczącym odległej przyszłości; dotyka on dzieci tu i teraz" - tak zaczyna się raport UNICEF "Miejsca i przestrzenie".

Organizacja przeanalizowała warunki środowiskowe, w jakich dorastają dzieci z 43 krajów należących do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) i/lub Unii Europejskiej. Wyniki podzielono na trzy sekcje: świat dziecka (zanieczyszczenie powietrza, zatrucie ołowiem, zanieczyszczenie wód), świat wokół dziecka (bezpieczeństwo drogowe, zielone tereny, przeludnienie) i świat jako całość (wytwarzanie odpadów, ślad ekologiczny kraju).

Przeczytaj także:

"Generalnie żaden kraj nie wypada dobrze we wszystkich dziedzinach. Nawet kraje znajdujące się w czołówce tabeli mają dużo do poprawy" - czytamy w raporcie.

Polska w żadnej z kategorii nie znalazła się na wysokich miejscach. To nie koniec złych wiadomości: pod względem środowiskowym wypadamy bardzo słabo. Dzieci od początku swojego życia są w Polsce narażone na szereg zagrożeń - od braku dostępu do czystej wody po trujące powietrze.

Zagrożenie pierwsze: powietrze

Gorszym powietrzem niż w Polsce oddychają dzieci tylko w Turcji, Chile i Korei Południowej. Są średnio narażone na 22,8 mikrogramy na m3 drobnych pyłów PM2,5. Dla porównania: najczyściej jest w Finlandii, gdzie wynik dla PM2,5 to jednie 5,6 mikrogramów.

Polska zajęła więc 40. miejsce na 43 kraje. UNICEF zwraca uwagę na to, że smog szkodzi jeszcze w fazie płodowej - wdychanie zanieczyszczonego powietrza przez matkę zwiększa ryzyko poronienia, a także źle wpływa na sam płód. Dowodzą tego liczne badania: na przykład naukowcy z Uniwersytetu Kraju Basków wskazali bezpośredni związek między ekspozycją matek na cząstki PM 2,5 w trakcie ciąży i stężeniem tyroksyny u noworodków. Z kolei zespół badaczy z Uniwersytetu Queens May w Londynie wykazał, że smog przedostaje się do łożyska. "Cząsteczki nie muszą przedostać się do ciała dziecka, by wywierać na nie negatywny efekt, ponieważ jeżeli mają wpływ na łożysko, to mają go też na dziecko" - komentowała jedna z autorek badania dr Norrice Liu.

Wpływ smogu na dzieci, których matki mieszkają w zanieczyszczonych miejscach badał w Krakowie prof. Wiesław Jędrychowski z zespołem. Badanie polegało na wieloletniej obserwacji: kobiety w drugim trymestrze ciąży wykonywały przez 48 godzin pomiary stężenia pyłu PM2,5 w swoim otoczeniu. Ich dzieci po porodzie obserwowano przez pięć lat.

Po upływie pięciu lat wykonano dzieciom badanie spirometryczne czynności płuc. Te, które były narażone na zanieczyszczenia w życiu płodowym, miały świszczący oddech, a także deficyt natężonej pojemności życiowej płuc (największej objętości powietrza, jaką można wydmuchać z płuc podczas maksymalnego, szybkiego wydechu).

Lata zdrowego życia stracone przez smog

Ekspozycja na zanieczyszczenie powietrza powoduje u dzieci choroby płuc, astmę, alergie, choroby skóry, wywołuje kaszel i bóle głowy. Opisano to dokładnie w innym raporcie, organizacji HEAL i Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego, opublikowanym w 2021 roku. Naukowcy wykazali również prawdopodobny wpływ smogu na mózg dziecka.

"Zaobserwowano, że bariera krew-mózg u dzieci w fazie rozwoju jest bardziej przepuszczalna niż w późniejszym okresie życia, co zwiększa prawdopodobieństwo, że wdychane zanieczyszczenia dostaną się do mózgu, powodując stan zapalny i uszkodzenie wrażliwych obszarów. Zanieczyszczenia powietrza wywołują stan zapalny w naczyniach krwionośnych, w tym w naczyniach mózgowych" - czytamy.

Jak wyjaśnia UNICEF, dzieci są bardziej narażone na zanieczyszczenia powietrza niż dorośli, gdyż mają mniejszą pojemność płuc i słabiej rozwinięty układ odpornościowy. "Ponieważ są niższe znajdują się także bliżej gruntu, gdzie zazwyczaj gromadzą się zanieczyszczenia" - wyjaśniają autorzy raportu.

Wyliczyli współczynnik DALY (lata życia skorygowane niesprawnością) dla każdego analizowanego kraju. Dzięki DALY dowiemy się, ile średnio lat w zdrowiu tracą dzieci przez smog. W Polsce zanieczyszczenie powietrza pozbawia dzieci niecałego roku życia w zdrowiu. Gorzej jest m.in. na Słowacji, Malcie, w Rumunii, Turcji i Meksyku. Najgorszy wynik ma Kolumbia, gdzie dzieci tracą ponad 3 lata zdrowego życia.

Zagrożenie drugie: woda

W 13 krajach dostęp do czystej i bezpiecznej wody, urządzeń sanitarnych i urządzeń do mycia rąk jest daleki od pełnej realizacji. Zwłaszcza wskaźniki w Meksyku (3,8 straconych lat zdrowego życia), Kolumbii (3,7) i Turcji (2,7) są znacznie wyższe niż w pozostałych krajach. "Jakość podstawowych usług w tych krajach stanowi istotne zagrożenie dla zdrowia i życia dzieci" - pisze UNICEF.

W skali globalnej to ogromny problem - UNICEF szacuje, że ponad 1,42 mld ludzi na całym świecie, w tym 450 mln dzieci, żyje na obszarach o skąpych zasobach wodnych.

Ale i w Polsce nie jest najlepiej - nasz kraj zajął 32. miejsce na 43 państwa. Polskie dzieci przez zanieczyszczenie wody, brak możliwości regularnego mycia rąk i słabe warunki sanitarne tracą ponad pół roku zdrowego życia.

GUS w 2020 roku podawał, że 2 proc. polskiej populacji nie ma dostępu do wanny, prysznica i toalety w swoim domu. Z najnowszego spisu powszechnego wynika, że połączenie do wodociągów oraz prysznic lub wanna i toaleta są dostępne w 94,8 proc. mieszkań. To 14,5 mln mieszkań.

Jednak w 800 tysiącach lokali takiego podstawowego wyposażenia wciąż nie ma.

Zagrożenie trzecie: zatrucie ołowiem

Pod względem odsetka dzieci, u których poziom ołowiu we krwi wynosi ponad 5 μg/decylitr, Polska plasuje się na 29. miejscu wśród 43 badanych krajów. UNICEF szacuje, że około 3,6 proc. polskich dzieci - czyli około 260 tys. osób - ma podwyższony poziom ołowiu we krwi.

Jak podkreśla organizacja, ołów jest odpowiedzialny za więcej zgonów na świecie niż malaria, wojny i terroryzm czy katastrofy naturalne. "Wpływa nie tylko na funkcjonowanie organizmów dzieci, ale ma również negatywny wpływ na koncentrację uwagi, pamięć oraz planowanie i rozwiązywanie problemów. Może także zwiększać agresję i zachowania antyspołeczne. Dzieci są narażone na kontakt z ołowiem w domu z rożnych źródeł: kosmetyki, farby i pigmenty, zabawki, ubrania, biżuteria, naczynia i przybory kuchenne. Ołów może się również przedostać do naszej żywności poprzez glebę lub wodę" - piszą autorzy.

Innymi źródłami ołowiu jest niespełniający norm recykling baterii i akumulatorów kwasowo-ołowiowych, benzyna ołowiowa i woda z rur ołowiowych.

"Warto podkreślić, że nie ma bezpiecznych poziomów ołowiu – szkodliwe skutki narażenia na jego działanie pojawiają się już przy bardzo niskich poziomach stężenia ołowiu w krwiobiegu" - czytamy w raporcie.

Najgorzej jest w Rumunii, Kostaryce i Bułgarii.

Zagrożenie czwarte: pestycydy

UNICEF wylicza, że w Polsce prawie co 10 dziecko mieszka na terenach o wysokim ryzyku zanieczyszczenia pestycydami. Gorzej sytuacja wygląda tylko w Czechach. Znajdujemy się więc na 42. na 43 miejsca.

W Danii, Estonii, Islandii, Łotwie, Malcie, Słowacji, Słowieni i Szwecji takie ryzyko nie występuje w ogóle.

W 2020 roku Najwyższa Izba Kontroli opublikowała na ten temat raport. Jak podaje NIK, według danych Eurostatu sprzedaż pestycydów w Polsce w 2016 roku wzrosła o 12,3 proc., w porównaniu do roku 2011. Tymczasem powierzchnia upraw roślinnych na przestrzeni lat 2011-2017 zwiększyła się jedynie o ok. 1,5 proc.

W latach 2016-2017 w związku z zatruciem środkami ochrony roślin świadczenia medycznego udzielono blisko 900 osobom, z czego ponad 530 osób wymagało hospitalizacji.

NIK wyjaśnia, że nie chodzi jedynie o oprysk roślin, ale również o sprzedaż nielegalnych, fałszywych preparatów, a także lekceważenie zasad BHP przez rolników. W latach 2016-2018 zbadano 9496 próbek płodów rolnych. W 4901 znaleziono pozostałości środków ochrony roślin, a w 195 próbkach dopuszczalny poziom pestycydów był przekroczony.

Kolejne zagrożenia: złe warunki mieszkaniowe i brak zieleni

Poza smogiem, wodą, ołowiem i pestycydami, UNICEF zbadał także narażenie na hałas i dostateczne poziomy światła. Te wszystkie zagrożenia składały się na kategorię "Świat dziecka". Polska zajęła niskie, bo 30. miejsce na 39 krajów (nie wszystkie 43. kraje dostarczyły odpowiednich danych).

Kolejna kategoria, "Świat wokół dziecka" to analiza warunków mieszkaniowych, w jakich wychowują się dzieci, a także ich dostępu do terenów zielonych i transportu. Tutaj Polska plasuje się na 31. miejscu na 39. Prawie 30 proc. polskich gospodarstw domowych jest przeludnionych. Gorzej jest tylko na Łotwie i w Meksyku. UNICEF podaje także, że więcej niż jedno na 10 polskich dzieci ma kontakt z wilgocią lub pleśnią w domu.

Pod względem dostępu do terenów zielonych znaleźliśmy się na 16. miejscu na 40. . Najwięcej miejskich terenów zielonych posiadają Finlandia, Islandia i Litwa. Najmniej Japonia, Korea Południowa i Izrael.

UNICEF w tej części raportu podsumował także liczbę wypadków drogowych, które - jak podkreślają autorzy raportu - są jedną z głównych przyczyn śmierci dzieci na całym świecie. W przeciętnym kraju, na 1000 dzieci, w wyniku wypadków drogowych traci się 1,34 roku zdrowego życia - od mniej niż jednego roku (0,65) w Szwecji, Islandii, na Malcie i w Irlandii do ponad trzech lat w Kolumbii, Turcji i Meksyku.

W Polsce (28. miejsce na 43) przez wypadki drogowe dzieci tracą średnio 1,37 roku życia w zdrowiu.

Styl życia bogatszych krajów nie do udźwignięcia przez jedną Ziemię

Ostatnia kategoria "Świat jako całość" jest skupiona wokół działań krajów w obliczu katastrofy klimatycznej. "Ekstremalne zjawiska pogodowe stały się w ostatnich latach coraz częstsze i bardziej destrukcyjne, jednak pojedyncze kraje niewiele mogą zrobić, aby ograniczyć występowanie klęsk żywiołowych na swoim terenie. Klęski żywiołowe zagrażają zarówno zdrowiu fizycznemu i psychicznemu dzieci, jak i ich edukacji" - piszą autorzy raportu.

Żeby oszacować wpływ poszczególnych krajów na klimat UNICEF sprawdził ich poziomy konsumpcji. Jako jednostkę przyjął liczbę kul ziemskich, jakie byłyby potrzebne, żeby utrzymać taki styl życia, jak do tej pory. W Polsce potrzeba by było 2,9 kul ziemskich. To i tak lepiej niż np. w Luksemburgu, gdzie wynik według szacunków UNICEF to 8.

Organizacja wyjaśnia, że emisja dwutlenku węgla jest zazwyczaj mierzona na podstawie produkcji danego kraju. To jednak nie uwzględnia szkód, które kraje wyrządzają poza swoimi granicami. Emisje krajowe można "ograniczyć" poprzez przeniesienie uciążliwego przemysłu do innego (zwykle biedniejszego) państwa czy regionu. "Miernik oparty na konsumpcji uwzględnia wszystkie emisje, które miały miejsce podczas produkcji dóbr konsumowanych w danym kraju – nawet jeśli te dobra zostały zaimportowane z innych części świata. Ślad węglowy przeciętnego mieszkańca Luksemburga wynosi ponad 36 ton metrycznych rocznie, czyli więcej niż łączny ślad węglowy mieszkańca Kolumbii, Kostaryki, Meksyku, Rumunii, Turcji, Chile, Grecji i Chorwacji. W przypadku Polski ślad węglowy wynosi 7,4 ton metrycznych CO2 na osobę" - czytamy w raporcie.

Katastrofa klimatyczna wpływa na psychikę

Kryzys klimatyczny ma również wpływ na zdrowie i komfort psychiczny młodych ludzi. Z badań przeprowadzonych wśród mieszkańców USA, Wielkiej Brytanii, Portugalii, Francji, Australii i Finlandii wynika, że niemal połowa młodych ludzi odczuwa niepokój związany ze zmianą klimatu w stopniu, który wpływa na ich codzienne funkcjonowanie. Strach (62 procent), smutek (62 procent), niepokój (57 procent) i złość (55 procent) to uczucia wywołane przez kryzys klimatyczny. Ponad połowa ankietowanych odpowiedziała, że przez kryzys nie będzie miała takich samych możliwości, jakie mieli ich rodzice.

Młodzi dorośli ze względów klimatycznych coraz bardziej zastanawiają się nad posiadaniem dzieci - takie wątpliwości ma dwie na pięć ankietowanych osób.

Wnioski? Słuchać najmłodszych

UNICEF przygotował również szereg rekomendacji dla państw OECD, dzięki którym dzieci będą mogły wychowywać się w lepszym środowisku. Wśród nich zapisano m.in.:

  • Podejmowanie przez rządy działań na rzecz poprawy środowiska, w którym żyją dzieci. Chodzi o zmniejszenie ilości odpadów, zanieczyszczeń powietrza i wody oraz zapewnienie wysokiej jakości mieszkań i obszarów;
  • Podjęcie działań prowadzących do neutralności klimatycznej do 2050 roku;
  • Branie pod uwagę głosu dzieci. UNICEF podkreśla, że decydenci powinni wysłuchać ich punktu widzenia. Powinni też uwzględnić go przy tworzeniu polityki - szczególnie klimatycznej.

Po publikacji raportu grupa polskich posłów opozycji złożyła już dwie interpelacje w sprawie wpływu środowiska na dobrostan dzieci i monitorowania sytuacji zdrowotnej najmłodszych. Pierwsza z nich trafiła do resortu klimatu. Posłowie zadają w niej pytania o smog oraz poziomy ołowiu. Druga - do Ministerstwa Zdrowia - zawiera pytania o profilaktykę przeciwko chorobom wynikającym z zanieczyszczenia środowiska.

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze