0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot. Kuba Atys / Age...

O tym jakie konkretne kroki planuje opozycja w stosunku do mediów publicznych, zwłaszcza TVP, nie chcą mówić najlepiej poinformowane w tej kwestii osoby.

Ale większość naszych rozmówców podkreśla: zmiany są potrzebne w trybie pilnym. „Trzeba jak najszybciej zamknąć tę tubę propagandową, natychmiast po przejęciu władzy” – mówi Krzysztof Luft, członek rady programowej TVP, kiedyś też w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji (KRRiT). Zmiany muszą zajść w ciągu tygodni od przejęcia władzy.

Dr Adam Rudawski, ekspert od mediów Polski 2050, były prezes Radia Szczecin (2011-16) i twórca programu przebudowy mediów publicznych: „Upolitycznienie jest tak karykaturalne, że zmiana musi zajść szybko. To będzie jedna z pięciu pierwszych kwestii do załatwienia”.

Na Woronicza liczą się z tym, że zmiany nastąpią już ok. 4-5 grudnia.

Opozycja mówi: w tym roku.

Po co ludziom w TVP ułatwiać obronę?

Jan Grabiec, poseł Platformy Obywatelskiej o planach działań wobec TVP: „Nasze zapowiedzi przedwyborcze są aktualne. Co do konkretnych kroków, to przedstawi je nowy rząd”.

Co więc zapowiadała PO?

W 100 konkretach Koalicji Obywatelskiej czytamy: „Odpolitycznimy i uspołecznimy media publiczne. Zlikwidujemy Radę Mediów Narodowych. Natychmiast zatrzymamy finansowanie fabryki kłamstw i nienawiści, jaką stała się TVP i inne media publiczne. Zgodnie z naszym zobowiązaniem przeznaczymy 2 mld zł z TVP na leczenie raka”.

Na trzy tygodnie przed wyborami, na wiecu w Bydgoszczy Donald Tusk mówił: „Nie będziemy potrzebowali ustawy. Nie będziemy potrzebowali zgody prezydenta Dudy. Mamy mechanizmy prawne, które z dnia na dzień przywrócą kontrolę społeczną w telewizji publicznej. (…) Po wygranych wyborach i utworzeniu rządu będziemy potrzebowali dokładnie 24 godziny, żeby pisowska telewizja rządowa zamieniła się w publiczną. ”

Co konkretnie planują rządzący? Eksperci związani z opozycją wolą milczeć. „Nie chcę powiedzieć czegoś, czego będę żałował” – tłumaczy Janusz Daszczyński, członek programowej TVP. Krzysztof Luft też za wiele nie może powiedzieć. Prof. Tadeusz Kowalski, medioznawca, z ramienia opozycji w KRRiT, również odmawia rozmowy na ten temat. „Po co ludziom w TVP ułatwiać ewentualną obronę?” – wyjaśnia jeden ze specjalistów proszący o anonimowość.

Przeczytaj także:

Zawiesić, zlikwidować czy przekształcić?

Media więc spekulują.

Na giełdzie możliwych rozwiązań jest działanie nowego ministra kultury, który jest jednoosobowym właścicielem spółek skarbu państwa – TVP, Polskiego Radia i 17 regionalnych rozgłośni. Ma on prawo do zawieszenia zarządu. Juliusz Braun, były członek Rady Mediów Narodowych (RMN), uważa, że taki ruch zostanie wykonany. „Nie budzi on wątpliwości prawnych. A co dalej, to zobaczymy”.

Obecnie zarząd w TVP jest jednoosobowy – to Mateusz Matyszkowicz, który ponad rok temu zastąpił na tym fotelu Jacka Kurskiego. Jeśli doszłoby do jego zawieszenia, Rada Nadzorcza TVP musiałaby wydelegować swojego członka, który zastąpiłby prezesa. Ta zapewne wytypowałaby stojącego na jej czele Macieja Łopińskiego. Tak już było kilkakrotnie – pełnił on rolę p.o. prezesa TVP, gdy Jacek Kurski był tymczasowo – jak się okazywało – odwoływany. Łopiński to wierny człowiek PiS, zaliczany do ludzi Kurskiego, był szefem gabinetu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, sekretarzem stanu u prezydenta Andrzeja Dudy i poseł PiS. Trudno sobie wyobrazić, aby Łopiński, który w Radzie Nadzorczej TVP zasiada od stycznia 2017 r, teraz nagle chciał we współpracy z nowym rządem ją ujarzmić.

Inna opcja – minister może dokonać zmian w spółkach – połączyć, podzielić lub je przekształcić. To też pozwoliłoby mu zmienić kierownictwo.

Za prawdopodobny uchodzi inny scenariusz – dwa dni po wyborach branżowe Wirtualne Media napisały, że opozycja planuje postawienie TVP w stan likwidacji. W takiej sytuacji zarządzanie na Woronicza przejąłby zarząd komisaryczny powołany przez nowego ministra kultury, a nie przez Radę Mediów Narodowych – ciało o niekonstytucyjnych uprawnieniach, stworzone w 2016 roku przez PiS, by szybko przejąć kontrolę nad mediami publicznymi. „Ten wariant znany jest od 2019 roku” – twierdzi Janusz Daszczyński. Według Wirtualnych Mediów, na czele TVP miałby stanąć właśnie Daszczyński – prezes TVP od maja 2015 do stycznia 2016 r. i wiceprezes w latach 1994-1999. Jest też współautorem projektu zmiany mediów publicznych pt „Polskie Media Publiczne. Obywatelskie. Niezależne polityczne. Stabilne finansowo”.

Pytam Daszczyńskiego czy faktycznie ma znów rządzić TVP. „Nie będę ujawniał swoich ewentualnych planów, dopóki nie będę miał wyraźnego sygnału od przyszłych rządzących, że moja kandydatura jest brana pod uwagę”.

Według Wirtualnych Mediów, stan likwidacji TVP zostałby odwołany dopiero po uchwaleniu ustaw, reformujących rynek medialny. Nie wiadomo kiedy udałoby się to zrealizować, ustawy może zawetować Andrzej Duda, a kadencje członków kontrolowanych przez PiS Rady Mediów Narodowych i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji upływają dopiero w 2028 r.

Jeśli opcja postawienia w stan likwidacji zostanie zrealizowana, to przez lata TVP i Polskim Radiem mogliby rządzić komisarze. „Ten scenariusz wydłuży proces zmian, więc szukałbym szybszych rozwiązań” – zaznacza prof. Stanisław Jędrzejewski, medioznawca, współtwórca projektu reformy mediów publicznych. Na początku listopada pojawiły się informacje, że członkowie RMN wybrani przez PiS szykują zmiany w statutach TVP i Polskiego Radia, by utrudnić wprowadzenie komisarzy.

Najbardziej radykalną opcją ujarzmienia mediów propagandowych jest ich „zagłodzenie” – zakręcenie kurka z abonamentem i tak zwaną rekompensatą za utratę dochodów z abonamentu (obecnie to 2,7 mld zł rocznie). Ta opcja, choć możliwa prawnie, jest jednak źle przyjmowana przez specjalistów i traktowana jako ostateczność.

Zarówno KO jak i Trzecia Droga w czasie kampanii zapowiadały „zlikwidowanie” TVP Info. Tego oczekują ich wyborcy. Cezary Tomczyk 10 dni przed wyborami powtórzył ten plan, doprecyzowując – marki „Wiadomości” i TVP Info zostaną zlikwidowane, tak jak zlikwidowano kiedyś „Dziennik Telewizyjny” – główny program propagandowy PRL-u. Juliusz Braun popiera ten plan. „TVP musi być budowana na nowo”.

Joanna Scheuring Wielgus – członek rady programowej TVP z ramienia Lewicy – uważa, że zmiana w TVP następnego dnia po przejęciu władzy jest nierealna. „Trzeba usiąść do okrągłego stołu i wypracować nowe rozwiązania. Natychmiast. Nikt w tej kwestii nie rozmawia z przyszłymi koalicjantami. Opozycja popełnia kolosalny błąd”.

7 listopada przewodniczący KRRiT Maciej Świrski zwrócił się do mediów publicznych z apelem o wzmocnienie ochrony budynków mediów publicznych.

„Betonują bunkier na Woronicza” – żartują w sieci.

PAD będzie współpracował?

Jest jeszcze scenariusz optymistyczny – nowy rząd zreformuje media publiczne ustawami, które Andrzej Duda podpisze. Są tacy, którzy nie wykluczają jakieś formy współpracy prezydenta z nowym rządem – m.in. Robert Kwiatkowski zasiadający w RMN z ramienia Lewicy, czy Juliusz Braun – były prezes TVP, także do niedawna w RMN. „Ja bym dał szansę prezydentowi, choć uzyskanie jego zgody będzie trudne” – zaznacza dr Rudawski.

Optymiści przypominają, że w sprawach mediów Duda raz postawił się PiS – wetując ustawę „lex TVN”.

Sygnałem zmiany kursu PAD-a może być mianowanie Marcina Mastalerka na stanowisko szefa gabinetu w Kancelarii Prezydenta. Ten twórca sukcesu kampanii PiS z 2015, rzecznik partii, a po wyrzuceniu z niej – ostry jej krytyk, w jednym z pierwszych wywiadów po mianowaniu wysyłał Jarosława Kaczyńskiego na… emeryturę.

Z naszych rozmówców jednak mało kto wierzy, że Duda podpisałby ustawę, która pozwoliłaby nowemu rządowi przejąć kontrolę nad TVP i PR. „Wszystko wskazuje na to, że zachowa się tak, by zadowolona była jego partia macierzysta” – uważa Scheuring-Wielgus.

Będą rozliczeni”

KO w swoich 100 konkretach obiecała postawić przed Trybunałem Stanu ministra kultury Piotra Glińskiego oraz szefa KRRiT Macieja Świrskiego. Obu za „zniszczenie mediów publicznych”. Zapowiadał to także Szymon Hołownia. To możliwe, bo wystarczy do tego bezwzględną większość sejmowa. A już samo postawienie w stan oskarżenia zawiesza działania danej osoby – to ważne w przypadku Świrskiego.

KO zapowiada też złożenie wniosków do odpolitycznionej i niezależnej prokuratury o ściganie m.in. Jacka Kurskiego za niszczenie mediów publicznych, w tym za możliwe naruszenie art. 43, art. 44 ust. 1 i 2 ustawy Prawo prasowe (odpowiedzialność karna za zmuszanie dziennikarza do opublikowania lub zaniechania publikacji materiału albo podjęcia lub zaniechania interwencji prasowej, odpowiedzialność karna za utrudnienie lub tłumienie krytyki prasowej) oraz z art. 231 Kodeksu karnego (funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3).

Znacznie więcej poruszenia wywołują zapowiedzi wyciągnięcia konsekwencji wobec funkcjonariuszy propagandy.

„Ci, o sprzeniewierzyli się konstytucji i konkretnym ustawom (…) będą prawnie odpowiadać za to, co zrobili z mediami publicznymi. Bo oni okradli nas z pieniędzy publicznych i z prawdy” – zapowiadał we wrześniu na wiecu wyborczym Donald Tusk. „Będą rozliczeni” – deklarował Szymon Hołownia.

Czy to możliwe? Daszczyński: „Mam w głowie art. 21 ustawy o radiofonii i telewizji. Łamanie tej ustawy jest przestępstwem”

Prof. Jędrzejewski: „Jeżeli naruszyli ustawę – powinni za to odpowiadać”.

Zaglądamy do ustawy. W obszernym artykule 21 mowa jest m.in. o tym, że programy w mediach publicznych mają się cechować „pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością” oraz „rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą”.

Bronią „wolności mediów” i „pluralizmu”

Więcej trwogi wzbudza w ośrodkach TVP i PR groźba utraty pracy. Najpierw mieliby zostać wymienieni kluczowi menedżerowie i kreatorzy propagandy. Nikt z naszych rozmówców nie wyobraża sobie pozostawienia ich na stanowiskach. „Trzeba przeciąć te patologie” – zaznacza Luft.

Scheuring-Wielgus: „Ja nie traktuję ich jak dziennikarzy. To funkcjonariusze polityczni”.

TVP Info alarmuje swoich widzów: „Opozycja planuje zamach na wolne media (sic!)” Krzysztof Czabański, przewodniczący RMN z PiS, grzmi: „Te wszystkie zapowiedzi są zapowiedziami bezprawia”.

26 października propagandyści z mediów PiS alarmowali w otwartym liście „Słyszymy skandaliczne zapowiedzi politycznych czystek w mediach publicznych i prywatnych. Grozi się zemstą dziennikarzom pracującym w mediach ogólnopolskich i regionalnych. Tworzone są listy proskrypcyjne dziennikarzy, których ma dotknąć faktyczny zakaz uprawiania zawodu. Taka sytuacja zdarza się po raz pierwszy w Polsce od 1989 roku i przypomina praktyki żywcem wyjęte ze stanu wojennego".

Sygnatariusze listu ostrzegają, że „siły polityczne czujące się zwycięzcami wyborów zamierzają całkowicie zlikwidować wolność słowa i pluralizm w Polsce”.

Pod listem podpisali się znani propagandyści „dobrej zmiany”, między innymi:

  • Michał Adamczyk – prezenter „Wiadomości”, który zniknął z ekranu, gdy Onet opisał jego wyrok za pobicie kochanki;
  • Samuel Pereira – szef TVP Info;
  • Dorota Kania – redaktor naczelna koncernu Polska Press, należącego do PKN Orlen Obajtka;
  • bracia Jacek i Michał Karnowscy – prowadzą proPiSowskie wydawnictwo Fratria, wydające wPolitce.pl i magazyn Sieci;
  • Wojciech Surmacz – szef upolitycznionej Polskiej Agencji Prasowej.

Ten strach ma wymiar finansowy – zarobki głównych propagandystów w TVP sięgają 70-80 tys. zł miesięcznie. Jarosław Olechowski, który zarządzał Telewizyjną Agencją Informacyjną (TAI) w TVP przez ostatnie trzy i pół roku zarobił tam 5,1 mln zł. Teraz wojażuje po świecie i na Instagramie chwali się ekskluzywnymi rozrywkami i ubraniami.

Jeden tytuł braci Karnowskich – Sieci – przez 7 lat „dobrej zmiany” uzyskał z reklam spółek Skarbu Państwa kontrolowanych przez nominatów PiSu ponad 142 mln zł (dane cennikowe, bez rabatów, netto). To ponad połowa całego tortu wydatków SSP w tym segmencie rynku – wynika z raport prof. Kowalskiego.

Krzysztofa Ziemca, przez lata główną twarz propagandy TVP, pytamy o nadchodzące zmiany: „Przeżyłem wiele takich zmian i jestem przygotowany na wszystko”.

Na początku listopada do mediów wyciekły informacje, że propagandyści TVP szykują w umowach „złote spadochrony” – zabezpieczenia, które pozwolą im jeszcze długo pobierać wysokie pensje z publicznych pieniędzy. Prof. Michał Romanowski, prawnik mówi w „Rzeczpospolitej”: „Zmiany umów, dające twarzom TVP większe odprawy i zakazy konkurencji są możliwe do unieważnienia na ścieżce cywilnej”.

Mocno w gaciach mają”

Poruszenie jest także na niższych szczeblach w TVP. „Wszyscy czekają na zmiany. Jest duża niepewność tego, co się wydarzy, szczególnie wśród personelu techniczno-realizacyjnego. Niby nie oni decydowali, ale brali w tym wszystkim udział. Mocno w gaciach mają” – mówi były już pracownik TVP z rozległymi kontaktami na Woronicza.

Media branżowe donoszą o „grobowej” atmosferze jaka zapadła w TVP, gdy pojawiły się wyniki exit poll po wyborach. Szczególnie gęsta atmosfera ma panować w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej – to ona produkuje propagandę. Pracownicy biorą zwolnienia, aby uniknąć wypowiedzenia. Sami też składają wypowiedzenia z pracy – wolą już teraz szukać zajęcia. Brakuje chętnych do występowania na antenie w porannych programach lifestylowych. Bo pokazywanie twarzy teraz to „bilet w jedną stronę”.

Ziemiec twierdzi, że nieprawdą jest, iż pracownicy uciekają na L4. „Tylko nieliczni mają etaty, więc kto bierze chorobowe, ten nic nie zarabia. O atmosferze nie potrafię panu powiedzieć – bywam tu rzadko i nie mam znajomych”przekonuje.

Długofalowo i głęboko

W perspektywie długoterminowej przygotowywane są poważne, daleko idące zmiany w mediach publicznych, zwłaszcza w TVP. Luft: „One wymagają politycznej otoczki i podpisu prezydenta, więc to jest dalsza sprawa”.

W październiku 2022 roku społeczny zespół ekspertów i praktyków radia i TV (m.in. prof. Stanisław Jędrzejewski – były szef Polskiego Radia i prof. Tadeusz Kowalski, medioznawca, obecnie członek KRRiT, czy Jan Dworak – były prezes TVP) w Senacie omawiali projekt „Media obywatelskie – kierunki przebudowy mediów publicznych”.

„Obecnie jesteśmy już dalej z projektem – mamy bardzo obszerne założenia do tej ustawy. Jeśli większość sejmowa przychyli się do tych założeń, to może być zrealizowane” – zaznacza prof. Jędrzejewski.

Projekt przewiduje najpierw konsolidację ośrodków na poziomie regionalnym, a potem ogólnokrajowym. Regionalne stacje radia publicznego – jest ich 17 i funkcjonują jako osobne jednostki – miałyby się połączyć z regionalnymi oddziałami TVP i działać wspólnie także w internecie. Zwolennikiem takiego rozwiązania jest m.in. Krzysztof Luft. „Bo te rozgłośnie to najzdrowsza część mediów publicznych. Na bazie ośrodków TV i rozgłośni, z działalnością w internecie, można stworzyć silne ośrodki mediów regionalnych, jakich nie ma dziś w Polsce. Odpowiadałoby to też misji publicznej – tego nie zrobią media komercyjne” – zaznacza Luft. Dodaje, że takie ośrodki integrowałyby też społeczność regionów wokół spraw, które ich dotyczą, a to ważne zadanie mediów publicznych.

Projekt Polski 2050 – jak twierdzi dr Rudawski – jest bardzo podobny. „Co do ogólnych zasad, opozycja się zgadza” – tłumaczy. Zakłada on decentralizację oddziałów TVP. Na poziomie krajowym miałoby nastąpić połączenie centrali z Polskim Radiem i Polska Agencją Prasową.

Zlikwidowana ma być Rada Mediów Narodowych, jej kompetencje w powoływaniu zarządów mediów publicznych ma przejąć KRRiT. Tej zmiany wymaga wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016 roku, który za niekonstytucyjne uznał przepisy wprowadzone przez PiS po przejęciu władzy w 2015. Odbierały one KRRiT kompetencje w zakresie powoływania i odwoływania zarządów mediów, co umożliwiło szybki skok PiS na TVP i PR.

„Zmianie musi ulec finansowanie TVP”– podkreśla Scheuring-Wielgus. Raport NIK ujawnił rozdęte koszty, zarobki idące w milionach. Wyrok na tak zwaną rekompensatę za utratę wpływów z abonamentu – obecnie 2,7 mld zł – wydaje się być przesądzony.

Jak więc będą finansowane media publiczne?

  • Abonament? Tego Polacy jeszcze długo nie zapłacą – twierdzą nasi rozmówcy.
  • Opłata audiowizualna? „Po kompromitacji TVP też niemożliwa politycznie, choć to najlepszy sposób stosowany na świecie” – zaznacza Luft.
  • Z podatku cyfrowego czyli od gigantów internetowych? Według Lufta takiego rozwiązania nikt w EU jeszcze nie wprowadził. Zwolennikiem tej opcji jest Polska 2050.

Co więc pozostaje?

  • Finansowanie z budżetu państwa, stosowane przez wiele państw w EU.

Bezpieczniki. Praca na lata

Projekt zawiera też bezpieczniki, by nie doszło do tego, co zrobił PiS z mediami publicznymi.

  • Rady nadzorcze i programowe zastąpiłaby uspołeczniona rada powiernicza. „Obecnie Rada Programowa TVP jest fikcją – mogą sobie publikować swoje uwagi, zgłaszać je kierownictwu radia i telewizji, ale to nawet nie musi się pojawiać na ich posiedzeniach. Rada programowa nie ma żadnej siły, zaś my przewidujemy, że media publiczne będą musiał dbać o zawartość tego, co emitują, bezstronność, wyważenie treści” – zaznacza prof. Jędrzejewski.
  • Kodeks etyczny ma być częścią umowy o pracę, więc jego naruszenie pociągałoby za sobą sankcje.
  • KRRiT miałaby też regularnie monitorować działalność mediów publicznych – zlecać badania, mierzące m.in. nie tylko poziom oglądalności, ale też satysfakcji widzów, jakość wykonywania zobowiązań społecznych nadawcy w edukacji, kulturze, rozrywce, informacji... To złoży się na system rozliczeń TVP i PR.
  • Powoływanie w mediach publicznych wybranego przez pracowników ombudsmana – rzecznika praw dziennikarza, który będzie monitorował naruszenia kodeksu etycznego.

Ustawa wprowadzająca tego typu kompleksowe zmiany będzie wymagała podpisu prezydenta. Proces zmian – według moich rozmówców – może potrwać nawet 2 lata.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, niepokoją, zaskakują właśnie.

;

Udostępnij:

Krzysztof Boczek

Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.

Komentarze