Rosja zabija ich specjalnie podczas wykonywania obowiązków zawodowych. Robi to metodą dwukrotnego ostrzału tego samego miejsca: po pierwszym uderzeniu czeka, aż na miejsce przybędą ratownicy, i uderza ponownie
Wieczorem 7 sierpnia 2023 roku rosyjskie wojsko przeprowadziło atak na miasto Pokrowsk na Doniecczyźnie. Rakiety Iskander – о 19:15 oraz 19:52 – trafiły w bloki w centrum miasta. Zginęło 7 osób, 82 jest rannych.
Wśród rannych 31 policjantów, 7 ratowników ze Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych oraz czworo wojskowych. Udało się uratować osiem osób.
Rosja praktykuje metodę dwukrotnego ostrzału jednego miejsca: po pierwszym uderzeniu czeka, aż na miejsce przybędą ratownicy, i uderza ponownie.
Tak w Pokrowsku zginął Andrij Omelczenko, zastępca szefa Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych w obwodzie donieckim. Miał 52 lata. Urodził się rosyjskiej wiosce Wiszniowoje. Ukończył technikum górnicze w Dokuczajewsku. W latach 90. służył w ukraińskiej armii. W marcu 2020 roku dołączył do służby ds. sytuacji nadzwyczajnych.
„Zawsze był blisko swoich ludzi podczas likwidacji pożarów i skutków rosyjskiego terroru” – mówi Serhij Kruk, szef tej Służby.
„Andrij był ekspertem w swojej dziedzinie i po prostu dobrym człowiekiem! Niech spoczywa w pokoju” – mówi kolega Omelczenki Wołodymyr Salohub.
Andrij pozostawił żonę i córkę.
Historia Andrija została opisana na Platformie pamięci Memoriał, gdzie spisywane są historie Ukraińców i Ukrainek, których zabiła rosyjska armia.
Na stronie Memoriału są sylwetki tych, którzy zginęli od początku inwazji na pełną skalę w lutym 2022:
Memoriał jest dobrowolnym sposobem upamiętnienia. Rodziny zabitych wypełniają krótką formatkę z podstawowymi informacjami o bliskim, dodają kilka słów wspomnień i zdjęcie. Potem pojawia się indywidualny post z tym zdjęciem, pasujący do całej strony. Wszystko wygląda jak e-cmentarz.
Tylko zamiast poważnych zdjęć nagrobkowych (w Ukrainie na nagrobkach często są zdjęcia), są tu fotografie z radosnymi ludźmi – takimi ich chcą zapamiętać bliscy.
Ukraińców zachęca się do zgłaszania swoich bliskich, ponieważ każdy zabity powinien zostać upamiętniony. To jedyne, co rodzinom zostało – opowieść i pamięć.
W Ukrainie umierają kierowcy karetek, których ostrzeliwują Rosjanie, leśniczy, którzy wykonują swoją pracę i trafiają na miny, pozostawione przez rosyjskie wojsko, partyzanci, którzy walczą w okupacji. Ich imiona znajdują się w rubryce „Oni przybliżali zwycięstwo”, w której są też funkcjonariusze policji, ratownicy, pracownicy ochrony zdrowia, kolejarze, pisarze, rolnicy, elektrycy, wolontariusze, leśniczy, aktywiści, saperzy, dziennikarze… Wszyscy ci ludzie zginęli z powodu wojny, większość podczas wykonywania obowiązków zawodowych.
Pod każdym zdjęciem i krótkim tekstem o człowieku, któremu życie odebrała Rosja, jest napisane:
„Podziel się tą historią z innymi”.
Więc opowiadam. Przyznam, że tę stronę trudno oglądać bez łez.
W poprzednim tekście, poświęconym cywilnym ofiarom wojny rosyjsko-ukraińskiej, pisałam, że Rosja atakuje obiekty cywilne: szkoły, sklepy, domy. Rakiety trafiają w bloki i pod gruzami giną cywile. Jednak podczas akcji ratunkowych i likwidacji skutków ataków giną również ci, którzy ratują.
Ilja Achmetharejew, młodszy sierżant Służby Obrony Cywilnej, zginął 16 września 2022 roku w Bachmucie w obwodzie donieckim. Rozbierał gruzy pięciopiętrowego budynku, który został zrujnowany w wyniku rosyjskiego nalotu. W tym czasie okupanci ponownie ostrzelali budynek. Pocisk trafił w dach. Konstrukcja budynku zawaliła się. Ilja został ciężko ranny – nie udało się go uratować.
Miał 32 lata. Lubił sport i łowić ryb. Pozostawił matkę i dziewczynę w ciąży.
„Konwencja genewska chroni strażaków w czasie wojny, gdy wyruszają oni ratować ludzi i udzielać im pomocy. Jednak rosyjscy terroryści rażąco naruszają te umowy”
– przypomina Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy.
Życiu Ukraińców zagrażają pozostawione przez Rosjan miny. Wybuchają niemal codziennie. Rozminowujący odbite przez wojsko tereny pracownicy służby ds. sytuacji nadzwyczajnych, tracą życie. 27-letni Ołeksji Jemanow był saperem zmotoryzowanym Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych obwodu ługańskiego. Zginął 19 października 2022 w obwodzie charkowskim.
Ołeksij oraz jego kolega Serhij Trocenko zginęli przez rosyjską minę przeciwczołgową, która wybuchła pod samochodem, którym jechali. Czterech innych pirotechników zostało poważnie rannych.
Ołeksij urodził się na Krymie, w miejscowości Krasny Mak. Skończył technikum architektoniczno-budowlane w Sewastopolu. W 2019 roku rozpoczął pracę w Państwowej Służbie Ratowniczej w obwodzie ługańskim. Zajmował stanowisko strażaka-ratownika, a później – zmotoryzowanego sapera podwodnej jednostki rozminowywania. Mieszkał w miejscowości Nowopskow w obwodzie ługańskim. Lubił sport, szczególnie koszykówkę.
„Chłopaki oddali najcenniejszą rzecz – swoje życie. Bronili każdego z nas i pracowali dla naszej bezpiecznej przyszłości” – napisali przełożeni Ołeksija.
„Zginął mój towarzysz, rodak, bohater, nasz obrońca! Ołeksij był kochającym mężem i ojcem wspaniałej córki. Rodzina czekała na drugie dziecko. Liosza bardzo chciał mieć synka…”.
Władysław Kuriłow był kapitanem w obronie cywilnej i szefem grupy pirotechnicznej. Pochodził z Jenakijewego, miasta w obwodzie donieckim, które w 2014 roku znalazło się pod okupacją Rosji. Od tej pory Władysław nie był w domu.
Ostatnie lata rozminowywał Doniecczyznę. W lutym 2019 roku, podczas inspekcji gazociągu w pobliżu Marjinki, on i dwóch innych kolegów znalazło się pod ostrzałem wroga. 23 października 2022 roku 26-letni saper zginął w wyniku eksplozji podczas wykonywania swoich obowiązków, rozminowując Swiatohirsk w obwodzie donieckim.
Siostra Władysława wspomina, że był wrażliwy, utalentowany i pracowity.
„Dla Ukrainy jest bohaterem, którego straciła. Saperzy to niezwykle trudna specjalizacja w Służbie ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Praca wymaga wykształcenia, ciężkiej pracy, dyscypliny i poświęcenia. Mój brat pracował bezinteresownie pomimo trudnych warunków” – mówi.
Znajomi dzielą się wspomnieniami, że Wład miał talent muzyczny i w towarzystwie często grał na gitarze. W Jenakijewem zostawił ulubioną gitarę elektryczną, a w Mariupolu kupił drumlę huculską.
Wład był optymistą. Marzył o podróżowaniu po świecie. Lubił zwierzęta. Uwielbiał nosić brodę i był bardzo szczęśliwy, gdy po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę dowództwo anulowało wymóg dokładnego golenia się na służbie. Na ostatnich zdjęciach i wideo Wład ma wąsy i brodę.
Według Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę zginęło 78 pracowników, a 280 zostało rannych.
W ciągu doby, 9 sierpnia, jednostki służby ds. sytuacji nadzwyczajnych odbyły 204 wyjazdy w celu usunięcia skutków ostrzału osiedli i obiektów infrastruktury przez okupantów. Ugaszono 22 pożary. Udzielono pomocy psychologicznej 51 osobom. Saperzy byli zaangażowani 145 razy. Znaleziono i rozbrojono 361 ładunków wybuchowych oraz skontrolowano obszar o powierzchni 47,28 hektara.
Według stanu na połowę sierpnia 2023 w sumie od początku pełnoskalowej inwazji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę rozbrojono 421 194 urządzenia wybuchowe i 2 892 kg materiałów wybuchowych, w tym 3 77 bomb lotniczych. Przebadano obszar o powierzchni ponad 92 327 hektarów.
Jednostki pirotechniczne najczęściej pracowały w obwodzie charkowskim – 21 tys. 674 razy, potem kolejno: obwód kijowski – 8 tys. 432, obwód doniecki – 7 tys. 320, obwód mikołajowski – 5 tys. 686, obwód chersoński – 6 tys. 906, obwód czernihowski – 4 tys. 841, obwód sumski – 2 tys. 397, obwód czerkaski – 1 tys. 228.
Od początku inwazji:
Jesienią 2022 Rosja rozpoczęła masowe ataki na infrastrukturę krytyczną. W ubiegłym roku Rosjanie wystrzelili na Ukrainę 1200 rakiet i dronów, ponad 250 trafiło w cel i uszkodziło 43 proc. głównych sieci, podaje Ukrenerho, operator systemu przesyłowego energii elektrycznej w Ukrainie.
Do tej pory trwają naprawy elektrowni cieplnych i wodnych, a także niektórych bloków jądrowych. Nad przywróceniem dostaw prądu codziennie pracują tysiące osób. Podczas napraw elektrycy giną nawet całymi zespołami.
Tak na Chersońszczyźnie 3 maja 2023 roku zginęło trzech elektryków. Władysław Pidhajny (32 lata), Artem Weretennyk (36 lat), Andrij Fedotkin (31 lat). Koledzy naprawiali linie wysokiego napięcia, gdy w pobliżu wylądował rosyjski pocisk.
„Artem był spokojnym chłopcem. Miał wielu przyjaciół, którzy dobrze o nim mówili. Zawsze starał się pomagać ludziom. Miał dobre relacje ze wszystkimi. Nie był żonaty... Wszyscy mi mówią: »Trzymaj się«. Ale nikt nie wróci mi mojego syna z powrotem…” – mówi powiedział ojciec Artema, Ihor.
„Praca w naszych służbach podczas wojny jest do pewnego stopnia wolontariatem. Bo spróbuj znaleźć ochotnika, który pójdzie tam, gdzie jest strzelanina. Zostaniesz podniesiony w koszu [do góry słupa z liniami napięcia – red.], a okupanci będą na ciebie polować, patrzeć przez lornetkę.
W takich chwilach myśli się tylko o tym, co siedzi w głowie tego dowódcy czy artylerzysty – ułaskawić czy rozstrzelać? Nie każdy to wytrzymuje.
To bardzo trudne psychicznie” – powiedział kolega Andrija, Fedir.
W marcu 2023 roku Andrij Fedotkin został ranny, gdy pojechał z ekipą do naprawy linii energetycznych, do których podłączone są pompy pompujące wodę do Mikołajowa. Niedaleko elektryków spadł pocisk. Odłamek gwoździa wbił mu się pod łopatkę.
„Długo walczył o leczenie i usunięcie gwoździa z płuca. Nikt nie chciał się podjąć tej operacji, ale pewien lekarz z Mikołajowa się zgodził. Został wyleczony. Andrij wyszedł ze szpitala, pracował przez trzy dni i zginął” – wspomina Fedir.
Trzeci elektryk Władysław Pidhajny, kiedy rozpoczęła się inwazja na pełną skalę, pozostał w okupowanej (do listopada 2022) Myroliubiwce. Przywoził leki z terytorium kontrolowanego przez Ukrainę na tymczasowo okupowane terytorium. Naprawiał zniszczone przez ostrzały linie energetyczne.
Koleżanka z klasy Iryna opowiada, że Władysław wielokrotnie prosił okupantów o pozwolenie na przywrócenie elektryczności w wiosce.
„Kiedy pozwolenie zostało wydawane, wraz z kilkoma innymi specjalistami naprawiał linie energetyczne, abyśmy my, cywile, mogli przez jakiś czas mieć prąd.
Naprawiał co dwa lub trzy dni, trafiał pod ostrzały.
Byłam zdumiona jego odwagą i odpornością. Było mu bardzo ciężko. Był moim kolegą z klasy i przyjacielem. Znałam go całe życie. Był dobrym człowiekiem. Uprzejmy, szczery, uczciwy, prawdziwy człowiek i przyjaciel. Niewielu jest takich ludzi jak on” – mówi Iryna.
„Podczas okupacji przyznał, że się bał, ale mimo to robił wszystko, co w jego mocy, by przywracać prąd. Pracował do końca” – powiedział Roman, przyjaciel Władysława.
19 maja 2023 elektrycy Ołeksander Szpak (55 lat) oraz Roman Lisowenko (49 lat) wyjechali na zadanie w obwodzie sumskim. Po drodze rosyjscy żołnierze zaatakowali ich samochód dronem z ładunkiem wybuchowym. Elektrycy oraz kierowca Henadij Pohylko zginęli na miejscu.
„Nie podzielisz się ze mną radością z moich osiągnięć, nie powiesz mi, że jesteś dumny. Nie będziesz przy mnie na nowych etapach życia i nie powiesz: »Córciu, kocham cię«. Było tyle wszystkiego i tyle niespełnionych przyszłych wspomnień. Zawsze będziesz miał 49 lat, a ja w wieku 25 lat straciłam Cię na zawsze – najlepszego” – napisała o ojcu najstarsza córka Romana Anastazja.
Pod koniec stycznia 2023 roku Dmytro Sacharuk, dyrektor wykonawczy spółki DTEK, największego komercyjnego operatora energetycznego w Ukrainie, poinformował, że zginęło
127 pracowników DTEK, 319 zostało rannych, 46 zaginęło, a czterech znajduje się w niewoli.
Do tego 4 779 pracowników służy w SZU.
Natomiast Andrij Herus, przewodniczący Komitetu Energetycznego Rady Najwyższej Ukrainy, na początku lutego 2023 mówił, że w 2022 roku podczas wykonywania obowiązków zawodowych w Ukrainie zginęło 98 elektryków, a dwa razy więcej zostało rannych. OKO.press zwróciło się do Ministerstwa Energetyki Ukrainy w celu uzyskania aktualnych danych. Na moment publikacji tekstu resort nie odpowiedział.
„Czasami przyjeżdżasz do miejsca, w którym musisz dziś pracować, i gołym okiem widzisz, że wszystko jest zaminowane. Jedziemy ze służbą pirotechniczną. Saperzy przeszli w jednym kierunku – leży 100 min, w drugim kierunku – 30 min” – mówi Dmytro szef ekip naprawczych w regionie wschodnim.
Jego ekipy przywracają jedną z linii wysokiego napięcia we wschodniej Ukrainie. Część linii znajduje się na terytorium nieokupowanym – kiedy Rosjanie wycofali się, gęsto zaminowali ten obszar.
Mina reaguje na ciężar ludzkiego ciała, więc elektrycy muszą pozostać skupieni i współpracować z saperami.
Służby pirotechniczne Państwowej Służby Sytuacji Nadzwyczajnych usuwają miny za pomocą specjalnych pojazdów. Mają one opancerzone podwozie i mogą wytrzymać nawet wybuch miny przeciwczołgowej. Odcinając wierzchnią warstwę gleby, maszyny rozminowujące neutralizują wszystkie rodzaje min.
„Wszyscy zdają sobie sprawę, że zadanie jest niebezpieczne, ale przywrócenie zasilania w regionie jest ich priorytetem. W niektórych miejscach linia energetyczna musi zostać zbudowana od podstaw: każdy słup i każdy przewód musi zostać wymieniony tam, gdzie toczyły się zacięte walki” – pisze Ukrenerho.
Prace naprawcze rozpoczęły się w październiku 2022. Gdyby teren nie był tak gęsto zaminowany, prace byłyby wykonywane szybciej.
„Obszary są mocno zaminowane – możemy przejść 300 metrów w ciągu tygodnia” – mówi Jewhen Kowałenko, brygadzista odcinka linii w regionie wschodnim. Od października 2022 jego zespołowi udało się pokonać ponad 100 km uszkodzonej linii. Do pokonania pozostało jeszcze 15 km.
Ukrenerho opisuje, w jaki sposób wyglądają naprawy:
„Każdego dnia 8 elektryków podąża za saperami służby ds. sytuacji nadzwyczajnych. Krok w bok jest śmiertelnie niebezpieczny – w pobliżu znajdują się setki min. Wycofując się, okupanci celowo zaminowali teren pod linią, wiedząc, że ukraińscy energetycy na pewno tu przyjdą. Konieczne jest przywrócenie działania głównej linii wysokiego napięcia, ponieważ jest to jedna z kluczowych linii energetycznych dla regionu”.
Mimo niebezpieczeństwa elektrycy planują zakończyć prace naprawcze przed rozpoczęciem sezonu grzewczego. Żeby w zimie zapewnić wschodnim regionom niezawodne dostawy prądu.
Według Wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw praw człowieka, UNHCHR, od 24 lutego 2022 do 13 sierpnia 2023 odnotowano 26 384 cywilnych ofiar, w tym 9 444 śmiertelnych i 16 940 rannych
UNHCHR uważa, że rzeczywista liczba ofiar cywilnych jest znacznie wyższa, ponieważ otrzymywanie informacji z niektórych obszarów, na których toczą się intensywne walki, jest opóźnione, a wiele doniesień z obszarów, w których zostały zgłoszone, nadal wymaga potwierdzenia.
Dane o rosyjskich atakach i ofiarach zmieniają się nie co dnia, a co kilka minut. Nie nadążam za śmiercią, którą niesie Rosja.
Świat
Władimir Putin
agresja Rosji na Ukrainę
elektrycy
ofiary wojny w Ukrainie
ratownicy
Rosja
saperzy
śmierć cywili
Ukraina
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Komentarze