"W sobotę dowiedziałam się od pana prezydenta, że mój syn nie jest człowiekiem. Dlaczego? Bo wspiera innych?" - pytała pod Pałacem Prezydenckim Aneta Sulwińska, matka geja. Matki osób LGBT zaapelowały do Andrzeja Dudy, by przestał szczuć Polaków na ich dzieci
Przed Pałacem Prezydenckim 15 czerwca mówiły Helena Biedroń, matka kandydata Lewicy na prezydenta Roberta Biedronia, Aneta Sulwińska, Marzena Latawiec, Aneta Dekowska. Poniżej publikujemy wszystkie słowa, które padły w kierunku prezydenta Andrzeja Dudy.
Wystąpienie matek osób LGBT to pokłosie kampanii nienawiści rozpętanej przez Dudę i obóz władzy wobec osób homoseksualnych, biseksualnych i transpłciowych. Piętnowanie obywateli LGBT, wskazywanie ich jako wrogów tradycyjnej Polski i odbieranie im człowieczeństwa ma utorować Dudzie drogę do zwycięstwa w wyborach prezydenckich.
Sztab Dudy chce powtórzyć zabieg, który w maju 2019 roku dał Prawu i Sprawiedliwości wygraną w eurowyborach. Wtedy bezpardonowy atak na "ideologię LGBT" przyniósł PiS-owi polityczne frukty.
Tym razem kampania nienawiści jest jeszcze ostrzejsza.
Poseł PiS Przemysław Czarnek tak mówił w TVP 13 czerwca:
"Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem. Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym".
Kilka godzin wcześniej Andrzej Duda w Brzegu agitował w sposób następujący:
"Próbuje się nam, proszę państwa, wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia. Próbuje się wciskać ideologię nam i naszym dzieciom. To jest taki neobolszewizm".
Duda podpisał również homofobiczną i putinowską w duchu "Kartę Rodziny" - zobowiązał się w niej, że będzie walczył z "ideologią LGBT". A politycy PiS w niemal każdym publicznym występie piętnują osoby LGBT i straszą wyborców - jak poseł Kamil Bortniczuk - że geje i lesbijki chcą odbierać dzieci heteroseksualnym rodzinom.
Reakcją na to, było wystąpienie matek przed siedzibą prezydenta. Na warszawskim Krakowskim Przedmieściu padły słowa, obok których nie sposób przejść obojętnie, argumenty nie do zlekceważenia: o szacunku, człowieczeństwie, miłości i walce o równe prawa.
Pierwsza do Andrzeja Dudy zwróciła się matka Roberta Biedronia: "Szanowny Panie Prezydencie! Nazywam się Helena Biedroń. Przyjechałam tu z daleka, ale mam panu coś ważnego do powiedzenia. Nie mogę milczeć, kiedy mojemu dziecku ktoś robi krzywdę" - mówiła.
I dalej:
"Panie prezydencie, tak jak ja jest pan rodzicem, ojcem przepięknej i zdolnej córki. Jestem pewna, że bardzo pan ją kocha i jest pan z niej bardzo, bardzo dumny. Wiem, że zrobi pan wszystko, żeby obronić ją przed wyzwiskami i przemocą, zasłoni przed pogardą, przed nienawiścią. Wiem i czuję to jako matka czwórki dzieci – Moniki, Krzysztofa, Rafała i Roberta.
Nie jest łatwo stanąć w tym miejscu i powiedzieć to, co chcemy panu dzisiaj powiedzieć, ale jestem tutaj z innymi kobietami, z innymi matkami, żeby powiedzieć panu, że to, co pan mówi o naszych dzieciach, potwornie nas boli i rani".
Następnie wystąpiła Aneta Sulwińska. Mówiła tak:
"W sobotę dowiedziałam się od pana prezydenta, że mój syn nie jest człowiekiem. Dlaczego? Bo wspiera innych? Bo jest tolerancyjny? Bo pracuje od najmłodszych lat i odprowadza podatki do budżetu, chociażby po to, by wypłacać panu prezydentowi pensje?
Bo broni prześladowanych przed takimi osobami jak pan prezydent i jego koledzy: pan Czarnek i pan Żalek? Czy może dlatego nie jest człowiekiem, bo zdecydował ułożyć sobie życie z innym mężczyzną?
Pan, panie prezydencie, szanowałby go bardziej, gdyby po przyjściu z pracy podbił żonie oko, rozstawiał dzieci po kątach. Wtedy dla pana byłby człowiekiem.
Czy wtedy hierarcha Jędraszewski szanowałby mojego syna, gdyby swoją seksualność chował pod sutanną? Bo gdy uchronił wiele osób przed samobójstwem, wtedy dla hierarchy Jędraszewskiego mój syn jest zarazą".
Zaapelował też do innych rodziców:
"Chciałam się zwrócić do wszystkich rodziców, którzy teraz wychowują małe kilkuletnie dzieci. Nie wiecie, moi drodzy, czy wasze dzieci wyrosną na heteroseksualne czy homoseksualne. Co im powiecie za kilkanaście lat, kiedy w tym kraju nie będą traktowani jak ludzie? Co im powiecie? Że nie zawalczyliście o ich przyszłość? Może czas by zawalczyć jest teraz".
"Nasz dzieci zostały odczłowieczone, my zostaliśmy odczłowieczeni, nasze rodziny zostały odczłowieczone, bo wszyscy całym sercem wspieramy ich w walce o równe prawa. Nie ma naszej zgody na odczłowieczenie kogokolwiek" - mówiła z kolei Marzena Latawiec.
Aneta Dekowska apelowała do osób LGBT:
"Nie załamujcie się, trzymajcie się w tym trudnym czasie, ta władza przeminie tak jak każda, przyjdzie następna i zrekompensuje wam te krzywdy, a osoby, które teraz was krzywdzą, poniosą za to odpowiedzialność.
Chciałam się zwrócić do wszystkich obywatelek i obywateli. Dziś przyzwoitość nakazuje stanąć murem za osobami LGBT. Nie pozwólcie krzywdzić naszych dzieci, zachowajcie się przyzwoicie, odsuńcie tych, którzy są teraz u władzy".
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze