Ukraińskie rodziny zastępcze odbijają się od polskiego systemu pomocy. Do tej pory lukę w przepisach łatała pomoc od ludzi. Ale pomoc ta przy rosnących kosztach życia kończy się. Rozmowa z Małgorzatą Sawicką, prezeska Fundacji Przystanek Rodzina Wrocław. Akcja "Jesteśmy tu razem"
"Szukamy pomocy poza granicami, w dużych korporacjach i u darczyńców prywatnych, żeby uzyskać wpłaty, które pozwolą nam nieustannie działać na rzecz naszych dzieci" - mówi OKO.press prezeska Fundacji Przystanek Rodzina Wrocław Małgorzata Sawicka.
Powoli wyczerpują się zasoby dobrej woli i możliwości pomocy ukraińskim rodzinom, które ratując się przed rosyjską agresją, próbują w Polsce mieszkać, pracować i uczyć się. Państwo nie wspiera już Polek i Polaków, którzy przyjmują uchodźców. Czas na nowo ułożyć relacje i szukać rozwiązań. Chcemy w OKO.press opisywać historie gości z Ukrainy, usłyszeć je od was. Czekamy też na listy polskich pracodawców, gospodarzy, wszystkich osób, które chcą napisać komentarz lub zgłosić pomysł. Piszcie na adres [email protected].
Поволі вичерпуються ресурси доброї волі та можливості допомоги українським родинам, які, рятуючись від російської агресії, намагаються жити, працювати та навчатися в Польщі. Держава більше не підтримує польок та поляків, які приймають біженців. Настав час заново формувати стосунки та шукати рішення. В OKO.press ми хочемо описати історії гостей з України, почути їх від вас. Також чекаємо на листи від польських роботодавців, господарів та всіх, хто бажає написати коментар чи подати ідею. Пишіть на [email protected].
Fundacja Przystanek Rodzina Wrocław od dziewięciu lat wspiera rodziny zastępcze w Polsce i rodzinne domy dziecka. Zaczynała od zbierania darów rzeczowych — używanych ubrań, zabawek, książek, mebli, sprzętu RTV i AGD — dla dzieci z rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka. Teraz ma pod swoją opieką 321 polskich dzieci i ich opiekunów z rodzin zastępczych. Osoby, które działają w Fundacji, pracują w niej jako wolontariusze.
Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, Fundacja zaczęła pomagać ukraińskim rodzinom zastępczym. Jak wyjaśnia Sawicka, już wtedy wiedziała, że pomoc państwa może nie być wystarczająca. Teraz ma pod opieką 10 rodzin ukraińskich. Siedem mieszka w samej Fundacji – to w sumie 79 osób. Pracownicy Fundacji Przystanek Rodzina Wrocław pomogli m.in. rodzinie Vitalija Krasnogóry, który do Polski uciekł z piątką adoptowanych dzieci. Jego historię opisywaliśmy tutaj. Vitalij opowiadał nam, że bez pomocy fundacji, jego rodzina nie miałaby czego jeść ani gdzie mieszkać.
Mimo że zgodnie z ustawą o pomocy obywatelom Ukrainy każdy opiekun prawny i opiekun tymczasowy ma prawo do świadczeń rodzinnych w Polsce, do tej pory nasze ukraińskie rodziny zastępcze nie dostały tych świadczeń. Bo nadal nie ma prawnego mechanizmu, który pozwoliłby uznać ukraińskie dokumenty rodzin zastępczych przez polski system. Dlatego, aby fundacja mogła nieść pomoc, nadal potrzebni są darczyńcy. A o nich, coraz trudniej. Koszty życia rosną, ludzie są zmęczeni i coraz mniej wpłacają.
Dalsza część tekstu pod ramką.
Rozpoczynamy akcję: JESTEŚMY TU RAZEM. Powoli wyczerpują się zasoby dobrej woli i możliwości pomocy ukraińskim rodzinom, które ratując się przed rosyjską agresją, próbują w Polsce mieszkać, pracować i uczyć się. Państwo nie wspiera już Polek i Polaków, którzy przyjmują uchodźców. Czas na nowo ułożyć relacje i szukać rozwiązań. Chcemy w OKO.press opisywać historie gości z Ukrainy, usłyszeć je od was. Czekamy też na listy polskich pracodawców, gospodarzy, wszystkich osób, które chcą napisać komentarz lub zgłosić pomysł. Piszcie na adres [email protected].
Поволі вичерпуються ресурси доброї волі та можливості допомоги українським родинам, які, рятуючись від російської агресії, намагаються жити, працювати та навчатися в Польщі. Держава більше не підтримує польок та поляків, які приймають біженців. Настав час заново формувати стосунки та шукати рішення. В OKO.press ми хочемо описати історії гостей з України, почути їх від вас. Також чекаємо на листи від польських роботодавців, господарів та всіх, хто бажає написати коментар чи подати ідею. Пишіть на [email protected].
Julia Theus, OKO.press: Macie pod opieką 10 ukraińskich rodzin zastępczych — opiekunów i ich dzieci. Siedem rodzin mieszka w samej Fundacji. To w sumie 79 osób. Z czego żyją te rodziny?
Małgorzata Sawicka, prezeska Fundacji Przystanek Rodzina Wrocław: My je utrzymujemy. Wspieramy we wszystkich codziennych potrzebach. Działamy jako wolontariusze w Fundacji Przystanek Rodzina we Wrocławiu od prawie 9 lat. Zaczynaliśmy od zbierania darów rzeczowych. Dostawaliśmy je od darczyńców i przekazywaliśmy potrzebującym rodzinom. Potem zaczęły nas wspierać duże firmy. Pod koniec 2021 roku mieliśmy pod opieką 321 polskich dzieci i ich opiekunów. To rodziny zastępcze oraz rodzinne domy dziecka głównie z Dolnego Śląska, ale też z innych rejonów Polski, które zgłaszają się do nas po pomoc bezpośrednio lub — na przykład — przez Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie lub Miejskie Ośrodki Pomocy Społecznej.
Teraz utrzymujemy dodatkowo rodziny zastępcze i rodzinne domy dziecka, które uciekły przed wojną z Ukrainy i zostały bez państwowej pomocy.
Od kiedy pomagacie też ukraińskim rodzinom?
Dwa dni po wybuchu wojny nasza fundacja podjęła decyzję, że włączymy się w pomoc Ukrainie.
Wiedzieliśmy, że na rzecz rodzin zastępczych będzie ona szczególnie potrzebna.
Mimo że zgodnie z ustawą o pomocy obywatelom Ukrainy każdy opiekun prawny i opiekun tymczasowy ma prawo do świadczeń rodzinnych w Polsce, do tej pory nasze ukraińskie rodziny zastępcze nie dostały wypłaty tych świadczeń. A przecież w takich rodzinach jest od kilku do kilkanaściorga dzieci! Te rodziny potrzebują wsparcia.
Dlaczego rodziny zastępcze zostały poza systemem państwowej pomocy?
W Ukrainie rodzina zastępcza jest ustanawiana w trybie administracyjnym, przez odpowiedniki naszych samorządów. Inaczej niż w Polsce. Przez to nie ma mechanizmu, który pozwoliłby uznać ukraińskie dokumenty rodzin zastępczych. Dochodzi więc do absurdu.
Opiekunowie zastępczy z Ukrainy muszą wystąpić do polskiego sądu o opiekę tymczasową nad własnymi dziećmi. A potem iść do Powiatowego Centrum Pomocy lub MOPS i za pośrednictwem tej jednostki złożyć wniosek o wypłatę świadczenia do ZUS. Sprawę komplikuje dodatkowo art. 25 ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy. Według niego dzieci, które przebywają bez opieki rodziców biologicznych na terenie Polski, muszą być wpisane do rejestru “ewidencji małoletnich”.
Dopóki dane dziecko nie zostanie zweryfikowane w rejestrze, ZUS nie wypłaci świadczenia za to dziecko.
W praktyce oznacza to, że rodziny zastępcze są pozbawione jakiegokolwiek wsparcia od państwa.
Nadal czekają na pomoc. To dlatego wiele organizacji pozarządowych, takich jak nasza, przejęło całkowicie utrzymanie tych rodzin. Rząd nie stworzył nawet programu rządowej pomocy, którym moglibyśmy ich wesprzeć jako organizacje pozarządowe.
Pomoc płynie więc głównie od darczyńców.
W pierwsze dni wojny ruszyła lawina pomocy. Uruchomiliśmy aż 151 miejsc i otworzyliśmy cztery ośrodki gotowe do przyjęcia dzieci wraz z opiekunami. Ludzie dobrej woli udostępnili nam nieodpłatnie lokale we Wrocławiu z miejscem na 30 osób, w Starym Wołowie z miejscem na 50 osób i w Międzygórzu z miejscem dla 60 osób. Przez pierwsze kilka dni wojny gościliśmy też 11 osób w domu jednej z naszych polskich rodzin zastępczych.
Dostaliśmy od darczyńców około 70 piętrowych łóżek, materace i nowe pościele. Ludzie kupowali ubrania, jedzenie i zabawki. Pomoc była ogromna. Wiele osób udostępniało wówczas za darmo swoje mieszkania, a my kierowaliśmy do nich ukraińskie rodziny. Teraz za niektóre mieszkania, które zostały nam udostępnione za darmo, musimy już płacić.
Od początku wojny wiele organizacji prowadziło zbiórki pieniędzy na rzecz pomocy uchodźcom z Ukrainy. Nasza fundacja od ponad roku współpracuje z Fundacją "To się uda", która najpierw założyła ogromną zrzutkę na pomoc Ukrainie i wspierała w działaniach różne organizacje, w tym także naszą. Udało im się uzbierać kilka milionów złotych. My z otrzymanych pieniędzy kupowaliśmy ukraińskim rodzinom najbardziej potrzebne rzeczy.
Po pierwszych trzech miesiącach, fala pomocy zaczęła stopniowo opadać.
Dwa miesiące temu wspólnie utworzyliśmy dedykowaną zbiórkę dla ukraińskich dzieci z pieczy zastępczej. Zaprosiliśmy do współpracy kilka innych organizacji pozarządowych, które mogły otwierać swoje własne skarbonki. Wspólnie rozpoczęliśmy wiele działań reklamowych. Od początku do naszej skarbonki zebraliśmy ponad 7 tys. zł.
Ale wpłaty zatrzymały się półtora miesiąca temu. Ludzie nie chcą już pomagać Ukrainie, są zmęczeni, nie mają już zasobów, żeby to robić.
Przyczynia się do tego zapewne kryzys gospodarczy i inflacja. Dlatego szukamy pomocy poza granicami, w dużych korporacjach i u darczyńców prywatnych, żeby uzyskać wpłaty, które pozwolą nam nieustannie działać na rzecz naszych dzieci. Pieniądze dla rodzin zastępczych z Ukrainy nadal będą potrzebne.
Przede wszystkim na bieżące życie, na jedzenie, ubrania, leczenie. Stale poszukujemy rozwiązań, aby móc im to wszystko zapewnić. Np. cztery nasze ukraińskie rodziny zastępcze zostały już ustanowione przez polski sąd pełnoprawnymi rodzinami zastępczymi i zaczynają otrzymywać świadczenia na powierzone im dzieci. Powoli zaczynają funkcjonować jak nasze polskie rodziny zastępcze.
Największą potrzebą, zarówno polskich, jak i ukraińskich rodzin zastępczych jest leczenie i terapeutyzowanie dzieci, którego nie jest w stanie zagwarantować im nasz system ochrony zdrowia. Najwięcej pieniędzy obecnie wydajemy na finansowanie diagnoz, terapii i rehabilitacji dla dzieci.
Ostatnio np. wydaliśmy 2,5 tys. zł dla 18-letniej dziewczynki, która jeździ na wózku inwalidzkim. Została pobita i ma uszkodzone narządy ruchu do tego stopnia, że nie może chodzić. Teraz pojawiło się światełko nadziei. Odpowiednia rehabilitacja i wsparcie może pomóc zacząć jej chodzić. Ale na to potrzebne są olbrzymie pieniądze.
Tymczasem systemowa pomoc nie działa. Do każdego specjalisty dzieci muszą czekać kilka miesięcy. A my mamy pod swoją opieką dzieci, które potrzebują pomocy tu i teraz.
To dzieci z ciężkich rodzin, trudne przypadki. Często z zaburzeniami, traumami, po molestowaniach seksualnych.
Do każdego dziecka podchodzimy indywidualnie i każde dziecko staramy się wspierać, na miarę jego potrzeb i naszych możliwości finansowych oraz organizacyjnych. W praktyce wykonujemy pracę, którą powinno wykonywać państwo.
Finansujemy dzieciom opiekę psychologiczną i psychiatryczną. W zeszłym miesiącu przeznaczyliśmy na to ponad 5 tys. zł. Od czasu pandemii coraz więcej dzieci potrzebuje konsultacji psychiatrycznych. Na przykład płacimy aż 280 zł za wizytę u lekarza psychiatry dla 22-letniej dziewczyny, obecnie studentki, która od dziecka jest u babci w pieczy zastępczej. Ani jej, ani babci nie byłoby stać na takiego lekarza. Wcześniej nikt jej nie potrafił pomóc.
A jeżeli ich nie będzie — co z ukraińskimi rodzinami, które są na waszym utrzymaniu?
Od państwowego systemu pomocy już teraz odbijają się ukraińskie dzieci z rodzin zastępczych. Jako fundacja martwimy się, co będzie dalej. Bo jeżeli wpłaty i wszelka inna pomoc się skończą, a państwo skutecznie nie zaopiekuje się rodzinami zastępczymi, ich los może okazać się naprawdę ciężki.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze