0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot. Robert Kowalews...

27 września 2024 roku Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił zażalenie prokuratury na decyzję Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa z 16 lipca. To wtedy, tuż przed północą sąd wypuścił z aresztu posła Marcina Romanowskiego.

Przypomnijmy: polityk Suwerennej Polski został zatrzymany 15 lipca. Prokuratura Krajowa postawiła mu zarzuty w związku ze śledztwem dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości, którym Romanowski zarządzał jako wiceminister i podwładny Zbigniewa Ziobry. Sąd uwolnił Romanowskiego, gdy okazało się, że chroni go nieuchylony immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.

Sąd Okręgowy w trzyosobowym składzie (sędziowie Wanda Jankowska-Bebeszko i Leszek Parzyszek oraz neosędzia Przemysław Dziwański) potwierdził dziś prawomocnie tę decyzję.

Adwokat Marcina Romanowskiego Bartosz Lewandowski przekazał mediom, że jego klient przebywa obecnie w Strasburgu na posiedzeniu plenarnym ZPRE. Stwierdził też, że obrona będzie domagała się umorzenia całego postępowania prowadzonego przeciwko Romanowskiemu na podstawie art. 17, ust. 1, pkt 10 kodeksu postępowania karnego.

Prokurator Prokuratury Krajowej Leszek Woźniak odrzucił tę narrację obrony. „Poczekamy na uzasadnienie tego postanowienia, a następnie – z dużym prawdopodobieństwem – zwrócimy się do ZPRE o uchylenie immunitetu Marcina R.” – powiedział Woźniak. Podkreślił, że śledztwo prokuratury toczy się bez zmian. Decyzję o zatrzymaniu Romanowskiego 15 lipca nazwał „decyzją wpadkową”.

Legalność dzisiejszego postanowienia może budzić prawne wątpliwości – bo orzekał m.in. neosędzia Dziwański. Z wypowiedzi prokuratury, która długo starała się o wyłączenie Dziwańskiego, wynika jednak, że nie zamierza tego postanowienia kwestionować.

Sprawa Marcina Romanowskiego to dla rządu Donalda Tuska kluczowy element rozliczeń rządów PiS. Romanowski jako zastępca Zbigniewa Ziobry decydował m.in. o podziale środków z Funduszu Sprawiedliwości. Śledczy uważają, że popełnił 11 przestępstw i naraził skarb państwa na wielomilionowe straty. Grozi mu 15 lat więzienia.

Przeczytaj także:

Zapomniany immunitet

Sprawa aresztu tymczasowego dla byłego wiceministra sprawiedliwości ciągnęła się od lipca 2024 roku.

Bo wkrótce po jego zatrzymaniu i postawieniu mu zarzutów Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa postanowił wypuścić Romanowskiego. Sędzia badająca wniosek prokuratury o tymczasowe aresztowanie nie odniosła się do meritum – ciążących na nim zarzutów ani podstaw do zastosowania zabezpieczenia – a jedynie do kontrowersji wokół jego drugiego immunitetu.

Poselski immunitet Romanowski stracił w wyniku decyzji Sejmu 12 lipca 2024 roku. Jednak obrońcy polityka ostrzegli sąd, że dysponuje on drugim immunitetem – jako zastępca członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Dlatego 16 lipca Romanowski wyszedł na wolność.

Sąd Rejonowy stwierdził, że skoro kwestia immunitetu budzi kontrowersje, to musi rozstrzygnąć wniosek o tymczasowy areszt na korzyść podejrzanego.

Prokuratura odpierała zarzuty o blamaż i zażaliła tę decyzję sądu. Śledczy twierdzili, że immunitet ZPRE działa tylko w ograniczonym zakresie i w tym przypadku nie miał zastosowania. Przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego w międzyczasie przekazał prokuraturze swoje stanowisko: drugi immunitet działa i powinien zostać formalnie uchylony.

To jednak czasochłonna procedura, która wymagałaby od śledczych przyznania, że popełnili błąd, ignorując drugi immunitet. Eksperci-prawnicy byli w tym temacie podzieleni. Bo sprawa jest w Polsce precedensowa.

Zażalenie prokuratury trafiło do Sądu Okręgowego, ale utknęło na kilka tygodni, kiedy wylosowany do jego rozpatrzenia został neosędzia Przemysław Dziwański. Prokuratura rozpoczęła batalię o jego wyłączenie z tej wrażliwej politycznie sprawy.

Jak wyłączyć neosędziego

Dziwański ostatecznie był członkiem składu, który wydał dzisiejsze postanowienie, bo sąd nie zgodził się na jego wyłączenie.

Jak pisaliśmy, Dziwański zawdzięcza sędziowską nominację upolitycznionej Krajowej Radzie Sądownictwa. Podpisał także listę poparcia Łukasza Piebiaka – byłego wiceministra sprawiedliwości zamieszanego w tzw. aferę hejterską – gdy ten kandydował do neo-KRS.

Prokuratura Krajowa nie chciała, by Dziwański orzekał w sprawie Romanowskiego. Jak tłumaczył w sądzie prokurator Leszek Woźniak, śledczym zależało, by wokół decyzji o aresztowaniu posła Suwerennej Polski nie było prawnych kontrowersji. Status neosędziów i ich zdolność do wydawania legalnych wyroków podważają europejskie trybunały, polskie sądy powszechne i legalni sędziowie SN.

Jednak 7 sierpnia legalny sędzia, który po raz pierwszy decydował o wyłączeniu Dziwańskiego, stwierdził, że nie ma ku temu podstaw. Potem sam Przemysław Dziwański ze względu na wagę sprawy poprosił, by poszerzyć skład orzekający o dwoje sędziów. Dolosowano legalną sędzię Wandę Jankowską-Bebeszko i neosędzię Aleksandrę Rusin-Batko.

Rusin-Batko, która w resorcie Ziobry była podwładną Romanowskiego, sama poprosiła o wyłączenie się ze sprawy. Jej wniosek rozpatrzył sędzia Krzysztof Chmielewski, zgadzając się na wyłączenie. Jednak w tym samym postanowieniu – działając z urzędu – stwierdził, że wyłączeniu podlega także Przemysław Dziwański.

I tak w obrocie prawnym znalazły się dwa prawomocne postanowienia sądu: jedno stwierdzające, że neosędzia Dziwański nie musi zostać wyłączony, a drugie stwierdzające coś zupełnie przeciwnego.

W efekcie decyzji Chmielewskiego do składu orzekającego w sprawie aresztu dolosowano nowego, legalnego sędziego Leszka Parzyszka na miejsce sędzi Rusin-Batko. Nie usunięto jednak neosędziego Dziwańskiego. Przewodnicząca X wydziału odwoławczego karnego w warszawskim Sądzie Okręgowym zdecydowała, że skład z Dziwańskim i dwoma legalnymi sędziami rozstrzygnie, czy może on w tej sprawie orzekać.

Dziwański podjął dziś zatem decyzję we własnej sprawie. W postanowieniu trzyosobowego składu stwierdzono, że śledczy nie przedstawili nowych argumentów i w mocy pozostaje decyzja z 7 sierpnia. Czyli ta, w której stwierdzono, że nie ma podstaw do wyłączenia neosędziego.

;
Na zdjęciu Maria Pankowska
Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

Komentarze