0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. OLEKSANDR GIMANOV / AFPFot. OLEKSANDR GIMAN...

W poniedziałek 17 lipca 2023 Rosjanie ogłosili, że umowa zbożowa, która umożliwiała bezpieczny eksport ukraińskiego zboża przez Morze Czarne, nie zostanie przedłużona na kolejny okres.

Porozumienie między Rosją i Ukrainą dotyczące eksportu zboża i innych produktów rolnych, a także nawozów, zostało wynegocjowane przez Turcję i ONZ – które wystąpiły w roli mediatorów. Ukraińcy liczyli się z taką ewentualnością.

„Tak naprawdę od pierwszego dnia umowy zbożowej, czyli od lata 2022, mówiliśmy w Ukrainie i do naszych partnerów, przyjaciół na Zachodzie, że ponieważ jest to bardzo chwiejna i niepewna sytuacja, musimy budować naszą strategię eksportową tak, jakby to nie istniało” – mówił w wywiadzie dla OKO.press w czerwcu 2023 roku Andrij Kłymenko, szef Instytutu Strategicznych Studiów Czarnomorskich, redaktor naczelny ukraińskiego portalu analitycznego BlackSeaNews.

Umowę zbożową podpisano w lipcu 2022 roku na 4 miesiące, następnie była trzykrotnie przedłużana – w listopadzie o 120 dni, w marcu o 60 dni (skrócenie tego okresu było jednostronną decyzją Rosji), w maju o kolejne 60 dni. Za każdym razem Rosja groziła, że umowy nie przedłuży, za każdym razem jednak ostatecznie strona rosyjska składała podpisy pod odpowiednimi dokumentami.

Porozumienie umożliwia Ukrainie transport zboża i innych produktów rolnych drogą morską z trzech blokowanych przez rosyjską flotę ukraińskich portów (port w Odessie, port w Czarnomorsku i port Piwdennyj pod Odessą). Wynegocjowanie umowy zbożowej umożliwiło dotąd wywiezienie łącznie ponad prawie 33 miliony ton ukraińskich płodów rolnych przez Morze Czarne.

Umowa zbożowa korzystna także dla Rosji

Rosja również jest beneficjentem umowy zbożowej – bo w tracie negocjacji uzyskała ułatwienia w eksporcie własnych płodów rolnych oraz nawozów.

Umowa już wcześniej była wykorzystywana przez Rosję jako pretekst do żądań złagodzenia sankcji nałożonych na nią przez Zachód. Nie chodzi jednak bynajmniej o sankcje, które uniemożliwiałyby eksport produktów rolny z Rosji – takich bowiem na ten kraj nie nałożono w obawie przed możliwością wywołania globalnego kryzysu żywnościowego.

Przeczytaj także:

Ukraina – topowy eksporter żywności

Według danych z maja dzięki umowie udało się wyeksportować 32,9 mln ton płodów rolnych. Były to:

  • Kukurydza – 50 proc.;
  • Pszenica – 28 proc.;
  • Produkty słonecznikowe – 11 proc.;
  • Reszta – 11 proc.

Ukraina jest jednym z największych producentów zbóż na świecie. W 2020 roku znajdowała się na ósmym miejscu pod względem produkcji pszenicy i odpowiadała za ponad 3 proc. światowej produkcji tego zboża. Liderzy tej klasyfikacji, Chińczycy, produkują jednak przede wszystkim na potrzeby własnej, ogromnej populacji. Według tych samych danych, które pochodzą od Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa, Ukraina większość swojej pszenicy eksportuje. W tym samym 2020 roku było to ponad 70 proc. tego, co zostało w Ukrainie wyprodukowane.

Żeby zwrócić uwagę na istotność ukraińskich eksportów, warto też dodać, że w 2021 roku Ukraina odpowiadała za 11 proc. światowego eksportu kukurydzy. Wartość tego eksportu wyniosła wówczas prawie sześć miliardów dolarów.

Rosja – na umowie zbożowej zarabia Zachód

Dlaczego tym razem Rosjanie zdecydowali się, by umowy nie przedłużać?

Rosyjskie MSZ oświadczyło dziś, że umowa miała na celu pomóc przede wszystkim biedniejszym krajom, które w dużej mierze polegały na imporcie zboża z Ukrainy. Tymczasem, według rosyjskiego MSZ, głównymi beneficjentami ukraińskiego eksportu zboża były przede wszystkim zachodnie firmy. Te, zdaniem Rosjan, po pierwsze posiadają znaczną część ukraińskich gruntów ornych, a po drugie skupują ukraińską żywność po cenach dumpingowych i odsprzedają je dalej, bogacąc się kosztem wojny.

Odmowa oznacza, że Rosja wycofuje swoje gwarancje bezpieczeństwa żeglugi i ograniczenia morskiego korytarza humanitarnego na północno-zachodnim Morzu Czarnym.

Naginanie danych

Rosjanie korzystają z prawdziwych danych, ale wykorzystują je propagandowo. Zupełnie inaczej przedstawia je Komisja Europejska. Na swojej stronie poświęconej umowie zbożowej znajdziemy informację, że:

  • 57 proc. produktów wyeksportowanych w ramach umowy trafiło do krajów rozwijających się,
  • 43 proc. – do krajów rozwiniętych.

Dane te jednak są dostępne publicznie, aktualizowane po każdym kolejnym transporcie. Można je dokładnie prześledzić tutaj. Do dziś mamy już 32,9 mln ton wyeksportowanych produktów rolnych.

Ani Rosjanie, ani Komisja Europejska nie eksponują faktu, że największym odbiorcą zbóż z Ukrainy są Chiny. To tam trafiło 24 proc. wszystkich produktów wyeksportowanych w ramach inicjatywy. Na drugim miejscu jest Hiszpania (18 proc.), na trzecim – Turcja (9,7 proc.).

Najwięcej do Chin

To właśnie eksport do Chin i Turcji decyduje o tym, że produkty rolne z Ukrainy trafiają przede wszystkim do krajów rozwijających się – bo takimi są według klasyfikacji stosowanej przez Bank Światowy. Ale według tej samej klasyfikacji krajem rozwijającym się jest także Polska. Podział ten więc ostatecznie niewiele mówi nam, gdzie dokładnie trafiają produkty rolne z Ukrainy.

Spójrzmy więc na dane według krajów:

Władimir Putin przekonywał, że Rosja zgodziła się na umowę tylko ze względu na los krajów o niskim dochodzie. I narzekał, że trafia do nich tylko nieco ponad 3 proc. eksportowanych Morzem Czarnym produktów. Ale Putin musi doskonale wiedzieć, że takie kraje nigdy nie były głównymi odbiorcami ukraińskiej pszenicy i kukurydzy. W ostatnich latach w przypadku pszenicy były to przede wszystkim kraje rozwijające się – Chiny, Indie, Egipt; czy te już rozwinięte – jak Holandia. I dane dotyczące eksportów w ramach umowy to potwierdzają.

Afryka importuje tyle, co przed wojną

Według danych zawartych w raporcie ONZ z marca 2022 roku, wśród 27 wyszczególnionych krajów Afryki tylko cztery (Mauretania, Libia, Somalia i Tunezja) polegały w imporcie pszenicy bardziej na Ukrainie niż na Rosji.

Kraje te importują stosunkowo mało. W 2021 roku wartość importu pszenicy z Ukrainy do Somalii wynosiła 8,5 mln dolarów, łącznie Somalia zaimportowała pszenicę wartą niewiele ponad 20 mln dolarów. Dla porównania w tym samym roku wartość pszenicy zaimportowanej przez Egipt z Ukrainy była prawie dokładnie 100 razy większa (851 mln dolarów). A pełna wartość importu do Egiptu w 2021 roku to ponad 4,5 mld dolarów.

Nawet jeśli mniejsza część ukraińskiego zboża trafia do ubogich krajów, to umowa nie jest dla tych krajów bez znaczenia. Nie chodzi tu tylko o to zboże z Ukrainy, które trafia do rozwijającego się Egiptu czy ubogiej Somalii. Światowy Program Żywnościowy, powołana przez ONZ organizacja humanitarna, która zajmuje się pomocą w kryzysach żywnościowych. W 2020 roku otrzymała pokojową nagrodę Nobla. Przed początkiem rosyjskiej inwazji w lutym 2022 roku z Ukrainy pochodziła połowa zbóż, jakimi operowała organizacja. ŚPŻ ma pod swoją opieką około 125 mln osób.

Ostatecznie jednak ubogie kraje i tak importują stosunkowo mało, tak przed wojną, jak i w trakcie wojny. Argument Putina jest demagogiczny i skierowany przede wszystkim do niezorientowanej w meandrach międzynarodowego handlu opinii publicznej – wewnętrznej i międzynarodowej. Zagrywka Putina ma niewiele wspólnego z troską o najbiedniejszych, to przede wszystkim czysta polityka.

A nawet jeśli wartość importu Somalii czy Tunezji jest stosunkowo niska, zagrywka Putina będzie dla wszystkich niekorzystna, bo może podnieść ceny. Każda dodatkowa ilość zboża na tym rynku obniża ceny globalnie. Od połowy zeszłego roku ceny pszenicy na paryskiej giełdzie Matif spadają (poza chwilowymi wzrostami). Dziś ceny są na poziomie tych z połowy 2021 roku. Po decyzji Putina ceny na globalnych rynkach na razie wzrosły jednak nieznacznie.

Rosja chce więcej

Rosja chce uzyskać dla siebie więcej. Jej główne postulaty są znane już od ostatnich negocjacji, gdy przedłużano umowę w maju. To:

  • Przywrócenie możliwości importu zachodnich maszyn rolniczych i części zamiennych.
  • Zniesienie ograniczeń dotyczących zawierania umów ubezpieczeniowych.
  • Wznowienie dostępu do zagranicznych portów dla rosyjskich statków i ładunków.
  • Wznowienie eksploatacji rurociągu przesyłającego rosyjski amoniak (podstawowy surowiec w produkcji nawozów) z rosyjskiego miasta Togliatti do ukraińskiej Odessy.
  • Zniesienie ograniczeń dotyczących działalności finansowej związanej rosyjskimi firmami nawozowymi.
  • Odnowienie dostępu do międzynarodowego systemu bankowego SWIFT dla Rosyjskiego Banku Rolnego.

Zachód nie nałożył na Rosję żadnych sankcji na eksport żywności, ale Rosjanie stoją na stanowisku, że inne sankcje pośrednie znacząco utrudniają jej to zadanie.

Rosja stara się o podłączenie RBR do systemu międzynarodowych płatności SWIFT od dłuższego czasu. ONZ proponowało utworzenie przez Rosję specjalnego, osobnego banku do obsługiwania, padła też propozycja, by posłużyć się tutaj amerykańskim bankiem JPMorgan Chase, Rosjanie te propozycje odrzucili.

Putin na złość wszystkim

Nieprzedłużenie umowy akurat dziś może mieć też inne motywacje, poza stanowiskiem negocjacyjnym. W połowie lipca zaczynają się w Ukrainie żniwa. Rosyjski gest może też być odwetem za drugi atak na most krymski.

Rosja stoi teraz na stanowisku, że wróci do umowy, jeśli uda się spełnić jej warunki. Turecki prezydent Recep Tayyip Erdoğan, który był głównym negocjatorem pierwotnej umowy, zamierza przekonać Putina na początku sierpnia, gdy obaj przywódcy spotkają się w Turcji.

Wiele wskazuje na to, że Rosja jest w swojej decyzji osamotniona i nie ma tutaj sojuszników. Putin kieruje się głównie tym, co może uderzyć w Ukrainę, nie zważając na inne, dodatkowe koszty. Turcy, jako negocjatorzy, byli z umowy zadowoleni. Popierały ją też Chiny, jako główny importer ukraińskiej żywności. Odmowa przedłużenia postanowień zepsuje też stosunki między Rosją a krajami afrykańskimi. Nastrojów na drugim szczycie rosyjsko-afrykańskim w Petersburgu pod koniec lipca z pewnością to nie poprawi.

Poniedziałkowa decyzja może też być znakiem, że Putin traci cierpliwość i zdolność do kompromisów. Nawet jeśli miałby zaszkodzić i sobie, i swoim potencjalnym sojusznikom.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze