Państwo, które najechało sąsiada, grozi światu użyciem broni jądrowej, a wobec jego prezydenta wydano międzynarodowy nakaz aresztowania, pełni obecnie rotacyjne przywództwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. W historii ONZ to niestety nie pierwszy raz. Czy da się z tym coś zrobić?
To cele powstałej w 1945 roku Organizacji Narodów Zjednoczonych. Są one wymienione w rozdziale I Karty Narodów Zjednoczonych – głównego dokumentu kładącego podwaliny pod system stosunków międzynarodowych i definiującego zasady bezpieczeństwa na świecie.
Prowadząca agresywną wojnę w Ukrainie Rosja, jako jeden z pięciu członków stałych Rady Bezpieczeństwa ONZ, z początkiem kwietnia przejęła rotacyjne przewodnictwo w Radzie.
„Nie można sobie wyobrazić lepszego żartu na prima aprilis, niż objęcie przewodnictwa w Radzie, której celem jest stanie na straży światowego pokoju, przez państwo, które dopuszcza się zbrodni wojennych w Ukrainie” – mówił prezydent Wołodymyr Zełenski.
Inni członkowie stali Rady Bezpieczeństwa ONZ – w szczególności USA i Wielka Brytania – milczą w tej kwestii. Nie bez powodu. Czy da się z tą sytuacją coś zrobić?
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Przewodnictwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ sprawowane jest rotacyjnie, na okres jednego miesiąca, przez wszystkich piętnastu członków Rady (pięciu stałych i dziesięciu tymczasowych).
Funkcję członków stałych pełnią USA, Francja, Rosja, Chiny oraz Wielka Brytania, ale nie zawsze tak było. Jeszcze do 1971 roku Chiny były reprezentowane w Radzie przez Republikę Chińską, czyli Tajwan. Ze względu jednak na roszczenia terytorialne Chińskiej Republiki Ludowej do Tajwanu oraz dążenie ChRL do bycia uznaną na arenie międzynarodowej za legalne władze Chin, ONZ wycofała uznanie dla Republiki Chińskiej i miejsce stałego członka Rady przyznano komunistycznym Chinom.
Poza tym jeszcze do 1991 roku członkiem stałym RB był Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. To ZSRR był państwem założycielem ONZ. Rosja zajęła jego miejsce po upadku ZSRR w 1991 roku. Stosownej adnotacji nie wprowadzono jednak do art. 23 p. 1 Karty Narodów Zjednoczonych, który do dziś stanowi, że
stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ są: Chiny, Wielka Brytania, Francja, Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich oraz Stany Zjednoczone Ameryki Północnej.
Wątek ten jest istotny dla ukraińskiego postulatu odebrania Rosji miejsca po ZSRR.
Funkcja członka stałego zobowiązuje: ma on możliwość zawetowania rezolucji Rady, a więc de facto wstrzymania wszelkich interwencji do których prowadzenia uprawniona jest Rada.
Każda rezolucja Rady Bezpieczeństwa musi być bowiem przyjęta głosami wszystkich członków stałych plus czterech członków tymczasowych.
Rada Bezpieczeństwa ONZ to jeden z najważniejszych organów ONZ. Jej celem jest:
Ponadto, na mocy rozdziału VII Karty Narodów Zjednoczonych, Rada Bezpieczeństwa ONZ ma prawo podjąć tzw. środki wykonawcze w celu utrzymania lub przywrócenia pokoju i bezpieczeństwa. Środki te obejmują sankcje gospodarcze oraz działania wojskowe.
To Rada Bezpieczeństwa ONZ może podjąć decyzję o rozpoczęciu misji pokojowej, interwencji humanitarnej czy uruchomieniu specjalnej misji politycznej (np. w celu mediacji w konflikcie).
Do przestrzegania zasad Karty Narodów Zjednoczonych zobowiązani są wszyscy członkowie ONZ. Ze względu na znaczenie pełnionej funkcji oraz prawo weta, członkowie stali Rady Bezpieczeństwa są do tego zobowiązani w szczególności.
Jedną z najważniejszych zasad, które wprowadza Karta Narodów Zjednoczonych, jest zasada zakazu użycia siły w stosunkach międzynarodowych.
Zgodnie z art. 2 pkt 4 KNZ, wszyscy członkowie ONZ mają powstrzymać się we wzajemnych stosunkach nie tylko od stosowania siły, ale nawet od gróźb jej użycia. Karta definiuje wyjątki, w których dopuszczalne jest użycie siły. Są to:
Prawo do samoobrony ma charakter czasowy i kontrolowany, co oznacza, że nie jest nieograniczone. Państwo, które się broni, musi podejmować działania proporcjonalne do skali agresji oraz „konieczne”, tzn. ich skutkiem ma być samoobrona, a nie np. odwet.
Państwo, które się broni, ma prawo poprosić zaprzyjaźnione państwa o pomoc, tzn. uruchomić obronę zbiorową.
Takie działanie jest legalne w przypadku, jeśli:
Prawo do samoobrony obowiązuje do czasu podjęcia przez Radę Bezpieczeństwa środków koniecznych dla utrzymania pokoju.
Rada Bezpieczeństwa ONZ ma także prawo podjęcia decyzji o uruchomieniu tzw. akcji przymusowej, czyli podjęcia działań zbrojnych. Jest to możliwe w sytuacji naruszenia lub zagrożenia pokoju, lub też w odpowiedzi na akt agresji.
Akcję przymusową może poprzedzać zastosowanie sankcji, takich jak całkowite lub częściowe zerwanie stosunków gospodarczych, komunikacji (kolejowej, morskiej, lotniczej, pocztowej, itp.), czy zerwanie stosunków dyplomatycznych.
Każde takie działanie musi być zatwierdzone przez Radę rezolucją. Do przyjęcia rezolucji wymagane jest uzyskanie dziewięciu głosów poparcia, w tym wszystkich członków stałych.
Jeśli jeden z nich zgłosi sprzeciw, uchwała nie zostanie podjęta. Ta zasada, zwana „prawem weta”, odnosi się tylko do pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa.
Tyle teoria.
W praktyce, od momentu powstania ONZ nie brakowało przykładów użycia siły w stosunkach międzynarodowych lub prowadzenia misji pokojowych z pogwałceniem zasad ONZ.
Jednym z nich była interwencja NATO w byłej Jugosławii w 1999 roku. NATO zdecydowało się na nią bez autoryzacji Rady Bezpieczeństwa ONZ, ze względów humanitarnych. Jak na łamach OKO.press pisała Miłada Jędrysik,
operacja „Sojusznicza siła" była pierwszą w historii operacją ofensywną Sojuszu bez mandatu Rady Bezpieczeństwa.
Interwencja miała być sposobem na zmuszenie prezydenta Serbii Slobodana Miloševica do zakończenia wojny w Kosowie oraz powstrzymania czystek etnicznych dokonywanych przez bośniackich Serbów na zamieszkujących Kosowo Albańczykach. Autoryzację na forum Rady zablokowały wówczas Rosja i Chiny.
Dużo gorszym przykładem pogwałcenia zasad prawa międzynarodowego przez członków stałych Rady Bezpieczeństwa ONZ była interwencja zbrojna w Iraku w 2003 roku, dokonana przez państwa międzynarodowej koalicji pod wodzą USA, także bez autoryzacji ONZ.
USA oraz Wielka Brytania domagały się od ONZ autoryzowania operacji twierdząc, że Irak, oskarżany o wspieranie al-Kaidy oraz posiadanie broni chemicznej, nie dostosował się do postanowień kilkunastu innych rezolucji ONZ nakazujących mu rozbrojenie oraz współpracę przy kontrolach zbrojeń. Postawiły Radę Bezpieczeństwa ONZ przed faktem dokonanym – wysunęły żądanie autoryzacji działań międzynarodowej koalicji już po rozpoczęciu interwencji, ale takiej nie dostały.
Interwencja odbyła się więc z pogwałceniem prawa międzynarodowego, a co więcej, o ile doprowadziła do obalenia dyktatora, to nie przyniosła trwałego pokoju. Ponadto, w 2005 roku prezydent George W. Bush przyznał, że informacje o posiadaniu przez reżim Husajna broni chemicznej – bezpośredni powód inwazji – były nieprawdziwe.
Interwencja w Iraku była momentem totalnej kompromitacji Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej.
Jak na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung" napisał Jürgen Habermas, wybitny niemiecki filozof, cytowany w artykule w Deutsche Welle: „Nie oszukujmy się: normatywny autorytet Ameryki leży w gruzach". Habermas przestrzegł też, że naruszając prawo międzynarodowe USA dają druzgocący przykład przyszłym supermocarstwom.
Bardzo ciekawie, przy okazji 20. rocznicy tej inwazji, pisała o tym w OKO.press Miłada Jędrysik, redaktorka OKO.press, była korespondentka wojenna „Gazety Wyborczej".
Podczas działań wojsk koalicji w Iraku zarówno USA, jak i Wielka Brytania przewodniczyły pracom Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Mniej więcej z taką sytuacją mamy do czynienia dzisiaj.
Prowadząc wojnę w Ukrainie, Rosja łamie nie tylko postanowienia Karty Narodów Zjednoczonych, lecz dopuszcza się też zbrodni wojennych oraz zbrodni przeciwko ludzkości, czym już dziś zajmuje się Międzynarodowy Trybunał Karny, który wydał nakaz aresztowania prezydenta Rosji, Władimira Putina.
Kreml wykorzystuje kazus interwencji NATO w byłej Jugosławii oraz interwencji w Iraku do swobodnej interpretacji prawa międzynarodowego i uzasadniania swojej „specjalnej operacji w Ukrainie". Przykłady tych interwencji przywoływał już w swojej odezwie z 24 lutego 2022 roku, w której informował o rozpoczęciu wojny.
Putin zapomina jednak o jednym: z bezprawia nie rodzi się prawo.
Problem z podjęciem wobec Rosji działań przez Radę Bezpieczeństwa ONZ jest jeden: Rosja jest członkiem stałym Rady, w związku z czym wetuje wszystkie rezolucje w swojej sprawie. Ponadto cieszy się wsparciem Chin, które wstrzymują się od głosu, gdy głosowane są rezolucje dotyczące Ukrainy.
Jedyne rezolucje dotyczące rosyjskiej agresji w Ukrainie, które udało się przegłosować, to te głosowane na forum Zgromadzenia Ogólnego, w którym zasiadają wszyscy członkowie ONZ. Ale Zgromadzenie Ogólne nie może podjąć decyzji o zastosowaniu sankcji lub interwencji zbrojnej; o tym decyduje Rada Bezpieczeństwa.
Dlatego Ukraina od początku rosyjskiej agresji na swoje terytorium wzywa państwa członkowskie ONZ do wydalenia Rosji z Rady Bezpieczeństwa ONZ. Co więcej, proponuje jak to zrobić.
Ukraińscy parlamentarzyści już rok temu apelowali o wydalenie Rosji z Rady Bezpieczeństwa ONZ. W związku z objęciem przez państwo-agresora przewodnictwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, ponowili swój apel.
Z ich argumentacji wynika, że są sposoby na wykluczenie Rosji z Rady Bezpieczeństwa ONZ. Rosja jest jedynym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, który nie jest członkiem założycielem Organizacji, a ponadto jej kandydatura na członka stałego RB nigdy nie była głosowana na Zgromadzeniu Ogólnym. To powoduje, że jej prawo do zasiadania w Radzie można podważyć.
Czy faktycznie?
Faktem jest, że miejsce stałego członka w Radzie Bezpieczeństwa ONZ Federacja Rosyjska objęła w 1991 roku po rozpadzie Związku Radzieckiego. To bowiem Związek Radziecki, a nie Rosja, był jednym z państw założycieli Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Przejęcie przez Rosję miejsca po ZSRR nie odbyło się automatycznie, lecz było przedmiotem specjalnej umowy. Był to element negocjowanej przez Rosję sukcesji części przywilejów międzynarodowych, którymi cieszył się jako jeden ze zwycięzców II wojny światowej Związek Radziecki. Taka decyzja miała zagwarantować włączenie Rosji w system międzynarodowego bezpieczeństwa, a tym samym zwiększenie szans na światowy pokój.
W umowie tej, aby objąć funkcję członka stałego Rady Bezpieczeństwa ONZ, Federacja Rosyjska zobowiązała się do bezwzględnego poszanowania zasad Karty Narodów Zjednoczonych, w tym nienaruszalności granic oraz suwerenności innych państw. Zobowiązanie to powtórzyła przy wielu innych okazjach, występując w roli członka stałego RB.
Jak argumentują ukraińscy parlamentarzyści i prawnicy, aby zakwestionować prawo Rosji do zasiadania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ można powołać się na cztery przesłanki. Nie jest to procedura wprost wynikająca z Karty Narodów Zjednoczonych, lecz kreatywne zastosowanie przepisów proceduralnych regulujących prace organów ONZ:
Tą samą argumentację, potwierdzającą istnienie poważnych przesłanek do zakwestionowania miejsca Federacji Rosyjskiej w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, przedstawia m.in. dr Thomas D. Grant, ekspert prawa międzynarodowego z Uniwersytetu w Cambridge, w artykule opublikowanym na łamach Centre for European Policy Studies.
Grant argumentuje, podobnie jak ukraińscy parlamentarzyści, że wraz z wybuchem wojny w Ukrainie obecność Rosji w łonie RB straciła podstawy prawne.
Jej miejsce można by przyznać Ukrainie. Czy ONZ ma na to procedurę? Czy takie działanie mieściłoby się w przepisach?
Aby przeprowadzić taki wniosek przez ONZ – tłumaczy Grant – potrzebne byłoby działanie w takiej kolejności:
Rosja byłaby bezradna.
Aby przypieczętować członkostwo Ukrainy w Radzie Bezpieczeństwa, można by je poddać pod głosowanie w Zgromadzeniu Ogólnym.
Wykluczenie Rosji z Rady Bezpieczeństwa ONZ miałoby zatem zasadzać się przede wszystkim na podważeniu jej prawa do sukcesji miejsca w Radzie po ZSRR.
Jak argumentuje Thomas D. Grant, nie byłby to pierwszy raz, gdy ONZ podejmuje improwizowane działania, aby ograniczyć lub wykluczyć państwo członkowskie z prac organizacji.
W 1971 roku Zgromadzenie Ogólne przegłosowało przyznanie stałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ Chinom, wykluczając tym samym Tajwan; trzy lata później podjęło decyzję o odebraniu rasistowskim władzom Republiki Południowej Afryki prawa zabierania głosu na Zgromadzeniu.
W żadnym z tych przypadków Zgromadzenie Ogólne nie działało zgodnie z pisanymi regułami – procedury były improwizowane.
Takie rozwiązanie jest teoretycznie możliwe, ale nie ma politycznej woli wśród pozostałych państw członków stałych Rady Bezpieczeństwa, by podważać prawo do sukcesji przez Rosję miejsca po ZSRR.
Po pierwsze, ta debata już się odbyła w latach 90., gdy podejmowana była decyzja o przejęciu przez Rosję miejsca po ZSRR w RB. Aby potwierdzić prawo do tej sukcesji Rosja przyjęła na siebie nawet w kilku przypadkach odpowiedzialność za zobowiązania nieistniejącego już ZSRR - m.in. w sprawie odpowiedzialności finansowej za skutki katastrofy morskiej spowodowanej u wybrzeży Australii przez radziecki statek ubezpieczony przez państwowy fundusz gwarancyjny. Rosja przyjęła na siebie wypłatę odszkodowań, by nie tworzyć precedensu i nie dawać możliwości zakwestionowania jej miejsca w Radzie Bezpieczeństwa.
Po drugie, istnieje uzasadniona obawa, że na podobnej zasadzie można by podważyć miejsce w Radzie Chin (na pewno z chęcią zrobiłby to Tajwan), a w przyszłości także Wielkiej Brytanii, gdyby np. powtórzone referendum niepodległościowe w Szkocji zaowocowało rozpadem Zjednoczonego Królestwa. O takim ryzyku pisał na łamach „The Conversation" profesor Andrew MacLeod z King's College London.
O tym, że nie ma politycznej woli do podjęcia takiego kroku świadczy też fakt, że pomimo starań Ukrainy żadna debata na ten temat na forum ONZ się nie odbyła. Podczas konferencji prasowej 30 marca sekretarz prasowa Białego Domu, Karine Jean-Pierre stwierdziła też jasno: pomimo że Rosja dopuszcza się „skandalicznych naruszeń Karty Narodów Zjednoczonych", jej siły zbrojne popełniają zbrodnie wojenne w Ukrainie, a „kraj, który w rażący sposób narusza Kartę Narodów Zjednoczonych i najeżdża swojego sąsiada, nie ma miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ", to
„niestety Rosja jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa i nie istnieje żadna realna międzynarodowa ścieżka prawna, która mogłaby zmienić tę rzeczywistość".
Trudno więc wyobrazić sobie, że coś miałoby się gruntownie w tym temacie zmienić.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Komentarze