Siły rosyjskie wydają się obecnie dążyć do wzmocnienia i skrócenia swych linii obrony po to, by ułatwić sobie w niedalekiej przyszłości zamrożenie konfliktu. Świadczą o tym zarówno ruchy pod Chersoniem, jak i budowa fortyfikacji w Donbasie
Rosjanie próbują przede wszystkim utrzymać dotychczasowe zdobycze w Ukrainie, aktywność ofensywną ograniczając do kilku rejonów Donbasu i nieba nad Ukrainą – na którym codziennie pojawia się po kilkadziesiąt pocisków manewrujących i dronów-kamikaze wysyłanych na ukraińskie miasta i obiekty infrastruktury energetycznej. Ukraińcy kontynuują natomiast działania ofensywne na północ od Dońca i w obwodzie chersońskim - w obu rejonach odnotowali postępy, jednak na ograniczoną skalę.
18 października nowy dowódca rosyjskich wojsk w Ukrainie, generał Siergiej Surowikin ogłosił ewakuację mieszkańców Chersonia i okolicznych miejscowości. Kuriozalne wystąpienie Surowikina OKO.press już relacjonowało i analizowało. Choć władze okupacyjne rozpoczęły ewakuację rejonu Chersonia niemal natychmiast, do dziś udało im się do tego przekonać mniej niż 10 tysięcy mieszkańców (sami Rosjanie twierdzą - że 15 tys.).
Na zdjęciu — ewakuacja z Chersonia. Ludzie na stacji Dżankoj na Krymie czekają na dalszą podwózkę w głąb Rosji. Władze rosyjskie obiecują, że dadzą im mieszkania i ułatwią nowy start. Fot. AFP
Surowikin - ogłaszając ewakuację - podkreślał zgodnie zresztą z prawdą, że sytuacja rosyjskich wojsk na prawym brzegu Dniepru pozostaje bardzo trudna, zaś Ukraińcy szykują się tam do rozstrzygającego uderzenia. Rosyjski generał „ostrzegał” jednak zarazem przed możliwością zniszczenia tamy kachowskiej na Dnieprze – oskarżając o taki zamiar ukraińską armię. O tym, że może to być przygotowywanie gruntu pod operację zniszczenia tamy kachowskiej – tyle że przez Rosjan – piszą między innymi eksperci z Institute for the Study of War. Wprost oskarżył o to Rosjan natomiast prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Tama kachowska spiętrza najniżej położony z sześciu ogromnych zbiorników wodnych, które razem tworzą kaskadę elektrowni wodnych na Dnieprze. W zbiorniku kachowskim jest około 18 milionów metrów sześciennych wody. Ewentualne zniszczenie tamy oznaczałoby katastrofę dla miejscowości położonych w dolnym biegu Dniepru – zagrażając także nadrzecznej części zabudowy Chersonia (większość dzielnic tego miasta położona jest jednak na wysokiej skarpie nad Dnieprem).
Według prezydenta Ukrainy ucierpiałyby „setki tysięcy” osób. Historia zdaje się to potwierdzać. Kiedy w 1941 roku na rozkaz Stalina — i po to, by powstrzymać postępy Niemców — wysadzono położoną wyżej w biegu Dniepru tamę w Zaporożu, katastrofalna powódź kosztowała życie 100 tysięcy zamieszkujących dolinę rzeki cywili.
Rosyjskie dowództwo podjęło już w trakcie wojny w Ukrainie wiele absurdalnych decyzji – nie wydaje się jednak, żeby ewentualny rozkaz o wysadzeniu tamy miał zapaść, zanim nastąpiłaby ewakuacja rosyjskich wojsk z prawego brzegu Dniepru.
Do tej pory nie sposób zaś mówić o ewakuacji na większą skalę. Choć w rosyjskiej infosferze pojawiają się doniesienia o zastępowaniu bardziej wartościowych rosyjskich jednostek w rejonie Chersonia pododdziałami sformowanymi ze świeżo zmobilizowanych rekrutów, to jednak na prawym brzegu Dniepru wciąż pozostaje od 20 do 25 tysięcy rosyjskich żołnierzy.
Rosjanie kontynuują ataki rakietowo-dronowe na infrastrukturę energetyczną i miasta Ukrainy. Wśród celów były m.in. Kijów, Charków, Dniepr, Kamieńskie, Krzywy Róg, Mikołajów, Odessa, Zaporoże, Żytomierz oraz infrastruktura energetyczna, m.in. w obwodach chmielnickim, winnickim i dniepropetrowskim.
W wielu regionach kraju po atakach władze wprowadziły harmonogramy wyłączeń sieci energetycznej. W Kijowie i kilku innych wielkich miastach Ukrainy ze względu na problemy z dostawami prądu wstrzymano ruch tramwajów i uruchomiono autobusową komunikację zastępczą. Na kolei lokomotywy spalinowe prowadzą pociągi nawet na w pełni zelektryfikowanych liniach. Wywołany przez ataki kryzys energetyczny powoduje też znaczne problemy z łącznością komórkową i dostępem do internetu.
Na mocy dekretu Putina, od środy 19 października na okupowanych i bezprawnie anektowanych ziemiach Ukrainy obowiązuje stan wojenny, zaś w obwodach Rosji graniczących z Ukrainą — stan podwyższonej gotowości.
Dekret o stanie wojennym w wypadku okupowanych ziem Ukrainy sprowadza się tak naprawdę do uznania stanu faktycznego. Wbrew niektórym przewidywaniom Putin nie ogłosił stanu wojennego na terytorium Rosji.
Podsumowanie obejmuje stan sytuacji do piątku 21 października do godziny 19:00.
O mapie: Mapa jest aktualizowana w rytmie odpowiadającym publikacji kolejnych analiz z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE – za każdym razem przedstawia zatem ten względnie* bieżący stan działań wojennych, nie zaś ten historyczny zgodny z datami publikacji poszczególnych odcinków. Dla wygody korzystania mapę zdecydowanie warto rozwinąć – służy do tego przycisk w jej lewym dolnym rogu.
Odwzorowany przebieg linii frontu ma charakter mniej lub bardziej przybliżony – zwłaszcza w rejonach, gdzie biegnie ona wzdłuż krętych meandrów rzek Doniec i Ingulec.
*Musimy pamiętać, że część informacji trafia do nas z dobowym (lub i dłuższym) opóźnieniem, część zaś wymaga weryfikacji – aktualizując mapę korzystamy wyłącznie z potwierdzonych danych, choć w analizach wspominamy i o tych nie w pełni jeszcze zweryfikowanych.
Ukraińcy kontynuują działania kontrofensywne na wschód od Kupiańska – lokalne władze informowały o odbiciu 32 wsi w przeciągu kilku-kilkunastu ostatnich dni. Linii drogi R-66 Rubiżne-Kreminna-Swatowe Ukraińcy nadal jednak nie osiągnęli – przy czym należy zaznaczyć, że droga niemal na całej długości pozostaje w zasięgu ukraińskiej artylerii lufowej (klasycznej) i jest regularnie ostrzeliwana.
Rosjanie podejmowali kilka prób kontrataków na zachód od Kreminnej (wzdłuż północnego brzegu Dońca) w kierunku miejscowości Torśkie – zakończyły się one jednak niepowodzeniem.
W północnej części Donbasu powstaje tak zwana „linia Wagnera”. To system fortyfikacji ziemno-betonowych poprowadzony na zachód i południowy zachód od Łysyczańska – mający za zadanie zabezpieczać rosyjskie zdobycze w obwodzie ługańskim. Na „linię Wagnera” składa się kilka warstw okopów uzupełnionych przez bunkry i okopy oraz zapory przeciwczołgowe typu „zęby smoka”.
Co mocno frapujące, „linia Wagnera” budowana jest również na południowym brzegu Dońca na wschód od Łysyczańska – trochę tak, jakby Rosjanie coraz poważniej liczyli się z trwałą utratą północnej części obwodu ługańskiego.
W rejonie Bachmutu Rosjanie (przede wszystkim najemnicy z „Grupy Wagnera”) nadal bardzo regularnie podejmują natarcia w kierunku miasta i sąsiadującej z nim od południa miejscowości Opytne – jednak wciąż nie udało im się przełamać ukraińskiej obrony. Próby zdobycia Bachmutu ponawiane są przez wagnerowców niemal nieustannie od pierwszej połowy lipca.
Rosjanie atakowali również położoną pod Donieckiem Marijnkę – kompletnie bez powodzenia.
Ukraińcy odnotowali nowe postępy w centralnej części prawobrzeżnej Chersońszczyzny – w rejonie miejscowości Suchanowe. Pogarsza to nieco sytuację Rosjan broniących się nad Dnieprem w rejonie miejscowości Myłowe – jednak Ukraińcom nadal nie udało się tam przełamać rosyjskich linii. Ciężkie walki miały miejsce również na północny zachód od Chersonia – w rejonie miejscowości Myrne i Prawdyne.
Rosjanie prowadzą akcję „ewakuacji” cywili z rejonu Chersonia – tylko w niewielkim stopniu przemieszczają jednak własne wojska na lewy brzeg Dniepru. Wiele wskazuje na to, że przynajmniej przez jakiś czas rosyjska armia będzie się nadal bronić na prawym brzegu. „Sytuacja jest naprawdę trudna. Dziś przygotowujemy miasto jako fortecę do obrony i jesteśmy gotowi bronić się do końca. Naszym zadaniem jest ratowanie ludzi, budowanie obrony i ochrona miasta” - oznajmił kolaboracyjny zastępca “p.o. gubernatora” Chersonia Kirył Stremousow.
Ukraińska armia w dalszym ciągu prowadzi ostrzał celów na bezpośrednim i głębokim zapleczu frontu – zniszczona miała na przykład zostać prowizoryczna przeprawa poprowadzona przez Rosjan wzdłuż zbombardowanego wcześniej Mostu Antonowskiego pod Chersoniem.
W rosyjskiej infosferze po raz kolejny krążą podawane w alarmistycznym tonie pogłoski o ukraińskim uderzeniu w kierunku Melitopola przygotowywanym na Zaporożu. Rzeczywiście – poprowadzenie z powodzeniem takiego natarcia mogłoby bardzo znacząco skomplikować sytuację Rosjan na południu Ukrainy – a przy tym przekreślić rosyjskie nadzieje na możliwość zamrożenia w przyszłości działań wojennych wzdłuż linii Dniepru. O podobnym scenariuszu wspominają w swej ostatniej analizie eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich.
Nie podejmujemy się jednak rozstrzygającej odpowiedzi na pytanie, czy ukraińska armia dysponuje obecnie potencjałem pozwalającym na rozwinięcie trzeciej już – po chersońskiej i charkowsko-ługańskiej – operacji kontrofensywnej.
Stosunek w pełni udokumentowanych zdjęciowo i fotograficznie strat sprzętowych armii rosyjskiej i ukraińskiej wynosi obecnie 3,6:1. Rosjanie stracili dotąd 7452 egzemplarze sprzętu, a Ukraińcy 2042 – wciąż trwa inwentaryzowanie strat poniesionych przez Rosjan w wyniku ukraińskich działań kontrofensywnych. Do wszelkich danych o stratach przeciwnika podawanych oficjalnie przez obie strony należy podchodzić z ostrożnością i krytycyzmem.
Zdecydowanie najbardziej newralgicznym rejonem działań wojennych jest obecnie rosyjski przyczółek na prawym brzegu Dniepru w rejonie Chersonia. Ewentualne dalsze postępy prowadzonej tam ukraińskiej kontrofensywy lub decyzja Rosjan o wycofaniu się na lewy brzeg Dniepru, zadecydują o dalszym przebiegu wojny na południu Ukrainy. Zdecydowanie najmniej korzystnym dla Ukraińców scenariuszem byłby natomiast niewątpliwie taki, w którym po wycofaniu się za Dniepr Rosjanie uzyskaliby warunki do zamrożenia konfliktu na linii tej wielkiej i trudnej do sforsowania rzeki.
Wszystkie dotychczasowe teksty z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE, w których relacjonujemy przebieg działań wojennych w Ukrainie, znajdziesz TUTAJ.
Świat
Władimir Putin
Wołodymyr Zełenski
agresja Rosji na Ukrainę
Akademia Sztuki Wojennej
Sytuacja na froncie
Ukraina
wojna w Ukrainie
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze