Rosjanie wycofują się z Chersonia i prawego brzegu Dniepru. Wszystko wśród zapewnień, że lada chwila wznowią działania zaczepne. A w wypadku samochodowym zginął dziś w Chersoniu najdzielniejszy (w mowie) jego obrońca Kirył Stremousow. Ten, który obiecywał, że Chersoń się nie podda
Podczas gdy uwaga świata skupia się na atakowanej dronami i oszczędzającej prąd Ukrainie, rosyjska propaganda opowiada Rosjanom, że są cały czas atakowani przez Ukrainę. Na froncie południowym jest coraz gorzej — ostrzegała propaganda przygotowując do upadku Chersonia. Co właśnie nastąpiło.
Co jednak oznacza w świecie wyobrażonym Władymira Putina oddanie Chersonia? Ciekawe oświadczenie złożyła dziś też rzeczniczka rosyskiego MSZ Maria Zacharowa:
"Rosja nigdy nie zrezygnowała z negocjacji z Ukrainą i będzie je prowadzić z uwzględnieniem pojawiających się realiów".
Codzienne relacje o “postępach specjalnej operacji wojskowej” składają się od dawna z opowieści o bohaterskim powstrzymywaniu ukraińskiego natarcia. I widac, że się Rosji Putina nie wiedzie. W zwykłym wypadku samochodowym w Chersoniu zginął dziś (9 listopada) Kirył Stremousow, wiceszef administracji okupacyjnej - formalnie "wicegubernator" (jego opancerzony lexus zderzył się z bardziej opacnerzoną ciężarówką). Stremousow był ważny, bo nieustannie występował w mediach i zapewniał, że Chersoń nie padnie: „Chersoń jest miastem Federacji Rosyjskiej. I zawsze tak będzie. Bez względu na to, co mówią Ukraińcy, nigdy nie zobaczą miasta, nigdy nie będzie ono do nich należeć”. A poza tym Moskwa zaraz zdobędzie Mikołajów i Odessę.
Nie zdobędzie.
Telewizyjne “Wiadomości” od wielu tygodni regularnie zaczynają się od materiałów z ostrzału pogranicza i “anektowanych” przez Rosję ziem Ukrainy. Widzimy ostrzeliwane budynki okupacyjnej administracji i zrywane linie wysokiego napięcia.
“To są akty terroru” - mówi propaganda.
Chwilę później propaganda chwali się, jak to Rosja rozstrzeliwuje cywilne obiekty w Ukrainie i jak to tam nie ma prądu.
To nie jest terror. Tyleż że ostrzał Ukrainy najwyraźniej nie działa.
Jak wynika z oficjalnych doniesień - infrastruktura Ukrainy nieodmiennie, czwarty już tydzień z rzędu, zniszczona jest w 40 procentach. Mimo że już dziesięć dni temu propaganda obiecała Rosjanom, że zaraz dojdziemy do 60 procent i wtedy wojna się skończy - bo ukraińskie państwo się zawali.
Odbiorca propagandy, którego nie pochłonie rozważanie, dlaczego atak na linie energetyczne w Chersoniu jest aktem terroru, a pod Mikołajowem - już nie, zauważy coś ciekawego. Oto we wtorek, dzień przed opuszczeniem Chersonia, propaganda doniosła, że dowodzący atakiem na Ukrainę generał Surowikin złożył raport ministrowi obrony Szojgu. I – UWAGA - “poinformował o sytuacji operacyjnej i przyznaniu wszelkiego rodzaju ulg dla osób powołanych do służby wojskowej w ramach częściowej mobilizacji”[podkreślenie moje].
Wieczorne “Wiadomości” nadały tego dnia obszerny materiał o tych “ulgach”. Dowiedzieliśmy się, że to nieprawda, że specjalne świadczenia dla zmobilizowanych są opodatkowane. Są, ale tylko w części. Oraz że pełna kwota należy się tylko tym, którzy byli w armii przez cały październik - a pieniądze wpłyną na konto między 10 a 20 listopada. Zmobilizowanym Putin obiecał po 195 tys. rubli, czyli około 3 tys. dolarów miesięcznie.
Z tego, ile czasu “Wiesti” poświęciły temu, jak wyliczane są te kwoty, można wnioskować, co naprawdę powiedział Surowikin Szojgu. Że jego świeżo zmobilizowana armia właśnie się dowiedziała, że nie dostanie obiecanych pieniędzy - bo podatki, bo doliczenia, bo może zginąć, zanim pieniądze trafią na konto.
I niedozbrojona i niedoszkolona armia do tego teraz jest niezadowolona.
Dlatego wydając rozkaz opuszczenia Chersonia Szojgu 9 listopada Szojgu dodał, że zmobilizowanych Rosjan trzeba najpierw umieszczać na tyłach i upewnić się, że są dobrze wyszkoleni, zanim trafią na pierwszą linię (co po raz kolejny potwierdza, że trafili do jednostek liniowych bez przygotowania).
Do tego pęka właśnie pompowany od tygodni balon nadziei na zmianę polityki zagranicznej USA. Republikanie – jak zapewniała propaganda - wygrają i przestaną finansować Ukrainę. Okazało się, jednak, że na wielki przełom liczyć nie można: “Nie widzę przesłanek do zmiany stanowiska kongresmenów i senatorów, bo antyrosyjska postawa ma charakter konsensualny – powiedział 9 listopada rano wiceprzewodniczący Rady Federacji Konstantin Kosaczow.
Ostatnia nadzieja na zwrot w wojnie przepadła. Co zdecydowało pewnie o losie Chersonia.
"Niestety, Amerykanie są rozczarowani Trumpem" - mówiła wieczorem telewizja. "Nie było efektu Trumpa, nie było czerwonej republikanckiej fali" - nie kryła rozczarowania.
Tak więc zwykła analiza oficjalnego przekazu pokazuje, że - wbrew zapewnieniom propagandy - państwo Putina ma poważne problemy i przegrywa wojnę. A tu jeszcze telewizja pokazuje nam władcę, jak prosi ministra finansów Sulianowa o zajęcie się problemem braku pieniędzy:
„Antonie Germanowiczu, jedna z kluczowych kwestii w tym zakresie. Mamy w tym roku dużo nieprzewidzianych wydatków, biorąc pod uwagę specyfikę dnia dzisiejszego. Proszę o wyjaśnienie kwestii zabezpieczenia finansowego tych zadań, które powinny być realizowane w sferze społecznej”.
Propaganda robi oczywiście wszystko, by odbiorca jej przekazu za dużo nie myślał. Produkuje emocjonalne zbitki i ciągi skojarzeń, które nie mają sensu. Mój ulubiony przykład to wiadomość o rozmontowaniu na Łotwie kolejnego pomnika przyjaźni z ZSRR w formie czołgu T34. Idzie to tak “Na Łotwie zdemontowali kolejne upamiętnienie bohaterstwa żołnierzy sowieckich. Pomnik-czołg T34 został usunięty. A przecież na tym czołgu jeździł zmarły właśnie polski aktor Franciszek Pieczka, który grał Gustlika w filmie «Czterej pancerni i pies»”.
Przyznają państwo, że nie da się o tym powiedzieć, że to bez sensu – bo to nigdy koło sensu nie stało. Ale tak właśnie konstruowany jest propagandowy przekaz.
Problem z infantylną narracją o czterech pancernych jest jednak taki, że generał Surowikin zlecając bombardowanie całej Ukrainy wysadził tę narrację w powietrze. Przecież każde dziecko wie, że czterej pancerni niszczyli tylko obiekty militarne, a z dobrymi Niemcami potrafili się nawet zaprzyjaźnić (z Niemcami z NRD, bo jak przypomina prezes Kaczyński podczas objazdów po Polsce, w czasach, kiedy widzowie “Wiadomości” byli mali, Niemcy dzieliły się na NRD i RFN zwany wcześniej NRFem).
Tę opowieść rosyjska propaganda sączyła przez miesiące: armia Putina niszczyła wyłącznie obiekty wojskowe i unikała ofiar cywilnych. Już w poprzednim odcinku Goworit Moskwa pisałam, że od 10 października, kiedy zaczęły się dronowe naloty na Ukrainę, propaganda ma problem.
Teraz na naszych oczach rodzi się nowy przekaz: Chersoń to nic. Trwa święta wojna z szatanem. O szatanie opowiadał od jakiegoś czasu czeczeński Ramzan Kadyrow i przez długi czas wyglądało to na polityczny folklor. Teraz jednak jest już przetestowane i do głównego przekazu weszło, że wojna toczy się z szatanem, europejską satanistyczną obrzydliwością, a europejskie sankcje są piekielne, a Ukraińcy są wyznawcami mocy nieczystych.
To, co robi szatan, jest samo w sobie złe (więc złe jest odcinanie prądu w okupowanym przez Rosję Chersoniu). A kiedy my walczymy z szatanem, to czego byśmy nie robili, jest dobre (więc dobre jest odcinanie prądu w Kijowie i wycofywanie się z Chersonia).
Propaganda liczy teraz na szatana jak armia na irańskie drony
Samego pojęcia “operacja specjalna” (oficjalnej, narzuconej pod rygorem kar nazwy tej wojny) używa się dziś rzadko - propaganda posługuje się albo skrótowcem SWO (Specyalnaja Wojennaja Operacyja) albo mówi “wojenna operacja”. Propaganda uwielbia za to opowiadać o świętości zmagań Rosji, o szatanie, o tym, że dawno już Rosja wygrała z Ukrainą - teraz zaś zmaga się ze złem całego świata (tu wchodzi obowiązkowy watek o LGBT i przede wszystkim – o “zmianie płci” i “kilkunastu płciach”, obowiązujących na Zachodzie)
Równolegle propaganda nieco zmienia opowieści o II wojnie światowej. Nie jest to wojna z faszyzmem (o walce z faszyzmem i “ukronazizmem” mówi się niewiele), ale właśnie wojna święta.
Znowu mamy materiały historyczne i rekonstrukcje - np. w Samarze (za czasów sowieckich Kujbyszewie) 7 listopada, w rocznicę rewolucji październikowej władze zorganizowały rekonstrukcję defilady, jaką Stalin dla pokrzepienia serc urządził w 1941 roku (Kujbyszew był miastem, do którego wycofały się władze ZSRR). I w tejże defiladzie AD 2022 wzięli też udział zmobilizowani teraz na front ukraiński żołnierze.
A Putin, choć nie obchodzi rocznicy rewolucji październikowej, to 7 listopada poszedł na Plac Czerwony na wystawę sprzętu wojskowego, który 7 listopada 1941 przedefilował przez Moskwę prosto na front. Chór przebranych czerwonoarmiejców śpiewał mu “Wstawaj strana ogromnaja […] Pust´ jarost´ błagorodnaja / Wskipajet, kak wołna! /Idiot wojna narodnaja,/ Swiaszczennaja wojna!”
“Swiaszczennaja wojna” to święta wojna. Relacji o tym, jak Putin stoi i słucha pieśni, telewizja i agencje nadały szczególne znaczenie.
Mamy w propagandzie reportaże o odkupicielskim znaczeniu wojny. W ostatnią niedzielę “Wiadomości” pokazały, jak dzielnie walczy na froncie “Grupa Wagnera”. Wśród nich lekarz skazany na sześć lat łagru (zostało mu do odsiedzenia jeszcze trzy, nie dowiedzieliśmy się za co). I – jak podkreśla “reporter” - więźniowie nie trafiają tu do batalionów karnych, tylko biorą udział w specjalnym programie odkupienia win.
Bohaterem ostatnich dni jest poległy na froncie 6 listopada wysokiej rangi prawosławny duchowny – protojeriej Michaił Wasiliew. Propaganda poświęca mu tyle miejsca, jakby był jedynym poległym na tej wojnie. Ale tu chodzi o to, że Wasiliew był osobistym wysłannikiem Pana Boga. Został 9 listopada pochowany w “świątyni Strategicznych Sił Rakietowych” czyli “cerkwi Wielkiej Męczennicy Barbary we Własyce”, gdzie Wasiliew pełnił funkcję rektora. Wcześniej w moskiewskiej cerkwi Chrystusa Zbawiciela sam patriarcha Cyryl odprawił nabożeństwo żałobne, a Putin przyznał zmarłemu tytuł Bohatera Rosji.
Opowieść o protojerieju Wasiliewie nie jest świecka. Wiemy tylko, że został zabity “podczas wykonywania obowiązków duszpasterskich” i że pozostawił sześcioro dzieci: dwóch chłopców, cztery dziewczynki. Propaganda nie szczędzi za to szczegółów jak to, że Wasiliew był „na linii frontu życia”, a „fakt, że nasza ziemia została nawodniona jego krwią, jest łaską Bożą, ponieważ jesteśmy zbawieni tylko przez krew sprawiedliwych”. „Dobrze, jeśli my – nie tylko Cerkiew, ale całe społeczeństwo – zwrócimy na to należytą uwagę. Trzeba przygotować ludzi od dzieciństwa, którzy są gotowi iść na tę służbę”. Kapłaństwo jest „naszą najwyższą bronią, dzięki której możemy oprzeć się ciemności”.
„Wojownik ma broń, podczas gdy kapłan ma tylko krzyż i Słowo Boże. Za pomocą tych narzędzi utrzymuje duchową siłę naszych żołnierzy. Jesteśmy silni nie tyle w broni, co w duchu, siła naszego ducha jest najważniejsza"
Gubernator obwodu tulskiego Aleksiej Djumin wysyłając na front zmobilizowanych mieszkańców Tuły poinformował: „To święta misja”. Rada Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej nazwała „desatanizację” Ukrainy coraz pilniejszym zadaniem.
“Ta wojna nie wojna nie toczy się z Ukrainą, z Europą, ani z USA – to wojna jest dobra i zła, boga i diabła. Dlatego ważna jest wiara. Wiara w zwycięstwo, w naczelnego wodza i w Boga”
- takie były pierwsze komentarze po upadku Chersonia w programie publicystycznym “60 minut” w pierwszym programie rosyjskiej telewizji 9 listopada.
Niebezpieczeństwa obecnego czasu grożą śmiercią Rosji. „I oczywiście prosimy Pana i Królową Niebios, która okrywa, jak wierzymy, całą Ruś swoją osłoną, żeby uratowała nasz naród i wszystkie narody Rusi od zewnętrznie narzuconej wojny domowej” – powiedział patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl.
Mówiłam już, że o operacji specjalnej mówi się SWO? Propagandę dzieli już tylko krok od nowego rozwinięcie tego akronimu: “Swiaszczennaja Wojennaja Operacyja”. 7 listopada mówiła już zupełnie spokojnie “Sprawiedliwa Wojenna Operacja".
Czy Rosja to kupi? Nie wiem. To jednak rzeczywiście sprawa życia i śmierci. Putin nieustannie napomina władze niższego szczebla, że "konieczne jest bezpośrednie komunikowanie się z ludźmi na ten temat. 7 listopada Putin obiecał wręcz, że “osobiście omówi z Rosjanami kwestie poparcia dla zmobilizowanych”. Ma to być - jak zaraz doprecyzował jego rzecznik Pieskow, "odrębne wydarzenie, o czym Kreml poinformuje później”.
Czy Putin po upadku Chersonia będzie osobiście przekonywał do istnienia szatana (jak poetę Bezdomnego w szpitalu psychiatrycznym po spotkaniu na Patriarszych Prudach)?
Zapowiada w każdym razie "osobne wydarzenie”, choć winien jest poddanym co najmniej dwa świeckie nabożeństwa: orędzie o stanie państwa dla Dumy (zaległe od kwietnia) i “bezpośrednią linię”, czyli odpowiedzi na pytania obywateli (zaległy od co najmniej czerwca).
"Damy wam znać" – powiedział Pieskow, odpowiadając na pytanie, czy w tym roku nie dojdzie do bezpośredniej linii z Putinem. “Głowa państwa ma teraz dynamiczny harmonogram”.
Dziś Putin zatwierdził “podstawy polityki państwa dla zachowania i wzmocnienia tradycyjnych wartości duchowych i moralnych”. „Tradycyjnym wartościom zagrażają działalność organizacji ekstremistycznych i terrorystycznych, niektóre środki masowego przekazu i środki masowego przekazu, działania Stanów Zjednoczonych Ameryki i innych nieprzyjaznych państw obcych, szereg międzynarodowych korporacji i zagranicznych organizacji non-profit, a także działalność niektórych organizacji i osób na terytorium Rosji” – czytamy w dokumencie.
Tymczasem IKEA w Rosji zaczęła metodycznie usuwać swoje logo z produktów, które zostały w jej zamykanych fabrykach w Rosji. Pracownicy IKEA frezują i szlifują setki metrów sześciennych produktów, aby usunąć logo lub ślady charakterystycznych metod produkcji. Markowe blaty są np. przerabiane na drewno opałowe.
Tyle Putin zdobył na tej wojnie.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre z wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko za pośrednictwem VPN
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze