0:00
0:00

0:00

Jarosław Gowin w "Jeden na jeden" (TVN24) w czwartek 1 lutego 2018 próbował komentować najpoważniejszy polski kryzys w polityce międzynarodowej za rządów PiS, a być może w ogóle po 1989 roku. W trakcie pisania tego tekstu przyszła nieoficjalna wiadomość o odwołaniu z Warszawy ambasador Izraela. Jak dowiaduje się OKO.press w czwartek wieczorem, ambasador jest jednak wciąż w Warszawie i jest mało prawdopodobne, by decyzja o jej odwołaniu zapadła przed szabatem (który zaczyna się w piątek po południu). Oznacza to, że Anna Azari najwcześniej opuściłaby Warszawę w niedzielę.

Wypowiedzi Gowina noszą znamiona gonitwy myśli, w której szczere deklaracje bezradności, mieszają się z nieracjonalnymi argumentami, fałszywymi ocenami, ale także z "grą na czas" poprzez wyrażanie ogólnych zapewnień i optymistycznych przewidywań.

Grą na czas jest także pojednawcze w tonie, ale merytorycznie puste oświadczenie polskiego z MSZ. Resort przedstawia intencje polskiej strony i zaklina rzeczywistość deklaracją: "Wierzymy, że obecnie prowadzone w Polsce prace legislacyjne nad rozwiązaniami prawnymi chroniącymi prawdę historyczną, pomimo różnic w ocenie wprowadzanych zmian, nie wpłyną na strategiczne partnerstwo Polski ze Stanami Zjednoczonymi".

Przeczytaj także:

Gowin: Polska padła ofiarą?! A kto to wszystko zrobił?

Nie mając dobrego wyboru i znajdując się w sytuacji, w której bez jakiejkolwiek woli z naszej strony zostaliśmy uwikłani w duży konflikt międzynarodowy, uznaliśmy, że racją podstawową jest ochrona dobrego imienia Polski, ustawa została uchwalona  
Był wybór. Można było przynajmniej zatrzymać proces legislacyjny
Jeden na Jeden, TVN24,01 lutego 2018

Stwierdzenie, że Polska została "uwikłana w konflikt" jest z gruntu fałszywe, bo wskazuje na bierność i "bycie ofiarą". Tymczasem nowelizacja ustawy o IPN była wyrazistą inicjatywą polityczną. Nie trzeba było wielkiej wyobraźni, by przewidzieć, że tak mocne sformułowania, jak te zawarte w art. 55a i 55b dodanych do ustawy o IPN, mogą wywołać reakcję Żydów nie tylko w Izraelu. Jak nieoficjalnie dowiedziało się OKO.press, ze strony ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza płynęły do premiera sygnały ostrzegawcze, że ustawa spowoduje poważne kłopoty międzynarodowe, ale zostały zlekceważone.

Po art. 55 dodaje się art. 55a i art. 55b w brzmieniu:

„Art. 55a. 1. Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie określone w art. 6 Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego załączonej do Porozumienia międzynarodowego w przedmiocie ścigania i karania głównych przestępców wojennych Osi Europejskiej, podpisanego w Londynie dnia 8 sierpnia 1945 r. (Dz. U. z 1947 r. poz. 367) lub za inne przestępstwa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne lub w inny sposób rażąco pomniejsza odpowiedzialność rzeczywistych sprawców tych zbrodni, podlega karze grzywny lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Wyrok jest podawany do publicznej wiadomości.

2. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa nieumyślnie, podlega karze grzywny lub karze ograniczenia wolności.

3. Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego określonego w ust. 1 i 2, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej lub naukowej.

Art. 55b. Niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu zabronionego niniejszą ustawę stosuje się do obywatela polskiego oraz cudzoziemca w razie popełnienia przestępstw, o których mowa w art. 55 i art. 55a.”.

Jest skądinąd interesującą kwestią, dlaczego władze PiS zdecydowały się na tak ryzykowne posunięcie. Być może faktycznie nie doceniono ryzyka, zwłaszcza, że jakaś forma konsultacji z Izraelem miała miejsce (relacje obu stron są tu sprzeczne).

Oznaczałoby to, że zdecydowała ignorancja i brak wyobraźni w polityce zagranicznej, co prof. Władysław Bartoszewski określił kiedyś jako postawę "dyplomatołków".

W co gra PiS?

Trudno uwierzyć, że nowelizacja ustawy o IPN była świadomą grą na międzynarodowy konflikt, w którym władze PiS chciały pokazać, że "wstają z kolan" i nie ustępują przed presją "zagranicy". O ile można by dopatrywać się cynicznej kalkulacji, że konflikt z Izraelem mógłby się opłacać wobec antysemickich nastrojów w części elektoratu PiS (i innych środowisk), o tyle konflikt z USA nie może się opłacać PiS w żadnym wymiarze.

Być może wyjaśnieniem jest zatem charakter polityki PiS i jej lidera, której żywiołem są - spór, konflikt i nastrój walki. To może prowadzić do

destabilizacji jako narzędzia uprawiania polityki, nawet wtedy, gdy stabilizacja zdaje się - pod każdym względem - służyć PiS: wyniki gospodarcze są świetne, poparcie dla PiS rekordowe, opozycja w rozsypce (o czym świadczy także jej głosowanie nad ustawą o IPN).

Nowy rząd Morawieckiego miał "zarządzać konfliktem" z UE i naprawiać straty wizerunkowe za granicą pokazując cywilizowaną twarz władzy. Z tego punktu widzenia trudno sobie wyobrazić gorszy pomysł niż obecna awantura o Holocaust.

Patriotyzm politycznej samozagłady

Stwierdzenie Gowina, że uchwalenie ustawy było wynikiem troski o dobre imię Polski wygląda na deklarację "patriotyzmu politycznej samozagłady". Można tak było argumentować (inna rzecz, że błędnie) zanim wybuchł międzynarodowy skandal, ale gdy już trwał, w trosce o dobro Polski należało przynajmniej odwlec decyzje. Sprzeczność działań politycznych - z jednej strony zapowiedź negocjacji z Izraelem, a z drugiej pośpieszne, w "nocnym trybie" przyjmowanie ustawy przez Senat - zamiast uspokajać, musiało rozsierdzić drugą stronę, czego wyrazem jest bezprecedensowe stanowisko Departamentu Stanu USA.

Interes państwa jest taki, by mówić jednym głosem, nawet ponad podziałami rząd-opozycja, by bronić Polski przed atakami przypisującymi nam współodpowiedzialność za Holokaust. Ważne jest też to, by jak najszybciej dojść do porozumienia z Izralem
Sprzeczność. Właśnie ustawa uniemożliwia porozumienie z Izraelem
Jeden na Jeden, TVN24,01 lutego 2018

Dwa cele zarysowane w wypowiedzi Gowina wykluczają się. Zamiar, by "jak najszybciej dojść do porozumienia zarówno z Izraelem, jak i ze środowiskami żydowskimi na całym świecie" jest sprzeczny z trzymaniem się kontrowersyjnej nowelizacji. Przypomina to pułapkę polityczno-logiczną, w jakiej znalazł się PiS w konflikcie z Unią Europejską: wszelkie zapewnienia o wzajemnym zrozumieniu czy porozumieniu wymagałyby rezygnacji z ustaw sądowniczych, których cały PiS, łącznie z premierem Morawieckim zażarcie broni.

Jarosław Gowin uniknął oceny oświadczenia Departamentu Stanu. Jego wypowiedź w tej sprawie jest politycznym ble-ble, ale akurat w tej sytuacji było to najrozsądniejsze, co mógł zrobić.

Gra na czas

Przyjmujemy do wiadomości stanowisko Departamentu Stanu, zakładamy, że polityka jest pewnym procesem. Wiemy, jakie są emocje dzisiaj, wiemy, jakie jest stanowisko.
Polityczny unik. Czyli odruch rozsądku
Jeden na Jeden, TVN24,01 lutego 2018
Będziemy dążyć do tego, żeby w ciągu najbliższych dni, tygodni, najdalej miesięcy, ta sprawa została rozwiązana. Premier Morawiecki i każdy z pozostałych członków rządu traktuje tę kwestię jako priorytet
Deklaracje dogadania się z Izraelem bez pokrycia, przynajmniej do tej pory
Jeden na Jeden, TVN24,01 lutego 2018

Deklaracja, że władze PiS będą próbować rozwiązać konflikt z Izraelem (i USA) jest gołosłowna, zwłaszcza, że Gowin nie jest w stanie nawet podać, czy będą to działania szybkie (w skali dni), czy jakieś inne długotrwałe (miesiące). Stwierdzenie, że porozumienie z Izraelem i USA jest dla rządu priorytetem pozostaje bezpodstawne. Nawet już po rozmowie z Netanjahu wypowiedzi premiera Morawieckiego nie wskazywały na prawdziwą chęć dialogu - powtórzył wszystkie argumenty PiS.

Polska ma obecnie jeden z najbardziej proizraelskich rządów w Europie. Nie wydaje mi się, żeby Kneset przyjął ustawę, która określi Polskę jako państwo negujące Holokaust
To BYŁ proizraelski rząd. Nastroje w Knesecie wskazują na przyjęcie ustawy
Jeden na Jeden, TVN24,01 lutego 2018

Te deklaracje, zrozumiałe w ustach polityka, który próbuje robić dobrą minę do złej gry, są w oczywisty sposób sprzeczne z prawdą. Nastroje w Knesecie, co opisaliśmy w tekście "Oko za oko" wskazują na to, że uchwalenie izraelskiej ustawy - jako retorsji na nowelizację ustawy o IPN - jest przesądzone. Te nastroje - po przyjęciu ustawy przez Senat w nocy z 31 stycznia na 1 lutego, jeszcze się nasilą, a stanowisko Departamentu Stanu da im dodatkowe uzasadnienie.

Polska PiS była faktycznie w dobrych relacjach z rządem Netanjahu, co wynikało - jak to ujął Konstanty Gebert w "Wyborczej" - z tego, że PiS i Likud to "partie bliźniacze" (obie propagują m.in. "porządek z elitami, sądy przywrócone suwerenowi, kulturę tylko patriotyczną, media w służbie narodu, kanon zbędnych książek itp."). Jednak wejście w konflikt z żydowską narracją o Holocauście musiało sprowokować elity polityczne Izraela, wyjątkowo "dzięki" PiS zjednoczone, do ostrej reakcji. Jej wyrazem jest - wiadomość na razie nieoficjalna - odwołanie z Warszawy ambasador Izraela.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze