Premier Morawiecki, reklamowany jako liberał, nie rozumie, na czym polega trójpodział władz. Powtarza za ojcem, że prawo nie jest najważniejsze. Zamach na niezależne sądownictwo widzi jako akt dekomunizacji i niezbędnej kontroli nad sędziami. Współtworzy legendę, że reformy PiS usprawnią sądy. Lekceważy traktatowe wymogi UE
Pogrzebanie niezależności sądów nastąpi przed świętami. Ustawy o KRS i SN Senat przegłosował 15 grudnia 2017, a prezydent (ustami ministra Pawła Muchy) zapowiada, że obie podpisze. Temu pogrzebowi towarzyszy nieukrywany entuzjazm premiera Morawieckiego, wyrażony w sejmowej debacie exposé 12 grudnia 2017, a wcześniej w kilku wypowiedziach medialnych.
I nie chodzi tylko o szokujące stwierdzenie o "bardzo dobrej ustawie pana ministra Ziobry, ponieważ ona zwiększa niezależność sądów". Premier cały zestaw odpowiednich przekonań na temat demokracji, trójpodziału władz, dekomunizacji i "suwerenności narodowej" wsparty propagandowymi przekłamaniami, którym sam zdaje się ulegać. No i ma "serce" dla Ziobry.
"Szanowni państwo, ja bardzo wspieram reformę wymiaru sprawiedliwości, naprawdę, całym sercem" - powiedział w Sejmie.
Morawiecki widzi reformę sądów Ziobry-Kaczyńskiego-Dudy jako:
Jest zdania (choć nie przedstawia argumentów), że zreformowane sądy będą sprawniejsze:
Morawiecki powtarza za PiS, że:
Stosuje też chwyt retoryczny swego ojca:
OKO.press analizuje po kolei.
"Wielu z was, było w „Solidarności”. Czy was nie kłuje w oczy to, że jeszcze dzisiaj w Sądzie Najwyższym jest kilku sędziów stanu wojennego, którzy wydawali wyroki na działaczy „Solidarności", trzy - cztery lata za plik ulotek?" - pytał w Sejmie [odpowiedziały mu okrzyki "Piotrowicz! Piotrowicz!"].
To mocno tkwi w Morawieckim, synu lidera Solidarności Walczącej, która powstała na początku 1982 roku po wprowadzeniu stanu wojennego i delegalizacji NSZZ "S".
7 grudnia w Radiu Maryja mówił, że w całym sądownictwie wciąż pracują sędziowie, którzy służyli poprzedniemu systemowi.
"Osądzali nas, tych młodych chłopców, którzy walczyli z komuną, a nie zomowców czy esbeków, którzy nas bili. Jeden z kolegów do dzisiaj jest niepełnosprawny".
Morawiecki senior i junior z tamtych czasów wynieśli pogardę dla prawa PRL, która uległa niebezpiecznej generalizacji. "Hitlerowscy prawnicy też mówili, że trzeba prawa przestrzegać i w majestacie prawa Niemcy mordowali nas i inne nacje. Byli sędziowie, którzy za to nie odpowiedzieli. Nasi sędziowie też nie odpowiedzieli za swoje zbrodnie sędziowskie z lat stalinowskich, a potem za fatalny stan sądownictwa".
OKO.press: Morawiecki nie zauważył, że jego ojca bronili prawnicy (Jan Olszewski namówił go do wyjazdu z PRL), a zbrodniarze nazistowscy zostali osądzeni przez prawo międzynarodowe.
Obraz sądów pełnych komunistycznych sędziów jest mocno przesadzony. Jak pisało OKO.press, Sąd Najwyższy, a zwłaszcza jego Izba Karna, był w czasach PRL symbolem tego, co dyspozycyjne wobec władzy. Pod wodzą I Prezesa SN Adama Strzembosza (1990-1998) dokonano jednak szybkiej dekomunizacji wyroków PRL (przy pomocy wybiegu - uznawano działania opozycyjne za wprawdzie sprzeczne z prawem, ale "społecznie pożądane"). Tym niemniej wśród obecnych ponad 80 sędziów SN orzeka dziesięciu z czasów PRL, w tym dwóch przewodniczących wydziałów w Izbie Karnej – Waldermar Płóciennik i Andrzej Siuchniński. Obaj mają na koncie wyroki skazujące na bezwzględne więzienie w sprawach z dekretu o stanie wojennym.
"Reforma" sądownictwa daje politykom, a w szczególności większości sejmowej, ministrowi-prokuratorowi generalnemu oraz prezydentowi bezpośredni wpływ na obsadę SN, KRS i sądów powszechnych. Może to doprowadzić do usunięcia kilku "sędziów komunistów", ale czystka polityczna obejmie przede wszystkim wszystkich niewygodnych i niepokornych (już tak się dzieje). A jak się trafi "swój komunista" może uniknąć "sprawiedliwości". Sala sejmowa wytykała to Morawieckiemu skandując "Piotrowicz! Piotrowicz!" (poseł PiS Stanisław Piotrowicz, przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości, był w stanie wojennym prokuratorem i nagradzanym członkiem PZPR).
Dziennikarz Deutsche Welle w lutym 2017 poprosił Morawieckiego o komentarz do słów jego ojca Kornela, że "prawo nie jest święte, nad prawem jest dobro narodu", Morawiecki bronił tej tezy tłumacząc, że są rzeczy "ważniejsze od prawa, takie jak ludzkie życie czy bezpieczeństwo".
"Zwykle mówimy, że nikt i nic nie stoi ponad prawem. To bardzo niebezpieczna droga" - odpowiedział zdumiony dziennikarz.
OKO.press: Te wypowiedzi Morawieckich (juniora i seniora) świadczą o odrzuceniu fundamentalnego założenia dla państwa prawa. Wola polityczna, słuszność moralna, sprawiedliwość społeczna czy historyczna mogą uzasadniać łamanie czy naginanie prawa, stojąc ponad zasadą nieingerencji polityków w wymiar sprawiedliwości.
Rzecz w tym, że w takim ujęciu to władza daje sobie prawo do naruszania prawa, co jest zawsze niebezpieczne.
Wracając ze szczytu Rady Europejskiej w Brukseli w trybie nagłym Morawiecki powiedział 15 grudnia w samolocie, że reforma sądów jest wewnętrzną sprawą Polski. Przekonywał o tym "swoich partnerów"
We wspomnianym wcześniej wywiadzie w programie "Conflict Zones" dziennikarz zapytał o wszczętą przez Komisję Europejską procedurę w sprawie łamania przez Polskę praworządności.
W odpowiedzi Morawiecki zszedł na poziom Czarneckiego: "To dlaczego Komisja milczała w sprawie zeszłorocznej nocy sylwestrowej w Kolonii, gdzie - jego zdaniem - politycy i media tygodniami ukrywały, że doszło do molestowania kobiet przez muzułmańskich uchodźców".
Z kolei w wywiadzie w Radiu Maryja 9 grudnia, już jako premier RP, ocenił, że Komisja Wenecka powinna Polskę pochwalić, zamiast podejmować przeciw niej coraz to nowe kroki i szukać dziury w całym.
"Pozwólcie nam reformować nasz system. Uważam, że to jest wielkie zadanie, które musi być dokończone. Polska nie ulegnie unijnym szantażom".
OKO.press: Zaskakujące, jak antyeuropejskie są te deklaracje Morawieckiego, choćby ze względów taktycznych mógłby nie używać typowej retoryki PiS. Zwłaszcza, że podpisując Traktat o UE - i wiele innych konwencji UE, ONZ czy Rady Europy Polska zobowiązała się do przestrzegania zasad państwa prawa i demokracji liberalnej (słynny art. 7), a za ich naruszenie grożą nam coraz bardziej realne sankcje.
Morawiecki, który chętnie powołuje się na krytyczne opinie Polaków o sądach, powinien zwrócić uwagę na sondaż CBOS, w którym aż 72 proc. badanych stwierdziło, że miałoby większe zaufanie do wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu niż do polskiego sądu.Tylko 14 proc. odpowiedziało odwrotnie.
Morawiecki widzi niezależność sądów w wymiarze "kto, kogo". Przyjmuje za pewnik (jak cały PiS), że politycy nie mogą trzeciej władzy nie kontrolować. Jeszcze jako zwykły wicepremier mówił 3 października 2017 w Radiu Wrocław: "Rozmawiałem z amerykańskimi kongresmenami i z ministrami w Tallinnie, a wcześniej z przedsiębiorcami z USA.
Wszędzie mówiłem o wymiarze sprawiedliwości, o jego nieefektywności, że sędziowie sami siebie kontrolują, że tak być dalej nie może".
OKO.press: Obecnie sądownictwo ma wbudowany system wewnętrznej kontroli. Być może należało go wzmocnić, ale zamiast tego PiS przekazuje nadzór w ręce polityków - posłów, ministra-prokuratora i prezydenta. To prawda, że zwiększy się kontrola nad sędziami, ale sprawować ją będą nie sami sędziowie czy obywatele, lecz politycy PiS. Co oznacza naruszenie zasady trójpodziału władz.
Pełna niezależność trzech władz jest oczywiście ideałem ustrojowym. W USA wszystkich dziewięciu sędziów Sądu Najwyższego wskazuje prezydent, akceptuje Senat. W Hiszpanii parlament wybiera tamtejszą KRS, ale - jak pokazała analiza OKO.press jest to proces znacznie bardziej demokratyczny niż wprowadzany w Polsce, a Hiszpania jest za to krytykowana w UE. Czemu wzorować się na czymś nieakceptowanym?
Zmiany wprowadzone przez PiS zmieniają istotę zapisów w polskiej Konstytucji o wybieraniu sędziów przez środowisko sędziowskie, o gwarantowanej kadencji i niezależności sądów od decyzji politycznych.
"Zmniejszmy, skróćmy tę przewlekłość. Przecież są skandalicznie przewlekłe orzeczenia" - mówił w Sejmie 12 grudnia Morawiecki.
OKO.press: Ustawy o KRS i SN nie zawierają jednak żadnych rozwiązań, które zmniejszyłyby przewlekłość spraw w sądach, która faktycznie jest powodem skarg obywateli i krytyki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Wręcz przeciwnie.
Możliwość wnoszenia skargi nadzwyczajnej do Sądu Najwyższego na prawomocne orzeczenia z ostatnich dwudziestu lat wydłuży postępowania.
Będzie to bowiem dodatkowa, czwarta instancja sądowa, a po drugie - do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN mogą trafić tysiące spraw, także przy pomocy instytucji pośredniczących, które pomagają obywatelom w kontaktach z wymiarem sprawiedliwości, np. RPO. Ich rozpatrzenie może zająć lata.
Statystyki mogą się poprawić, dzięki rekrutacji na prawie 800 stanowisk sędziowskich. Minister Ziobro czekał z tym do powołania asesorów i przejęcia KRS. Jeśli coś się polepszy, to na skutek zmniejszenia skutków choroby, którą minister sam wywołał.
"Jak działa wymiar sprawiedliwości na poziomie sądów rejonowych, okręgowych? Przecież wszyscy wiemy, że niedobrze. Nie może być tak, że prezes sądu wybiera sędziego [do danej sprawy] po uważaniu. Przecież nasza reforma jest bardzo dobra. Tak funkcjonują sądy na Zachodzie, że się losuje sędziego" - przekonywał Morawiecki.
OKO.press: Wprowadzenie losowego wyznaczania spraw mogłoby być najjaśniejszym punktem sądownictwa według PiS. Mogłoby, ale nie jest.
"Polska wydaje na wymiar sprawiedliwości 1,77 proc. budżetu, średnia unijna to 0,64 proc., trzy razy mniej. Czyli mamy największą liczbę sędziów w stosunku do obywateli i jedną z największych przewlekłości. I wydajemy na nich najwięcej" - mówił Morawiecki w Sejmie.
OKO.press: W 2014 roku wydatki na wymiar sprawiedliwości stanowiły faktycznie 1,77 proc. budżetu Polski, przy średniej UE 0,64 proc. Udział wydatków na same sądy nie wygląda już tak spektakularnie, choć jest dość wysoki.
Relatywnie wysoki odsetek wydatków na sądy cechuje także pozostałe państwa Europy Środkowo-Wschodniej, co wynika z tego, że są one biedniejsze. Co by się stało gdyby zmniejszyć wydatki trzykrotnie? To oczywisty absurd – sądownictwo po prostu przestałoby działać.
Ponadto, w żadnym miejscu reformy Ziobry - Dudy nie przewidują oszczędności. Wręcz przeciwnie. Niektóre pomysły mogą zwiększyć koszty, np. powołanie w SN nowej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, do której trafią skargi nadzwyczajne, a być może także w Izbie Dyscyplinarnej (gdzie zarobki mają być o 40 proc. wyższe niż w pozostałych izbach).
"Sąd Najwyższy zmienił sankcje związane z VAT z sankcji karnej na sankcję karnoskarbową. To było zaproszenie dla przestępców do hulania po Polsce jak po dzikich polach. Rok w zawieszeniu za 100 mln zł, za 500 mln zł? To jest okradanie społeczeństwa polskiego w biały dzień ["Kodeksy trzeba zmieniać, a nie sądy"].
OKO.press: To w znacznym stopniu antysądowa propaganda, uprawiana przez PiS od lat. Rzeczywiście Sąd Najwyższy wydał w 2008 roku wyrok, a nawet dwa (II KK 347/07 i V KK 76/08), że wyłudzanie zwrotu VAT to przestępstwo podpadające pod kodeks karny skarbowy (art. 76 par. 1), a nie kodeks karny (art. 286 par. 1).
Jednak wbrew słowom Morawieckiego – zakwalifikowanie wyłudzenia VAT jako przestępstwa skarbowego w 2008 roku wcale nie oznaczało niższej kary dla oszusta.
Gdyby przyjąć interpretację Morawieckiego i założyć, że wyrok SN zachęcił do wyłudzania zwrotu VAT, trzeba by też założyć, że gdyby SN zmienił zdanie, wystraszeni oszuści powinni na trwałe wycofać się z nielegalnego procederu. Tymczasem tak nie było. W 2013 roku Sąd Najwyższy uznał, że wyłudzenia VAT są jednak przestępstwami karnymi, ale nie zmniejszyło to luki VAT.
Wyroki Sądu Najwyższego nie miały decydującego wpływu na skalę wyłudzeń VAT.
A nawet gdyby wyrok SN miał taki wpływ, to nie sędziowie byliby odpowiedzialni za wyłudzenia. SN zastanawiał się nad tym, jakiego rodzaju przestępstwem jest wyłudzanie VAT, a nie ile lat w więzieniu powinien spędzić oszust lub jakie przepisy najlepiej chroniłyby interesy Skarbu Państwa.
Za kształt przepisów odpowiedzialny jest ustawodawca, czyli rząd, posłowie i senatorowie, za egzekwowanie tych przepisów – służby podatkowe lub prokuratura i policja.
Morawiecki sugeruje, że pozbawieni zewnętrznej kontroli sędziowie - nie tylko SN - będą skłonni popełniać przestępstwa, ulegać korupcji itp. Taka właśnie jest sędziowska "kasta". Tak jakby sam ulegał propagandowej kampanii PiS "Sprawiedliwe sądy".
Tymczasem według danych KRS, w latach 2011-2015 do sądów dyscyplinarnych dla sędziów trafiło tylko 310 wniosków, a z urzędu złożono tylko 11. Trudno to uznać za dużą liczbę jak na blisko 10 000 sędziów, którzy rocznie wydają kilkanaście milionów wyroków.
"Wymiar sprawiedliwości jest w fatalnej kondycji - z tym zgadza się 80 proc.: – przekonywał nowy premier rządu PiS w Radio Maryja.
OKO.press: Premier nie powinien kompromitować się takim wykorzystywaniem pojedynczych wyników. Faktycznie we wrześniu CBOS podał, że 81 proc. Polaków zgadza się z ogólną tezą, że reforma sądownictwa w Polsce jest potrzebna, ale w tym samym sondażu aż 69 proc. ankietowanych poparło ówczesne weta prezydenta, a jedynie 23 proc. poparło zmiany proponowane przez PiS.
W bardziej rozbudowanych sondażach sądy są szeroko krytykowane za opieszałość i biurokrację (80 proc.), ale ponad połowa (55 proc.) badanych zgadza się jednocześnie, że "są kompetentne i zasługują na szacunek". W badaniu CBOS z 2013 aż 60 proc. źle oceniło wymiar sprawiedliwości, ale tylko 23 proc. źle oceniło sędziów (a 22 proc. - dobrze).
W sondażach Kantar Public dla Akcja Demokracja i IPSOS dla OKO.press tylko kilkanaście procent badanych uważało, że politycy powinni mieć większy niż obecnie wpływ na wybór sędziów, a aż trzy czwarte badanych było zdania, że nie powinni mieć żadnego wpływu.
"Reforma pana ministra Ziobry jest bardzo dobrą reformą, ponieważ ona zwiększa niezawisłość sędziów. Co wy opowiadacie, że ona zmniejsza? - żarliwie powtarzał Morawiecki. - No przecież chcecie, wszyscy chcemy tej reformy. Wierzę, że wy również chcecie tej reformy" [Głos z sali: "Może pan przeczyta te projekty?"].
OKO.press: To czyste zaklinanie rzeczywistości, figura zwana obrazowo "wciskaniem dziecka w brzuch". Stosuje ją także Morawiecki senior, często wyrażając łagodne zdumienie, że rozmówca się z nim nie zgadza. To albo przejaw osobowości sztywnych i dogmatycznych, albo zabieg propagandowy (na jedno wychodzi).
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze