RPO Marcin Wiącek występuje do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o zmianę definicji gwałtu. W Polsce wciąż o przestępstwie mówimy, gdy zastosowano przemoc lub podstęp. Od roku w Sejmie leży projekt Lewicy w tej sprawie
"Postuluję, by podnieść poziom ochrony osób doświadczających przemocy seksualnej w taki sposób, by skuteczne sankcje groziły za każdy niekonsensualny akt seksualny niezależnie od środków, do których w celu jego dokonania ubiegł się sprawca przemocy seksualnej i niezależnie od cech jego »ofiary« takich jak wiek, choroba, bezradność, stosunek zależności czy jakiejkolwiek innej okoliczności wpływającej na niemożność wyrażenia przez nią pozytywnej, tj. świadomej i dobrowolnej, zgody", apeluje - po raz kolejny - Rzecznik Praw Obywatelskich.
Do tego zobowiązuje Polskę m.in. znienawidzona przez PiS Konwencja stambulska, (antyprzemocowa, czyli Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej), której jednak ciągle nie wypowiedzieliśmy. Na poprzednie wezwania RPO do zmian w prawie - zgodnych w konwencją - odpowiedział w maju 2021 roku wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. Zapowiedział, że zmian nie będzie, bo prawo wystarczająco chroni ofiary. Przypomniał za to, że konwencję należy wypowiedzieć:
"w kontekście negatywnej oceny jej ideologicznej warstwy, całkowicie zasadne jest jej wypowiedzenie, jako że pozostanie to bez żadnego negatywnego wpływu na poziom ochrony, gwarantowany przez narzędzia krajowe”.
Pisaliśmy o tym tutaj:
Według danych policyjnych - w 2020 roku stwierdzono 1034 przypadki zgwałcenia. Według GUS to trochę więcej - ok. 2 tys. w 2020 roku. Wiadomo natomiast, że absolutna większość przestępstw zgwałcenia nie jest w ogóle zgłaszana (według fundacji STER 91,8 proc. kobiet nie zgłosiło gwałtu). Nie wiadomo, ile kobiet pada ofiarą gwałtu lub przemocy seksualnej (na stronach Niebieskiej Linii można znaleźć liczbę 30 tys. kobiet rocznie). Z badań Fundacji "STER" wynika, że 67 proc. spraw o gwałt kończy się w prokuraturze (nie idzie do sądu) - jest umarzanych lub prokuratura odmawia wszczęcia śledztwa.
Według polskiego prawodawstwa brak zgody na czynności seksualne nie jest jeszcze przesłanką do stwierdzenia przestępstwa. Jest nią dopiero przemoc. Art. 197 Kodeksu karnego brzmi: "Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12".
Czego brakuje? Koncepcji braku zgody, która powoli staje się standardem w Europie. Jak wskazuje RPO: "swobodnie wyrażona zgoda na kontakt seksualny znajduje się w centrum normatywnej definicji zgwałcenia na gruncie wielu wiążących Polskę umów międzynarodowych".
Najważniejszym dokumentem, który wprowadza taką definicję, jest Konwencja stambulska, której Polska jest sygnatariuszem. W art. 36 czytamy:
GREVIO to grupa ekspertów i ekspertek Rady Europy, która ocenia, jak państwa realizują zapisy Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, czyli Konwencji stambulskiej. We wrześniu 2021 roku GREVIO opublikowało raport dotyczący Polski - realizowany w trudnych warunkach, gdy niektórzy ministrowie rządu PiS deklarowali, że chcą konwencję wypowiedzieć.
GREVIO zwróciło m.in. uwagę właśnie na błędy w ustawodawstwie dotyczącym przemocy seksualnej. Wezwało Polskę do uwzględnienia w prawie zgody na kontakt seksualny. RPO: "Zdaniem GREVIO kwalifikowanie w Kk przestępstwa zgwałcenia i innych przestępstw na tle seksualnym zależnie od natężenia przemocy fizycznej lub groźby zastosowanej przez sprawcę, bezradności ofiary lub jej niezdolności do przeciwstawienia się lub wyrażenia zgody/woli nie uwzględnia w pełni ani doświadczeń kobiet wykorzystywanych seksualnie, ani sposobu, w jaki reagują one na zagrożenie przemocą (ucieczka, walka, opór, podporządkowanie się lub przywiązanie).
W efekcie, w ocenie GREVIO, polskie prawo nie penalizuje wszystkich form przemocy seksualnej przewidzianych w konwencji. Takie podejście skutkuje również wysokimi standardami dowodowymi, jeżeli chodzi o fizyczny opór wobec napaści oraz większym skupieniem na zachowaniu ofiary niż na działaniach sprawcy, co utrwala istniejące stereotypy dotyczące przemocy seksualnej".
Projekt zmiany Kodeksu karnego złożyła w marcu 2021 Lewica. Projekt zakłada zmianę nazwy rozdziału XXV KK na „Przestępstwa przeciwko wolności i autonomii seksualnej” ("autonomia seksualna" zastępuje to słowo "obyczajność"). A art. 197 miałby brzmieć:
„Kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego bez wcześniejszego wyrażenia świadomej i dobrowolnej zgody przez tę osobę, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3".
W uzasadnieniu czytamy: "Szukanie przez organa ścigania widocznych i weryfikowalnych znamion oporu u osoby pokrzywdzonej przestępstwem zgwałcenia wiąże się odwoływaniem się do stereotypowych wyobrażeń na temat roli ofiary w doprowadzeniu czy sprowokowaniu popełnienia przestępstwa. Interpretowanie zachowania ofiary obarczone jest zawsze mniejszą lub większą dozą subiektywizmu i w efekcie prowadzi do wtórnej wiktymizacji". Projekt podwyższa też karę za zgwałcenie - na nie niższą niż 3 lata więzienia.
Sejm nadal trzyma ustawę w zamrażarce. Lewica projekt (napisany we współpracy z Fundacją Feminoteka) złożyła 8 marca 2021 roku. Joanna Piotrowska, szefowa Feminoteki, mówiła wtedy: "Gwałt jest jednym z najbardziej traumatycznych doświadczeń, porównuje się gwałt do doświadczenia mężczyzn, którzy są pod ostrzałem na placu boju. Pomimo że nikt nie ma wątpliwości, że jest to tak straszne przestępstwo, to cały czas mity i stereotypy na temat gwałtów wobec kobiet są bardzo silne, zarówno w społeczeństwie, jak i wśród przedstawicieli wszystkich instytucji, które mają chronić i pomagać kobietom. Pyta się je: jak były ubrane? Pyta się je: czy nie były pod wpływem alkoholu? Pyta się je: czy się broniły? Nic nie usprawiedliwia gwałtu! Gwałci gwałciciel! (...)
Dlaczego to jest takie ważne? Dlatego, że w sądach nie powinno się pytać kobiet czy się broniły, tylko powinno się pytać oskarżonego: czy usłyszał wyraźną zgodę i czy ta zgoda była świadoma? Kobiety, które są nieprzytomne, kobiety, które spały, kobiety, które nie mogły w jakiś sposób wyrazić zgodę - uważa się, że one nie doświadczyły gwałtu. Zmiana tej definicji, zmiana tego prawa, ma szansę przywrócić właściwą proporcję i przestać powielać w społeczeństwie mity i stereotypy na temat gwałtu, które przyczyniają się do kolejnej traumy kobiet".
Projekt ocenił już rząd, Prokuratura Krajowa, Sąd Najwyższy i KRS. Sąd Najwyższy uznał, że projekt wymaga pogłębionych dalszych prac legislacyjnych. PK (a konkretnie Bogdan Święczkowski), rząd i KRS ("Proponowane zmiany nie przyczynią się do poprawy sytuacji osób pokrzywdzonych") oceniły projekt negatywnie.
Definicja gwałtu oparta na braku zgody została już wprowadzona w Wielkiej Brytanii, Belgii, Niemczech, Chorwacji, Islandii, Irlandii, Luksemburgu, Grecji, na Cyprze i Malcie, w Szwecji i Danii (dane Amnesty International z końca 2020 roku). W 2021 zmiany wprowadziła jeszcze Słowenia, Hiszpania i Holandia.
W poprzednim piśmie (w maju 2021) do ministerstwa w tej sprawie, Rzecznik Praw Obywatelskich uznaje przepisy wprowadzone 1 lipca 2018 roku w Szwecji za modelowe. „W ich świetle podjęcie czynności seksualnej bez zgody drugiej osoby stanowi zgwałcenie, nawet jeśli nie występuje przemoc czy groźba jej użycia” - zauważa RPO (wówczas jeszcze Adam Bodnar).
Do zmiany definicji gwałtu w Szwecji doprowadził między innymi narodowy ruch FATTA, który powstał w 2013 roku. Szwedzi protestowali wtedy przeciwko wyrokowi sądu, który uniewinnił trzech młodych mężczyzn oskarżonych o zgwałcenie 15-latki butelką wina, doprowadzając do krwawienia. Sąd uznał, że „ludzie podejmujący czynności seksualne, robią sobie nawzajem różne rzeczy w sposób spontaniczny, bez proszenia o zgodę”. Sugerował też, że odmowa rozwarcia nóg przez dziewczynę mogła wynikać z jej nieśmiałości.
Do zmian w kolejnych krajach Europy przekonują m.in. badania szwedzkiej badaczki Anny Möller z 2017 roku, które wykazały, że 70 proc. zbadanych ofiar doznało podczas gwałtu "mimowolnego paraliżu" (ang. tonic immobility), który uniemożliwił stawianie jakiegokolwiek oporu.
Konwencja stambulska, która wymaga od nas zmiany definicji gwałtu, jest szczególnie nielubiana przez Zjednoczoną Prawicę, zwłaszcza przez Solidarną Polskę. Ofensywa przeciwko konwencji wzmogła się w połowie 2020 roku. Wtedy to minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uznał, że nasze prawo jest lepsze niż konwencja. Wiceminister Romanowski uznał, że konwencja jest „sprzeczna z systemem wartości polskiego systemu prawnego” oraz napisał na twitterze, że „Konwencja stambulska to ratyfikowana przez rząd Platformy i PSL neomarksistowska propaganda, która przewraca do góry nogami nasz świat wartości”. Wiceminister Warchoł powiedział, że „narusza wolność człowieka i jako taka nie jest do zaakceptowania w wolnym demokratycznym społeczeństwie. Narusza fundamenty demokracji”.
Zbigniew Ziobro złożył wówczas formalny wniosek do minister rodziny o wypowiedzenie konwencji.
Wtedy też - 31 lipca 2020 roku - Mateusz Morawiecki złożył wniosek do TK o zbadanie zgodności konwencji z Konstytucją RP. Sprawa do dziś leży w TK bez rozstrzygnięcia.
Wszystko o konwencji znajdziecie pod tagiem "konwencja antyprzemocowa".
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze