0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki / Agencja GazetaJakub Porzycki / Age...

Posłowie PiS Marek Ast i Przemysław Czarnek 17 września 2020 poprosili, by Trybunał Konstytucyjny wypowiedział się na temat konstytucyjności przepisów ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich. Chodzi o przedłużanie kadencji RPO w sytuacji, gdy nowa osoba nie została jeszcze wybrana.

Jeśli TK uzna, że przepis ten jest niezgodny z konstytucją, rząd wykreśli go z ustawy. Nie będzie już podstawy, by przedłużać mandat Bodnara, którego kadencja formalnie skończyła się 9 września 2020.

Przeczytaj także:

Bodnar stoi na stanowisku, że obowiązujące przepisy są zgodne z konstytucją. W piśmie do Trybunału wskazał, że gwarantują niezakłóconą ochronę praw i wolności, którą osłabiłoby jego usunięcie. Podkreślił, że analogiczne przepisy dotyczą prezesów NBP i NIK.

Po stronie Bodnara stają kolejne instytucje międzynarodowe. Wypowiedziała się już Komisja Wenecka Rady Europy, a 14 października opinię wydało Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR) OBWE. Szereg pytań o gwarancje niezależności RPO zadała także Europejska Sieć Organów ds. Równego Traktowania.

Oburzenia nie kryje sejmowa opozycja.

"Ten wniosek to cios w samo serce polskiej demokracji. Cofa nas o dekady w ochronie praw człowieka i obywatela. Tym wnioskiem PiS chce pozbawić Polki i Polaków Rzecznika Praw Obywatelskich" - mówiła podczas posiedzenia sejmowej komisji ustawodawczej Kamila Gasiuk-Pihowicz, posłanka Koalicji Obywatelskiej.

Mnożą się też wątpliwości formalne.

RPO nie chce Piotrowicza i Piskorskiego

Bo decyzję podejmie nie niezależny organ konstytucyjny, a marionetkowy TK, od 2016 systematycznie podporządkowywany interesom PiS. Z tego powodu 14 października RPO poprosił Trybunał o wyłączenie z rozprawy Stanisława Piotrowicza i Justyna Piskorskiego.

Jak podkreślił w uzasadnieniu, Stanisław Piotrowicz podlega wyłączeniu zgodnie z art. 39 ustawy o postępowania przed TK. Zapisano w nim, że wyłączenie sędziego jest możliwe m.in. jeżeli zaistnieją „okoliczności mogące wywołać wątpliwości co do jego bezstronności”.

Zdaniem Bodnara takich okoliczności w przypadku Piotrowicza jest wiele.

RPO przypomina, że Piotrowicz, który pełnił funkcję przewodniczącego sejmowej komisji sprawiedliwości, np. wyłączał mu mikrofon i kończył obrady bez możliwości udzielenia przez Rzecznika odpowiedzi na pytania posłów. Bodnar pisze, że zachowania Piotrowicza świadczą "o wysoko pejoratywnie nacechowanym uprzedzeniu", co może mieć wpływ na jego ocenę wniosku.

Podkreśla też, że o braku bezstronności sędziego świadczy fakt, że przez 14 lat był członkiem klubu parlamentarnego PiS.

"W związku z tym powstaje racjonalne pytanie, czy 14-letnie członkostwo w kubie PiS gwarantuje obiektywizm w postępowaniu, w którym wnioskodawcami są byli koledzy i koleżanki" - pisze Bodnar.

W przypadku Justyna Piskorskiego Rzecznik ma przede wszystkim wątpliwości natury prawnej. Piskorski jest bowiem "sędzią-dublerem" wybranym przez PiS do Trybunału na miejsce formalnie już zajęte. Czyli osobą nieuprawnioną do orzekania. Wyroki wydane przez skład sędziowski z jego udziałem będą nieważne.

16 października Bodnar zawnioskował też o odroczenie posiedzenia. Powodem jest niedochowanie ustawowych terminów na poinformowanie uczestników postępowania o terminie rozprawy. Zgodnie z ustawą o TK rozprawa nie może się odbyć wcześniej niż po upływie 30 dni od doręczenia uczestnikom informacji o jej terminie.

Tego terminu nie dochowano, a Bodnar nie został poinformowany o jego skróceniu. Rzecznik tłumaczy, że zgodnie z obowiązującym prawem rozprawa może się odbyć najwcześniej 12 listopada 2020 roku.

Wątpliwe, by Trybunał pod rządami Julii Przyłębskiej przychylił się do wniosków RPO.

O co chodzi z wnioskiem do TK?

Art. 3 par. 6 ustawy o RPO brzmi następująco: „Dotychczasowy Rzecznik pełni swoje obowiązki do czasu objęcia stanowiska przez nowego Rzecznika”.

W polskiej historii kilkakrotnie mieliśmy do czynienia z taką sytuacją, bo do wyboru nowego RPO Sejm potrzebuje zgody Senatu. Jeśli izby te są zdominowane przez różne siły polityczne – tak jak obecnie – konieczny jest kompromis ponad podziałami.

Tak długo, jak PiS i opozycja nie dojdą do porozumienia, Rzecznikiem powinien więc pozostać Adam Bodnar. Partii Jarosława Kaczyńskiego jest on jednak bardzo nie na rękę – bo od pięciu lat wytrwale punktuje naruszenia praw człowieka i zasad demokracji przez kolejne rządy PiS.

Wniosek do TK najpewniej jest sposobem na pozbycie się niewygodnego Rzecznika.

Zdaniem posłów PiS art. 3 par. 6 ustawy o RPO miałby być sprzeczny z:

  • zasadą demokratycznego państwa prawnego (art. 2 konstytucji) oraz wywodzoną z niej zasadą zaufania obywateli do państwa i stanowionego przez nie prawa;
  • zasadą sprawiedliwości;
  • art. 209 ust. 1 konstytucji, w którym mowa jest o tym, że kadencja rzecznika trwa pięć lat.

RPO przypomina jednak, że po tym, jak w 1989 roku Rzecznik stał się organem konstytucyjnym wybieranym przez Sejm za zgodą Senatu, ówczesny rząd specjalnie dodał do ustawy kontestowany dziś przez PiS artykuł. Celem nowelizacji z 1991 roku było właśnie zapobieżenie sytuacji, w której ciągłość trwania urzędu RPO zostałaby zerwana.

Ponadto Bodnar wskazuje, że konstytucja określa też kadencje szefów NIK i NBP. Także i oni - zgodnie z odpowiednimi ustawami - pozostają na stanowiskach do czasu wyboru ich następców.

"Wniosek grupy posłów został w istocie wymierzony nie tylko w art. 3 ust. 6 ustawy o RPO, lecz także w cały system prawa polskiego w zakresie, w jakim gwarantuje on ciągłość sprawowania władzy przez organy państwowe, a – w konsekwencji – w konstytucyjnie wyrażoną zasadę zapewnienia rzetelności działania instytucji publicznych, wysłowioną wprost w preambule Konstytucji" - napisał Bodnar w piśmie do TK.

OBWE nie widzi sprzeczności z Konstytucją

Do podtrzymania ciągłości trwania urzędu RPO zobowiązują Polskę także przepisy prawa międzynarodowego. Jak pisaliśmy w OKO.press, 12 października krytyczne stanowisko w sprawie wniosku posłów PiS wydała Komisja Wenecka Rady Europy.

14 października opinię w sprawie możliwości przedłużenia kadencji Rzecznika wydało także Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR) OBWE.

W dokumencie eksperci ODIHR przypominają, że regulacje wydłużające kadencje rzeczników "w okresach przejściowych" z powodzeniem funkcjonują w wielu europejskich krajach. Nawet wówczas, gdy - jak w Polsce - Konstytucja dokładnie określa długość trwania ich mandatu.

"Przepisy polskiej Konstytucji ustanawiające kadencję Rzecznika rozumiane łącznie z art. 3 art. 6 ustawy o RPO, która mówi o wydłużeniu kadencji do momentu, aż nowy Rzecznik zostanie wybrany, to prawidłowe i skuteczne rozwiązania. W ten sposób możliwa jest ochrona niezależności, skuteczności, stabilności i ciągłości tego urzędu" - wskazuje ODIHR.

Zdaniem ekspertów rządzący nie powinni pozwalać, by stanowisko Rzecznika przez dłuższy czas pozostawało nieobsadzone. Taka sytuacja może zagrozić niezależności całego biura i uniemożliwić mu skuteczne funkcjonowanie.

"Przedłużający się wakat w narodowej instytucji ochrony praw człowieka [...] może utrudnić ewentualnym poszkodowanym dostęp do odpowiednich procedur administracyjnych w celu ochrony ich praw człowieka i wdrażania zasady równego traktowania"

- czytamy w opinii.

Sprawie przygląda się też EQUINET- europejska sieć organów ds. równości, organizacja skupiająca 49 organów ds. równości w całej Europie. 16 października 2020 zapytała ministra Konrada Szymańskiego o potencjalne konsekwencje wyroku Trybunału.

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Przeczytaj także:

Komentarze