0:00
0:00

0:00

Trybunał Konstytucyjny w pięcioosobowym składzie pod wodzą prezes Julii Przyłębskiej potwierdził, że z polską konstytucją jest zgodny art. 9a ustawy o KRS, czyli zapis dotyczący wyboru członków Rady przez Sejm. Trybunał stwierdził, że nie widzi sprzeczności z art. 187 Konstytucji, który określa, jak powoływani są członkowie Rady.

„To ocena sprzeczna z opinią całego świata prawniczego. Oraz prymitywna, wyizolowana interpretacja ustawy zasadniczej” – zaznacza w rozmowie z OKO.press mec. Michał Wawrykiewicz ze stowarzyszenia „Wolne Sądy”, kandydat do Parlamentu Europejskiego z wielkopolskiej listy Koalicji Europejskiej.

„Z tym orzeczeniem fundamentalnie się nie zgadzam. W Konstytucji zapisana jest zasada odrębności władzy sądowniczej, zasada równoważenia się tych trzech rodzajów władzy. Zmiany, które wprowadzono w odniesieniu do KRS burzą tę równowagę” – komentuje w rozmowie z OKO.press rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Michał Laskowski.

Za niekonstytucyjny TK uznał natomiast art. 44 ust. 1a ustawy o KRS, dotyczący odwołań od uchwał Rady. Przepis dawał uczestnikom konkursu na stanowiska sędziowskie w Sądzie Najwyższym prawo do odwołania się do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

„Trybunał chce ograniczyć możliwość odwoływania się, temu zresztą służyły zmiany w procedurze nominacyjnej. Odwołanie ma teraz charakter fasadowy, nie zabezpiecza interesów odwołującego się. Teraz możliwości będzie jeszcze mniej. Decydująca ma być uchwała KRS” – zaznacza rzecznik SN.

Zgodnie z orzecznictwem TK oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka poniedziałkowy wyrok jest jednak... nieważny. Zapadł bowiem w pięcioosobowym składzie Trybunału, w którym jako sędzia-sprawozdawca zasiadał dubler Justyn Piskorski.

Pierwotnie TK miał ogłosić wyrok 3 stycznia 2019 roku, rozprawę odroczono jednak do 14 marca. Jak się okazało, Trybunał potrzebował kolejnych 11 dni, bo do 22 marca Rzecznik Praw Obywatelskich miał czas na złożenie w tej sprawie swojego stanowiska. Kulisy wniosku i przekładanej dwukrotnie rozprawy szczegółowo opisała w OKO.press Anna Wójcik:

Przeczytaj także:

„Trwa wyniszczająca wojna, w którą angażowane są sądy i trybunały. Nic dobrego dla sądownictwa z tego nie wynika” – podsumowuje z żalem rzecznik SN.

Ten wyrok nie istnieje

„Z formalnego punktu widzenia jest to orzeczenie non existens, nieistniejące. Ponieważ zostało wydane z sędzią-dublerem w składzie” – komentuje dla OKO.press mec. Michał Wawrykiewicz.

Wspomniany dubler to sędzia Justyn Piskorski, który trafił do TK 15 września 2017 roku. Zastąpił zmarłego Lecha Morawskiego, którego Sejm opanowany przez PiS powołał wcześniej na zajęte już miejsce w Trybunale.

O wyłączenie Piskorskiego jako osoby nieuprawnionej do orzekania zabiegał Rzecznik Praw Obywatelskich.

RPO przypomniał, że sam TK czterokrotnie orzekał, że trzy miejsca w Trybunale zostały prawidłowo obsadzone przez poprzednią większość sejmową. A tym samym nowo wybrany Sejm nie mógł powołać na nie nowych sędziów – w tym Morawskiego, a następnie Piskorskiego.

Wniosek RPO został przez TK oddalony.

Wyrok, który zapadł z Piskorskim w składzie, jest też nieważny z punktu widzenia przepisów prawa międzynarodowego – Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. W niedawnym orzeczeniu dotyczącym Islandii Trybunał w Strasburgu stwierdził, że wyrok wydany przez sędziego wybranego w wadliwy sposób nie jest ważny. Oraz narusza prawo jednostki do rzetelnego procesu, które gwarantuje art. 6 EKPCz.

Błędna wykładnia Konstytucji

TK stwierdził, że powoływanie 15 członków-sędziów KRS przez Sejm, a nie – jak dotąd – przez środowisko sędziowskie, nie narusza polskiej Konstytucji.

Art.9a

1. Sejm wybiera spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych piętnastu członków Rady na wspólną czteroletnią kadencję.

2. Dokonując wyboru, o którym mowa w ust. 1, Sejm, w miarę możliwości, uwzględnia potrzebę reprezentacji w Radzie sędziów poszczególnych rodzajów i szczebli sądów.

3. Wspólna kadencja nowych członków Rady wybranych spośród sędziów rozpoczyna się z dniem następującym po dniu, w którym dokonano ich wyboru. Członkowie Rady poprzedniej kadencji pełnią swoje funkcje do dnia rozpoczęcia wspólnej kadencji nowych członków Rady.

„To ocena sprzeczna z opinią całego świata prawniczego. M.in. najwybitniejszych polskich ekspertów-konstytucjonalistów, którzy wskazują, że ten sposób wyboru KRS narusza trójpodział władzy, niezależność sądownictwa oraz pozycję konstytucyjną KRS. Uniemożliwia stanie na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów” – podkreśla Michał Wawrykiewicz.

Wbrew przedstawionej dziś w TK interpretacji wypowiedziały się także liczne instytucje międzynarodowe. To Komisja Wenecka Rady Europy, Komisja Europejska, Europejska Sieć Rad Sądownictwa (ENCJ), ONZ, American Bar Association i inne. Zdaniem ich wszystkich ta ustawa narusza polską Konstytucję.

Trybunał argumentował, że art. 187 Konstytucji nie precyzuje, kto dokładnie ma wybierać członków-sędziów KRS. A zatem nie muszą zostać wyłonieni przez środowisko sędziowskie. Ustawodawca ma dowolność w określeniu, kto ich powoła.

1. Krajowa Rada Sądownictwa składa się z:

1) Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, Ministra Sprawiedliwości, Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego i osoby powołanej przez Prezydenta Rzeczypospolitej,

2) piętnastu członków wybranych spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych,

3) czterech członków wybranych przez Sejm spośród posłów oraz dwóch członków wybranych przez Senat spośród senatorów.

2. Krajowa Rada Sądownictwa wybiera spośród swoich członków przewodniczącego i dwóch wiceprzewodniczących.

3. Kadencja wybranych członków Krajowej Rady Sądownictwa trwa cztery lata.

4. Ustrój, zakres działania i tryb pracy Krajowej Rady Sądownictwa oraz sposób wyboru jej członków określa ustawa.

„To bardzo prymitywna, wyizolowana wykładnia Konstytucji” – oburza się mec. Wawrykiewicz.

„TK oparł się na analizie tylko jednego artykułu - 187. Nie wziął natomiast pod uwagę art. 10 i 173, które mówią o trójpodziale władzy i niezależności sądownictwa. Nie odniósł się też do art. 186, który mówi o konstytucyjnej roli KRS. Jeśli ktoś ma podstawową wiedzę o wykładni prawniczej, to wie, że Konstytucję czyta się kompleksowo. Nie ma żadnych wątpliwości, że to jest błędna wykładnia” – zaznacza.

Wyeliminować prawo do odwołania

Trybunał uznał natomiast za niezgodny z Konstytucją art. 44 ust. 1a ustawy o KRS, który mówi o prawie do odwołania się do Naczelnego Sądu Administracyjnego w postępowaniach indywidualnych. Z przepisu tego skorzystali w październiku tzw. „sędziowie-kamikaze”, którzy kandydowali do SN, by przetestować nową procedurę naboru.

„To sprawa niewiarygodna. Oznacza odmowę prawa do sądu stronom postępowania, konkursu na stanowisko sędziowskie. To niezgodne zarówno z polską Konstytucją, jak i z unijnymi traktatami i Europejską Konwencją Praw Człowieka. Każdy obywatel musi mieć prawo do odwołania się do niezależnego sądu” – zaznacza Michał Wawrykiewicz.

Wawrykiewicz nie ma wątpliwości, że orzeczenie ma partykularny cel polityczny.

„Tu chodzi o wyeliminowanie postępowań odwoławczych, w których zadane zostały pytania prejudycjalne” – dodaje.

Podobnego zdania jest sędzia Michał Laskowski.

„To nie jest zaskakujący kierunek. Trybunał chce ograniczyć możliwość odwoływania się, temu zresztą służyły zmiany w procedurze nominacyjnej. Odwołanie ma teraz charakter fasadowy, nie zabezpiecza interesów odwołującego się. Teraz możliwości będzie jeszcze mniej. Decydująca ma być uchwała KRS” – podkreśla rzecznik SN.

„Wniosek pozorny”

Na początku uzasadnienia Trybunał stwierdził też, że wniosek KRS miał charakter „wniosku pozornego”. Bo zadając pytanie TK Rada sama nie miała wątpliwości, że została powołana w sposób zgodny z prawem.

Przyznał to zasiadający w nowej KRS sędzia Jarosław Dudzicz. Po złożeniu wniosku do TK w listopadzie 2018 roku tłumaczył go w następujący sposób: „Cały czas pojawia się zarzut, że KRS działa bezprawnie. TK powinien przesądzić tę kwestię”.

„Oczywiście, że wniosek ten miał charakter pozorny. To tym bardziej pokazuje nam, w jakim matriksie prawnym się poruszamy. I w jakiej tragifarsie ustrojowej. Ma miejsce dowolne żonglowanie organami konstytucyjnymi państwa. Władza dysponująca kontrolą nad KRS, Trybunałem Konstytucyjnym nad izbami Sądu Najwyższego może w sposób dowolny dokonywać »legalizacji« swoich bezprawnych poczynań” - komentuje Michał Wawrykiewicz.

Trybunał użył też po raz kolejny argumentu „zagranicznego”. Podał przykłady państw, w których w ogóle nie ma organu przypominającego polską KRS, co miałoby dać polskiemu ustawodawcy pełną swobodę w określaniu sposobu funkcjonowania Rady.

„To zupełnie nietrafiony argument” – przecina dyskusję Michał Wawrykiewicz.

„Oczywiście, że sposób powoływania sędziów funkcjonuje różnie w różnych krajach - czasami z udziałem rady sądownictwa, czasami bez. Ale idee niezależności sądownictwa i trójpodziału władzy polegają na tym, że niezależnie od sposobu powoływania sędziów, musi być zapewniona niezawisłość sędziów i niezależność sądów. Która w przypadku polskiej KRS jest łamana” – podkreśla.

Wawrykiewicz liczy, że prawidłowy sposób obsadzenia KRS określi Trybunał Sprawiedliwości UE, którzy w czerwcu wyda wyrok dotyczący niezależności polskiej Rady.

„Trybunał może pokusić się o wyznaczenie nowego europejskiego standardu, który będzie pokrywał się z rekomendacjami Komitetu Ministrów Rady Europy czy ENCJ. Które mówią, że jeżeli w danym kraju istnieje rada sądownictwa, to musi być powoływana w większości przez sędziów” – powiedział.

Celowa konfrontacja z TSUE

Oczekiwany wyrok TSUE dotyczyć będzie pytań prejudycjalnych Sądu Najwyższego, zadanych 30 sierpnia i 19 września 2018 roku.

SN pytał o „zdolność KRS do wykonywania konstytucyjnego zadania stania na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów” w związku z jej upolitycznieniem. A także o to, czy Izba Dyscyplinarna SN, którą w 2018 roku powołał do życia rząd PiS „będzie sądem niezależnym i niezawisłym w rozumieniu prawa unijnego”.

Po rozprawie 19 marca, której przebieg szczegółowo opisaliśmy w OKO.press, Trybunał uznał, że pytania były dopuszczalne i przekazał je do rozpatrzenia rzecznikowi generalnemu TSUE. Opinię rzecznika poznamy 23 maja, czyli tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Wyrok Trybunału zapadnie najpewniej w ciągu dwóch tygodni po opinii rzecznika.

„Dzisiejsze orzeczenie TK może celowo zmierzać w kierunku konfrontacji ze spodziewanym wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE. Możemy przypuszczać, że Trybunał orzeknie, że polska o ustawa o KRS jest niezgodna z europejskim prawem. Że powołana przez Sejm KRS nie spełnia traktatowych kryteriów niezależności sądownictwa” – uważa Michał Wawrykiewicz.

Kwestionowanie członkostwa w UE

Zdaniem Wawrykiewicza konsekwencje takiej decyzji mogą być wyjątkowo groźne.

„Decyzja TK to krok naprzód, by usprawiedliwiać późniejsze niewykonywanie wyroku TSUE. To oburzające, ale też przerażające. Bo oznaczałoby kwestionowanie polskiego członkostwa w Unii Europejskiej” – podkreśla adwokat.

Jeżeli TSUE w czerwcu dopatrzy się sprzeczności ustawy o KRS z traktatami, sądy krajowe nie będą musiały stosować się do postanowienia TK. Bo prawo unijne ma pierwszeństwo wobec prawa krajowego – wbrew temu, co powtarzają prominentni politycy PiS, a także przychylni rządowi prawnicy, m.in. ostatnio wiceprezes TK Mariusz Muszyński.

Zasada prymatu prawa europejskiego nad prawem krajowym obowiązuje w UE od 1964 roku – Polska zgodziła się na nią przystępując do Unii.

„Orzeczenie Trybunału rodzi dla Polski poważne konsekwencje. Obecna KRS przestanie istnieć w rozumieniu prawa europejskiego. Wszystkie jej uchwały i decyzje zostaną uznane za niepodjęte. Nieważne staną się nominacje sędziowskie do SN i sądów powszechnych” – ostrzega Michał Wawrykiewicz.

„To przekłada się na niewyobrażalny wręcz chaos prawny ze szkodą dla wszystkich obywateli. Możemy spodziewać się ogromnych roszczeń odszkodowawczych za wydawanie wyroków przez państwo z udziałem nieuprawnionych sędziów. To mogą być miliardy złotych. Wszystko za sprawą celowego, zaplanowanego łamania Konstytucji i naruszania podstaw ustrojowych państwa” – dodaje.

Obywatele RP protestują

Swój sprzeciw wobec orzeczeń nielegalnego TK wyrazili w poniedziałek także Obywatele RP. Kilkoro z nich weszło na salę Trybunału i usiadło na miejscach przeznaczonych dla widowni.

„Ogłoszenie wyroku było publiczne, mogli więc bez problemu wziąć w nim udział” – relacjonuje dla OKO.press Paweł Kasprzak, jeden z liderów ruchu.

„Kiedy wchodziła ekipa uważająca się za sędziów TK ogłoszono, że należy powstać. A oni siedzieli, nie wstali. Strażnicy próbowali ich do tego nakłonić, lecz bez skutku” – dodaje.

Pytani o przyczyny braku szacunku dla Trybunału Obywatele RP wyjaśnili, że wynika to z braku szacunku członków Trybunału dla Konstytucji. Sędzia Justyn Piskorski nie omieszkał w uzasadnieniu wspomnieć o tym, że nie wstając z miejsc, Obywatele „złamali prawo”.

Paweł Kasprzak jest innego zdania.

„To był minimalny gest, który mogą wykonać wolni ludzie, by pokazać władzy, co o tym wszystkim myślą. Powody są oczywiste – nie należy się respekt sędziom-dublerom i nielegalnie wybranej przewodniczącej TK. Czyli ludziom, którzy twierdzą, że są Trybunałem Konstytucyjnym, świętym organem polskiej praworządności, a jednocześnie brutalnie łamią prawo. Dzisiaj mieliśmy kolejny akt łamania tego prawa” – podsumowuje Kasprzak.

;
Na zdjęciu Maria Pankowska
Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

Komentarze