0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek zaskarżył w środę 29 grudnia 2021 do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej uchwaloną w sierpniu nowelizację kodeksu postępowania administracyjnego, która odebrała spadkobiercom części właścicieli znacjonalizowanego w okresie PRL mienia szansę na ubieganie się o odszkodowanie.

Nowelizacja KPA z 11 sierpnia 2021 roku miała ostatecznie przerwać proceder dzikiej reprywatyzacji i jednocześnie zwolnić państwo z odpowiedzialności za przyszłe roszczenia reprywatyzacyjne. Wprowadziła zasadę, że po upływie 30 lat od wydania decyzji administracyjnej, np. w sprawie odebranego mienia, niemożliwe będzie wszczęcie procedury jej zakwestionowania. Nawet jeśli decyzja ta została wydana z naruszeniem prawa.

„Nowe rozwiązanie jest wyjątkowo niesprawiedliwe w stosunku do tych osób, które rozpoczęły dochodzenie swoich praw na samym początku transformacji ustrojowej – czyli najwcześniej, jak tylko było to możliwe” – tak uzasadnia swój ruch RPO.

Nowelizacja nie tylko z tego powodu wywołała liczne kontrowersje. Ściągnęła też na Polskę ostrą krytykę ze strony Stanów Zjednoczonych, Izraela i organizacji żydowskich, w tym tych zrzeszających ofiary Holokaustu i ich spadkobierców.

Ale ruch nowego Rzecznika Praw Obywatelskich wydaje się tyleż nieoczekiwany, co zagadkowy – przynajmniej w kontekście dotychczasowej strategii Biura RPO stosowanej wobec TK Przyłębskiej.

Dlatego teraz kluczowe wydaje się to, czy Marcin Wiącek skieruje do TK następny wniosek - o wyłączenie z postępowania "dublerów", czyli - Mariusza Muszyńskiego, Justyna Piskorskiego i Jarosława Wyrembaka - trzech sędziów zaprzysiężonych przez Andrzeja Dudę w 2016 roku, mimo że ich miejsca w TK były już obsadzone przez innych sędziów wybranych pod koniec kadencji Sejmu z lat 2011-2015 (których z kolei Duda nie zaprzysiągł).

Samo skierowanie skargi konstytucyjnej przez RPO mogłoby bowiem oznaczać, że Marcin Wiącek postanowił uznać TK Przyłębskiej za działającą w pełni legalnie instytucję polskiego państwa. W dodatku zaledwie tydzień po tym, jak działania TK Przyłębskiej otwarcie zakwestionowała Komisja Europejska.

RPO i TK Przyłębskiej – jak było?

Od 2016 roku, kiedy PiS rozpoczął proces przejmowania Trybunału Konstytucyjnego zakończony postawieniem na czele TK znanej ze znakomitych relacji z Jarosławem Kaczyńskim Julii Przyłębskiej, Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar konsekwentnie stał na stanowisku, że kierowane do TK przez RPO sprawy nie mogą być rozstrzygane z udziałem sędziów „dublerów”.

Dlatego za każdym razem, gdy kierował do TK Przyłębskiej wnioski w sprawie zbadania konstytucyjności konkretnych przepisów, wnioskował też o wyłączenie ze składów orzekających „dublerów”. Kiedy to nie następowało (albo kiedy TK np. zmieniał bez podstawy prawnej skład orzekający z pełnego na 5-osobowy), Bodnar wycofywał cały wniosek.

Uzasadniał to zawsze troską o spójność polskiego prawa i o to, by do obiegu prawnego nie wchodziły wyroki TK Przyłębskiej, które mogłyby zostać uznane za nieważne z powodu obecności „dublerów” w składzie orzekającym.

"Udział w orzekaniu osób nieuprawnionych może prowadzić do daleko idących konsekwencji" - mówił Adam Bodnar na przykład w październiku 2018 roku, gdy wycofywał z TK wniosek ws. ustawy o prokuraturze z 2016 roku, która nadał nowe, ogromne uprawnienia Prokuratorowi Generalnemu. Był to piąty z kolei z wycofanych przez Bodnara wniosków do TK.

Bodnar powołał się wtedy na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 20 czerwca 2018 roku. Wskazano w nim, że gdy w pięcioosobowym składzie TK brała udział osoba, która w świetle wyroków TK nie jest sędzią Trybunału, możemy mieć do czynienia z ewentualną przesłanką nieważności wyroku z uwagi na nienależną obsadę sądu lub z wyrokiem nieistniejącym.

Ostatecznie pod koniec kadencji Bodnara biuro RPO nie kierowało już praktycznie żadnych wniosków do TK Przyłębskiej – rzecznik uczestniczył jedynie w postępowaniach, które przed TK już się toczyły lub też przystępował do skarg konstytucyjnych. W roku 2020 RPO skierował do TK tylko jeden wniosek – na dwa dni przed upływem swojej kadencji. Dotyczył on trybu uchwalenia tarczy antykryzysowej.

Rzecz jasna nie wiemy jeszcze, czy ruch Marcina Wiącka oznacza zerwanie ze strategią postępowania RPO wobec TK Przyłębskiej wypracowaną za czasów Adama Bodnara. Takiej tezie przeczyłoby skierowanie przez RPO w ślad za skargą także wniosków o wyłączenie z postępowania dublerów - co byłoby powrotem do strategii Bodnara z pierwszych lat TK Przyłębskiej.

Gdyby to jednak nie nastąpiło, ruch Wiącka mógłby zostać odczytany jako rodzaj legitymizacji TK Przyłębskiej ze strony RPO.

TK Przyłębskiej i Komisja Europejska

Dokładnie tydzień wcześniej, 22 grudnia, Komisja Europejska rozpoczęła wobec Polski procedurę przeciwnaruszeniową związaną bezpośrednio z działaniami TK Przyłębskiej. Postępowanie dotyczy nieprawidłowości obsadzenia Trybunału Konstytucyjnego oraz jego konkretnych orzeczeń:

To piąte z kolei postępowanie Komisji Europejskiej przeciwko Polsce, ale pierwsze, które dotyczy TK. W czterech poprzednich postępowaniach KE zaskarżyła Polskę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, w trzech z tych spraw zapadły już wyroki TSUE przyznające rację Komisji.

Rozpoczęcie kolejnego postępowania - tym razem bezpośrednio dotyczącego TK Przyłębskiej - nie wydaje się szczególnie szczęśliwym kontekstem kierowania przez RPO wniosku do Trybunału Przyłębskiej.

Awantura o nowelizację

Na temat tej nowelizacji toczyła się w Polsce bardzo poważna dyskusja z udziałem wybitnych prawników z ogólnymi wnioskami idącymi raczej w poprzek tradycyjnych politycznych podziałów. Przede wszystkim ze względu na to, że większość jej uczestników zdawała sobie sprawę ze skali patologii tzw. „dzikiej reprywatyzacji” i zagrożeń, jakie wiązały się z nimi zarówno z perspektywy społecznej, jak i budżetowej.

„Ograniczenie w czasie możliwości podważania decyzji administracyjnych jest, co do zasady działaniem rozsądnym. Pytane, czy nowelizację powinno się robić akurat teraz, ale już na pewno nie w sposób, jak to zrobiono: arogancko, nawet gdy idzie o jakieś skromne gesty pod adresem rozczarowanych” – pisała na przykład na łamach OKO.press prof. Ewa Łętowska.

Był istotny był jednak także kontekst międzynarodowy – i historyczny zarazem - prac nad nowelizacją. Znaczna część znacjonalizowanych w pierwszych latach PRL nieruchomości należała bowiem do spadkobierców ofiar Holokaustu lub to one były ich ostatnimi właścicielami.

Dlatego właśnie zamykającą drogę do zgłaszania roszczeń reprywatyzacyjnych i odszkodowawczych nowelizację k.p.a bardzo mocno krytykował Izrael. Projekt „graniczy z negowaniem Holokaustu” – napisało po przegłosowaniu ustawy w oficjalnym oświadczeniu ministerstwo spraw zagranicznych Izraela. „Polska nie może dalej niszczyć pamięci o Holokauście i jego ofiarach” – taka reakcja na polską nowelizację znalazła się z kolei na Twitterze MSZ Izraela.

Ustawę skrytykował również sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych Antony Blinken, który ogłosił, że USA są „głęboko zaniepokojone” nowym prawem, zaapelował do Andrzeja Dudy o niepodpisywanie nowelizacji i zażądał stworzenia przez Polskę prawa zapewniającego spadkobiercom poszkodowanych odszkodowań za znacjonalizowane w okresie PRL mienie.

"Taka ustawa przyniosłaby korzyści wielu obywatelom polskim, ale też ludziom, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia Polski w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu, a następnie stali się naturalizowanymi obywatelami innych krajów" – mówił Blinken.

;

Udostępnij:

Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze