0:000:00

0:00

Prace nad ustawą o ochronie zwierząt przypominają szaloną jazdę rollercoasterem.

Najpierw przepracowano ją w Sejmie w czasie zaledwie dwóch dni. Obecnie zajmują się nią komisje senackie - Ustawodawcza i Rolnictwa - które właśnie głosują poprawki. A już jutro, we wtorek 13 października 2020, ustawa ma być głosowana na plenarnym posiedzeniu Senatu.

Ale to nie wszystko. W poniedziałek 12 października premier Mateusz Morawiecki i minister rolnictwa Grzegorz Puda nagle bez zapowiedzi zorganizowali konferencję prasową, podczas której zaproponowali... kolejne zmiany w ustawie. A nawet powołanie nowej instytucji - Państwowej Inspekcji Ochrony Zwierząt.

"Piątka dla zwierząt": rząd mięknie przed rolnikami

Skąd te zmiany? Wygląda na to, że rząd przestraszył się rolników.

"Humanitaryzm to oczywiście podstawa. Mamy jednak świadomość, że rolnictwo funkcjonuje w określonych warunkach, a dbałość o polską wieś, o polskich rolników to również priorytet" - powiedział na konferencji premier Morawiecki.

Czyli - mówiąc bez politycznej oględności - trzeba było iść na ustępstwa. Tym bardziej, że na wtorek 13 października jest planowana duża manifestacja rolników przeciwko "Piątce dla Zwierząt". Morawiecki i Puda chcą ich kupić następującymi zmianami:

  • dopuszczeniem uboju rytualnego na eksport w przypadku drobiu;
  • przesunięciem vacatio legis w sprawie likwidacji hodowli futerkowej i ograniczenia uboju rytualnego do 1 stycznia 2022 roku (teraz jest to 12 miesięcy);
  • wprowadzeniem systemu odszkodowań dla przedsiębiorców i rolników;
  • powołaniem Państwowej Inspekcji Ochrony Zwierząt (być może osobną ustawą).

Te propozycje, jak powiedział minister Puda, "uwzględniają głosy rolników, z którymi udało nam się spotkać". Z pewnością, ale dla zwierząt na pewno nie są korzystne.

Przeczytaj także:

Organizacjom prozwierzęcym pozostanie rola sygnalistów

Pomysł powołania Państwowej Inspekcji Ochrony Zwierząt pojawił się w przestrzeni publicznej dwa tygodnie temu.

"Chcielibyśmy, aby poprawką móc utworzyć tzw. Państwową Inspekcję Ochrony Zwierząt, która mogłaby kontrolować sytuację zwierząt na wsiach i w miastach. Mogłaby z własnej inicjatywy ale również na wniosek stowarzyszeń" - mówił 23 września w Polskim Radiu Krzysztof Sobolewski, szef Komitetu Wykonawczego PiS. Ale później o pomyśle zrobiło się cicho.

Przypomnijmy, że pierwotna wersja nowelizacji zawierała radykalny i rewolucyjny przepis, który musiał być spełnieniem najczarniejszych snów ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, znanego ze swojej niechęci do organizacji prozwierzęcych:

„Policjantowi, strażnikowi gminnemu lub przedstawicielowi organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, w asyście policjanta lub strażnika gminnego, przysługiwać będzie prawo wejścia na teren nieruchomości, na której przebywa zwierzę, bez zgody lub pomimo sprzeciwu jej właściciela”.

Nawet niektórzy politycy PiS kręcili nosem na takie prawo i podczas głosowania w Sejmie 18 września 2020 roku zaproponowano poprawkę, która, owszem, zezwalała na odbiór animalsom zwierzęcia w trybie interwencyjnym, czyli przypadku zagrożenia jego życia lub zdrowia. Ale zawierała też zapis, który mówił, że „w razie stwierdzenia przez policjanta, strażnika gminnego lub lekarza weterynarii braku zagrożenia życia lub zdrowia zwierzęcia, odstępuje się od odebrania zwierzęcia”.

Organizacje prozwierzęce krytykowały tę zmianę.

„Odbiera ona podmiotowość organizacjom, faktyczną decyzyjność podczas interwencji, celem których jest przecież obrona zwierząt” - mówiła OKO.press mec. Katarzyna Topczewska, prawniczka Fundacji Viva!

Państwowa Inspekcja Ochrony Zwierząt, jak powiedział minister Puda, "jako jedyna będzie miała prawo do weryfikowania sposobów hodowli zwierząt", zarówno na wsi i w miastach.

"Wszystkie organizacje czy ludzie będą mogli sygnalizować Państwowej Inspekcji Ochrony zwierząt niepokojące przypadki, ale tylko ta inspekcja będzie miała prawo do kontroli i do nakładania sankcji" - dodał.

Wygląda więc na to, że zamiarem rządu jest to, by organizacjom broniącym praw zwierząt została jedynie rola sygnalistów. Ale samodzielnie nie będą już mogły przeprowadzić kontroli, o odbiorze interwencyjnym zwierząt nie wspominając.

Z tego, co mówił premier Morawiecki, wynika, że w celu powołania Państwowej Inspekcji Ochrony Zwierząt zostanie przygotowana osobna ustawa.

"Będzie gotowa i nadamy temu jak najszybszy bieg. A więc mówimy o krótkich tygodniach, jeśli chodzi o proces legislacyjny, i naprawdę szybkim wdrożeniu, powiedzmy od początku przyszłego roku, od 1 stycznia 2021 roku" - powiedział premier.

Powstaje pytanie, kto będzie pracował w tej instytucji? Poza tym, jej rolę np. w zakresie interwencyjnego odbioru zwierząt już powinna spełniać istniejąca Inspekcja Weterynaryjna. W praktyce jednak pozostaje - z różnych względów, również braków kadrowych - instytucją niewydolną i w ratowaniu zwierząt po prostu wyręczają ją organizacje prozwierzęce.

"Nic wielkiego", czyli ubój rytualny kur

Ustawa w obecnie procedowanym kształcie zawiera ograniczenie uboju rytualnego jedynie dla potrzeb żyjących w Polsce wspólnot religijnych praktykujących ubój religijny, czyli wyznawców judaizmu i islamu. Oznaczałoby to całkowity koniec eksportu mięsa koszernego i halal z Polski.

Premier Morawiecki i minister Puda chcą, by spod zakazu wyłączyć rytualny ubój drobiu, który nadal można by sprzedawać za granicę. Minister Puda powiedział przy tej okazji, że "ubój rytualny w przypadku drobiu niczym wielkim w praktyce nie różni się od tego, który jest ubojem tradycyjnym".

Fałsz. To "nic wielkiego" oznacza cierpienie.

O to, czym się różni religijne ubicie kury od zabicia krowy pytaliśmy niedawno prof. Wojciecha Pisulę, zoopsychologa z Instytutu Psychologii Polskiej Akademii Nauk.

"W jednym i drugim przypadku mamy podcięcie tętnic w stanie świadomości. W przypadku ptaków jest to techniczne łatwiej wykonalne, bo mają długie szyje i są oczywiście dużo mniejsze" - mówił naukowiec.

"Ale jedno jest pewno i to chcę podkreślić: z pewnością również cierpią. I to w sposób, który jest dla nas trudny do wyobrażenia, bo to bardzo emocjonalne zwierzęta" - dodał.

Zaznaczył też, że specyfika systemu krążenia kur czyni je przypuszczalnie jeszcze bardziej odpornymi na śmierć z wykrwawienia niż krowy.

Dla rolników i przedsiębiorców ma zostać wprowadzony system odszkodowań, choć premier nie podał jeszcze szczegółów.

"Chcemy rekompensat dla tych rolników, którzy przed wprowadzeniem zakazu nie zdążą przestawić się na inny rodzaj produkcji. Chodzi tu głównie o hodowców zwierząt futerkowych. Będziemy wypracowywać różne mechanizmy odszkodowawcze z uwzględnieniem zasad solidarności i sprawiedliwości społecznej"

Z wypowiedzi polityków podczas konferencji prasowej wynika jednak, że z systemu odszkodowań skorzystają również producenci mięsa halal i koszernego, którzy również będą musieli pożegnać się ze swoim biznesem.

RPO: trzeba rozważyć odrzucenie ustawy w całości

Premier Morawiecki i minister Puda chcą też wydłużenia vacatio legis w sprawie likwidacji hodowli futerkowej i ograniczenia uboju rytualnego do 1 stycznia 2022 roku. Takiego kroku domagało się wielu posłów i senatorów. Również prezydent Andrzej Duda kilkakrotnie sugerował, że swoje poparcie dla ustawy uzależnia m.in. od wprowadzenia takiej zmiany.

W ostatnim czasie o dłuższe vacatio legis upominało się również biuro Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO). List w tej sprawie do Marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego wysłał Stanisław Trociuk, zastępca RPO.

Wskazał m.in., że zakazy, jakie ma wprowadzić "Piątka dla Zwierząt", dotyczą działalności gospodarczej i zawodowej, która w wielu przypadkach jest głównym źródłem dochodu. Często wiązało się to z poniesieniem znacznych nakładów inwestycyjnych czy zaciągnięciem zobowiązań kredytowych.

Pozostaje jeszcze kwestia europejskiej notyfikacji ustawy.

"Powinno zostać rozważone odrzucenie ustawy w całości, względnie wprowadzenie do niej mechanizmu przejściowego, uzależniającego jej wejście w życie od uprzedniego wypełnienia obowiązków państwa członkowskiego w zakresie notyfikacji unijnej" - napisał Trociuk.

Poprawki zaproponowane przez premiera Morawieckiego i ministra Pudę na Komisji Rolnictwa przedstawił wicemarszałek Senatu Marek Pęk (PiS). Jednak nowelizacja została odrzucona w całości przez komisję na wniosek senatora Ryszarda Bobera (PSL). Za odrzuceniem głosowało także 5 senatorów PiS, a dwóch wstrzymało się od głosu. Poprawki zostaną więc zgłoszone podczas posiedzenia plenarnego Senatu 13 października jako wniosek mniejszości

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Przeczytaj także:

Komentarze