0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

W piątek 26 lutego 2021 zgodnie z zapowiedziami rząd Mateusza Morawieckiego zaprezentował Krajowy Plan Odbudowy. To dokument, w którym precyzuje, w jaki sposób zamierza wydać dodatkowe pieniądze, które dostanie od Unii Europejskiej w ramach Funduszu Odbudowy na walkę ze skutkami pandemii.

Cały Fundusz dla Polski to 28 mld euro grantów i 34 mld euro tanich pożyczek.

KPO posłuży do ubiegania się o środki w ramach głównego komponentu Funduszu: Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności (ang. Recovery and Resilience Facility, RFF).

Tam przysługuje nam 23,9 mld euro grantów, czyli ok. 100 mld złotych. W KPO rząd podkreśla, że zamierza wydać je do sierpnia 2026 roku.

Środki rząd podzielił na pięć filarów. Są to:

  1. Zielona energia i zmniejszenie energochłonności (6,4 mld euro);
  2. Zielona, inteligentna mobilność (6,1 mld euro);
  3. Efektywność, dostępność i jakość systemu ochrony zdrowia (4,3 mld euro);
  4. Odporność i konkurencyjność gospodarki (4,1 mld euro);
  5. Transformacja cyfrowa (3 mld euro).

Jak pisaliśmy w OKO.press, każde państwo członkowskie będzie musiało przesłać swój KPO Komisji Europejskiej, która podda je wnikliwej ocenie. Pod uwagę weźmie m.in. czy członkowie skierowali wystarczające kwoty na zielone i cyfrowe inwestycje. Powinny one pochłonąć odpowiednio 37 i 20 proc. funduszy.

O ile plany zostaną zaakceptowane, czeka je jeszcze głosowanie w Radzie UE.

Przeczytaj także:

Wraz z publikacją projektu KPO rząd rozpoczął proces konsultacji publicznych, które mają potrwać do końca marca. Czas na przesłanie uzgodnionego planu do KE mamy do końca kwietnia. Już teraz jesteśmy wśród ostatnich krajów, które jeszcze tego nie zrobiły.

Rządzący podkreślają, że dzięki dodatkowym funduszom Polska w szybszym tempie nadrobi dystans do Zachodu. Zachwalają też planowane inwestycje w zieloną energetykę i transport. Opozycja wskazuje jednak, że głównymi architektami KPO powinni być "samorządowcy, przedsiębiorcy i obywatele".

"Rząd przez wiele tygodni ukrywał plan odbudowy, nie publikował go na swoich stronach internetowych, a teraz rozpoczyna konsultacje społeczne, które są spóźnione" – komentował 26 lutego 2021 przewodniczący KO Borys Budka. Nie bez racji.

Tryb braku konsultacji

Na stronie KPO rządzący podkreślają, że do Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej "wpłynęło 1200 projektów zgłoszonych przez resorty zaangażowane w prace nad KPO, regiony oraz partnerów społecznych i gospodarczych". Pomysły miały być zbierane od lipca do sierpnia 2020 roku.

Jak wyglądało to w rzeczywistości tłumaczy OKO.press Izabela Zygmunt, ekspertka z Polskiej Zielonej Sieci.

"Latem ubiegłego roku rząd ogłosił, że zbiera projekty. Województwa i poszczególne resorty mogły przedstawić swoje pomysły. Jeżeli chodzi o prywatny biznes, czy organizacje pozarządowe, to takiej możliwości w zasadzie nie było. Przez tydzień w sierpniu dostępny był formularz prowadzony przez ministerstwo rozwoju. Mało kto wiedział o takiej możliwości. Resort rozwoju nie był później w stanie odpowiedzieć, jakie projekty zostały zgłoszone i przez kogo, ani co się z nimi dalej dzieje" - wspomina Izabela Zygmunt.

Rząd zapowiedział trzy debaty tematyczne: 2, 4 i 9 marca 2021. Do końca marca organizacje mają także czas na zgłaszanie uwag za pomocą formularza online. Zdaniem Izabeli Zygmunt to jednak za mało.

"Nadal oczekujemy od rządu, że ta seria konferencji w najbliższych dniach będzie początkiem rozmowy. W piątek [26 lutego - red.] wysłuchaliśmy prezentacji. Wiemy, jakie cele rządzący chcą osiągnąć. Skoro to mają być prawdziwe konsultacje, chcielibyśmy teraz porozmawiać o naszych konkretnych postulatach i ew. koniecznych zmianach" - uważa Zygmunt.

Jak zaznacza forma debaty, ze względu na pandemię, zakłada aktywny udział jednego przedstawiciela całego środowiska pozarządowego. "Reszta może oglądać to na kanale YouTube i pisać krótkie komentarze. My chcemy rzeczowej rozmowy w formacie roboczego spotkania" - tłumaczy.

Niewiele czasu na zmiany

Konsultacje mają potrwać do końca marca, co zostawi rządowi niewiele czasu na przesłanie gotowego projektu do oceny Komisji Europejskiej. Ostateczny termin ubiega z końcem kwietnia, choć KE wielokrotnie sugerowała, by przesłać go wcześniej. Pozwoliłoby jej to wcześniej uruchomić wypłaty z Funduszu.

"Jeżeli rząd zacznie analizować uwagi z formularzy na początku kwietnia, to prawdopodobnie nie będzie czasu żeby się do nich ustosunkować" - ostrzega Izabela Zygmunt.

Podkreśla, że rządzący mogli byli pójść drogą np. Estonii. Tam projekt KPO miesiącami był dostępny na stronie internetowej, a dyskusja o kolejnych zmianach toczyła się na bieżąco. Jednak na etapie przygotowań polskiego projektu był on trzymany w ukryciu.

"Dodamy nasze uwagi, ale bardzo możliwe, że zabraknie czasu na ich przedyskutowanie. Różne środowiska mogą mieć zupełnie odwrotne pomysły i warto byłoby się spotkać, by wypracować kompromis. Formularz sprawi, że rząd będzie musiał po prostu arbitralnie zdecydować, które uwagi uwzględnić, które nie" - wskazuje Zygmunt.

"Po zakończeniu konsultacji zostaną zaledwie cztery tygodnie do przekazania dokumentu Komisji. W międzyczasie są święta. Przesłanych może zostać kilka tysięcy uwag. Cały czas staramy się apelować do ministerstwa funduszy, żeby na dalszym etapie konsultacji odbyły się pogłębione spotkania robocze" - dodaje.

Zdaniem Zygmunt zaplanowany tryb konsultacji nie odpowiada wadze KPO.

"To dokument, który będzie miał bardzo duże znaczenie dla przyszłego rozwoju Polski: transformacji energetycznej, ale też w ogóle dla konkurencyjności gospodarki. To impuls, który popchnie nas albo w jedną stronę, albo w drugą. Jest naturalne, że przedstawiciele społeczeństwa czy biznesu oczekują możliwości zabrania głosu w realny sposób" - mówi aktywistka.

Wbrew nakazom Komisji

Jak mówił OKO.press eurodeputowany Jan Olbrycht, który pracuje w komisji budżetowej Parlamentu Europejskiego, należyte konsultacje to warunek zatwierdzenia planu przez KE.

„W przepisach mówi się nie tyle o skonsultowaniu, ile o włączeniu partnerów w przygotowanie projektów KPO. KE sugerowała, że optymalnie byłoby, gdyby dostała plany do końca lutego” – wskazywał Olbrycht.

KPO muszą także być kompatybilne z zaleceniami europejskiego semestru. To coroczny przegląd stanu gospodarek państw członkowskich przez KE. W 2020 roku Komisja zarzuciła Polsce m.in. że niedostatecznie konsultuje nowe projekty ustaw.

"Brak odpowiednich konsultacji publicznych i z partnerami społecznymi ma negatywny wpływ na stabilność i pewność otoczenia działalności gospodarczej, jak również na jakość ustawodawstwa" - wskazywali eksperci KE.

Zwrócili uwagę na fakt, że obowiązek konsultowania dotyczy tylko projektów zgłaszanych przez rząd. Nie ma go np. dla wniosków poselskich. "Ta niekonsekwencja również wpływa niekorzystnie na jakość przyjmowanego ustawodawstwa" - podkreśliła KE.

Komisja rekomendowała Polsce "zapewnienie skutecznych konsultacji publicznych i zaangażowania partnerów społecznych w proces kształtowania polityki".

W KPO rządzący zbywają jednak większość zastrzeżeń zgłoszonych przez Komisję. Zapewniają, że "obowiązujące w Polsce prawo zawiera szczegółowe regulacje sposobu prowadzenia konsultacji z partnerami społecznymi i konsultacji publicznych".

"KPO będzie przedmiotem konsultacji społecznych zgodnie z wymogami prawa polskiego. We wdrażaniu reform i inwestycji zawartych w KPO będą uczestniczyli partnerzy społeczni, w tym samorządy terytorialne, przedsiębiorcy i przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego" - zapewnia rząd PiS w projekcie KPO.

Brak konkretów w KPO

Polska Zielona Sieć, która zrzesza organizacje ekologiczne działające w największych miastach Polski, pochyliła się przede wszystkim nad zmianami zaplanowanymi w filarach "zielona i inteligentna mobilność" oraz "zielona energia i zmniejszenie energochłonności".

Jak tłumaczy Izabela Zygmunt, po pierwszej lekturze dokumentu organizacje zrzeszone w PZS uważają, że w niektórych obszarach wymaga on zmian.

"Zakładamy, że rząd zamierza stworzyć lepsze warunki dla rozwoju odnawialnych źródeł energii w ramach programu reform. To absolutnie kluczowa sprawa. Przyspieszenie rozwoju OZE, poprawa efektywności energetycznej i czysty transport - to priorytetowe kierunki, w których inwestycje w ramach KPO powinny iść. Komisja wskazywała na to także w semestrze europejskim" - mówi Zygmunt.

Jak podkreśla, KPO powinien zawierać jednocześnie program inwestycji i niezbędnych reform prawnych, które pozwolą przyspieszyć ten rozwój.

Do planu wpisano np. nowelizację ustawy odległościowej, która wstrzymała rozwój energetyki wiatrowej. Ministerstwo Rozwoju niedawno po raz kolejny zapowiadało takie zmiany. Problem w tym, że w KPO zabrakło szczegółów na temat projektu.

"Nie wiadomo, jaki miałby być kształt przyszłych przepisów, na ile odblokuje wiatraki i kiedy będą odczuwalne efekty. Jeżeli KPO ma być spójnym programem, który będzie wytyczał jedną wizję dla rozwoju OZE, to ta nowelizacja powinna być uwzględniona razem z celami, które ma osiągnąć" - uważa Zygmunt.

Co z prosumencką energetyką?

Drugą istotną kwestią są przepisy dla energetyki rozproszonej i konsumenckiej. W KPO rząd wskazuje na planowane inwestycje i zapewnia, że przeznaczy na nie 97 mln euro. Zdaniem Izabeli Zygmunt to niewielka kwota, którą jednak można by uzupełnić dotacjami z tradycyjnych funduszy UE.

"Jeżeli towarzyszyłby temu sensowny program reform legislacyjnych, które odblokowałyby możliwość rozwoju tego rodzaju energetyki, to byłoby nieźle. Ale tych reform też tam nie ma. Nie ma zapowiedzi zmiany przepisów dotyczących spółdzielni energetycznych, a obecne prawo właściwie uniemożliwia ich zakładanie. Nie ma co zaczynać rozmowy o kwocie, skoro ten rodzaj energetyki w ogóle nie ma szansy powstać, bo przepisy są tak restrykcyjne, że to jest niemożliwe" - uważa Zygmunt.

Zabrakło także przepisów pozwalających prosumentom indywidualnym i zbiorowym na odsprzedawanie nadwyżek produkowanej energii.

"To właściwie obowiązek w ramach prawa UE, który przyspieszyłby rozwój OZE. Właściciele np. instalacji fotowoltaicznych mogliby traktować je nie tylko jako sposób na obniżenie własnych rachunków, ale też na dodatkowy zarobek. Ale konkretnej zapowiedzi wdrożenia tych przepisów też nie ma w KPO" - ubolewa Zygmunt.

"Nie ma rozwiązań, które gwarantowałyby, że zmiany będą mogły ruszyć z kopyta. Rozwój OZE to jeden z trzech priorytetowych kierunków według KE, które powinny być odzwierciedlone w tym planie" - podsumowuje.

Brak projektów dla ochrony środowiska

W planie zabrakło także kompleksowego planu ochrony bioróżnorodności.

"Nie ma tam właściwie żadnej inwestycji, która by temu celowi służyła. Mówimy o np. wykupie terenów pod poszerzenie parków narodowych. I nie ma również reform, które są nam bardzo potrzebne, żeby poziom ochrony bioróżnorodności w Polsce poprawić" - mówi nam Izabela Zygmunt.

Jak wskazuje, grupa organizacji ekologicznych zrzeszona w koalicji „Ratujmy rzeki” próbowała przedstawić rządowi swoje propozycje. Znalazły się one także w liście otwartym do premiera Morawieckiego, który w połowie lutego 2021 wystosowała koalicja zielonych organizacji i stowarzyszeń przedsiębiorców. Mimo to ochrony bioróżnorodności w KPO nie ma.

"A jest to aspekt obowiązkowy! Unijne rozporządzenie mówi, że musi zostać uwzględniona. Zgłosiliśmy konkretne pomysły np., by uwzględnić w KPO realizację krajowego programu renaturyzacji wód powierzchniowych. To program opracowany przez administrację rządową, bardzo przydatny z punktu widzenia adaptacji do zmian klimatu, czyli walki z powodziami i suszą" - komentuje Zygmunt.

Podkreśla, że w KPO znalazło się kilka jasnych punktów, np. ponad 3 mld euro na program czyste powietrze - choć bez konkretnych propozycji refom programu. A także projekty przepisów dotyczących termomodernizacji budynków wraz z celami, które rząd chce w ten sposób osiągnąć.

"Chcielibyśmy rozmawiać z rządem o możliwościach uzupełnienia tego programu reform o inne, niezbędne elementy" - podsumowuje Izabela Zygmunt.

;
Na zdjęciu Maria Pankowska
Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

Komentarze