Parlament Europejski znalazł nowy sposób na to, jak pociągnąć Węgry do odpowiedzialności za łamanie praworządności, utrudnianie pomocy dla Ukrainy i osłabianie sankcji na Rosję. Poparła go miażdżąca większość w PE, w tym część europosłów z Polski. Rząd Donalda Tuska także zmienia swój stosunek do Węgier. Czy Orbán ma się czego obawiać?
Parlament Europejski proponuje zupełnie nowe podejście do kwestii pociągnięcia Węgier do odpowiedzialności za liczne nadużycia, których dopuszcza się rząd Orbána. Węgry miałyby odpowiedzieć już nie tylko za rażące łamanie praworządności i gwałcenie praw podstawowych, ale też za łamanie zasady solidarności, która jest jedną z fundamentalnych zasad UE. Chodzi o zasadę lojalnej współpracy w obszarze bezpieczeństwa i polityki zagranicznej. Orbán regularnie sabotuje geopolityczne interesy Unii.
W przegłosowanym we wtorek 25 listopada raporcie, którego współautorami są europosłowie Michał Wawrykiewicz z Koalicji Obywatelskiej oraz Krzysztof Śmiszek z Lewicy, Parlament Europejski wzywa państwa członkowskie do podjęcia kolejnych kroków w procedurze z art. 7 i nałożenia sankcji na Węgry za łamanie wartości UE.
„Mija siedem lat od uruchomienia wobec Węgier procedury z art. 7 TSUE. W tym czasie stan praworządności na Węgrzech uległ dramatycznemu pogorszeniu. I mimo że łamanie przez Węgry europejskich wartości jest ewidentne, Rada [czyli szefowie rządów państw członkowskich – red.] wciąż nie podjęła decyzji w tej sprawie. Tymczasem Węgry powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności i pozbawione praw członka UE. Orbán nie jest demokratycznym przywódcą” – mówi OKO.press europoseł Michał Wawrykiewicz z KO.
Zdaniem Wawrykiewicza Rada powinna jak najszybciej zrobić kolejny krok w procedurze z artykułu 7 i wreszcie stwierdzić, że na Węgrzech poważnie zagrożone są unijne wartości. To otworzyłoby bowiem drogę do sankcji.
„Bezczynność Rady w tym temacie jest sama w sobie niedotrzymaniem zobowiązań prawnych” – podkreśla europoseł.
Najnowszy raport Parlamentu Europejskiego – drugi po uruchomieniu wobec Węgier procedury z art. 7 – zawiera więc nowatorskie i bardzo ważne podejście.
Podkreśla nie tylko rażące łamanie zasad praworządności i praw podstawowych przez Węgry, lecz zwraca uwagę także na zagrożenie dla geopolitycznego interesu Unii.
„Węgry regularnie osłabiają sankcje na Rosję czy wetują pomoc dla Ukrainy. Stało się już nowym zwyczajem, że konkluzje szczytów UE w części dotyczącej wojny w Ukrainie są przyjmowane przez 26 państw. Wyrazem europejskiej solidarności nie są też samozwańcze misje pokojowe Orbána w Moskwie. Raport Parlamentu Europejskiego podkreśla, że Węgry łamią zasadę solidarności i lojalnej współpracy w obszarze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. To otwiera nowe możliwości pociągnięcia Węgier do odpowiedzialności” – mówi OKO.press Krzysztof Śmiszek, europoseł Lewicy, jeden ze współautorów raportu.
Dlatego PE proponuje: Rada UE powinna wreszcie przegłosować kolejny punkt procedury z art. 7, a więc orzec, że na Węgrzech dochodzi do łamania wartości, na których oparta jest UE. Chodzi o podjęcie działania opisanego w art. 7 ust. 2, co otwiera możliwość nałożenia na Węgry sankcji przewidzianych w art. 7 ust. 3.
Państwo członkowskie, które łamie wartości UE, można ukarać ograniczeniem praw członka UE lub też całkowitym zawieszeniem w prawach członka UE.
Orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE wskazuje, że naruszenie zasady solidarności i powiązanej z nią zasady lojalnej współpracy może być powodem zastosowania sankcji z art. 7. Państwo członkowskie nie może bowiem przedkładać swoich krótkowzrocznych potrzeb nad długoterminowym interesem całej wspólnoty. Takie podejście we wrześniu 2025 zaproponowali też eksperci z Centrum Jacques’a Delorsa.
Sięgnięcie po tę opcję przez Komisję Europejską i Radę UE mogłoby być rewolucyjne.
Jest bowiem szansa, że wówczas znalazłaby się większa liczba państw członkowskich, aby takie sankcje wobec Węgier przegłosować.
„Jest możliwe, że takie działanie wobec Węgier mogłoby poprzeć więcej państw w Radzie. Konsensus wobec geopolitycznego interesu UE w Radzie jest większy, niż wobec karania za łamanie praworządności” – mówi OKO.press Krzysztof Śmiszek.
Fakt, że raport Parlamentu Europejskiego wzywający Radę UE do zrobienia kolejnego kroku w procedurze z artykułu 7 poparli m.in. europosłowie z KO, jest pewnym prognostykiem co do stanowiska rządu w tej sprawie.
Wygląda na to, że stanowisko rządu Tuska wobec Węgier Orbána uległo zaostrzeniu.
Choć w 2022 roku, gdy głosowany był pierwszy tego rodzaju raport w PE, politycy Koalicji Obywatelskiej także głosowali za podjęciem przez Radę kolejnych działań, by pociągnąć Węgry do odpowiedzialności, to jednak w rozmowach kuluarowych, na pytanie o zawieszenie Węgier w prawach członka UE, odpowiadali: a po co? Argumentowali, że to „opcja atomowa”, a współpraca z Budapesztem jakoś się układa, weta Orbána udaje się jakoś obejść. Na pytanie o to, dlaczego nie chcą przyjąć bardziej pryncypialnego stanowiska wobec Węgier, wzruszali ramionami.
Dziś, jak nieoficjalnie dowiedziało się OKO.press od wysokiego rangą polityka KO w Parlamencie Europejskim,
rząd jest gotów takie bardziej pryncypialne stanowisko przyjąć.
Polska ma być gotowa poprzeć w Radzie ewentualny wniosek o pchnięcie procedury art. 7 naprzód.
Jednak nawet z poparciem Polski może być trudno wprowadzić taką zmianę w życie.
Na taki krok musiałyby się zgodzić wszystkie państwa członkowskie oprócz Węgier.
Przy tym, że członkiem Rady jest ustawiony na kolizyjnym kursie z UE premier Słowacji Robert Fico, a za chwilę w obradach Rady udział zacznie brać nowy premier Czech Andrej Babisz, kolega Orbána z grupy politycznej Patrioci dla Europy, szanse na pociągnięcie Węgier do odpowiedzialności są niewielkie.
Chyba że państwom członkowskim będzie na tym naprawdę zależeć i będą gotowe ubić jakieś polityczne targi z oponentami.
Najnowszy raport Parlamentu Europejskiego o Węgrzech podkreśla, że sytuacja z przestrzeganiem praworządności ulega tam stale pogorszeniu. Jak podczas debaty plenarnej w Strasburgu wymieniała autorka raportu Tineke Strik:
Strik podkreśliła, że „najgorsze jest to, że wszystko to dzieje się w Unii Europejskiej w XXI wieku”. I to pod okiem Rady UE i Komisji Europejskiej, które pozostają w dużym stopniu bezczynne.
„Ten zamach na wolności obywatelskie, prawa człowieka, praworządność i demokrację nie spotkał się dotąd z żadną znaczącą odpowiedzią ze strony Rady [czyli rządów państw członkowskich – red.]. Wręcz przeciwnie: w ciągu ostatnich siedmiu lat, od kiedy uruchomiona jest procedura z artykułu 7, Rada umożliwiła Orbánowi wzbogacanie się kosztem węgierskiego społeczeństwa” – mówiła europosłanka, nawiązując do kwestii sprzeniewierzania i defraudacji środków unijnych na Węgrzech.
Część środków unijnych dla Węgier została zamrożona, ale Komisja Europejska w grudniu 2024 roku podjęła kontrowersyjną decyzję o odmrożeniu części środków. Komisja tłumaczyła, że Węgry wcieliły w życie część środków zaradczych i decyzja Komisji była tego efektem. Ale politycznie zbiegło się to z terminem ważnego szczytu UE, podczas którego Orbán groził wetami wobec otwarcia negocjacji akcesyjnych UE z Mołdawią i Ukrainą.
Najnowszy raport Parlamentu Europejskiego wzywa Komisję Europejską do ponownego zamrożenia wszystkich środków unijnych dla Węgier.
"Społeczeństwo węgierskie musi dostać komunikat, że UE stoi na straży ich wolności i demokracji UE. Najwyższy czas, aby opowiedzieć się po ich stronie i podjąć pilne działania. Instytucje UE muszą wykorzystać wszystkie dostępne narzędzia, aby zapobiec dalszej degradacji węgierskiego państwa” – podkreśliła europosłanka.
Raport Parlamentu Europejskiego dotyczący ryzyka poważnego naruszenia przez Węgry wartości, na których opiera się Unia, został przyjęty znaczną większością głosów. Za zagłosowało aż 415 europosłów, przeciwko 193, a 28 osób wstrzymało się od głosu.
Zadziałała tradycyjna, centrowa, proeuropejska większość.
Raport poparli europosłowie z Europejskiej Partii Ludowej, grupy Socjalistów i Demokratów, Odnowić Europę, Zielonych oraz Lewicy.
Przeciwko byli europosłowie narodowych konserwatystów z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów i skrajnej prawicy – Patrioci dla Europy i Europa Suwerennych Narodów.
Przeciwnicy raportu uważają, że fakt jego przyjęcia na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi na Węgrzech, to próba ingerencji w proces wyborczy i wyraz „europejskiej orbanofobii”.
„Od 15 lat trwa polityczna nagonka na Węgry, a zarzuty wobec Węgier są coraz bardziej absurdalne (...) Oskarżenia opierają się na doniesieniach politycznych aktywistów z organizacji pozarządowych, którzy otrzymują pieniądze z zagranicy za dyskredytowanie Węgier. Węgry są atakowane, bo bronią swoich interesów narodowych, nie wpuszczają nielegalnych imigrantów do kraju, nie dopuszczają ideologii gender do szkół oraz opowiadają się za jak najszybszym pokojem na Ukrainie (...) My, Patrioci, nie chcemy ataków na suwerenność narodową, nadużywania pojęcia praworządności, pouczania i fałszywych ataków politycznych” – mówiła podczas poniedziałkowej debaty Kinga Gál z Fideszu.
Podczas debaty Orbána bronili też europosłowie Prawa i Sprawiedliwości.
„Ta debata jest kolejnym dowodem na Himalaje hipokryzji lewicowo-liberalnej większości w tej Izbie (...) Dla was za każdym razem, jak w którymś z państw członkowskich wygrywa partia, która jest spoza waszej bajki, natychmiast krzyczycie o łamaniu praworządności, czy nawet o faszyzmie. Dla Was demokracja jest wtedy, kiedy rządzicie wy, albo kiedy rządzą wasi koledzy z rodziny politycznej” – atakował Joachim Brudziński z EKR (PiS).
Świat
Viktor Orban
Krzysztof Śmiszek
Parlament Europejski
Unia Europejska
artykuł 7
praworządność
wartości UE
Węgry
Dziennikarka działu politycznego OKO.press. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu nauk o polityce Instytutu Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas, oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i Unii Europejskiej. Publikowała m.in. w Tygodniku Powszechnym, portalu EUobserver, Business Insiderze i Gazecie Wyborczej.
Dziennikarka działu politycznego OKO.press. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu nauk o polityce Instytutu Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas, oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i Unii Europejskiej. Publikowała m.in. w Tygodniku Powszechnym, portalu EUobserver, Business Insiderze i Gazecie Wyborczej.
Komentarze