66 proc. badanych uważa, że inflacja spadnie poniżej 10 proc. nie szybciej niż za rok. Największymi optymistami są wyborcy PiS, ale nawet im daleko do optymizmu rządzących
Polki i Polacy szykują się na długi marsz inflacyjny. Tylko 4 proc. z nas uważa, że inflacja spadnie poniżej 10 proc. w ciągu pół roku. Aż dwie trzecie badanych jest z kolei przekonanych, że dziesięcioprocentowa inflacja potrwa dłużej niż rok.
To, czego obywatele oczekują, może mieć realne przełożenie na wzrosty cen. Te wyniki to inflacyjne ostrzeżenie na najbliższe miesiące. Spróbujmy zajrzeć w nie głębiej i zastanowić się, co dokładnie oznaczają.
Ale najpierw trochę kontekstu.
W majowym sondażu zadaliśmy kilka pytań związanych z sytuacją ekonomiczną i z oceną stanu domowych budżetów. Podsumujmy dotychczasowe wyniki.
Jak pokazał ten sam, majowy sondaż OKO.press Polki i Polacy mają poczucie, że ceny rosną w piorunującym tempie: trzy czwarte jest zdania, że ich zakupy w ciągu roku podrożały o ponad 30 proc. Dla porównania kwietniowa inflacja badana przez GUS wyniosła 12,4 proc. Ludzie postrzegają wzrost cen jako jeszcze ostrzejszy, niż jest on w rzeczywistości.
Może to rzutować na oceny zmiany swej sytuacji materialnej na zasadzie: co z tego, że zarabiam więcej niż dwa lata temu, skoro wzrost cen i tak zjada to, co zyskuję.
Jak wiemy z innego sondażu IPSOS dla OKO.press, wśród Polaków dominuje przeświadczenie, że ich sytuacja materialna w ostatnich dwóch latach się pogorszyła. 45 proc. ocenia, że osobista sytuacja materialna jest gorsza niż dwa lata temu, poprawę widzi ponad dwa razy mniej – 20 proc.
Ale zapytaliśmy też, co będzie dalej („A gdyby miał/a Pan/i ocenić to, czego Pan/i oczekuje w najbliższym czasie…”). Odpowiedzi są lepsze, ale i tutaj optymizm („poprawi się w najbliższym czasie”) wyraża 31 proc. Statystycznie tyle samo (28 proc.) uważa, że się nam pogorszy.
Przejdźmy teraz do kolejnego pytania, gdy znamy już kontekst. Zapytaliśmy również:
"Kiedy Pana/Pani zdaniem zatrzyma się obecny wzrost cen i inflacja spadnie poniżej 10 procent?"
Nie chodzi nam o to, by zbadać wiedzę ekonomiczną Polaków — skądinąd nawet najwięksi eksperci z dziedziny makroekonomii różnią się w prognozach inflacji na najbliższe miesiące i lata. Pytamy raczej o odczucia. A ich źródło może być różne – skłonność do pesymizmu, rzeczywista wiedza o prognozach ekonomicznych, brak wiary w rządzących. Każda odpowiedź jest równoważna, bez względu na źródło takich czy innych przekonań. Te odczucia są szalenie ważne w rozmowie o inflacji.
Tutaj optymizmu już nie widać.
Najbardziej optymistyczną odpowiedź — inflacja spadnie poniżej 10 proc. w pół roku lub szybciej — wybrało zaledwie 4 proc. badanych. Ostrożniejszy wariant - inflacja spadnie poniżej 10 proc. od pół roku do roku — wybrało 18 proc. badanych.
Królują pesymiści: aż dwie trzecie uważa, że inflacja utrzyma się powyżej 10 proc. przez więcej niż rok.
Spójrzmy teraz, jak rozkładają się oceny w różnych grupach społecznych.
Interesujące rozbieżności można zauważyć według poparcia dla partii politycznych. Wyborcy PiS są jedyną grupą polityczną, gdzie ocena jest łagodniejsza. Widać to wyraźnie na wykresie:
To jedyna grupa wyborców, w której odpowiedzi „powyżej roku” są niższe niż 50 proc. Może to wynikać z tego, że wyborcy PiS znacznie częściej wierzą w tłumaczenia i zapewnienia członków partii władzy. A ci wciąż powtarzają: sytuacja jest przejściowa, wszystko niedługo wróci do normy, a poza tym to PiS za nic nie jest odpowiedzialny.
To prawidłowość, którą widać w wielu sondażach: PiS potrafi skutecznie prowadzić komunikację we własnym elektoracie. Ale nie potrafi tego zrobić wobec wszystkich obywateli — nawet tak kluczowy temat jak inflacja nie jest tu wyjątkiem. Narodowy Bank Polski komunikację inflacyjną kładzie od samego początku – do czego jeszcze za chwilę wrócimy.
W nagłówkach o inflacji na portalu TVP.Info dominują informacje z innych krajów o rekordowych odczytach i zapewnienia premiera Morawieckiego, że za inflację odpowiada przede wszystkim Putin oraz o tym, że gdyby rządził Tusk, inflacja byłaby większa.
Tylko w jednym tytule pod tagiem „inflacja” znajduje się prognoza na najbliższe miesiące i kolejny rok. Czytamy w tym artykule:
„Teraz jesteśmy blisko szczytu inflacyjnego. Już w tym roku zaobserwujmy trend spadkowy – przekazał wiceminister finansów Sebastian Skuza. Mówił też, że średnioroczna inflacja w tym roku będzie jednocyfrowa, a w kolejnych latach coraz niższa”.
I chociaż konsensus prognoz ekonomistów w tym momencie wynosi około 8 proc., to zdarzają się prognozy wyższe, a od wielu miesięcy prognozy nieustannie rewidowane są w górę. Widzowie TVP i czytelnicy portalu TVP.Info są zaznajamiani głównie z tymi optymistycznymi liczbami. Wyniki naszego sondażu mogą wskazywać na to, że ten urzędowy optymizm nie trafia całkiem w próżnię.
Wśród grup wiekowych najmniej przekonani, że tak wysoka inflacja jeszcze potrwa, są ludzie starsi. Może to się łączyć z wysokim poparciem dla PiS w tej grupie. Choć może być to kontrintuicyjny wynik, ponieważ zwykle jesteśmy przyzwyczajeni do wizerunku ubogiego emeryta, który z trudem radzi sobie od pierwszego do pierwszego. A takie osoby powinny być bardziej wrażliwe na inflacyjną panikę i pesymizm.
Najsilniej przekonani, że inflacja utrzyma się powyżej 10 proc., są ci, którzy dopiero wchodzą w dorosłe życie. W grupie wiekowej 18-29 to aż 79 proc. odpowiedzi.
W przypadku dochodów zależność jest inna. Im więcej ktoś zarabia, tym większe ma przekonanie, że obecna sytuacja potrwa dłużej. Odpowiedzi można podzielić na dwie kategorie: powyżej i poniżej 2,5 tys. złotych. Poniżej 2,5 tys. złotych to 58 proc. przekonanych, że 10 proc. utrzyma się powyżej roku. Mamy też osobną kategorię poniżej 1,5 tys. złotych, ale odsetek odpowiedzi jest taki sam. W kolejnych trzech kategoriach (2,5-4,5 tys.; 4,5-7 tys., powyżej 7 tys.) mamy kolejno 67 proc., 72 proc. i 73 proc. To bardzo zbliżone, statystycznie równoważne odpowiedzi.
Wynik naszego sondażu jest istotny również z innego powodu: pokazuje, że tzw. oczekiwania inflacyjne są wysokie. A to ważna informacja.
W rozmowie z OKO.press dr Wojciech Paczos z Cardiff University mówił w styczniu 2022, że nie ma dobrych narzędzi do badania oczekiwań inflacyjnych, ale obawiał się, że już wówczas mogliśmy mieć do czynienia z pętlą oczekiwań. Czyli sytuacją, gdzie firmy podnoszą ceny ze względu na inflację, konsumenci się na te podwyżki godzą, bo się ich spodziewają, więc podnosi się inflacja. To samonapędzający się mechanizmem.
Ważnym narzędziem w studzeniu tych oczekiwań dysponuje Narodowy Bank Polski: to sprawna komunikacja.
Celem skutecznej polityki banku centralnego powinna być jasna komunikacja i wpłynięcie na ograniczenie tych oczekiwań przez obniżki stóp procentowych. Niestety pomimo mocnej reakcji ze stopami procentowymi, w komunikacji NBP nic się od miesięcy nie zmienia. Konferencje prezesa NBP zamieniają się w pokaz siły prezesa Glapińskiego, który rzuca żartami, sprzecznymi komunikatami. To może być jeden z powodów, dla których ludzie oficjalnym danym nie ufają. I dlatego spodziewają się, że ceny będą rosnąć dalej.
Jest jeszcze jedna okoliczność: podczas gdy NBP zacieśnia politykę pieniężną, rząd prowadzi luźną politykę fiskalną (obniżki podatków, kolejne transfery dla emerytów).
Taka kakofonia nie budzi zaufania. W niedawnym panelu ekonomistów aż 80 proc. zapytanych ekspertów odpowiedziało, że nie jest to najlepsza polityka w obecnych warunkach.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze