Rzecznik KRS sędzia Jarosław Dudzicz przekonywał TSUE, że Trybunał nie ma prawa rozstrzygać o procedurze powoływania sędziów do Sądu Najwyższego. Wiceminister sprawiedliwości Anna Dalkowska zachwalała zmiany w wyborze sędziów i obiektywizm neoKRS
6 lipca 2020 w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej odbyła się rozprawa w sprawie pytań prejudycjalnych zadanych przez Naczelny Sąd Administracyjny.
Sprawa C-824/18 dotyczy kluczowej dla "reform" sądowniczych Zjednoczonej Prawicy procedury mianowania sędziów do Sądu Najwyższego.
TSUE rozstrzygnie, czy prawo UE zabrania, żeby odbierać sędziom możliwość odwołania się do sądu od decyzji Krajowej Rady Sądownictwa.
Rzecznik Praw Obywatelskich w opinii przedłożonej w tej sprawie ujął istotę problemu: "proces nominowania sędziów do SN został całkowicie wyłączony spod kontroli sądowej a (...) co rodzi poważne wątpliwości, czy osoby, które zostały mianowane na stanowiska sędziów w SN, posiadają przymioty właściwe sędziom: niezależności, niezawisłości i bezstronności". RPO ostrzegł, że "nietransparentna, pospiesznie przeprowadzona procedura selekcji przez KRS, z całkowicie uznaniową oceną kandydatur" podważa zaufanie obywateli do sądów.
Wyrok poznamy prawdopodobnie przed końcem 2020 roku.
O wadze sprawy świadczy, że pisemne uwagi - oprócz skarżących się do NSA sędziów z "Iustitii" i polskiego rządu - przedstawiła Komisja Europejska, Prokurator Generalny i Krajowa Rada Sądownictwa, a do sprawy włączył się Rzecznik Praw Obywatelskich.
Krajową Radę Sądownictwa przed TSUE reprezentował jej rzecznik prasowy, sędzia Sądu Rejonowego w Słubicach Jarosław Dudzicz (zaangażowany w zbieranie podpisów na listach poparcia kandydatów do KRS; od 2015 roku prokuratora toczy przeciwko niemu śledztwo w sprawie antysemickich wpisów).
Sędzia Dudzicz mówił w Luksemburgu, że według KRS, TSUE nie powinien odpowiadać na pytania NSA, ponieważ ich materii nie reguluje prawo unijne. Ponadto zdaniem KRS, możliwość odwołania się przez sędziów od decyzji KRS nie wzmacnia niezależności sędziowskiej. Dudzicz mówił też, że jeśli "sąd decydowałby o tym, kto miałby być sędzią, a to byłby korporacjonizm, który był u nas od czasów komuny. KRS po to powstała, by to ukrócić".
Stanowisko polskiego rządu przedstawiła wiceminister sprawiedliwości Anna Dalkowska, która objęła funkcję po dymisji Łukasza Piebiaka w związku z tak zwaną aferą hejterską w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Wiceminister Dalkowska mówiła, że kwestia powołań sędziowskich jest materią prawa krajowego. Podkreślała, że w powoływaniu sędziów najważniejsza jest KRS i Prezydent ("mamy do czynienia ze swoistym dwutaktem"). Tak jak Dudzicz oceniła, że "kreowanie sądowej kontroli uchwał KRS może prowadzić do tego, że organem uczestniczącym w procesie nominacji będzie sąd. Doprowadzi do tego, że to sąd będzie podejmował decyzje, a to jest wbrew konstytucji."
Dalkowska zachwalała też zmiany w powoływaniu sędziów w Polsce. Oceniła, że "te zmiany gwarantują najwyższe standardy": "Jest udział obywateli. Jest jawność obrad".
Jej zdaniem "KRS stosuje obiektywne kryteria w doborze kandydatów".
Rozprawę w Luksemburgu obserwowali sędziowie Monika Frąckowiaki Piotr Gąciarek ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. To właśnie na kanwie sprawy sędziego Gąciarka Naczelny Sąd Administracyjny zadał pytanie prejudycjalne, na które odpowie TSUE.
Sędzia Gąciarek jako jeden z tzw. sędziów "kamikaze" w 2018 roku kandydował do Sądu Najwyższego ("sędziowie kamikaze" to potoczne określenie sędziów krytycznych wobec zmian w sądownictwie forsowanych przez Zjednoczoną Prawicę, którzy chcieli przetestować, jak zachowa się wobec nich neoKRS w procedurze naboru do SN).
NeoKRS odrzuciła kandydaturę sędziego Gąciarka. Odwołał się od tej decyzji do Naczelnego Sądu Administracyjnego, na podstawie Art. 44 ust. 1a ustawy o KRS. Zanim NSA wydał wyrok w jego sprawie (i w podobnych sprawach innych sędziów "kamikaze"), Trybunał Konstytucyjny w wyroku K 12/18 orzekł, że Art. 44 ust. 1a ustawy o KRS jest niezgodny z Konstytucją i go uchylił.
Stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich przed Wielką Izbą TSUE przedstawił Zastępca RPO dr hab. Maciej Taborowski.
RPO podnosi, że proces nominowania sędziów do SN został całkowicie wyłączony spod kontroli sądowej, choć taką kontrolę utrzymano dla postępowań nominacyjnych do innych sądów. Zmiany nie umotywowano żadnymi obiektywnymi powodami związanymi z interesem państwa.
"W ocenie RPO brak takiej kontroli rodzi poważne wątpliwości, czy osoby, które zostały mianowane na stanowiska sędziów w SN, posiadają przymioty właściwe sędziom: niezależności, niezawisłości i bezstronności.
Osoba mianowana w nietransparentnej, pospiesznie przeprowadzonej procedurze selekcji przez KRS, dokonującą całkowicie uznaniowej, arbitralnej oceny kandydatur – nie daje bowiem stronom rozpoznawanych przez nią spraw poczucia, że o ich prawach i obowiązkach rozstrzyga sędzia niezawisły i bezstronny, niesprzyjający żadnej ze stron sprawy.
Sędziowie SN mianowani w niepodlegającym kontroli sądowej procesie nie budują społecznego zaufania do wymiaru sprawiedliwości, a osłabiają jego wiarygodność i poziom akceptacji dla orzeczeń sądowych" - czytamy w stanowisku opublikowanym na stronie RPO.
Przed Trybunałem w Luksemburgu sędziów z "Iustitii" reprezentowali adwokaci Marcjanna Dębska i Michał Gajduś.
Gajduś argumentował - w duchu dotychczasowego orzecznictwa TSUE - że choć "nie ma wątpliwości, że każdy kraj sam może sobie organizować wymiar sprawiedliwości, to muszą być zachowane pewne standardy unijne". Wskazywał też, że państwa UE muszą zapewnić skuteczne środki ochrony prawnej w kwestiach dotyczących prawa unijnego.
Dębska podkreśliła obowiązek państw UE do ochrony praw podstawowych. Zaznaczyła, że "skuteczna ochrona prawna powinna przysługiwać wszystkim obywatelom Unii, także sędziom kandydującym do Sądu Najwyższego".
Wskazała też na wagę istnienia ścieżki odwoławczej od decyzji KRS w procedurze mianowania sędziów do Sądu Najwyższego. Skoro po wręczeniu sędziego aktu nominacji przez Prezydenta nie ma już możliwości kwestionowanie powołania - na co często powołuje się polski rząd - tym bardziej powinno się zagwarantować możliwość odwołania od decyzji neoKRS do niezależnego sądu, argumentowała adwokatka.
Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia wskazało, że brak transparentności procesu powołania sędziów do SN sprzyja tworzeniu się układów zależności, rodzi pokusę zabiegania sędziego o "przychylność władzy”, aby utrzymać swoje stanowisko. "W ocenie Iustitii nie ma żadnych obiektywnych powodów związanych z interesem państwa, dla których konieczne było wykluczenie kontroli sądowej uchwał KRS." Taka ocena pojawia się też w stanowisku przedstawionym przez Rzecznika Praw Obywatelskich.
Również Europejskie Stowarzyszenie Sędziów (EAJ) negatywnie oceniło pozbawienie sędziów kandydujących do SN możliwości odwołania się od decyzji KRS. Wskazało, że uzależni to proces powołań sędziów do SN od politycznych i innych wpływów, a także umożliwi powoływanie do Sądu Najwyższego osób nie posiadających odpowiednich kwalifikacji i innych cech, którymi powinni się odznaczać sędziowie Sądu Najwyższego.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Komentarze