0:000:00

0:00

Janusz J., jego żona Monika J. i ich firma B. wystąpili z pozwem przeciwko Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej, która jest wydawcą portalu OKO.press. Domagają się, by sąd:

Chcieli, by sąd, jeszcze przed zbadaniem sprawy i wydaniem orzeczenia, zabezpieczył natychmiast ich roszczenia

  • przez wydanie nam "nakazu usunięcia” artykułu „na czas trwania procesu, nie dłużej niż rok” oraz
  • przez wydanie „zakazu publikowania” w tym czasie „jakichkolwiek danych” Janusza J., Moniki J. i spółki B., m.in. ich imion i nazwisk oraz firmy.

Przeczytaj także:

Uzasadniali, że mimo iż w artykule podana została tylko pierwsza litera ich nazwiska i pierwsza litera nazwy firmy, ich "identyfikacja przez czytelników jest bardzo prosta". Twierdzili też, że publikacja jest "bezprawna", bo narusza paragrafy 1 i 2 artykułu 13 Prawa prasowego. Zabraniają one wypowiadania w mediach opinii w sprawie rozstrzygnięcia sądu przed wydaniem orzeczenia w I instancji i publikowania danych osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe.

Art. 13.

1. Nie wolno wypowiadać w prasie opinii co do rozstrzygnięcia w postępowaniu sądowym przed wydaniem orzeczenia w I instancji. 2. Nie wolno publikować w prasie danych osobowych i wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe, jak również danych osobowych i wizerunku świadków, pokrzywdzonych i poszkodowanych, chyba że osoby te wyrażą na to zgodę. 3. Ograniczenie, o którym mowa w ust. 2, nie narusza przepisów innych ustaw. Właściwy prokurator lub sąd może zezwolić, ze względu na ważny interes społeczny, na ujawnienie danych osobowych i wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe. 4. Na postanowienie w przedmiocie ujawnienia danych osobowych i wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe przysługuje zażalenie. Zażalenie na postanowienie prokuratora rozpoznaje sąd rejonowy, w którego okręgu toczy się postępowanie. Postanowienie wydane w toku postępowania przygotowawczego staje się wykonalne z chwilą uprawomocnienia.

Pisali także, że "mają prawo podejrzewać, że pozwany [czyli my - przyp. red.] będzie naruszał ich dobre imię przez publikację podobnych artykułów". I "zabezpieczenie jest konieczne dla złagodzenia grożącej im krzywdy i niekorzystnych dla nich skutków w sferze wizerunkowej".

Sąd: ważny interes publiczny przemawia za tym, by pisać o Januszu J.

24 stycznia 2018 roku sędzia Ewa Karwowska z Sądu Okręgowego w Gdańsku na posiedzeniu niejawnym odrzuciła wniosek o udzielenie zabezpieczenia, którego domagali się małżonkowie J. i ich firma.

Uzasadniła, że "zabezpieczenie polegające na zakazie publikacji może być udzielone tylko wtedy, gdy nie sprzeciwia się temu ważny interes publiczny". A w jej ocenie

"Ważny interes publiczny w niniejszej sprawie polega na pokazaniu opinii publicznej oraz osobom pełniącym funkcje publiczne i sprawującym władzę w kraju, iż spółka, w której udziałowcem jest osoba oskarżona o popełnienie przestępstw korupcyjnych, stała się formalnym partnerem Kongresu 590.

Kongres ten jest organizowany przez Fundację im. S. Skrzypka, w której działalność są zaangażowani szefowie najważniejszych polskich instytucji finansowych. Honorowy patronat Kongresu 590 objął Prezydent RP Andrzej Duda, a w Kongresie biorą udział osoby sprawujące władzę wykonawczą w kraju, w tym premier i ministrowie" - napisała w uzasadnieniu sędzia Karwowska.

W ocenie sądu artykuł nie narusza art. 13. Prawa prasowego, bo "w żadnym miejscu publikacji nie padło nazwisko powodów lub firma spółki". A ustalenie ich tożsamości wymagałoby "podjęcia [przez czytelników] czynności badawczych związanych z pewnym wysiłkiem".

"Okoliczność iż w dobie powszechnego dostępu do informacji, po podjęciu starań, możliwe jest ustalenie danych powodów, nie zmienia faktu, że nie zostały one opublikowane" - uzasadniła sędzia Karwowska.

Odniosła się również do zdjęcia Janusza J. , które, zgodnie z praktyką polskich mediów, zamieściliśmy zasłaniając oczy paskiem. Uznała taką anonimizację za "wystarczającą". Dodając, że Janusz J. może być rozpoznany na fotografii jedynie przez wąskie grono osób - członków jego rodziny i znajomych.

Sąd uznał, że na obecnym etapie postępowania nie zostało uprawdopodobnione, że OKO.press bezprawnie naruszyło dobra osobiste Janusza J., Moniki J. i spółki B. i nie ma uzasadnienia, by zastosować zabezpieczenia, których żądali. Jeszcze przed rozpoczęciem samego procesu, mogą oni zaskarżyć tę decyzję.

Bohater infoafery i zlecenia z państwowych instytucji

Janusz J. jest oskarżonym w kilku sprawach toczących się przed warszawskimi sądami i ma zarzuty w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Krajową. To ostatnie dotyczy korupcji w Centrum Projektów Informatycznych MSWiA i Komendzie Głównej Policji, czyli tzw. infoafery. Sprawy toczące się przed sądami to boczne wątki tej afery, związane ze zmowami przetargowymi w MSWiA, MSZ i GUS.

W 2013 roku, w kulminacyjnym momencie śledztwa obejmującego działalność Janusza J., ówczesny rzecznik CBA – Jacek Dobrzyński mówił, że jest to „prawdopodobnie największa afera korupcyjna w historii Polski”. A politycy PiS zapowiadali, że nie pozwolą rządowi PO zamieść sprawy pod dywan.

W śledztwie prowadzonym przez Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie, Januszowi J. przedstawiono dotąd trzy zarzuty za czyny z art. 229 par. 1 i 3 kk (udzielenie korzyści majątkowej osobie pełniącej funkcję publiczną w CPI MSWiA oraz KGP) oraz 296 par. 1 kk (wyrządzenie spółce NetLine Group znacznej szkody majątkowej)”.

Zdaniem śledczych J. wyprowadzał pieniądze z firmy NetLine Group, w której był wiceprezesem, by zgromadzić pieniądze na łapówki dla Andrzeja M., ówczesnego szefa CPI MSWiA. Kilka lat temu prokuratura informowała, że wartość łapówek – gotówki, sprzętu komputerowego i telewizyjnego, mebli, samochodu, wycieczek zagranicznych itp. – sięgnęła 5 mln zł. Za tą kwotę Andrzej M. miał ustawić przetargi o wartości ponad 1,2 mld złotych.

Prokuratura Okręgowa w Radomiu nadzoruje śledztwo dotyczące usiłowania doprowadzenia spółek z udziałem Skarbu Państwa do niekorzystnego rozporządzania mieniem. Do przestępstwa miało dojść w związku z negocjowaniem przez przedstawiciela spółki B. umów na działalność marketingową. Na razie śledztwo prowadzone jest „w sprawie”, a nie przeciwko komuś (nie przedstawiono nikomu zarzutów).

Sprawy, za które Janusz J. odpowiada przed sądami dotyczą zmów przetargowych:

  • w Głównym Urzędzie Statystycznym (oprócz zmowy prokuratura oskarżyła w tej sprawie Janusza J. o wręczanie korzyści majątkowej osobie pełniącej funkcję publiczną w GUS,
  • w CPI MSWiA (zarzut ws. przetargu na budowę zintegrowanego systemu informatycznego Wojewódzkich Centrów Powiadamiania Ratunkowego) oraz
  • w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (zarzut ws. przetargu na obsługę konferencji związanych z polską prezydencją w Radzie UE).

W tej ostatniej sprawie oskarżonych jest kilkanaście osób, wśród nich żona Janusza J. – Monika J. Kilka lat temu, jeszcze jako Monika F., była szefową wydziału zamówień publicznych w biurze dyrektora generalnego MSZ. Według prokuratury, pokierowała przetargiem dotyczącym prezydencji tak, by wygrało w nim konsorcjum w skład którego wchodziła firma Easy Log. Według ustaleń śledczych, za tą firmą stał Janusz J. – wówczas już partner Moniki F.

Ale, jak ujawniło OKO.press, firma Janusza J. była zaangażowana w 2017 roku w organizację Kongresu 590, finansowanego przez największe państwowe spółki. W latach 2016-17 dostawała też, jedno po drugim, zlecenia z publicznych instytucji. Udało nam się ustalić część z nich - łącznie na blisko 19,3 mln złotych.

Zleceniodawcami były m.in. Ministerstwo Sprawiedliwości, Ministerstwo Środowiska, Narodowy Instytut Dziedzictwa oraz Główny Urząd Geodezji i Kartografii.

Kancelaria pracująca dla PiS

Małżonków J. i ich spółkę reprezentuje przed sądem kancelaria "Gotkowicz Kosmus Kuczyński i Partnerzy - Adwokaci", która zasłynęła pracując dla PiS i polityków tej partii, przede wszystkim prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

Od lat wypłaty na rzecz tej kancelarii są jednym z głównych wydatków PiS (jeśli chodzi o kwoty wypłacane poszczególnym podmiotom). Według "Gazety Wyborczej" w 2012 roku PiS zapłacił jej 183 tys. zł. Dane za kolejnych kilka lat nie są znane. W 2015 roku, jak pisała "Polityka", wynagrodzenie dla kancelarii Gotkowicz Kosmus Kuczyński przekroczyło już 440 tys. zł.

A OKO.press ujawniło, że w 2016 roku PiS zapłacił za usługi jej prawników prawie 472 tys. zł.

Jak zwrócili uwagę autorzy raportu Fundacji Batorego o finansowaniu partii politycznych, PiS przekazał także kancelarii 10 tys. zł z Funduszu Eksperckiego.

W kwietniu 2017 roku pytaliśmy PiS:

  • W ilu sprawach sądowych reprezentowała tą partię w 2016 roku kancelaria Gotkowicz Kosmus i Kuczyński?
  • Jakie jeszcze usługi, poza reprezentowaniem PiS w procesach sądowych, świadczy na rzecz PiS ta kancelaria?

PiS odmówił nam wówczas odpowiedzi na pierwsze pytanie. W odpowiedzi na drugie Teresa Schubert, księgowa PiS napisała tylko, że kancelaria „świadczy na rzecz PiS kompleksową obsługę prawną”.

Wiadomo jednak, że prawnicy z kancelarii - głównie mecenas Bogusław Kosmus - reprezentowali (lub reprezentują) Jarosława Kaczyńskiego m.in.:

Kancelaria występowała (lub występuje) również w sprawach, które to Kaczyński i partia wytoczyli innym:

  • w procesie wytoczonym przez Kaczyńskiego dziennikowi „Super Express” (gazeta sugerowała „możliwe dysfunkcje psychiczne” prezesa PiS);
  • w procesie przeciwko "Polityce" i autorce tego artykułu (Biance Mikołajewskiej) za artykuł "Jak PiS zbierał haki";
  • w procesie przeciwko Lechowi Wałęsie, za facebookowe wpisy dotyczące m.in. katastrofy smoleńskiej.

Za rządów "dobrej zmiany" dwaj wspólnicy kancelarii trafili do rad nadzorczych państwowych spółek. Mecenas Grzegorz Kuczyński został na początku 2016 członkiem rady Polskiej Grupy Energetycznej, a Krzysztof Kufel wszedł niedawno do rady spółki PL.2012+, zarządzającej Stadionem Narodowym.

Ostatnio o kancelarii Gotkowicz Koskus Kuczyński było głośno, gdy poseł PO Krzysztof Brejza ujawnił, że pod jej adresem zarejestrowana została początkowo spółka Solvere. Firma założona została przez Piotra Matczuka i Annę Plakwicz, jeszcze gdy byli oni pracownikami Kancelarii Premiera za czasów Beaty Szydło. Po odejściu dostali od Polskiej Fundacji Narodowej kontrakt na przeprowadzenie kampanii o sądach, w której sędziów przedstawiano jako złodziei.

;

Udostępnij:

Bianka Mikołajewska

Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.

Komentarze