0:000:00

0:00

Janusz J. jest oskarżonym w kilku sprawach toczących się przed warszawskimi sądami i ma zarzuty w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Krajową. To ostatnie dotyczy korupcji w Centrum Projektów Informatycznych MSWiA i Komendzie Głównej Policji. Sprawy toczące się przed sądami to boczne wątki tej afery, związane ze zmowami przetargowymi w MSWiA, MSZ i Głównym Urzędzie Statystycznym.

W 2013 roku, w kulminacyjnym momencie śledztwa obejmującego działalność Janusza J., ówczesny rzecznik CBA – Jacek Dobrzyński mówił, że jest to „prawdopodobnie największa afera korupcyjna w historii Polski”. Politycy PiS zapowiadali wówczas, że nie pozwolą rządowi Platformy Obywatelskiej zamieść sprawy pod dywan i jeśli będzie trzeba powołają do jej wyjaśnienia komisję śledczą.

W śledztwie prowadzonym przez Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie, Januszowi J. przedstawiono dotąd trzy zarzuty za czyny z art. 229 par. 1 i 3 kk (udzielenie korzyści majątkowej osobie pełniącej funkcję publiczną w CPI MSWiA oraz KGP) oraz 296 par. 1 kk (wyrządzenie spółce NetLine Group znacznej szkody majątkowej)”.

Zdaniem śledczych J. wyprowadzał pieniądze z firmy NetLine Group, w której był wiceprezesem, by zgromadzić pieniądze na łapówki dla Andrzeja M., ówczesnego szefa CPI MSWiA. Kilka lat temu prokuratura informowała, że wartość łapówek – gotówki, sprzętu komputerowego i telewizyjnego, mebli, samochodu, wycieczek zagranicznych itp. – sięgnęła 5 mln zł. Za tą kwotę Andrzej M. miał ustawić przetargi o wartości ponad 1,2 mld złotych.

Sprawy, za które Janusz J. odpowiada przed sądami dotyczą zmów przetargowych:

  • w Głównym Urzędzie Statystycznym (oprócz zmowy prokuratura oskarżyła w tej sprawie Janusza J. o wręczanie korzyści majątkowej osobie pełniącej funkcję publiczną w GUS
  • w CPI MSWiA (zarzut ws. przetargu na budowę zintegrowanego systemu informatycznego Wojewódzkich Centrów Powiadamiania Ratunkowego) oraz
  • w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (zarzut ws. przetargu na obsługę konferencji związanych z polską prezydencją w Radzie UE).

W tej ostatniej sprawie oskarżonych jest kilkanaście osób, wśród nich żona Janusza J. – Monika J. Kilka lat temu, jeszcze jako Monika F., była szefową wydziału zamówień publicznych w biurze dyrektora generalnego MSZ. Według prokuratury, pokierowała przetargiem dotyczącym prezydencji tak, by wygrało w nim konsorcjum w skład którego wchodziła firma Easy Log. Według ustaleń śledczych, za tą firmą stał Janusz J. – wówczas już partner Moniki F.

Według prokuratury, w wyniku działań Janusza J. oraz innych oskarżonych i podejrzanych w infoaferze, państwo poniosło wielomilionowe straty.

W grudniu 2017 roku ujawniliśmy, że firma eventowa B., której udziałowcem i prezesem jest Janusz J., uczestniczyła w organizacji Kongresu 590 – pisowskiej alternatywy dla Forum Ekonomicznego w Krynicy. W rozmowie z OKO.press Janusz J. przyznawał szczerze, że zaangażował się w jej organizację, bo chce zdobywać kontrakty z państwowych spółek, które są sponsorami Kongresu 590 i których władze licznie biorą udział w tej imprezie.

Przed publikacją J. nasłał jednak na naszą redakcję kancelarię prawną Gotkowicz Kosmus Kuczyński i Partnerzy (która zasłynęła reprezentując przed sądami PiS i polityków tej partii, m.in. Jarosława Kaczyńskiego, a także Zbigniewa Ziobro). Jej prawnik groził nam sądem, jeśli w artykułach pojawią się jakiekolwiek dane pozwalające zidentyfikować Janusza J. lub jego firmę.

Dziś wiemy już, dlaczego Janusz J. obawiał się publikacji. Okazuje się, że mimo ciążących na nim zarzutów i aktów oskarżenia, jego firma B. od kilku lat realizuje publiczne zlecenia, zarabiając na nich dziesiątki milionów złotych.

Tylko w latach 2016-17, według naszych ustaleń podpisała z ministerstwami i instytucjami państwowymi umowy na co najmniej 19 292 570 złotych. Pracowała także dla spółek skarbu państwa, ale te nie chcą ujawnić wartości zleceń.

Przeczytaj także:

Ministerstwo Sprawiedliwości: promocja mediacji za prawie 1,5 mln złotych

Biorąc pod uwagę przeszłość właściciela firmy B. i ciążące na nim liczne zarzuty korupcyjne, najbardziej zaskakującym jej klientem było... Ministerstwo Sprawiedliwości. Spółka Janusza J. realizowała na zlecenie tego resortu kampanię społeczną „Mediacja. Rozmowa, zrozumienie, rozwiązanie.”

Umowę zawarto w styczniu 2016 roku. Obejmowała ona „przygotowanie przekazu, opracowanie media planu (harmonogramu produkcji i planu medialnego), przeprowadzenie kampanii społecznej o tematyce mediacyjnej (z wykorzystaniem hasła i znaku medialnego „Masz prawo do mediacji”) oraz opracowanie raportu końcowego z przeprowadzonych badań.”

Za realizację tych zadań B. otrzymała prawie 1,5 mln złotych. Wydatek ten został częściowo pokryty ze środków Norweskiego Mechanizmu Finansowego.

Naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwa Sprawiedliwości, Wioletta Olszewska, podkreśla, że ministerstwo „nie miało wiedzy o zarzutach wobec właściciela firmy” B., a oferta złożona przez nią w 2015 roku była najkorzystniejsza. Dodaje jednak, że „W wyniku kontroli wewnętrznej w 2017 r. wykazano, że z firmą B. podpisano umowę, która w niedostateczny sposób zabezpieczała interesy ministerstwa. Osoba odpowiedzialna za realizację tej umowy już nie pracuje w ministerstwie.”

Nie były to jednak jedyne wątpliwości związane z tym kontraktem.

28 lutego 2017 roku ministerstwo złożyło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa spółki B., Janusza J. Chodzi o "nieuprawnione powoływanie się na wpływy i rekomendacje pochodzące od organów administracji państwowej".

Zawiadomienie trafiło do Prokuratury Okręgowej w Radomiu. Ale, jak informuje prokurator Mirosław Wachnik, nie wszczęła ona postępowania w tej sprawie. „Natomiast w związku z anonimowymi zawiadomieniami,

nadzorowane jest w tutejszej Prokuraturze Okręgowej śledztwo w sprawie usiłowania doprowadzenia spółek z udziałem Skarbu Państwa do niekorzystnego rozporządzania mieniem” - informuje prokurator Wachnik.

Do przestępstwa miało dojść w związku z negocjowaniem przez przedstawiciela spółki B. umów na działalność marketingową. Śledztwo w tej sprawie trwa, na razie przesłuchiwani są świadkowie. Dotąd nikomu nie przedstawiono zarzutów.

"Oferta złożona przez firmę B. została wybrana w 2015 r. (za czasów poprzedniego rządu) jako najkorzystniejsza w postępowaniu prowadzonym w trybie przetargu nieograniczonego. Ministerstwo Sprawiedliwości na tamtym etapie (przetargowym) nie miało wiedzy o zarzutach wobec właściciela tej firmy.

W 2017 r. została zlecona wewnętrzna kontrola ministerialna, która wykazała, że podpisana umowa z firmą B. w niedostateczny sposób zabezpieczała interesy Ministerstwa. Osoba odpowiedzialna za realizację tej umowy już nie pracuje w Ministerstwie.

Ministerstwo Sprawiedliwości złożyło ponadto zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez firmę B. poprzez nieuprawnione powoływanie się na wpływy i rekomendacje pochodzące od organów administracji państwowej.

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa spółki B. Ministerstwo Sprawiedliwości złożyło do prokuratury 28 lutego 2017 r. W ślad za tym pismem 17 marca 2017 r. Ministerstwo Sprawiedliwości przekazało prokuraturze wyniki zleconej w ministerstwie kontroli związanej z realizacją umowy ze spółką. Kolejny dokument związany z działalnością firmy B. Ministerstwo Sprawiedliwości przekazało prokuraturze 17 kwietnia 2017 r. W związku z prowadzonym w Prokuraturze Okręgowej w Radomiu postępowaniem zgodnie z art. 156 par. Kodeksu postępowania karnego wszelkie informacje dotyczące tej sprawy, w tym treść dokumentów, mogą być udostępniane innym osobom wyłącznie za zgodą sądu lub prokuratora.

Firma B. nie realizuje innych zleceń dla Ministerstwa Sprawiedliwości.

Z wyrazami szacunku,

JAN KANTHAK Rzecznik Prasowy Ministra"

Ministerstwo Środowiska: "usługi w ramach wydarzeń" za 10 mln złotych

Prawdopodobnie największym zleceniem pośród tych udzielonych firmie Janusza J. przez państwowe urzędy, jest kontrakt z Ministerstwem Środowiska. Został on podpisany na początku listopada 2017 roku, gdy resortem rządził jeszcze Jan Szyszko. Zgodnie z nim, firma B. będzie świadczyła na rzecz resortu "usługi w ramach organizacji wydarzeń”.

Umowa będzie obowiązywała cztery lata (czyli do listopada 2021 roku) „lecz nie dłużej niż do wyczerpania kwoty maksymalnego wynagrodzenia”, które wynosi 10 mln złotych.

„B. złożyła ofertę w ogłoszonym 12.09.2017 r. przez Ministerstwo Środowiska postępowaniu” - informuje biuro prasowe resortu. I dodaje, że oferta B. była najkorzystniejsza. Ministerstwo przekonuje również, że wszystko odbyło się w zgodzie z ustawą o zamówieniach publicznych. Nie odniosło się do pytania o zarzuty, które ciążą na Januszu J.

Jak udało nam się ustalić, w 2017 roku firma B. podpisała również umowę z Instytutem Ochrony Środowiska, podlegającym Ministerstwu Środowiska. W listopadzie 2017 roku organizowała dla niego konferencję „Efektywność energetyczna przez rozwój mobilności w Polsce”, związaną z lansowanym przez Mateusza Morawieckiego, projektem rozwoju transportu elektrycznego w Polsce. Kosztowała ona ponad 184 tys. złotych.

Narodowy Instytut Dziedzictwa: obsługa sesji UNESCO za ponad 6,1 mln złotych

Janusz J. często występuje w mediach - pismach branżowych i prasie ogólnopolskiej - jako ekspert od rynku eventowego. W październiku 2017 roku we "Wprost", mówiąc o wydatkach administracji publicznej na organizację konferencji i innych wydarzeń, wspomniał o Sesji UNESCO, nazywając ją „największym, jeśli idzie o skalę wydarzeniem w tym roku [czyli 2017 – przyp red.]”.

Tak się złożyło, że również to wydarzenie obsługiwała firma Janusza J.

Organizatorem 41. sesji Komitetu Światowego Dziedzictwa, która odbywała się w 2017 roku w Krakowie, było Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a organizatorem wykonawczym i koordynatorem sesji - podlegający temu resortowi Narodowy Instytut Dziedzictwa.

Firma B. odpowiedała za kompleksową realizację wydarzenia: organizację transportu gości, przygotowanie scenografii oraz cateringu podczas wszystkich wydarzeń, które odbywały się w ramach sesji UNESCO. Przygotowywała oficjalne otwarcie sesji z udziałem Prezydenta RP Andrzeja Dudy, Dyrektor Generalnej UNESCO Iriny Bokovej. Miała także sprawować bieżącą kontrolą nad bezpieczeństwem 130 oficjalnych delegacji oraz 3 tys. gości z ponad 190 krajów.

Za organizację i obsługę sesji Narodowy Instytut Dziedzictwa zapłacił firmie Janusza J. 6 mln 145 tys. złotych.

Jak doszło do współpracy Narodowego Instytutu Dziedzictwa ze spółką B.? "Złożyła najkorzystniejszą ofertę w postępowaniu o udzielenie zamówienia” - tłumaczy Wioletta Łabuda-Iwaniak, rzeczniczka prasowa NID.

Czy zarzuty korupcyjne ciążące na Januszu J. nie były dla NID przeszkodą we współpracy z firmą B.? „Okoliczności, o których mowa w pytaniu, nie wpływają zgodnie z przepisami ustawy Prawo zamówień publicznych na przebieg postępowania” - przekonuje Łabuda-Iwaniak.

GUGiK: promocja programów urzędu za blisko 1,5 mln zł

Na liście zleceniodawców firmy B. znalazł się również Główny Urząd Geodezji i Kartografii, podlegający ministerstwu Infrastruktury i Budownictwa. Została ona wybrana do realizacji działań promocyjnych, informacyjnych oraz edukacyjnych przy trzech projektach realizowanych przez GUGiK w ramach unijnego Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa.

„Celem naszych działań będzie przede wszystkim informowanie i edukowanie z zakresu realizowanych projektów, ale także jednocześnie wspieranie pozytywnego wizerunku Urzędu” - przekonywał wówczas w mediach Janusz J. Za te usługi, w lipcu 2017 roku, GUGiK zapłacił firmie B. 1 mln 476 tys złotych.

Na początku lipca 2017 roku, B. wygrała konkurs na zorganizowanie strefy VIP podczas Charytatywnych Regat Żeglarskich Polskiego Holdingu Nieruchomości GDYNIA VIP RACING 2017. Sponsorami regat były m.in. spółki z udziałem Skarbu Państwa (Chopin Airport Development, Grupa LOTOS oraz Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo).

Jaki był koszt zlecenia? Nie wiadomo. „W oparciu o obowiązujące przepisy prawa, Polski Holding Nieruchomości S.A. nie udostępnia informacji, które nie zostały upublicznione przez spółkę” - informuje Magdalena Kacprzak, Dyrektor Biura Marketingu, Strategii i Relacji Inwestorskich.

Kongres Innowatorów: nikt nie wie, co i za czyje pieniądze robiła firma B.

W marcu 2017 roku na warszawskim Służewcu odbył się Kongres Innowatorów - impreza podczas której szefowie rządów grupy V4 debatowali o nowoczesnych technologiach. Wzięli w niej udział: ówczesna premier Beata Szydło, premier Węgier Viktor Orban, premier Słowacji Robert Fico i premier Czech Bohuslav Sobotka. Na kongresie pojawili się również ministrowie państw grupy V4, z Polski - premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Jarosław Gowin, minister Anna Streżyńska oraz minister Jadwiga Emilewicz. Partnerstwo nad imprezą objęły państwowe spółki: Tauron, Bank Pekao i KGHM.

Na Kongresie pojawiła się również firma Janusza J. i on sam - o czym wielokrotnie informował na jednym z portali społecznościowych. publikując tu zdjęcie premiera Morawieckiego, tam zdjęcie ówczesnej premier Szydło.

Rzecznik Ministerstwa Rozwoju, które współorganizowało Kongres Innowatorów razem z KPRM, Ministerstwem Cyfryzacji, Polskim Funduszem Rozwoju oraz Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości, przekonuje w rozmowie z OKO.press, że w dokumentach nie odnalazł śladu współpracy ze spółką B. Po szczegóły odsyła do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. KPRM również twierdzi, że zarówno w przypadku marcowego Kongresu, jak i w ciągu ostatnich 3 lat, ze spółką B. nie miała do czynienia. Podobnej odpowiedzi udziela rzecznik PARP, Miłosz Marczuk oraz Michał Witkowski z Polskiej Fundacji Rozwoju.

Sama spółka, w odpowiedzi, której udziela za pośrednictwem pełnomocnika Janusza J., Bogusława Kosmusa, informuje, że zamawiającą usługi była spółka prywatna.

„Zamówienie dotyczyło wynajmu sprzętu konferencyjnego. Koszt to około 9 tys. złotych” - pisze adwokat.

Pawilon Polskiej Fundacji Narodowej: koszt i płatnik nieznane

W 2016 roku spółka B. przygotowała również pawilon Polskiej Fundacji Narodowej na Forum Ekonomiczne w Krynicy. W pawilonie zorganizowano wystawę 16 spółek Skarbu Państwa.

Zapytaliśmy więc PFN o współpracę z firmą Janusza J. Rzecznik prasowy PFN, Aleksander Wierzejski odpowiedział: „Polska Fundacja Narodowa uzyskała osobowość prawną w dniu 29 grudnia 2016 roku na podstawie wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego, w związku z czym nie mogła nawiązać z racji nieistnienia żadnej współpracy z B. w czasie Forum w Krynicy latem 2016 roku. Fundacja nie planuje nawiązywania z B. żadnej współpracy (pis. oryg.)”

Wśród spółek był Tauron, który, według informacji podawanych przez spółkę B. na jej stronie internetowej, był głównym zleceniodawcą przygotowania wystawy.

Tauron, w komunikacie przesłanym OKO.press, przekonuje, że „partycypował równomiernie z pozostałymi firmami w kosztach organizacyjnych przedsięwzięcia” a „współpraca z firmami i wybór podmiotów wykonawczych odbył się zgodnie z Regulaminem Udzielania Zamówień obowiązującym w Grupie TAURON”.

Do pawilonu PFN dołożyła się też Giełda Papierów Wartościowych. GPW żyje dobrze ze spółką B., która w marcu 2017 była partnerem kreatywnym podsumowania roku Giełdy i przygotowywała stoisko GPW na Forum Ekonomiczne w Krynicy w 2017 roku.

Zespół prasowy GPW nie odnosi się do współpracy z firmą, na której wspólniku ciążą zarzuty korupcyjne. W sprawie kosztów odsyła do raportu finansowego GPW.

Adwokat Janusza J.: jest domniemanie niewinności

Zapytaliśmy Janusza J. czy w związku z tym, że jest on podejrzanym i oskarżonym w kilku sprawach związanych z korumpowaniem państwowych urzędników, jego firma powinna podejmować się realizacji zleceń dla ministerstw i innych instytucji publicznych oraz dla państwowych spółek.

W rozmowie z OKO.press, Janusz J. nie chciał tego komentować. Odesłał nas do odpowiedzi, których w jego imieniu udzielił mailowo adwokat Bogusław Kosmus, z kancelarii Gotkowicz, Kosmus, Kuczyński i Partnerzy.

„W polskim systemie prawnym obowiązuje konstytucyjna zasada domniemania niewinności. Prowadzenie działalności gospodarczej, w tym zawieranie umów z różnymi podmiotami (również publicznymi) nawet przez osoby, którym postawiono zarzuty karne (czy spółki, których wspólnikom takie zarzuty postawiono) nie jest prawnie zabronione” – napisał mecenas.

Kosmus pisze także, że zarzuty korupcyjne ciążące na Januszu J. nie miały związku z zamówieniami publicznymi - a więc instytucje publiczne, z którymi współpracował w ostatnich latach nie podnosiły tej sprawy. „Jednakże z posiadanych przez nas informacji wynika, że większość podmiotów miała świadomość toczących się spraw. Źródłem takich informacji była w szczególności prasa” - przekonywał.

W rzeczywistości, jak już wspomnieliśmy wcześniej, niemal wszystkie zarzuty ciążące na Januszu J. są związane z ustawianiem za łapówki publicznych przetargów.

Jak wyjaśnił mecenas Kosmus,

spółka B., należąca do Janusza J., istnieje od 2011 roku i zrealizowała w tym czasie kilkadziesiąt zamówień na rynku publicznym.

„Wszystkie umowy, w tym te z 2016 i 2017 roku, zostały zawarte w wyniku przeprowadzonych wcześniej postępowań o udzielenie zamówienia publicznego bądź zapytań ofertowych, w których oferty B. zostały wybrane jako najkorzystniejsze.”

;

Udostępnij:

Konrad Szczygieł

Dziennikarz FRONTSTORY.PL. Wcześniej w OKO.press i Superwizjerze TVN. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Czterokrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze