0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Wniosek do TK o rozstrzygnięcie rzekomego sporu kompetencyjnego między Sejmem a Sądem Najwyższym oraz między prezydentem i SN marszałek Sejmu Elżbieta Witek złożyła 22 stycznia 2020.

Celem było zablokowanie wydania przez połączone izby SN uchwały ujednolicającej orzecznictwo dotyczące możliwości weryfikacji składów sądów z udziałem sędziów powołanych w procedurze przed neo-KRS.

Jeszcze tego samego dnia prezes TK Julia Przyłębska wydała oświadczenie, w którym wręcz stwierdziła, że „zawiesza posiedzenie SN".

Nie udało się. Rano 23 stycznia Pierwsza Prezes SN Małgorzata Gersdorf skierowała pismo do TK z informacją, że żaden spór nie istnieje. Kilka godzin później SN podjął uchwałę.

Przeczytaj także:

Trybunał Konstytucyjny nie zamierzał jednak odpuszczać i 28 stycznia wydał postanowienie o zawieszeniu stosowania uchwały SN do czasu rozwiązania sporu kompetencyjnego. Uzasadnienia nie dołączono.

W odpowiedzi w czwartek 30 stycznia SN opublikował stanowisko w sprawie sporu zainicjowanego przez marszałek Sejmu. Dokument (datowany na 27 stycznia) ma kilkanaście stron. Omawiamy go poniżej.

Nie ma sporu kompetencyjnego z Sejmem

SN wskazuje, że marszałek Sejmu nie rozumie istoty pojęcia sporu kompetencyjnego. Spór kompetencyjny musi być realny, a nie obracać się w obrębie interpretacji. A nade wszystko wystąpić może on jedynie w obrębie tych samych władz, na przykład władzy wykonawczej.

We wniosku marszałek Sejmu utożsamia „kompetencje” z „funkcjami ustrojowymi organów". Spór kompetencyjny występuje wtedy, gdy dwa organy przekonane są, że przysługuje im kompetencja do wydania aktu, podjęcia jakiejś czynności prawnej (spór pozytywny), albo też, że takiej kompetencji nie mają (spór negatywny).

Tymczasem Sąd Najwyższy korzysta ze swojej kompetencji do wydawania uchwał, która to kompetencja przysługuje mu ponieważ SN sprawuje wymiar sprawiedliwości. Sejm RP nie sprawuje wymiaru sprawiedliwości.

Sporu więc nie ma. Jak wskazuje SN, „sprawą sporną” byłoby wydanie ustawy, czyli aktu normatywnego o charakterze generalnym i abstrakcyjnym. Tymczasem sprawa, która toczy się przed SN, dotyczyła skutków procesowych udziału w składzie orzekającym na urząd sędziego na wniosek nowej KRS. Chodziło zatem o wykładnię przepisów prawa.

Sąd Najwyższy zwraca uwagę, że władzę ustawodawczą sprawuje nie tylko Sejm, ale także Senat. O Senacie wniosek marszałek Sejmu milczy, by stworzyć wrażenie, że to Sejm jest jedynym podmiotem ustawodawczym.

Wskazano również w stanowisku SN na pewne okoliczności faktyczne w postępowaniu marszałek Sejmu, które świadczą o fikcyjności sporu. Domagano się bowiem zawieszenia posiedzenia SN, sam Sejm zaś procedował dalej ustawę sądową, która ma za zadanie regulować tę materię.

Sąd Najwyższy konkluduje:

„Nie powinno więc ulegać wątpliwości, że wniosek Marszałka Sejmu zmierza jedynie do zakwestionowania sposobu wykonywania przez Sąd Najwyższy jego konstytucyjnej kompetencji w zakresie sprawowania nadzoru judykacyjnego (sądowego - red.) nad działalnością sądów powszechnych w ramach rozpoznawania nadzwyczajnych środków odwoławczych od orzeczeń sądów powszechnych”

Brak sporu z prezydentem

Za równie nieprzekonujące SN uznał argumenty o sporze kompetencyjnym z prezydentem. Sąd Najwyższy ani nie przypisał sobie kompetencji do uczestniczenia w procedurze powołania sędziów, ani nie oceniał ważności, czy skuteczności powołania sędziego przez Prezydenta RP.

To, co marszałek Sejmu określa jako wejście w prerogatywy prezydenta, jest po prostu sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości.

Uchwała SN dotyczyła wad postępowania w procedurze karnej i cywilnej, które skutkują uchyleniem zapadłych w nich orzeczeń. Sąd dokonywał wykładni przepisów dotyczących nieprawidłowego składu orzekającego, która:

  • w procedurze cywilnej skutkuje nieważnością postępowania (art. 379 pkt 4 k.p.c.),
  • zaś w procedurze karnej kwalifikowana jest jako bezwzględna przesłanka odwoławcza (art. 439 pkt 1 i 2 k.p.k.).

Istnieje bogate orzecznictwo w tej materii i nigdy wcześniej nie dopatrzono się zaistnienia sporu kompetencyjnego i wkraczania w prerogatywy prezydenta.

SN podkreślał zresztą wielokrotnie w ustnym uzasadnieniu uchwały - sędziowie powołani przez neo-KRS i prezydenta są sędziami. Nikt tego nie kwestionował.

Zdaniem SN marszałek Sejmu nie wykazała również wymaganego interesu prawnego do zainicjowania takiego postępowania.

„Mając na względzie powyższe rozważania, postępowanie zainicjowane wnioskiem Marszałka Sejmu z dnia 22 stycznia 2020 r., znak: EW-170-51/20, powinno, ze względu na niedopuszczalność wydania orzeczenia, ulec umorzeniu w całości na podstawie art. 59 ust. 1 pkt 2 ustawy o postępowaniu przed TK" - konkluduje SN.

Posiedzenie TK w sprawie sporu kompetencyjnego zaplanowane jest na 25 lutego. Przewodniczącą składu jest Julia Przyłębska, sędzią sprawozdawcą była posłanka PiS Krystyna Pawłowicz.

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze