0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.plAgnieszka Sadowska /...

To pierwszy wyrok Sądu Najwyższego dotyczący zakazu wjazdu do strefy objętej stanem wyjątkowym przy granicy z Białorusią. Jest on też przełomowy, bo SN orzekł, że niemal powszechny zakaz wjazdu do strefy jest sprzeczny z Konstytucją i ustawą o stanie wyjątkowym. Taki wyrok we wtorek 18 stycznia 2022 roku wydał SN w składzie sędziów Izby Karnej: Tomasz Artymiuk przewodniczący składu, Barbara Skoczkowska sprawozdawczyni sprawy i Włodzimierz Wróbel.

Do wydania tego precedensowego orzeczenia doprowadził Rzecznik Praw Obywatelskich, który zaskarżył do SN wyrok skazujący dziennikarzy z telewizji ARTE i AFP, którzy przypadkowo wjechali do strefy. SN ich uniewinnił. Bo skoro zakaz wjazdu do strefy jest niekonstytucyjny i sprzeczny z ustawą o stanie wyjątkowym, to nie złamali oni prawa i nie ma podstaw do ich ukarania.

OKO.press od samego początku ogłoszenia stanu wyjątkowego na granicy z Białorusią alarmowało, że zakaz wjazdu do strefy dla dziennikarzy jest sprzeczny z Konstytucją. Potwierdzały to sporządzone na potrzeby akcji „Dziennikarze na Granicy!” opinie konstytucjonalistów m.in. prof. Ryszarda Piotrowskiego z UW. OKO.press było współorganizatorem tej akcji sprzeciwu dziennikarzy przeciwko zakazowi. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Rząd wprowadził zakaz wjazdu do strefy, by uniemożliwić dziennikarzom relacjonowanie tego, co wojsko i Straż Graniczna robią z migrantami na granicy. Zakaz uderzał też w wolontariuszy pomagających migrantom. Mimo wygaśnięcia stanu wyjątkowego zakaz wjazdu do strefy nadal obowiązuje. Umożliwia to znowelizowana w listopadzie 2021 roku przez PiS w Sejmie ustawa o ochronie granicy, która dała ministrowi spraw wewnętrznych prawo do wprowadzania ograniczeń w strefie granicznej na mocy rozporządzenia. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Jak ukarano dziennikarzy za wjazd do strefy

Dziennikarka Maja Czarnecka z Agence France-Presse w Warszawie oraz dwoje dziennikarzy niemiecko-francuskiej telewizji ARTE (Urlika i Andreas) do strefy objętej stanem wyjątkowym przy granicy z Białorusią wjechali pod koniec września 2021 roku.

W okolicy Sokółki kręcili materiał o kryzysie migracyjnym na granicy. W planach mieli rozmowy z okolicznymi mieszkańcami i przebitki z patroli straży granicznej. Rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej doradziła im, że bezpiecznie takie zdjęcia mogą zrobić w okolicy Szudziałowa. Jest tam placówka Straży Granicznej, poza strefą. O pobycie w tej okolicy poinformowali straż, która poradziła im jak tam dojechać.

W terenie pojechali jednak inną drogą. W telefonie nie mieli zasięgu. Gdy zatrzymał ich partol Straży Granicznej, okazało się, że wjechali już do strefy. Patrol kazał im zawracać. Ale po drodze zatrzymał ich patrol policji. Funkcjonariusze byli głusi na tłumaczenia. Zabrali im sprzęt dziennikarski i osadzili w policyjnej celi.

Następnego dnia przewieziono ich do Sądu Rejonowego w Sokółce - Urlika i Andreas byli skuci kajdankami. Policja wystąpiła o ukaranie ich grzywną — w trybie przyspieszonym - za złamanie zakazu wjazdu do strefy. A Sędzia Aneta Sidorowicz uznała ich za winnych popełnienia wykroczenia z artykułu 23 ustęp 1 punkt 7 ustawy o stanie wyjątkowym. Przepis ten mówi, że „Kto w czasie stanu wyjątkowego wbrew nakazowi lub zakazowi określonemu w art. 18 ust. 2 pkt 1 przebywa lub nie opuszcza w ustalonym czasie oznaczonego miejsca, obiektu lub obszaru podlega karze aresztu lub grzywny”.

Z kolei artykuł 18 ustęp 2 punkt 1 mówi, że czasie stanu wyjątkowego mogą być wprowadzone nakazy lub zakazy, w tym zakaz „przebywania lub opuszczania w ustalonym czasie oznaczonych miejsc, obiektów i obszarów”. Sąd w Sokółce zastosował jednak nadzwyczajne złagodzenie kary i wymierzył dziennikarzom karę nagany. Nie skarżyli oni wyroku. Chcieli by szybko się uprawomocnił, żeby mogli odzyskać sprzęt i wrócić do redakcji.

Wyrok sądu w Sokółce zaskarżył jednak Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek, który w listopadzie 2021 roku wniósł kasację do Sądu Najwyższego. Rzecznik zarzucił, że zakaz wjazdu do strefy jest sprzeczny z Konstytucją. Zarzucał też niewłaściwe zastosowanie ustawy o stanie wyjątkowym - uznał, że czyn dziennikarzy nie był wykroczeniem.

Prof. Marcin Wiącek na korytarzu sejmowym
Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek doprowadził do podważenia legalności zakazu wjazdu do strefy na granicy z Białorusią. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl

Sąd Najwyższy mówi co może władza wobec obywatela

I we wtorek 18 stycznia Sąd Najwyższy w wyroku w pełni podzielił zarzuty Rzecznika Praw Obywatelskich. SN uchylił wyrok sądu w Sokółce i uniewinnił dziennikarzy. SN w pisemnym uzasadnieniu swojego wyroku podkreślił, że najistotniejsza kwestią do ustalenia było, czy dziennikarze złamali jakiekolwiek zakaz lub nakaz, czyli czy ich zachowanie było bezprawne. Bo odpowiedzialność karną i za wykroczenie może ponieść tylko osoba, która dopuściła się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę. O czym mówi artykuł 42 Konstytucji.

SN przypomniał, że stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią wprowadził prezydent rozporządzeniem z 2 września 2021 roku. Rozporządzenie określało obszar objęty stanem wyjątkowym oraz rodzaje ograniczeń wolności i praw człowieka. Wprowadzało m.in. zakaz „przebywania w ustalonym czasie w oznaczonych miejscach, obiektach i obszarach położonych na obszarze objętym stanem wyjątkowym” oraz zakaz „utrwalania za pomocą środków technicznych wyglądu lub innych cech określonych miejsc, obiektów lub obszarów, położonych na obszarze objętym stanem wyjątkowym”. Te zakazy uderzały głównie w dziennikarzy.

SN podkreślił jednak, że zgodnie z artykułem 228 Konstytucji działania podjęte w wyniku wprowadzenia stanu wyjątkowego muszą odpowiadać stopniowi zagrożenia i zmierzać do szybkiego przywrócenia funkcjonowania państwa. Czyli musi być zachowany wymóg proporcjonalności ograniczeń praw i wolności.

SN przypomniał też, że w uzasadnieniu wyroku, że w stanie wyjątkowym nie można ograniczać praw i wolności związanych m.in. z godnością człowieka, ochroną życia, humanitarnym traktowaniem, czy dobrami osobistymi. Zaś katalog dopuszczalnych ograniczeń określa ustawa o stanie wyjątkowym. A rozporządzenie wydane w oparciu o tę ustawę te ograniczenia tylko uszczegóławia.

W tej sprawie zakazy za ustawą wprowadziło rozporządzenie prezydenta, a rozporządzenie Rady Ministrów z 2 września 2021 roku określiło zakres wprowadzenia i stosowania ustalonych przez prezydenta ograniczeń. I tak to Rada Ministrów wprowadziła niemal całkowity zakaz wjazdu do całej strefy i przez całą dobę. I SN poddał ocenie prawnej to rozporządzenie Rady Ministrów, bo było ono podstawą skazania dziennikarzy przez Sąd w Sokółce.

SN: rozporządzenie sprzeczne z ustawą i Konstytucją

Sąd Najwyższy rozporządzenie Rady Ministrów ocenił pod kątem zgodności z Konstytucją, międzynarodowymi konwencjami oraz ustawą o stanie wyjątkowym „w zakresie, w jakim wprowadzało, co do zasady powszechne, permanentne i stosowane na całym obszarze stanu wyjątkowego ograniczenie wolności przebywania”.

SN zaznacza, że ma prawo do oceny zgodności rozporządzenia z aktami wyższego rzędu. I orzekł, że Rada Ministrów wprowadzając niemal powszechny, całodobowy zakaz przebywania w całej strefie wykroczyła poza zakres ustawowego upoważnienia do wydania rozporządzenia. Bo ustawa o stanie wyjątkowym w artkule 18 ustęp 2 punkt 1 mówi, że można wprowadzić zakaz przebywania lub upuszczania tylko „w ustalonym czasie oznaczonych miejsc, obiektów i obszarów”.

SN w pisemnym uzasadnieniu wyroku podkreślił, że z artykułów 18 i 22 ustawy o stanie wyjątkowym wynika, że wolą ustawodawcy było „aby w stanie wyjątkowym punktowo (enumeratywnie) wskazać, które miejsca, obiekty i obszary powinny być objęte zakazem przebywania”. Kluczowe są słowa „ustalony czas” i „oznaczone miejsca”. SN uznał, że słowa „oznaczone miejsca” z ustawy o stanie wyjątkowym nie mogą mieć zastosowania do wprowadzenia zakazu dla obszaru całej strefy. Podobnie słowa „ustalony czas” nie można było zastosować do całej doby.

SN uzasadnia w wyroku, że na podstawie artykułu 18 ustawy o stanie wyjątkowym Rada Ministrów mogła wprowadzić zakaz wjazdu do strefy tylko punktowo. Czyli tylko do jasno określonych miejsc np. budynków; i w szczegółowo określonym czasie np. w porze nocnej.

SN orzekł również, że wprowadzenie powszechnego wjazdu do strefy przez cały okres trwania stanu wyjątkowego jest sprzeczne z Konstytucją, która w artykule 233 zabrania ograniczania w czasie stanu nadzwyczajnego m.in. praw związanych z ochroną życia i godnością człowieka. Dlatego SN uznał, że rozporządzenie Rady Ministrów nie mieści się w granicach upoważnienia ustawowego do jego wydania.

SN: ograniczono prawo do niesienia pomocy i przemieszczania się

SN, co ważne, podkreśla w swoim wyroku, że nie można było ograniczyć w rozporządzeniu praw związanych z godnością człowieka, ochroną życia lub obowiązku humanitarnego traktowania. Naruszono je, ograniczając w strefie pracę organizacji humanitarnych. Do strefy nie mógł wjechać np. Polski Czerwony Krzyż, choć zgodnie z ustawą o PCK jest uprawniony do niesienia pomocy na terytorium Polski, bez żadnych ograniczeń. SN podkreślił, że Rada Ministrów w ogóle nie ma kompetencji, by w rozporządzeniu wykluczyć PCK z niesienia pomocy humanitarnej na granicy.

SN podważa ponadto sens wprowadzonych ograniczeń. Przyznaje, że można je wprowadzać. Ale nie dowolnie. Muszą one też być uzasadnione stopniem zagrożenia i celowością (powinny służyć szybkiemu przywróceniu funkcjonowania państwa). SN orzekł jednak, że Rada Ministrów w rozporządzeniu nieproporcjonalnie wkroczyła w wolność przemieszczania się i oraz wyboru miejsca pobytu, co narusza artykuł 54 Konstytucji, który zapewnia prawo do wolności poruszania się po Polsce.

Ryszard Piotrowski
Konstytucjonalista, prof. Ryszard Piotrowski z UW już w ekspertyzie sporządzonej zaraz po wprowadzeniu stanu wyjątkowego podważył konstytucyjność tych przepisów. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl

Wprowadzenie takiego totalnego zakazu wjazdu do strefy władza tłumaczyła w rozporządzeniu „uzasadnionym zagrożeniem bezpieczeństwa obywateli oraz porządku publicznego, związanym z obecną sytuacją” na granicy z Białorusią. SN poddał jednak miażdżącej krytyce ten argument.

W uzasadnieniu wyroku napisał: „Sąd Najwyższy nie znajduje powodu, dla którego tak dotkliwe ograniczenie wolności - a pośrednio wpływające na możliwość skorzystania z szeregu innych praw i wolności - byłoby w tych okolicznościach uzasadnione. Samo przypuszczenie co do istnienia zagrożenia dla porządku publicznego wynikającego z obecności określonych osób na obszarze objętym stanem wyjątkowym nie może być równoznaczne z obiektywnym istnieniem przesłanek ograniczenia. Nie sposób ponadto a priori domniemywać, że całkowity zakaz przebywania na obszarze całego stanu wyjątkowego przez cały czas jest efektem dążeń do minimalizacji obciążeń wynikających z limitowania przestrzeni wolności jednostek”.

SN: uderzono w prawa dziennikarzy i prawo obywateli do informacji

Co ważne, SN w swoim wyroku stwierdza, że zakaz wjazdu do strefy uderzył w prawa dziennikarzy do wykonywania swoich obowiązków. SN uznał wręcz, że dziennikarze powinni mieć możliwość wjazdu do strefy.

Z wyroku wynika, że taki zakaz narusza artykuł 54 ustęp 1 Konstytucji, który mówi, że „Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji”. Narusza też artykuł 10 ustęp 1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który „gwarantuje prawo do wolności wyrażania opinii obejmujące wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe”.

SN przypomniał również, że zgodnie z artykułem 6 ustęp 4 prawa prasowego „nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki”. I dalej czytamy w tym precedensowym wyroku: „Chociaż prawa te nie mają charakteru absolutnego i w stanie wyjątkowym mogą podlegać ograniczeniu, to jednak standard ochrony wolności pozyskiwania informacji przez dziennikarza jest znacznie wyższy niż w przypadku innych kategorii osób”.

SN zaznacza, że „Europejski Trybunał Praw Człowieka wielokrotnie podkreślał, że wolność wyrażania opinii stanowi jeden z podstawowych filarów demokratycznego społeczeństwa i powinna być chroniona, nawet jeśli wyrażane idee lub informacje, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój. Trybunał wskazywał ponadto szczególną rolę mediów w społeczeństwie demokratycznym. Nie tylko prawem, ale także obowiązkiem dziennikarzy jest przekazywanie informacji w kwestiach będących przedmiotem zainteresowania opinii publicznej w sposób zgodny z ich obowiązkami i odpowiedzialnością”.

Ważne jest też stwierdzenie SN, że zakaz naruszył prawo społeczeństwa do rzetelnych informacji o tym, co władza robi na granicy. SN napisał w wyroku: „Nie tylko media mają zadanie przekazywania takich informacji i idei, ale też opinia publiczna ma prawo do ich otrzymywania. Kluczowa rola mediów wyraża się w szczególności poprzez przekazywanie informacji o reakcji władz państwowych na demonstracje publiczne oraz o formie przywracaniu porządku”.

SN podkreśla, że ETPCz przyjął, że „strażnicza” rola mediów „Nabiera w tym kontekście szczególnego znaczenia, ponieważ ich obecność jest gwarancją, że władze mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności za swoje czyny wobec demonstrujących i społeczeństwa ogółem, jeśli chodzi o nadzorowanie dużych zgromadzeń, w tym stosowanie metod służących kontroli i rozproszeniu protestujących lub utrzymaniu porządku publicznego. Wszelkie próby wyprowadzenia dziennikarzy z miejsca demonstracji muszą być zatem poddane ścisłej kontroli”.

To ma też zastosowanie do wyrzucenia dziennikarzy z granicy. Bo jak zaznacza SN, zdaniem ETPCz możliwość pozyskania przez dziennikarzy „z pierwszej ręki” stanowi ważny element wykonywania funkcji dziennikarskich, których opinia publiczna nie powinna być pozbawiana.

SN o tym, dlaczego dziennikarze powinni być na granicy

Cytujemy jeszcze kilka fragmentów tego ważnego orzeczenia SN, w których podkreśla się rolę i misję pracy, którą rząd podeptał w rozporządzeniu. SN pisze w uzasadnieniu wyroku:

„Szczególna misja, jaka spoczywa na dziennikarzu w państwie demokratycznym i która wiąże się z kształtowaniem opinii publicznej, jak również prawo członków społeczeństwa do informacji oraz potrzeba kontroli działań władzy politycznej, ma swoje konsekwencje w kontekście zakazu przebywania na obszarze stanu wyjątkowego.

W świetle powyższego to właśnie osoby wykonujące zawód dziennikarza posiadają wyjątkową legitymację do przebywania w miejscach, w których mają miejsce wydarzenia istotne dla wspólnoty politycznej. Z drugiej strony nie jest uzasadnione przyjęcie, że to właśnie ta grupa zawodowa stanowi zagrożenie dla prawidłowego prowadzenia działań mających na celu przywrócenie normalnego funkcjonowania państwa. W tym miejscu jedynie nadmienia się, że obecności korespondentów relacjonujących zdarzenia powszechnie nie kwestionuje się nawet w warunkach stanu wojny”.

I jeszcze jeden fragment uzasadnienia wyroku SN: „W konsekwencji fakt, że od zasady, jaką jest zakaz przebywania na obszarze objętym stanem wyjątkowym, wprowadzono wyjątki, nie uwzględniając konstytucyjnych oraz konwencyjnych gwarancji wolności pozyskiwania przez dziennikarzy informacji na tym obszarze, świadczy o niezgodności § 1 ust. 1 pkt 4 rozporządzenia Rady Ministrów również z art. 54 ust. 1 Konstytucji RP oraz art. 10 ust. 1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka”. Wyrok Sądu Najwyższego jest ostateczny.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze