0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Łukasz Węgrzyn / Agencja Wyborcza.plFot. Łukasz Węgrzyn ...

Większość tych spraw prokuratura PiS umarzała. Sprawę śmierci Łągiewki prowadzi mec. Wojciech Kasprzyk. “To kolejny sukces rodzin ofiar. Udało się nam doprowadzić do uchylenia umorzenia w sprawie Krzysztofa Lewandowskiego z Płocka. Teraz wraca sprawa śmierci Łukasza Łągiewki. Tę sprawę prokuratura będzie musiała naprawdę porządnie zbadać. Trzeba ją w tym celu zabrać z Legnicy. Czekamy tylko na nowego ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego” – mówił OKO.press.

„Jeśli teraz dowiedziemy, że śmierć nastąpiła w wyniku asfiksji, to będzie jasne: policja zabiła” – powiedział po wyroku.

Przeczytaj także:

„Sąd wykonał katorżniczą pracę, przeanalizował całą dokumentację, zobaczył, na jak nierzetelnych podstawach oparta była decyzja prokuratury o umorzeniu sprawy. Właśnie po to potrzebne są nam wolne sądy” – mówiła w sądzie druga pełnomocniczka rodziny zmarłego, mec. Katarzyna Cupiał.

Prokurator wierzy policji

29-letni Łukasz Łągiewka zmarł w 2021 roku we Wrocławiu kilkanaście godzin po interwencji policji w jego mieszkaniu. W ataku paniki nie chciał wpuścić do domu członków rodziny. Ci poprosili o pomoc policję. Policjanci zastosowali środki przymusu bezpośredniego. Bili przytrzymywanego Łągiewkę pałkami, użyli gazu pieprzowego.

Na fragmentarycznym nagraniu z kamery nasobnej, która włączył jeden z policjantów (trzej pozostali – nie) widać, że w pewnym momencie na ręce Łągiewki stoją aż dwie osoby. Słychać też ojca, który prosi, żeby nie trzymać syna za szyję.

W styczniu 2023 roku Prokuratura Okręgowa w Legnicy umorzyła jednak sprawę – uznając, że „powodem zgonu było przedawkowanie kokainy na tle już wcześniejszych i przewlekłych zmian w obrębie mięśnia serca i miąższu wątroby”.

Prokurator pominął nagrania z interwencji (ujawniła je “Gazeta Wyborcza”, a słychać na nim krzyki, jęki, przekleństwa kierowane przez policjantów oraz jęki z bólu, krzyki o pomoc i krzyki z bólu Łukasza Łągiewki). Nie wziął też pod uwagę zeznań innych świadków niż policjanci. Takich, którzy mówili, że Łukasz Łągiewka był duszony i dociskany do ziemi.

Sąd: czy to nie była asfiksja?

Sąd więc kazał teraz prokuraturze zbadać, czy Łukasz Łągiewka zmarł na skutek asfiksji. Taka śmierć następuje wtedy, jeśli osoba w stanie pobudzenia jest unieruchamiana i przytrzymywana w sposób niewłaściwy. Traci wtedy oddech i umiera. Policja o tym wie, ale policjanci nie są odpowiednio szkoleni, jak stosować przymus bezpośredni.

34 wypadki śmierci podczas interwencji policji z ostatnich pięciu lat z listy Rzecznika Praw Obywatelskich do roku 2021 oraz kolejny przypadek śmiertelny, z sierpnia tego roku, wyglądają podobnie: policjanci nie potrafią obezwładnić silnego młodego mężczyzny, więc go dociskają do podłoża albo na nim siadają. Jak to wygląda, pokazuje to ujawniony niedawno przez Onet film z zakończonej śmiercią interwencji policyjnej wobec Ukraińca Dmytra Nikiforenki. Także we Wrocławiu.

Policjant może nie być wiarygodnym świadkiem

Sąd 16 października wskazał prokuraturze, że wykluczając inne dowody w sprawie popełniła poważny błąd. Nie można się opierać tylko na zeznaniach policjantów.

Jest to istotne, bo przez lata sądy często zakładały, że policjant jest “obiektywnym świadkiem” i można się opierać na jego zeznaniu przy ustalaniu faktów. W państwie PiS tak jednak nie jest. Świadkowie-policjanci i policjanci-sprawcy próbują dowieść, że śmierć człowieka nastąpiła bez związku z interwencją. Próbują wpłynąć na zeznania rodziny – tak jak to stało się w przypadku rodziny Łągiewków. Policjant, który brał udział w interwencji, dotarł bowiem (nielegalnie, za pośrednictwem policyjnej bazy danych) do informacji o rodzinie zmarłego i próbował się umówić z siostrą Łągiewki na randkę. Wyszło to na jaw w czasie posiedzenia sejmowej komisji spraw wewnętrznych 13 czerwca 2023 r0ku.

To jest system PiS

Sprawa śmierci Łukasza Łągiewki to nie nieszczęśliwy wypadek. Problem jest systemowy: PiS rozmontował system niezależnej kontroli nad działaniami policji. Oparty był on na niezależnych komórkach w Policji i na niezależnych instytucjach poza nią. Już ich nie ma. Policja stała się całkowicie podległa władzy politycznej PiS.

Umacnianiu tego związku służył mechanizm zacierania śladów w przypadku śmierci obywateli w czasie interwencji. Policja, a następnie podległa PiS prokuratura zwala winę na ofiarę. Żaden niezależny organ nie sprawdza, czy z tych tragedii policja wyciąga wnioski, czy im zapobiega i na przykład poprawia się stan szkoleń?

Policja potrzebuje niezależnej kontroli

W lipcu obecny senator Adam Bodnar zorganizował na Uniwersytecie SWPS konferencję ekspercką o sposobach zaradzenia tej sytuacji. Przyjechali na nią szefowie belgijskiego Komitetu P, niezależnej instytucji badającej wszystkie skargi na działania policji. Komitet P powstał po serii morderstw w latach 80., wobec których policja okazała się bezradna. Jak wykazało potem śledztwo – z powodu wewnętrznych mataczeń i zacierania śladów po popełnionych w śledztwie błędach.

Bo to nie tylko polska policja ma problemy z przemocą i mataczeniem. Ona nie ma tylko narzędzi, by temu przeciwdziałać.

W kończącej się kadencji Sejmu poseł Lewicy Wiesław Szczepański złożył projekt powołania Biura Monitorowania Interwencji Policji. PiS się nim nie zajął i projekt przepadł wraz z końcem kadencji, Trzeba go będzie złożyć ponownie – co jest możliwe, gdyż Wiesław Szczepański ponownie został posłem.

;

Udostępnij:

Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze