0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Cezary Aszkielowicz / Agencja Wyborcza.plCezary Aszkielowicz ...

Przywódcy państw członkowskich UE przez sześć godzin w nocy z 24 na 25 lutego 2022 roku obradowali nad odpowiedzią na wojnę w Ukrainie. Unijni liderzy przedstawili plan kolejnego pakietu sankcji wymierzonych w Rosję. Chociaż ambitny i rozszerzony, obejmujący pięć sektorów - finansowy, energetyczny, transportowy oraz kontroli eksportu i polityki wizowej - jest zbyt mały, by powstrzymać Putina.

Przypomnijmy. Pakiet sankcji przygotowany przez Unię Europejską ma uderzyć w:

  • finansowanie rosyjskich banków, państwowych przedsiębiorstw, przepływy finansowe i rosyjskie inwestycje w UE;
  • zakaz finansowania, notowania nowych przedsiębiorstw na giełdach w państwach członkowskich UE, udzielania im pożyczek i nabywania przez nie papierów wartościowych;
  • zakaz eksportu technologii rafineryjnych do Rosji, uniemożliwiający przygotowanie ropy na sprzedaż;
  • UE zamierza zakazać wywozu i sprzedaży do Rosji samolotów, a także części i wyposażenia samolotów, ich leasingu, usług naprawczych, konserwacyjnych i finansowych;
  • ograniczenie eksportu do Rosji tzw. produktów podwójnego zastosowania, czyli takich, które mogą zostać wykorzystane zarówno do celów cywilnych, jak i wojskowych (chodzi m.in. o najnowsze technologie i półprzewodniki);
  • odbierze przywileje posiadaczom wiz dyplomatycznych i biznesowych.

Mimo tego, że kraje bałtyckie domagały się wyłączenia Rosji z systemu SWIFT - prosił też o to sam prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który połączył się z czwartkowym nadzwyczajnym szczytem Rady Europejskiej - UE się na to nie zdecydowała.

W rozmowie z OKO.press Iwona Wiśniewska i Justyna Gotowska z Ośrodka Studiów Wschodnich analizują, jakie sankcje może wprowadzić jeszcze Unia Europejska i co może zrobić, a czego dotąd nie zrobiła w obliczu wojny wywołanej przez Rosję.

"Myślę, że nie ma sankcji, które byłyby w stanie zatrzymać Władimira Putina przed realizacją celu numer jeden, który sobie wyznaczył, czyli przed przejęciem Kijowa i zapanowaniem nad Ukrainą. Nie ma konsekwencji ani kosztów, których nie byłby w stanie ponieść, aby to zrealizować" - mówi w rozmowie z OKO.press Iwona Wiśniewska, analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich.

"Sankcje mają zatrzymać Putina przed realizacją jego bardziej rozległych planów, czyli zmiany bezpieczeństwa światowego. Powinny zatrzymać elitę, która działa wokół Putina. Te osoby muszą bezpośrednio odczuć, że koszty decyzji ich dowódcy są zbyt wysokie, żeby je zrealizować".

I. System SWIFT

SWIFT to skrót od Society for Worldwide Interbank Financial Telecommunication (ang. Stowarzyszenie dla Światowej Międzybankowej Telekomunikacji Finansowej), który ułatwia realizowanie przelewów zagranicznych. W 2018 roku ponad połowa wszystkich wysokokwotowych, międzynarodowych transakcji odbywała się w ramach sieci SWIFT.

Dla Rosji odcięcie od przelewów SWIFT oznaczałoby, że rosyjskie przedsiębiorstwa i banki miałyby ogromny problem z transferami pieniędzy z i do kraju. Chodzi głównie o handel zagraniczny, w tym płatności za eksport paliw kopalnych – ropy i gazu – które denominowane są w dolarach. Klienci i klientki rosyjskich banków zostaliby odcięci od możliwości wysyłania pieniędzy za granicę przy użyciu SWIFT. Konsekwencje? Gospodarczy krach: ogromne spadki na giełdzie, ucieczka kapitału i załamanie rubla, czyli dotkliwa i skuteczna kara.

Przeczytaj także:

„Na odcięcie od systemu SWIFT nie zgodziło się kilka państw - Niemcy, Włochy, Węgry i Cypr. Niemcy sprzeciwiali się wykluczeniu Rosji ze SWIFT już wcześniej. Ale wydawało się, że myślą inaczej, po zmianie retoryki dotyczącej Nord Stream 2" - mówi w rozmowie z OKO.press Justyna Gotowska z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Wykluczenie Rosji niemożliwe?

Przypomnijmy, że po tym, jak Putin uznał niepodległość dwóch samozwańczych "republik" stworzonych w trakcie wojny ukraińskiej przez wspieranych przez Rosję separatystów na wschodzie Ukrainy - Kanclerz Niemiec Olaf Scholz ogłosił wstrzymanie certyfikacji gazociągu Nord Stream 2.

"Co oznacza tak naprawdę zakończenie projektu wraz z amerykańskimi sankcjami. System SWIFT jest jednak potrzebny Niemcom, bo prowadzą współpracę energetyczną z Rosją.

Chcą mieć możliwość wykonywania rozliczeń za ropę i gaz w systemie SWIFT. Jego zamknięcie mogłoby oznaczać, że do Niemiec z Rosji przestanie płynąć ropa i gaz"

- mówi Gotkowska.

"Być może USA i inni sojusznicy NATO wpłyną na decyzję Niemiec, choć w samej koalicji też toczy się na ten temat dyskusja. Jeżeli Rosja zacznie bombardować ukraińskie miasta, będą ofiary cywilne, a władzę w Ukrainie przejmie marionetkowy rząd proputinowski, to być może SWIFT zostanie ostatecznie wyłączony".

"Rozmowa o SWIFT wciąż wchodzi w rachubę, będzie kontynuuowana" - mówił dziś minister spraw zagranicznych Luxemburga Jean Asselborn.

Państwa, które sprzeciwiają się wykluczeniu Rosji z systemu SWIFT, argumentowały, że na blokadzie ucierpieć mogłyby europejskie banki, które boją się o zwrot swoich należności od Rosji. W dodatku rosyjski system SPFS i tak pozwoliłby Rosjanom obejść blokadę SWIFT.

II. Odcięcie banków od transakcji

"Nawet jeśli UE nie potrafi porozumieć się w sprawie systemu SWIFT, ma dużo innych możliwości działań, po które może sięgnąć" - mówi w rozmowie z OKO.press Iwona Wiśniewska, analityczna z Ośrodka Studiów Wschodnich.

"Do tej pory mocne sankcje nałożyły tylko Stany Zjednoczone, które uderzyły w podstawy rosyjskiej gospodarki, czyli sektor bankowy.

Chodzi o banki takie jak Sbierbank, na który przypada 50 proc. rosyjskich aktywów sektora bankowego i tyle samo osób fizycznych oraz VTB. Razem to 70 proc. systemu finansowego Rosji.

Te dwa banki zostały odcięte od transakcji dolarowych". Z wyliczeń USA wynika, że 80 proc. dziennych transakcji systemu finansowego w walutach jest dokonywana w dolarach. "To naprawdę mocny cios" - mówi Wiśniewska.

"Unia Europejska powinna się do tego dołączyć z euro i innymi walutami narodowymi. Wielka Brytania na razie zdecydowała się odciąć VTB, czyli mniejszy rosyjski bank. Przed wojną w Ukrainie Wielka Brytania była liderem straszenia Rosji sankcjami, zmieniła nawet prawodawstwo, które pozwala na nakładanie sankcji na oligarchów rosyjskich. Teraz sankcje są nieadekwatne do zapowiedzi, które składała".

III. Odcięcie od technologii

Kolejnym krokiem, który Zachód może wykonać, a USA już zrobiły, to odcięcie Rosji od towarów i usług technologicznych - chodzi głównie o dostarczanie do Rosji półprzewodników i czipów niezbędnych do działania sprzętów elektronicznych. „Tajwan, który jest jednym z największych producentów czipów, nie będzie wysyłał czipów i półprzewodników do Rosji. To poważny cios.

Europa powinna pójść w dokładnie tym samym kierunku i uszczelnić tę możliwość"

- mówi Wiśniewska.

"Chodzi też o sankcje sektorowe i ograniczenie możliwości dostępu do rynków kapitałowych przez rosyjskie państwowe i systemowe podmioty typu Gazprom, o ograniczenie ich akcji. Amerykańscy inwestorzy nie mają już możliwości kupowania nowych akcji czy pożyczania pieniędzy tym firmom. Europa powinna zdecydowanie je zablokować. To ważne, jeżeli sankcje mają być uciążliwe i katastroficzne dla rosyjskiej gospodarki".

IV. Surowce energetyczne

"Politycy muszą zważyć koszty odcięcia Rosji od surowców energetycznych zarówno dla Moskwy, jak mieszkańców Europy. Zachód oczywiście stara się chronić swoich obywateli, więc sankcje nie mogą zdewastować europejskich gospodarek, zatem odcięcie od gazu czy ropy jest wątpliwe. Ale może uderzenie w węglowe spółki rosyjskie byłoby mniej bolesne. Jest wiele jeszcze innych decyzji, które mogłyby w Rosję uderzyć" - mówi Wiśniewska.

"Dobrym ruchem ze strony Polski było na przykład postanowienie o zamknięciu przestrzeni powietrznej dla rosyjskich przewoźników. Państwa zachodnie powinny rozważyć zamknięcie portów dla rosyjskich - czy związanych z rosyjskimi - projektami jednostek".

- mówi Wiśniewska.

Podkreśla, że wojna w Ukrainie już dotknęła rosyjską gospodarkę i jest szokiem dla inwestorów i giełdy.

"Rosyjskie giełdy poszły drastycznie w dół, to spadki około 50 proc. Już w czwartek Centralny Bank Federacji Rosyjskiej został zmuszony do interwencji na rynku międzynarodowym, a mimo to wartość rubla nadal spada. Dolar kosztuje teraz 90 rubli, a przed wojną kosztował 74 ruble. To ogromna strata. W dodatku rosyjski bank centralny wyzbywa się rezerw" - mówi Wiśniewska. "Chodzi też o reakcje klientów. Rosjanie są zaniepokojeni wojną i spadkiem rubla, więc zaczęli wypłacać swoje oszczędności. To zaniepokojenie jest na tyle poważne, że wczoraj w kasach oddziałów niektórych banków w Moskwie zabrakło waluty. Odcięcie technologii sprawiło, że Rosjanie najeżdżają sklepy z technologiami, bo obawiają się, że sprzęt zniknie lub będzie droższy".

"Karty bankowe banku VTB nie są już obsługiwane przez aplikacje Apple Pay i Google Play. To ważne, bo rosyjski rynek finansowy jest bardzo cyfrowy. Płacenie telefonem jest powszechne i naturalne. Dla wielu Rosjan to duże zaskoczenie. Rosja już musi uspokajać Rosjan, że nie będą głodni, bo w sklepach są duże zapasy ryżu i kaszy".

V. Dostawy broni na Ukrainę

Pisaliśmy już w OKO.press, że w razie rosyjskiej inwazji, państwa NATO nie wyślą swoich żołnierzy do Ukrainy, aby bronić jej przed Rosją. To otwarcie komunikują również Stany Zjednoczone - Ukraina bowiem nie jest członkiem Sojuszu. Ale na przełomie grudnia i stycznia Ukraina zaczęła otrzymywać broń i amunicję od części państw NATO (pamiętajmy jednak, że żadne państwo nie wysyła tam żołnierzy). Kanada zapowiedziała wysłanie do Ukrainy dodatkowych szkoleniowców, ale nie są to jednostki bojowe, które brałyby udział w konflikcie - to żołnierze, którzy szkolą ukraińskie jednostki poza strefą konfliktu w Donbasie.

W razie rosyjskiej inwazji państwa NATO nie wyślą swoich żołnierzy do Ukrainy, aby jej bronić przed Rosją.

Dostawy broni i amunicji, które do tej pory wysyła do Ukrainy część sojuszników, nie wystarczą, aby poważnie wzmocnić zdolności ukraińskiej armii podczas inwazji. To broń defensywna, przeciwpancerna i obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu. To ograniczona forma wsparcia.

"Teraz Zachód może pomóc Ukrainie przez zwiększenie dostaw broni. Do tej pory broń do Ukrainy była transportowana drogą lotniczą, ale teraz ta droga jest zamknięta - ukraińskie lotniska zostały albo będą dalej bombardowane. Nie sądzę, żeby państwa NATO zdecydowały się wysłać samoloty do Ukrainy, zostaje więc droga lądowa i przewóz sprzętu i uzbrojenia w ciężarówkach, prawdopodobnie przez Polskę" - mówi Gotkowska.

Jak Zachód może zwiększyć dostawy broni? "USA czy Wielka Brytania będą wysyłały broń i amunicję samolotami do Polski w pobliżu granicy z Ukrainą, na przykład na lotnisko Rzeszów-Jasionka. Z lotniska transportem lądowym pojadą dalej, do Ukrainy. Ważne, żeby dostawy obejmowały uzbrojenie wykorzystywane przez ukraińską armię, która będzie mogła je szybko wykorzystać. Chodzi o broń przeciwpancerną, zestawy przeciwlotnicze, amunicję do dostarczonego wcześniej i obecnie sprzętu".

Gotkowska dodaje: "Zachód powinien myśleć też wysyłaniu materiałów medycznych do Ukrainy, o otwarciu się na uchodźców, utworzeniu ośrodków recepcyjnych, co już się dzieje. Dzisiaj odbędzie się też szczyt NATO, który nie dotyczy bezpośrednio wsparcia Ukrainy, ale wzmacniania wschodniej flanki Sojuszu".

;

Udostępnij:

Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze