Jedynka warszawskiej listy PiS od ponad dwóch lat nie pracuje w Komisjach Spraw Zagranicznych i Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego, co ukrywa na swojej stronie internetowej. Porażka Jacka Saryusz-Wolskiego z Donaldem Tuskiem 1:27 kosztowała go utratę stanowisk w Unii. „Wolę banicję niż Targowicę” - przekonywał w 2017 roku
"To zaszczyt być na konwencji patriotów z @pisorgpl po 2 latach »kwarantanny« i wielka ulga nie być już w obozie Targowicy" - wyznał na swoim Twitterze 9 marca 2019 Jacek Saryusz-Wolski, jedynka warszawskiej listy PiS w wyborach do PE.
"Eurokoalicja jest pro-moskiewska" - przekonywał na Twitterze 18 marca 2019.
"Byłem na sali plenarnej, kiedy Donald Tusk poparł procedurę Komisji Europejskiej prowadzącą do sankcji przeciw Polsce. Powiedziałem sobie w myślach: »co za szmata«” – mówił w rozmowie z tygodnikiem „wSieci” w 2017 roku.
Niegdyś jeden z najmocniejszych głosów Platformy Obywatelskiej w Brukseli, negocjator polskiego członkostwa w UE, pierwszy minister spraw europejskich, europoseł kilku kadencji i poważany członek Europejskiej Partii Ludowej. Dziś piewca rządów "dobrej zmiany" i "nemezis Donalda Tuska".
Po 16 latach współpracy koledzy i koleżanki z PO stali się dla Jacka Saryusz-Wolskiego "obozem Targowicy". Bo, jak twierdzi europoseł, "zdradzili polskie interesy", gdy głosowali w PE za rezolucją potępiającą "reformy" sądownictwa PiS.
Po starciu z Tuskiem o fotel Przewodniczącego Rady Europejskiej stracił członkostwo w EPL i pozycję jej wiceszefa. Musiał też pożegnać się z pracą w prestiżowych w Parlamencie Europejskim Komisjach Spraw Zagranicznych i Spraw Konstytucyjnych, co ukrywa na swojej stronie internetowej.
Od tego czasu prawie nie udziela się w Parlamencie Europejskim, wszystkie karty postawił bowiem na współpracę z rządem PiS.
OKO.press na kilka dni przed eurowyborami przygląda się poczynaniom Saryusz-Wolskiego w ciągu ostatnich dwóch lat.
Skąd tak ostry atak na dotychczasowych partyjnych kolegów? Saryusz-Wolski zawsze był członkiem "prawego skrzydła" PO, jednak współpraca w ramach partii układała się dobrze. Część eurodeputowanych Platformy do dziś szanuje jego dorobek i uważa, że "po prostu coś mu się pomieszało".
Inni utrzymują, że Saryusz-Wolskim powoduje niezaspokojony apetyt na najwyższe brukselskie stanowiska.
"Od lat Saryusz-Wolski marzył o tym, by zostać europejskim komisarzem. Ale w 2014 rząd PO-PSL wyznaczył na to stanowisko Elżbietę Bieńkowską. On nigdy nie wybaczył tego Donaldowi Tuskowi. Od początku tej kadencji dryfował już w swoją stronę" - tłumaczył w "Wyborczym Grillu" WP europoseł i kandydat PO Jarosław Wałęsa.
Na początku 2017 roku wypłynął na zupełnie nowe wody. To wtedy zgodził się pomóc PiS w rozpaczliwej próbie zablokowania wyboru Tuska na drugą kadencję jako Przewodniczącego Rady Europejskiej.
Pytani przez portal naTemat eurodeputowani PO tłumaczyli, że propozycja PiS "zadowoliła jego ego". "Jacek Saryusz-Wolski patrzył na to jako należne mu uznanie jego roli w polityce. Być może rozumiał, że jest przez PiS traktowany instrumentalnie, ale dla niego tak oczywiste było, że to on powinien być kandydatem" - mówili.
Rząd PiS oficjalnie zgłosił maltańskiej prezydencji w Radzie UE kandydaturę Saryusz-Wolskiego 4 marca 2017 roku. Nikt nie wziął tego wówczas na poważnie, a prezydencja odmówiła zaproszenia go na szczyt Rady, bo - według oficjalnej wersji - nie było na to jednogłośnej zgody wszystkich delegacji.
Niepisana zasada mówi, że przewodniczącym Rady może zostać jedynie były prezydent lub premier, czyli osoba, która brała kiedyś udział w jej obradach. Saryusz-Wolski, mimo bogatego dorobku, nie spełnia tego kryterium.
Jego kandydatura nie została więc poddana pod głosowanie w Radzie, a słynny wynik 27:1 dotyczył tylko Tuska (27 krajów za i Polska przeciw).
Kandydat PiS do dziś lubi to zresztą podkreślać.
"Nie byłem formalnie kandydatem, ponieważ Tusk tchórzliwie nie wpuścił mnie na ring" - mówił w RMF24 6 maja. "Wiedziałem, że moja kandydatura na przewodniczącego Rady Europejskiej nie ma realnych szans. Ratowałem honor Polski, wiedząc, że zapłacę za to cenę wizerunkowo – środowiskową" - tłumaczył obserwującym na Twitterze.
Cena okazała się wysoka. Wkrótce po politycznym blamażu, jakim była nieudana potyczka o szefostwo w RE, Platforma Obywatelska wyrzuciła nielojalnego europosła ze swoich szeregów. Saryusz-Wolski początkowo liczył, że mimo to pozostanie członkiem Europejskiej Partii Ludowej.
Jako bezpartyjny nie mógł już jednak należeć do kierownictwa europejskiej frakcji. Tytuł wiceprzewodniczącego EPL stracił 6 marca 2017. “Jest mi niezmiernie przykro, że okazał nielojalność i brak szacunku dla naszych wartości" - napisał w oświadczeniu Joseph Daul, przewodniczący EPL.
"Saryusz-Wolski zrobił wtedy tę woltę i ogłosił w mediach, że już nie chce w ogóle być członkiem Europejskiej Partii Ludowej. Wówczas EPL zabrała mu miejsce w Komisji Spraw Zagranicznych (AFET) i Komisji Spraw Konstytucyjnych (AFCO), a przydzieliła do pracy w Komisji Petycji (PETI)" - tłumaczy w rozmowie z OKO.press Jarosław Wałęsa, członek PETI.
O przydziale europosłów do poszczególnych Komisji decydują frakcje polityczne w PE.
"On się od tego odwoływał, mówił, że to było nielegalne. Ale prawda jest taka, że gdyby zamiast chwalić się tym w mediach, złożył pismo do szefostwa EPL, że chce ją opuścić, to wtedy przydział do komisji by mu został" - dodaje Wałęsa.
W AFET Saryusz-Wolskiego zastąpiła europosłanka PO Julia Pitera, a w AFCO jego miejsce zajął Michał Boni.
"Nigdy się z tym nie pogodził" - uważa Wałęsa. "Nie widziałem, by kiedykolwiek brał udział w pracach PETI".
A prace są intensywne. Komisja ta uważana jest przez pracowników PE za jedną z trudniejszych. Jej członkowie mają za zadanie analizowanie zapytań, które do PE kierują obywatele UE.
Petycje powinny dotyczyć spraw, które "wchodzą w zakres działalności Unii oraz dotyczą bezpośrednio tej osoby lub osób". Składać je mogą także przedsiębiorstwa, organizacje i stowarzyszenia z siedzibą na terenie UE. W sumie do PE wpływa nawet 3000 petycji rocznie.
Daje to masę trudnej choć potrzebnej pracy, która z pewnością w mniejszym stopniu odpowiada zainteresowaniom i ambicjom Saryusz-Wolskiego.
"To jest ciężka Komisja" - przyznaje Jarosław Wałęsa. "Czasem trudno się przebić z jakimś tematem. Zajmujemy się sprawami z całej UE, wiele z nich nie da się rozegrać pod publiczkę w Polsce. Posłowie się zniechęcają. A przecież to doskonały sposób na bezpośredni kontakt z mieszkańcami Unii Europejskiej" - dziwi się.
W kwietniowym newsletterze PETI czytamy, że jej członkowie zajmowali się np. petycją w sprawie budowy 70-kilometrowego płotu na granicy niemiecko-duńskiej, by zapobiec migracjom niemieckich dzików, petycją dotyczącą bezpieczeństwa implantów piersi, a także wnioskami o dostęp do edukacji dla dzieci z niepełnosprawnością w Polsce.
"Można wykazać się w każdym temacie" - podkreśla Jarosław Wałęsa.
O tym, że Saryusz-Wolskiemu praca w PETI nie przypadła do gustu, świadczą statystyki jego poselskiej aktywności. A raczej nieaktywności.
Intensywność pracy europosłów na bieżąco monitoruje portal MEP RANKING. Ocena powstaje w oparciu o liczbę wniosków, zapytań ustnych i pisemnych, raportów, a także wkładu w debaty plenarne PE.
Najnowsze podsumowanie daje Saryusz-Wolskiemu 645. miejsce na 749 zbadanych posłów i dopiero 40. na 51 europosłów polskich.
Ten niedobry wynik tłumaczy zanik jego aktywności po 2016 roku, co wyraźnie widać na wykresie opracowanym przez MEP RANKING.
Ostatni raz głos na posiedzeniu plenarnym PE Saryusz-Wolski zabrał w listopadzie 2017, gdy Parlament dyskutował o łamaniu rządów prawa w Polsce. Doniesienia o problemach z polską praworządnością nazwał wówczas "fikcyjnymi" i przekonywał, że rząd PiS dokonuje spóźnionej "sanacji chorego państwa i wymiaru sprawiedliwości".
Od tego czasu dwukrotnie (w maju i listopadzie 2018 roku) zapytał Komisję Europejską o ugodę z Gazpromem. W Komisji Petycji nie udzielał się w ogóle.
"Ani razu nie widziałem go na spotkaniach" - mówi Jarosław Wałęsa.
Członkostwem w PETI kandydat PiS nie chwali się zresztą przed opinią publiczną i wyborcami.
Nie informuje o nim na swojej stronie internetowej ani facebookowym profilu, choć obie witryny aktualizowane są niemal codziennie. W zakładce "O mnie" czytamy, że w obecnej kadencji PE, Saryusz-Wolski "jest członkiem komisji ds. zagranicznych oraz komisji ds. konstytucyjnych, jak również zastępcą członka w komisji ds. gospodarczych i monetarnych".
Od ponad dwóch lat żadna z tych funkcji nie jest aktualna.
Informacji o pracach w PETI nie znajdziemy też w zakładce "Parlament Europejski".
Saryusz-Wolski chwali się natomiast, że w VIII kadencji PE jest członkiem:
Spośród wyżej wymienionych Saryusz-Wolski zachował jedynie członkostwo w delegacji do komisji współpracy parlamentarnej UE-Ukraina i delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Partnerstwa Wschodniego Euronest. Nie wspomniał natomiast w ogóle o pracy w PETI.
Nieaktualne funkcje Saryusz-Wolskiego podaje też portal "Wszystko Co Najważniejsze", na którym europoseł publikuje swoje polityczne analizy - ostatnią 19 maja 2019. W jego biogramie czytamy, że jest "wiceprzewodniczącym PE" oraz "szefem jego Komisji Spraw Zagranicznych".
Saryusz-Wolski odmówił udzielenia nam komentarza. Na pytania o braki na prywatnej stronie europosła jego asystentka odesłała nas do oficjalnego serwisu Parlamentu Europejskiego.
Od czasu przegranego pojedynku o fotel Przewodniczącego RE i utraconych wpływów w PE Donald Tusk stał się dla Saryusz-Wolskiego wrogiem numer jeden.
Potwierdził to sam zainteresowany przyznając sobie ostatnio tytuł "nemezis Tuska".
"Testuje, czy ma jakiekolwiek szanse powrotu. Sądzę, że jest bardzo znerwicowany. Żal mi go. Mogę to powiedzieć jako nemezis Tuska" - stwierdził w "Gościu Wiadomości" TVP 3 maja, tuż po wykładzie Tuska na Uniwersytecie Warszawskim.
Po raz drugi "nemezis Tuska" pojawiła się w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF24.
"Jeśli będzie trzeba, będę stawał mu na drodze wszędzie tam, gdzie będzie można. Taka mi rola przypadła od czasu, gdy miałem kandydować przeciwko niemu - nemezis Tuska" - tłumaczył kandydat PiS.
W listopadzie 2017 roku na Twitterze pisał, że jeżeli Tusk będzie kandydował na prezydenta Polski, jest gotów ponownie stanąć z nim w szranki "w obronie honoru Najjaśniejszej".
Saryusz-Wolski nie ustaje w krytyce Tuska także na swoim Twitterze i w większości udzielonych ostatnio wywiadów. Dopytywany przez Roberta Mazurka w RMF24, dlaczego przez 16 lat bliskiej współpracy nie zgłaszał do byłego kolegi z partii specjalnych zastrzeżeń, kandydat PiS odparł:
"Tusk zdradził polskie interesy. To on się zmienił, nie ja. Jest jeden Saryusz-Wolski, ale dwóch Tusków. (...) Większość opinii publicznej dopiero niedawno dowiedziała się o skali złych rzeczy, które działy się za rządów PO-PSL".
Saryusz-Wolski uparcie odmawia Tuskowi prawa do angażowania się w polską politykę. W prorządowych mediach niemal codziennie opowiada, że przewodniczący Rady Europejskiej "łamie unijne traktaty" albo "ducha traktatów", choć, jak pisaliśmy w OKO.press, nie istnieje zasada zakazująca byłemu premierowi udziału w spotkaniach opozycji.
Porażka 27:1 i jej konsekwencje były na tyle dotkliwe, że najwyraźniej do dziś nie dają spokoju kandydatowi PiS.
Wybory
Jacek Saryusz-Wolski
Donald Tusk
Parlament Europejski VIII kadencji
Unia Europejska
eurowybory
wybory do Parlamentu Europejskiego 2019
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze