0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agencja GazetaENCJA GAZETAAgencja GazetaENCJA ...

Markiewicz (na zdjęciu), sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach chce, by Trybunał ostatecznie rozstrzygnął sprawę statusu sędziów, którzy dostali awans od nowej KRS. Pyta TSUE, czy mogą oni zasiadać w składach sędziowskich i wydawać legalne orzeczenia. Przesądzenie tej sprawy ma kolosalne znaczenie dla tysięcy spraw rozpoznawanych przez sądy, bo takich awansowanych sędziów w sądach powszechnych - rejonowych, okręgowych, apelacyjnych - jest już blisko tysiąc. I obywatele muszą, wiedzieć czy wydawane z ich udziałem wyroki są legalne, czy też będzie można je podważać z powodu złej obsady sądu.

Markiewicz do TSUE: W Polsce znika trójpodział władzy

Uzasadnienie do pytań prejudycjalnych Markiewicza brzmi niczym akt oskarżenia wobec „reform” PiS wprowadzanych w sądach. To obraz niszczenia w ostatnich latach przez władzę niezależnych sądów. Markiewicz na poparcie pytań prejudycjalnych wypunktował wszystkie naruszenia praworządności w Polsce, pokazał też, jak władza zawłaszczyła instytucje wymiaru sprawiedliwości.

Sędzia chce w ten sposób pokazać TSUE, że w Polsce znika trójpodział władzy i niezależne sądy, nad którymi władza przejmuje etapami kontrolę. Ma to znaczenie dla obywateli, bo zgodnie z prawem europejskim mają prawo do niezawisłego i bezstronnego sądu.

„Wcześniej zadano TSUE parę pytań prejudycjalnych dotyczących statusu sędziów nominowanych przez nową KRS, ale głównie sędziów SN, a problem ten dotyczy głównie sądów powszechnych. Musimy wiedzieć, czy tacy sędziowie gwarantują obywatelom prawo do sądu w rozumieniu Konstytucji i prawa UE. Chcę by to było ostatecznie wyjaśnione” - mówi OKO.press sędzia Krystian Markiewicz, który jest też szefem największego stowarzyszenia sędziów Iustitia. Dodaje: „Wyrok TSUE będzie ważną informacją dla sędziów.

W mojej ocenie nie można jednak być sędzią i sądem w sytuacji, gdy zostaje się nim w wyniku złamania przepisów”.

Dlaczego sędzia Markiewicz pyta TSUE?

Pytania prejudycjalne do TSUE Markiewicz zadał na kanwie sprawy, jaką dostał do rozpoznania w Sądzie Okręgowym w Katowicach. Sędzia jest sprawozdawcą trzyosobowego składu sędziowskiego, który ma rozpoznać odwołanie od orzeczenia sądu rejonowego. Chodzi o spór o kredyt konsumencki udzielony przez instytucję finansową. Sąd rejonowy wydał w tej sprawie nakaz zapłaty kredytobiorcy, ten złożył od niego sprzeciw, ale nieskutecznie. Potem złożył zażalenie do sądu okręgowego.

Sprawa trafiła do sędziego Markiewicza. Ten jednak zaczął badać, czy trzyosobowy skład sędziowski, w którego skład wchodzi, jest właściwie obsadzony.

Znalazła się w nim bowiem sędzia Agnieszka Zachariasz-Kawaler, która awans do sądu okręgowego dostała od nowej KRS.

Badanie, czy sąd jest właściwie obsadzony jest jedną z pierwszych czynności, które sąd powinien wykonać. To wymóg z kodeksu postępowania cywilnego.

Zarzuty co do legalności nowej, upolitycznionej KRS i rozdawanych przez nią awansów są znane od kilku lat. W tej sprawie wypowiedział się już ogólnie TSUE i Sąd Najwyższy w pełnym składzie. Z uchwały pełnego składu SN wynika, że nowa KRS nie jest niezależna od polityków i sądy mogą badać status sędziów przez nią nominowanych. Ale w każdej sprawie powinny sprawdzać, czy awans od nowej KRS dla sędziów sądów powszechnych prowadzi do naruszenia niezawisłości i bezstronności danego sędziego. Czyli SN powiedział, że każdy przypadek może być inny, mimo że awanse daje upolityczniona KRS, sama powołana w wadliwej procedurze.

Przeczytaj także:

Dlatego sędzia Markiewicz zadał pytania prejudycjalne do TSUE, by ten ostatecznie rozstrzygnął, czy sędziowie, którzy przeszli konkursy w nowej KRS są legalni i czy mogą wydawać legalne orzeczenia. Sędzia chce też, by TSUE ocenił polskie przepisy, które pozbawiły proces nominacyjny sędziów niezależnej oceny.

Czego dotyczy pierwsze pytanie prejudycjalne?

W pierwszym pytaniu do TSUE sędzia Markiewicz chce, by Trybunał orzekł, czy przepisy Traktatu o UE mówiące o państwie prawa, TSUE i zasadach prawa UE oraz przepisy Karty Praw Podstawowych mówiące o prawie obywateli do ochrony praw przed niezawisłym i bezstronnym sądem należy interpretować tak, że nie jest sądem w rozumieniu prawa UE sąd, w którego składzie jest osoba powołana na stanowisko sędziego w procedurze pomijającej udział niezależnego od władzy samorządu sędziowskiego.

Markiewicz przekonuje, że w Polsce udział samorządu sędziowskiego w opiniowaniu kandydatów do awansów sędziowskich był tradycją konstytucyjną, ale zlikwidował to PiS w 2020 roku ustawą kagańcową.

Wcześniej kandydatów opiniowały Zgromadzenia Przedstawicieli Sędziów Apelacji. Sędzia podkreśla, że było to ważne zwłaszcza w sytuacji, gdy nowa Krajowa Rada Sądownictwa nie jest już przedstawicielem środowiska sędziowskiego, lecz zasiadają w niej sędziowie powołani przez Sejm, czyli władzę. Nie może ona więc skutecznie nominować sędziów. Markiewicz podkreśla też, że osoby ubiegające się o awans nie mogą skutecznie odwołać się od rozstrzygnięć nowej KRS, bo zablokowała to ustawa kagańcowa.

Sędzia w pierwszym pytaniu prejudycjalnym chce też, by Trybunał orzekł, że sąd ze składem sędziego awansowanego przez nową KRS nie jest sądem z uwagi na brak oceny takiego sędziego przez niezależny samorząd sędziowski lub inny niezależny od władzy organ (nie jest nim nowa KRS). Markiewicz chce, by TSUE przesądził, że taka niezależna ocena np. samorządu sędziowskiego jest niezbędna do uznania, „że sąd krajowy gwarantuje wymagany poziom skutecznej ochrony sądowej w sprawach objętych prawem Unii, a w konsekwencji zapewniona jest zasada trójpodziału i równowagi władz oraz zasada państwa prawa”.

Czego dotyczy drugie pytanie prejudycjalne?

W drugim pytaniu prejudycjalnym Markiewicz chce, by wskazane wcześniej przepisy unijne interpretować w ten sposób, że w sytuacji, gdy w składzie sądu zasiada osoba powołana przez nową KRS, to sąd może zbadać legalność powołania z pominięciem przepisów niekonstytucyjnej ustawy kagańcowej. PiS w tej ustawie pod groźbą wyrzucenia z zawodu zabronił sędziom badania statusu sędziów awansowanych przez nową KRS. I sędziów spotykają już za to represje.

Wszystkie wnioski w takich sprawach mają przekazywać do powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, w której zasiadają tylko nowi sędziowie, rekomendowani przez nową KRS. Co więcej, przepisy ustawy kagańcowej nakazują tej Izbie pozostawianie bez rozpoznania spraw dotyczących legalności powołania sędziów. Markiewicz pisze, że jest to sprzeczne z prawem unijnym.

Dlatego sędzia chce, by TSUE orzekł, że w takiej sytuacji polscy sędziowie mogą z mocy prawa wyłączać ze składów orzekających sędziów awansowanych przez nową KRS, jako niezdolnych do orzekania.

Dlaczego ważna jest opinia samorządu sędziowskiego?

Markiewicz w uzasadnieniu pytań do TSUE tłumaczy, dlaczego w procesie awansowania sędziów ważna była opinia samorządu sędziowskiego. Sędzia, która ma z nim rozpoznać sprawę kredytu, dostała awans bez tej opinii. Nie było jej, bo zgromadzenia sędziów - niezależne od władzy - w całej Polsce wstrzymywały się z opiniowaniem kandydatów do awansów przed nową KRS. Wynikało to z faktu, że nowa KRS była od początku oceniana jako wadliwy organ. Zastąpiła bowiem starą, legalną KRS rozwiązaną przez PiS wbrew Konstytucji. Wybrano też do niej głównie sędziów, którzy poszli na współpracę z resortem Ziobry.

I po raz pierwszy w historii członków - sędziów KRS wybrał Sejm głosami posłów PiS i Kukiz'15, a nie środowisko sędziów. Dlatego jest ona uważana za upolitycznioną. Ponadto praktyka pokazała, że awanse często dostają „swoi” sędziowie. Pojawiły się też zarzuty braku transparentności decyzji awansowych i pomijania głosu samorządu sędziowskiego. Samorząd przestał więc opiniować kandydatury do awansu, ale nie zatrzymało to nominacji, bo nowa KRS zaczęła pomijać ten krok.

Markiewicz w pytaniach do TSUE podaje to jako dodatkowy argument za tym, że awanse do nowej KRS są nieważne. Zgromadzenia przesyłając swoje opinie o kandydatach de facto inicjowały postępowania przez Radą i bez jej opinii sprawy nie powinny być procedowane.

Ale PiS w ustawie kagańcowej, która prawie zlikwidowała samorząd niezależnych sędziów, zabrał Zgromadzeniom prawo do opiniowania awansów. Robią to teraz tylko kolegia sądów, do których PiS ustawą wprowadził prezesów sądów (zamiast sędziów) z nominacji resortu Ziobry. PiS uciszył zgromadzenia sędziów z jeszcze jednego powodu: podejmowały one krytyczne uchwały wobec „reform” Ziobry w sądach. To był ważny głos środowiska niezależnych sędziów.

Dlaczego nowa KRS nie powinna sama decydować o awansach?

Markiewicz w obszernym uzasadnieniu do pytań prejudycjalnych wylicza, dlaczego sędziowie awansowani przez nową KRS nie mogą orzekać i dlaczego ich awanse są obarczone wadą nieważności. Przypomina orzecznictwo TSUE i Sądu Najwyższego dotyczące upolitycznienia nowej KRS, która decyduje o awansach. Podkreśla, że nie stoi ona już na straży niezależności sądownictwa i nie zabiera głosu w sprawach motywowanych politycznie dyscyplinarek i postępowań karnych wszczynanych wobec niezależnych sędziów. Wylicza, że nowa KRS daje awanse swoim członkom, prezesom sądów z nominacji Ziobry, czy rzecznikom dyscyplinarnym Ziobry, co jest formą nagrody.

Dlatego Rada nie może obiektywnie decydować o awansach sędziowskich. W ocenie Markiewicza powinien decydować o tym niezależny organ z udziałem sędziów i nie jest nim na pewno nowa KRS. Ponadto wytyka sędzi, która teraz zasiada w nim składzie, że nie wycofała się z konkursu, co świadczy, że godziła się, by awansować do sądu okręgowego w wadliwej procedurze. A tym samym może być teraz negatywnie postrzegana jako sędzia.

Jak odsuwać od orzekania nowych sędziów?

Markiewicz w uzasadnieniu do pytań prejudycjalnych przypomina również, jak nowa KRS rekomendowała nowych sędziów SN i jak powołał ich prezydent wbrew orzeczeniu NSA, który zawiesił ich nominacje do czasu wyroku TSUE. „Podważa to zaś nie tylko kompetencje zawodowe, ale również integralność moralną osób powołanych w ten sposób do Sądu Najwyższego” - pisze Markiewicz.

Przypomina, że nie było kontroli sądowej awansów od nowej KRS, bo PiS kolejnymi zmianami prawa skutecznie ją zablokował. Oddał też tę kontrolę do kompetencji nowej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, w której zasiadają sami nowi sędziowie, wskazani przez nową KRS.

Dlatego sędzia Markiewicz chce, by TSUE powiedział, czy ta Izba może zajmować się sprawami o status nowych sędziów, bo jest niejako sędzią we własnej sprawie.

W pytaniach prejudycjalnych zwraca jeszcze uwagę na problem, jak w praktyce odsuwać od orzekania sędziów, którzy przeszli przez konkursy nowej KRS. Ustawa kagańcowa zabrania sędziom - pod groźbą kar - badania ich statusu. Nie wiadomo więc, jak w praktyce wyłączać ich z orzekania. Czy mają to robić prezesi sądów nie dopuszczając ich do sądzenia (ale nominaci resortu Ziobry nie widzą takiego problemu), czy sami sędziowie mają ich wyłączać z mocy prawa i pod groźbą represji? Dlatego Markiewicz liczy, że TSUE powie jak to robić.

Markiewicz liczy się z dyscyplinarką za pytania do TSUE

Krystian Markiewicz w rozmowie z OKO.press podkreśla, że wyrok TSUE w tej sprawie ma znaczenie nie tylko dla sędziów i obywateli, ale też dla przyszłego parlamentu, który będzie uchwalał ustawy porządkujące wymiar sprawiedliwości po czasach rządu PiS. „Przecież nie można być sędzią w wyniku złamania przepisów. Ważne jest też, by takie osoby nie orzekały, jeśli TSUE przesądzi, że nie są właściwie wybrani. Potrzebne jest również pobawienie Izby Kontroli kompetencji w tym zakresie” - mówi OKO.press sędzia Markiewicz.

Dodaje, że wyrok TSUE będzie ponadto miał znaczenie dla oceny ustawy kagańcowej, która zniosła m.in. wymógł opiniowania kandydatów do awansów przez samorząd sędziowski.

„TSUE może powiedzieć, że opiniowania awansów wymaga tradycja polskiego prawa. Bo nowa KRS nie spełnia wymogów w procedurze awansowej. Teraz nie ma niezależnej kontroli nad tą procedurą” - mówi Markiewicz.

Co będzie, jeśli TSUE odpowie pozytywnie na jego pytania? Sędzia podkreśla, że wszyscy awansowani przez nową KRS będą musieli wrócić na wcześniej zajmowane stanowiska, bo ich nominacje nie będą skuteczne. Czy Markiewicz spodziewa się dyscyplinarki za zadanie takich pytań prejudycjalnych? „Liczę się z nimi od kilku lat, bo mam już ich kilka. Ale mam nadzieję, że TSUE powie, że takie przepisy represyjne są sprzeczne z unijnym prawem” - zaznacza Krystian Markiewicz.

Z uwagi na powagę sprawy wnosi, by TSUE jego pytania prejudycjalne rozpoznał w trybie przyspieszonym.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze