0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot. Kuba Atys / Age...

Jak ustaliło OKO.press, śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Prokuratura sprawdza, testament, którym posłużył się Łukasz Piebiak – na zdjęciu u góry – były wiceminister sprawiedliwości. Był głównym kadrowym w sądach i pomagał Zbigniewowi Ziobrze wprowadzać niszczące niezależność wymiaru sprawiedliwości zmiany w sądach. Stanowisko stracił po wybuchu afery hejterskiej, w której był główną postacią. Obecnie pracuje jako szeregowy sędzia Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy.

Mimo to nadal zachował wpływy w sądach. A dziś kreuje się na obrońcę praworządności, rzekomo zagrożonej przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Piebiak stoi na czele stowarzyszenia Prawnicy dla Polski, które skupia bliskich mu sędziów. Czeka też na powołanie przez prezydenta do ważnego Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nominację dała mu nielegalna neo-KRS. Decyzja jest w rękach prezydenta Andrzeja Dudy.

Testament, którym się posłużył, dotyczy mieszkania na warszawskich Bielanach. Dużo o tej sprawie wiadomo z akt sądowych Sądu Rejonowego dla Warszawy-Żoliborza, gdzie trafiła sprawa mieszkania. Zgodnie z testamentem, który ma datę czerwca 2022 roku, daleka krewna sędziego Piebiaka, na wypadek swojej śmierci zapisuje mu cały majątek. Zaznacza też, że zależy jej, by otrzymał on mieszkanie, w którym wówczas mieszkała. To mieszkanie w powojennym bloku w dzielnicy Bielany. Ma 38 metrów kwadratowych. Testament podpisany jest „Ciocia Nina...[i tu nazwisko – red.]”.

Krewna Piebiaka testament miała sporządzić na kilka miesięcy przed śmiercią. Miała wtedy 90 parę lat. Od blisko 10 lat miała opiekę i pomoc z ośrodka pomocy społecznej, który podlega stołecznemu ratuszowi. Z informacji OKO.press wynika, że miała niską emeryturę po mężu. Ale mieszkanie nie było zadłużone.

W 2023 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza zaczął prowadzić postępowanie w sprawie spadku po dalekiej krewnej. Sprawa toczy się z wniosku Piebiaka, który testament cioci Niny miał znaleźć w jej mieszkaniu, gdy robił porządki po jej śmierci. Krewna nie miała bliższej rodziny. Więc nikt po niej ustawowo nie dziedziczył – Piebiak jest za dalekim krewnym. W takiej sytuacji potencjalnym spadkobiercą jest miasto stołeczne Warszawa.

Przeczytaj także:

Dlatego Piebiak założył sprawę w sądzie o stwierdzenie spadku i przedstawił testament. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza sprawę o spadek zaczął rozpoznawać w 2023 roku. Sprawę prowadziła asesor sądowa Kinga Wiśniewska. Uczestnikiem tego postępowania jest miasto stołeczne Warszawa.

W lipcu 2023 roku na rozprawie Piebiak złożył oświadczenie spadkowe. Mówił, że testament napisała „Żona nieżyjącego wujka mojego ojca. Mąż spadkodawczyni to brat mojej babci”.

W trakcie procesu pełnomocnik miasta nabrał jednak wątpliwości ws. autentyczności testamentu. Powołano biegłego sądowego. A ten uznał, że testamentu nie podpisała pani Nina. Piebiak podważał opinię, ale biegły podtrzymał ją przed sądem.

W tej sytuacji pełnomocnik miasta zażądał, by do sprawy – jako strażnik praworządności – wstąpiła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. I tak się stało. Ale jednocześnie z uwagi na opinię biegłego postanowiono, że trzeba zrobić śledztwo ws. testamentu.

I w lutym 2025 roku śledztwo wszczęto. Toczy się ono w kierunku czynów z artykułów 286 i 270 kodeksu karnego. Artykuł 286 mówi o przestępstwie oszustwa, polegającego na celowym wprowadzeniu kogoś w błąd, w celu niekorzystnego rozporządzenia mieniem. A artykuł 270 mówi o użyciu nieautentycznego dokumentu.

Czyli prokuratura wstępnie założyła, że doszło do poświadczenia nieprawdy przed sądem. Śledztwo toczy się w sprawie. Z naszych informacji wynika, że zlecono sporządzenie opinii nowemu biegłemu, który ma dać odpowiedź, czy testament sporządziła krewna Piebiaka. A jeśli nie ona, to kto go napisał. W związku ze śledztwem Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza zawiesił postępowanie ws. spadku.

OKO.press o sprawie testamentu i toczącym się postępowaniu wie od miesięcy. Prowadziliśmy swoje ustalenia.

Wysłaliśmy Łukaszowi Piebiakowi pytania dotyczące testamentu. Nie dostaliśmy odpowiedzi. Udało nam się jednak skontaktować z nim telefonicznie. Piebiak potwierdził, że dostał nasze pytania, ale nie będzie komentował. Dziwił się, że zajmujemy się prywatną sprawą. I uprzedził o ewentualnej odpowiedzialności za tekst.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie chce wypowiadać się na temat tej sprawy.

Były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak (stoi po prawej). Zdjęcie zrobiono w listopadzie 2023 roku, przed Izbą Odpowiedzialności Zawodowej. Piebiak z ramienia stowarzyszenia Prawnicy dla Polski dawał wtedy wsparcie byłemu już prezesowi Sądu Rejonowego w Olsztynie i członkowi neo-KRS Maciejowi Nawackiemu (stoi po lewej). W środku były członek nielegalnej Izby Dyscyplinarnej Konrad Wytrykowski, obrońca Nawackiego. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Prokuratura chce też postawić Piebiakowi zarzuty za aferę hejterską

Sędzia Łukasz Piebiak to główna postać w aferze hejterskiej, którą w sierpniu 2019 roku ujawnił Onet. Afera polegała na atakowaniu sędziów, którzy krytykowali „reformy” ministra Ziobry i bronili niezależności sądów.

Głównym celem ataków był, były już prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz. Ale uderzano też w innych sędziów jak Waldemar Żurek, Monika Fąckowiak czy Piotr Gąciarek.

Do ataków używano niepotwierdzonych plotek, informacji z postępowań dyscyplinarnych i danych wrażliwych o sędziach z ich teczek personalnych znajdujących się w ministerstwie sprawiedliwości. Do kolportowania treści atakujących sędziów zaangażowano Małą Emi vel Emilia Szmydt, z którą współpracowali sędziowie pracujący wówczas na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości.

W kontakcie z nią był sam wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, stołeczny sędzia Jakub Iwaniec, zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik i Łukasz Lasota, były członek Izby Dyscyplinarnej Konrad Wytrykowski. A członkowie neo-KRS Jarosław Dudzicz i Dariusz Drajewicz byli na czacie Niezłomni – Grupa Małego Sabotażu na komunikatorze Signal, którego członkami byli też Mała Emi i Łukasz Piebiak.

Sędziowie bliscy Piebiakowi pisali do niego „Herszcie”. Kontakt Małej Emi z grupą zaczął się rwać w II połowie 2018 roku. Potem pomogła ona ujawnić aferę i została sygnalistką. Hejt na sędziów jednak nie ustał. Małą Emi zastąpiło hejterskie konto na Twitterze KastaWatch, założone z komputera z ministerstwa sprawiedliwości. Na to konto trafiały m.in. zdjęcia dokumentów z teczek personalnych sędziów. Zdjęcia dokumentów robiono w Parku Ujazdowskim, który jest vis-à-vis ministerstwa sprawiedliwości.

Śledztwo w sprawie afery hejterskiej prowadzi obecnie Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. Zabezpieczyła ona m.in. ok. 200 tysięcy maili z prywatnej skrzynki mailowej Łukasza Piebiaka. Wiadomo też, że to on miał najczęściej dostęp do teczek personalnych sędziów. Są też mocne poszlaki wskazujące, że o procederze atakowania sędziów wiedział sam Zbigniew Ziobro.

Prokuratura chce teraz stawiać zarzuty za aferę Piebiakowi, sędziemu Jakubowi Iwańcowi i zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Przemysławowi Radzikowi.

Piebiakowi chce postawić 19 zarzutów. Prokuratura zarzuca mu udostępniania danych sędziów z teczek nieuprawnionym osobom oraz ujawnienie informacji, które pozyskał w związku z pełnienie funkcji wiceministra. Brał on też udział w ustalaniu medialnego ataku na sędziego Waldemara Żurka, z wykorzystaniem informacji z toczonych przeciwko niemu postępowań dyscyplinarnych.

Wnioski o uchylenie immunitetów Piebiakowi, Iwańcowi i Radzikowi trafiły do Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN. Na razie zaczęło się tylko procedowanie ws. uchylenia immunitetu Iwańcowi. W sprawie Radzika Izba pierwsze posiedzenie wyznaczyła na czerwiec 2025 roku. W sprawie immunitetu Piebiaka nie ma jeszcze terminu.

Mężczyzna w średnim wieku w garniturze, niebieskiej koszuli i w krawacie, ma okulary
Były prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz. Był głównym celem afery hejterskiej. Fot. Mariusz Jałoszewski.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze