OKO.press ustaliło, za co prokuratura chce postawić zarzuty czterem sędziom z afery hejterskiej. Główny oskarżony – Łukasz Piebiak „Herszt” – przekazywał wrażliwe dane sędziów z zielonych teczek. Wykorzystano je do ataków na sędziów [LISTA HEJTOWANYCH SĘDZIÓW]
OKO.press ustaliło, jakie dokładnie zarzuty za aferę hejterską chce postawić Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. Wniosek w tej sprawie o uchylenie immunitetu prokuratura skierowała do Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sąd Najwyższego 28 czerwca 2024 roku. Dotyczy on:
Zarzuty obejmują czyny z lat 2018-2020. Prokuratura zarzuca wymienionym sędziom udział w zorganizowanej grupie przestępczej (artykuł 258 kodeksu karnego), której celem było hejtowanie niezależnych sędziów broniących praworządności. Najważniejszą rolę odkrywał w niej Łukasz Piebiak, do którego współpracujący z nim sędziowie zwracali się „Herszcie”. Według prokuratury to on podejmował najważniejsze decyzje.
Kolejne zarzuty dotyczą przekroczenia uprawnień służbowych (artykuł 231 kodeksu karnego), ujawniania wrażliwych danych sędziów (artykuł 266 kodeksu karnego) i ich nieuprawnionego przetwarzania (artykuł 107 ustęp 1 ustawy o ochronie danych osobowych). Prokuratura mogła postawić zarzuty, bo ma zabezpieczone skrzynki mailowe tych sędziów.
Wiadomo już, kto w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej rozpozna wnioski o uchylenie im immunitetów. Kilka dni temu wyznaczono sędziów referentów. I tak:
Sprawy na wokandę mogą trafić nawet za kilka miesięcy. Nie jest wykluczone, że prokuratura wystąpi o wyłączenie z tych spraw neo-sędziów, którzy są wadliwi, bo nominowała ich nielegalna neo-KRS.
Wobec Jakuba Iwańca to już drugi taki wniosek o uchylenie immunitetu związany z aferą hejterską. Na początku czerwca 2024 roku wystąpiła o to Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód. Chce postawić mu zarzuty związane z hejtem w internecie na sędziego Waldemara Żurka z Sądu Okręgowego w Krakowie.
Prokuratura uważa, że Iwaniec stał za kontem FigoFago, które hejtowało sędziego na Twitterze. W tej sprawie Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego wyznaczyła referenta sprawy. Wniosek o uchylenie immunitetu Iwańcowi rozpozna neo-sędzia SN Marek Motuk.
Z informacji OKO.press wynika, że najpoważniejszym zarzutem wobec Łukasza Piebiaka jest to, że bez podstawy faktycznej pobierał dokumenty osobowe sędziów z tzw. zielonych teczek, znajdujących się w ministerstwie sprawiedliwości. I przekazywał je dalej nieuprawnionym osobom, które nie miały do nich dostępu.
Kolejny zarzut to ujawnianie osobom nieuprawnionym informacji, które uzyskał w związku z wykonywaniem funkcji wiceministra sprawiedliwości. Piebiak był uważany za kadrowego Zbigniewa Ziobry w sądach.
W zielonych teczkach – tak się na nie mówi, bo mają zielone okładki – są wszystkie informacje dotyczące przebiegu kariery sędziowskiej każdego sędziego, dane o ich pochodzeniu, dane personalne ich żon czy informacje o ich sytuacji osobistej.
Zdaniem prokuratury w teczkach szukano niewygodnych informacji na temat sędziów (w korespondencji mailowej pisano o nich „figurant”), które można wykorzystać do ataków medialnych lub w internecie.
Dostęp do tych teczek jest reglamentowany, mogą je przeglądać tylko upoważnione osoby. A każde ich udostępnienie jest odnotowywane. Piebiak często z tych teczek korzystał.
Prokuratura zarzuca mu teraz, że bez podstawy prawnej pobrał dokumenty sędziów i przekazał je dalej sędziemu Jakubowi Iwańcowi (pracował wówczas na delegacji w resorcie ministra Ziobry), który nie miał uprawnień do zapoznawania się z nimi. Zdaniem prokuratury Iwaniec przygotowywał notatki z tych teczek, w celu dalszego wykorzystania.
Z informacji OKO.press wynika, że chodzi o dane 10 sędziów, w tym znanych z obrony praworządności sędziów Sądu Okręgowego w Warszawie Igora Tulei i Piotra Gąciarka. Obaj mocno angażowali się w obronę wolnych sądów. W ten sposób pobrano też dane trzech członków legalnej KRS, którą PiS łamiąc konstytucję, rozwiązał w trakcie kadencji w 2018 roku i na jej miejsce powołał swoją, nielegalną neo-KRS.
Chodzi o sędziów: Jana Kremera (był wówczas wiceprzewodniczącym KRS), Andrzeja Niedużaka i Janusza Zimnego. Dane na ich temat miały posłużyć do przygotowania medialnego ataku na legalną KRS. Dane przekazano potem dziennikarzom, którzy współpracowali medialnie z ministerstwem Zbigniewa Ziobry. W marcu 2018 roku artykuł atakujący ówczesnych członków legalnej KRS ukazał się w prawicowym portalu wPolityce.
Ponadto Piebiak udostępnił Iwańcowi dane sędziego Roberta Pelewicza, który w 2018 roku bezskutecznie kandydował do neo-KRS. Pelewicz w czasie PRL podjął współpracę z SB. Był wtedy na studiach. Sąd lustracyjny orzekł, że jego współpraca nikomu nie zaszkodziła. Za czasów ministra Ziobry Pelewicz był wicedyrektorem Krajowej Szkoły Sędziów i Prokuratorów. Został odwołany niedawno na wniosek nowego dyrektora KSSiP.
Ponadto Łukasz Piebiak przekazał Iwańcowi dane Andrzeja Adamczuka, członka legalnej KRS, którą rozwiązał PiS w trakcie kadencji oraz sędziego Romana Kaczora z Elbląga, który został odwołany z pracy na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości.
Z informacji OKO.press wynika, że prokuratura zarzuca też Piebiakowi, że:
Biuro Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego rozważało wszczęcie postępowania wobec sędzi Kordiak, formalnie w związku ze sprawą dodatku funkcyjnego. W kwietniu 2019 sędzię Kordiak zaatakowało hejterskie konto KastaWatch. A potem wobec sędzi wszczęto dyscyplinarkę. Dopiero wtedy Radzik oficjalnie wystąpił do ministerstwa o dokumenty, które wcześniej nieoficjalnie dostał od Piebiaka. Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Radzik informował nawet Piebiaka o postępach w tej sprawie, gdy ten po ujawnieniu afery hejterskiej przez Onet w sierpniu 2019 roku stracił stanowisko wiceministra sprawiedliwości.
Według prokuratury Jakub Iwaniec z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa dostawał wrażliwe dane o sędziach od wiceministra Łukasza Piebiaka i na ich podstawie opracowywał notatki do dalszego wykorzystania.
Prokuratura zarzuca Iwańcowi, że dane, które otrzymywał od Piebiaka i je przetworzył, odsyłał Piebiakowi oraz przekazywał dalej do sędziów skupionych wokół byłego wiceministra sprawiedliwości. Byli oni członkami dwóch grup na komunikatorach – Kasta/Antykasta na WhatsAppie i Niezłomni – grupa małego sabotażu na Signalu.
Iwaniec nie miał uprawnień pozwalających na dostęp do tych danych. Był wtedy na delegacji w resorcie sprawiedliwości i miał inny zakres uprawnień.
Z informacji OKO.press wynika, że prokuratura zarzuca mu, że:
Iwaniec bez uprawnienia przetwarzał też dane sędziego Piotra Raczkowskiego, wiceprzewodniczącego legalnej KRS, rozwiązanej przez PiS. Raczkowski też był atakowany w mediach. PiS chciał nawet siłowo usunąć go z zawodu.
Z kolei zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Przemysławowi Radzikowi – jak wynika z naszych informacji – Prokuratura Regionalna we Wrocławiu zarzuca:
Prokuratura zarzuca także Radzikowi, że:
Według prokuratury informacje z przekazywanych materiałów z postępowań dyscyplinarnych były wykorzystane potem do ataku na tych sędziów na hejterskim koncie na Twitterze KastaWatch. W mailu dotyczącym dyscyplinarki dla sędzi Moniki Frąckowiak zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik napisał: „dziś powinien ukazać się komunikat, potem grill”.
Radzik w mailach do Piebiaka podpisywał się: „Twój wierny dzik”, „Dzik okrutnik”.
Z kolei sędziemu Arkadiuszowi Cichockiemu z Gliwic prokuratura chce postawić zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. I dwa zarzuty w związku z nieuprawnionym przetwarzaniem danych sędziego z Wejherowa oraz danych sędziów, którzy byli opiniowani do awansu przez sędziów łódzkich (sędzia na ich podstawie sporządził notatki). Cichocki przez blisko dwa miesiące blisko współpracował w 2018 roku z Emilią Szmydt, która dane wrażliwe sędziów przekazywała dalej do pro rządowych mediów.
Przypomnijmy. Afera hejterska wybuchła w sierpniu 2019 roku. Ujawniła ją dziennikarka Magdalena Gałczyńska z Onetu. Opisała, jak Emilia Szmydt pod pseudonimem Mała Emi rozprowadzała hejt na sędziów znanych z obrony praworządności.
Mała Emi miała dostęp do wrażliwych informacji o sędziach, bo była żoną sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasza Szmydta. W tamtym czasie pracował on najpierw na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości, a potem w neo-KRS. Szmydt w maju 2024 roku wyjechał na Białoruś i jest dziś ścigany przez polską prokuraturę. Być może obawiał się zarzutów za aferę hejterską.
Mała Emi była też w kontakcie z wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem, sędzią Arkadiuszem Cichockim z Gliwic i stołecznym sędzią Jakubem Iwańcem. Miała również kontakt z innymi sędziami, którzy poszli na współpracę z resortem ministra Ziobry, m.in. Konradem Wytrykowskim, który został członkiem nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, z zastępcami rzecznika dyscyplinarnego Michałem Lasotą i Przemysławem Radzikiem oraz członkami neo-KRS Rafałem Puchalskim i Maciejem Miterą.
To Mała Emi rozesłała paszkwil na prezesa największego stowarzyszenia sędziów w Polsce, prof. Krystiana Markiewicza. Iustitia pod jego przewodnictwem była ostrym krytykiem „reform” Ziobry i głównym ośrodkiem obrony praworządności. Dlatego Markiewicz stał się celem hejtu. Jak ujawnił Onet, paszkwil miał pomóc redagować Małej Emi członek neo-KRS Rafał Puchalski. Hejtowano też innych niezależnych sędziów. Były ich dziesiątki.
W drugiej połowie 2018 roku doszło jednak do kłótni pomiędzy Małą Emi a jej mężem i Arkadiuszem Cichockim. Poszło o prywatne relacje. Mała Emi ograniczyła wtedy kontakty z sędziami skupionymi wokół Łukasza Piebiaka. Jej rolę przejęło hejterskie konto KastaWatch na Twitterze, założone z komputera ministerstwa sprawiedliwości. A w 2019 roku Emilia Szmydt zdecydowała się ujawnić cały proceder i została sygnalistką.
Po opisaniu sprawy przez Onet Łukasz Piebiak stracił stanowisko w resorcie Ziobry, a współpracujący z nim sędziowie przewijający się w aferze zostali odwołani z delegacji i wrócili do swoich macierzystych sądów.
Druga odsłona tej afery nastąpiła w kwietniu 2022 roku. Wtedy dziennikarze OKO.press i portal Onet ujawnili kolejne szczegóły sprawy. Niezależnie od tego nowe informacje o aferze opublikowała wówczas Marta Gordziewicz z TVN24. Napisaliśmy, że sędzia Arkadiusz Cichocki za zgodą Piebiaka miał dostęp do tzw. zielonych teczek z wrażliwymi informacjami sędziów. Ujawniliśmy też istnienie dwóch grup dyskusyjnych – na komunikatorach – skupiających sędziów bliskich Łukaszowi Piebiakowi.
Większa grupa na WhatsAppie Kasta/Antykasta skupiała 25 osób, głównie sędziów. Przypisani byli do niej zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota i Przemysław Radzik, członkowie neo-KRS Maciej Nawacki, Jarosław Dudzicz, Dariusz Drajewicz, Rafał Puchalski i Maciej Mitera, sędziowie Jakub Iwaniec, Konrad Wytrykowski, Tomasz Szmydt czy Łukasz Piebiak. Na tej grupie wymieniano różne informacje, w tym na temat sędziów znanych z obrony praworządności.
Była też druga, mniejsza grupie na Signalu pod nazwą „Niezłomni-grupa małego sabotażu”. Należała do niej Mała Emi, Piebiak, Arkadiusz Cichocki, Tomasz Szmydt. Później do tej grupy dołączono członków neo-KRS Dariusza Drajewicza i Jarosława Dudzicza. Tu też wymieniano różne informacje. W OKO.press ujawniliśmy wtedy dialogi z obu grup, w tym prośbę o napisanie donosu na Waldemara Żurka.
Informacje te i aferę hejterską potwierdzili wówczas sędziowie, którzy byli w środku tej sprawy. Czyli Arkadiusz Cichocki i Tomasz Szmydt, którego słowa korespondowały z innymi dowodami. Złożyli oni nawet wyjaśnienia w Sejmie podczas posiedzenia specjalnego zespołu parlamentarnego, powołanego przez ówczesną opozycję. Zachowali się jak Mała Emi. Czy prokuratura potraktuje teraz Cichockiego i Emilię Szmydt łagodniej za ujawnienie szczegółów sprawy?
W sprawie afery hejterskiej toczą się obecnie dwa śledztwa. Pierwsze śledztwo z zawiadomienia atakowanych sędziów wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, ale potem przeniesiono je do Prokuratury Regionalnej w Lublinie. A od 2021 roku śledztwo toczyło się w Prokuraturze Okręgowej w Świdnicy.
Za władzy PiS nikt nie dostał zarzutów. Dopiero w grudniu 2023 roku w Świdnicy – już po zmianie władzy w Polsce – przygotowano zarzuty karne dla Małej Emi, ale nie ogłoszono jej ich do dziś. Bo po aferze i rozwodzie z Tomaszem Szmydtem wyjechała do Wielkiej Brytanii.
W marcu 2024 to śledztwo przejęła Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. Doszło do tego po zmianie kierownictwa Prokuratury Krajowej – odsunięto ze stanowiska prokuratora krajowego Dariusza Barskiego, zaufanego Ziobry.
Obecnie sprawą zajmuje się trzyosobowy zespół śledczy.
Prokuratura będzie wyjaśniać też, dlaczego w Świdnicy mimo mocnego materiału dowodowego, nie postawiono wcześniej nikomu zarzutów.
Jest też drugie śledztwo w Prokuraturze Rejonowej Kielce-Wschód. Toczy się ono z zawiadomienia sędziego Waldemara Żurka, który też był hejtowany przez Małą Emi (sędzia się już z nią pogodził). Był też hejtowany z dwóch hejterskich kont na Twitterze.
Chodzi o konta FigoFago i Jacob. Sprawę w październiku 2021 roku umorzono. Bo prokurator nie mógł ustalić, kto krył się za kontem Mała Emi na Twitterze. Mimo że cała Polska wiedziała, że to Emilia Szmydt, która udzielała nawet na ten temat wywiadów w telewizji.
Umorzenie postępowania w marcu 2023 roku uchylił jednak katowicki sąd, który nakazał prokuraturze kieleckiej ponowne śledztwo. A w czerwcu ta prokuratura wystąpiła o uchylenie immunitetu Jakubowi Iwańcowi. Bo wiąże go z kontem FigoFago.
Aferę hejterską chce też rozliczyć prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz. Pozwał on o ochronę dóbr osobistych Łukasza Piebiaka i Jakuba Iwańca. Sprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Mała Emi w tej sprawie złożyła zeznania.
Były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak jest obecnie szeregowym sędzią Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy. Jest związany ze stowarzyszeniem Prawnicy dla Polski i kreuje się na obrońcę praworządności, rzekomo zagrożonej przez działania ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Przemysław Radzik nadal jest zastępcą rzecznika dyscyplinarnego. Choć minister Bodnar odwołał go z funkcji wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu. Radzik jest też neo-sędzią Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Z kolei Jakub Iwaniec jest szeregowym sędzią Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa i zastępcą rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Warszawie.
A Rafał Puchalski, który pomagał Małej Emi redagować paszkwil na prezesa Iustitii, nadal jest członkiem neo-KRS. Niedawno minister sprawiedliwości Adam Bodnar odwołał go z funkcji prezesa Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie. Neo-KRS, w której zasiada, dała mu też nominację na neo-sędziego rzeszowskiego sądu apelacyjnego.
Sędzia Arkadiusz Cichocki, który ujawnił kolejne szczegóły afery hejterskiej, jest szeregowym sędzią Sądu Okręgowego w Gliwicach. A Tomasz Szmydt po tym, jak wyjechał do Białorusi, zrzekł się stanowiska sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
Afery
Sądownictwo
Adam Bodnar
Igor Tuleya
Zbigniew Ziobro
Waldemar Żurek
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
Sąd Najwyższy
afera hejterska
Emilia Szmydt
Izba Odpowiedzialności Zawodowej
Jakub Iwaniec
Łukasz Piebiak
Piotr Gąciarek
rzecznik dyscyplinarny Przemysław Radzik
sędzia Monika Frąckowiak
uchylenie immunitetu
zarzuty karne
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze