0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki/Agencja Wyborcza.plJakub Porzycki/Agenc...

Jak ustaliło OKO.press władze Sądu Okręgowego w Krakowie próbowały namówić Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna do wydania opinii w z pozoru błahej sprawie - wypadku przy pracy, podczas którego sędzia Waldemar Żurek wpadł na maszynę do czyszczenia podłóg. Sprawa błaha jednak nie jest, bo wypadek w sądzie, którego sędzia jest ofiarą może zakończyć się postawieniem mu zarzutów karnych.

Zderzenie z maszyną Prokuratura Krajowa - podległa Zbigniewowi Ziobrze – wykorzystała bowiem do zrobienia śledztwa przeciwko znanemu z obrony praworządności sędziemu. Śledztwo jest prowadzone w kierunku usiłowania wyłudzenia przez Żurka odszkodowania za wypadek przy pracy. Teraz wyszło na jaw, że przeciwko niemu próbowano też wykorzystać podległy Zbigniewowi Ziobrze państwowy Instytut, który wykonuje ekspertyzy na zlecenie sądów - do procesów - i prokuratur.

Z informacji OKO.press wynika, że Instytut podjął wstępne czynności dotyczące zbadania zderzenia Żurka z maszyną do podłóg. Miał też dostęp do dokumentacji o wypadku. Niewykluczone, że również do wrażliwej dokumentacji medycznej sędziego. Pisaliśmy w OKO.press o śledztwie przeciwko sędziemu:

Przeczytaj także:

Jak prezes sądu nie uznała wypadku Żurka

Waldemar Żurek z maszyną do czyszczenia podłóg zderzył się w listopadzie 2018 roku gdy wychodził z toalety w sądzie. W lewej ręce trzymał telefon komórkowy, przez który rozmawiał, dlatego drzwi otworzył prawą ręką. By przytrzymać drzwi wyszedł bokiem. Wtedy w jego tył wjechała maszyna do czyszczenia podłóg pchana przez operatora. Maszyna uderzyła Żurka w nogi i podcięła go. Sędzia przechylił się do tyłu i oparł na niej. Jednocześnie prawym kolanem uderzył w drzwi. W wyniku zderzenia ciężar ciała przerzucił na lewą nogę, by nie upaść.

Po wymianie zdań z operatorem maszyny utykając poszedł dalej. Sędzia nie poszedł na zwolnienie lekarskie. Choć czuł ból w kolanie uznał, że uda mu się to rozchodzić. Dlatego dalej chodził do pracy. Kolano jednak cały czas bolało. Wiosną 2019 roku poszedł do lekarza, zrobił prześwietlenie kolana. Usłyszał, że szybko musi wykonać zabieg, by ratować kolano. Po tym zabiegu poszedł na zwolnienie lekarskie, bo musiał przejść rehabilitację.

Sędzia Żurek nie dostał jednak odszkodowania za wypadek w pracy, bo padły na niego podejrzenia, że mógł celowo wejść na maszynę, żeby nie musieć przychodzić do sądu. Z wypadku drwił hejterski profil na Twitterze Kasta Watch, który ma dostęp do wrażliwej dokumentacji dotyczącej niezależnych sędziów.

Władze Sądu Okręgowego w Krakowie - czyli macierzystego sądu Żurka - odmawiają uznania, że zdarzenie z maszyną było wypadkiem przy pracy. Sąd powołał w tej sprawie komisję powypadkową. Stwierdziła ona, że doszło do wypadku przy pracy, ale prezes sądu Dagmara Pawełczyk-Woicka (nominatka resortu Ziobry i jednocześnie członkini nowej KRS) odmówiła podpisania protokołu z prac komisji zarzucając, że w materiałach nie ma nagrania z monitoringu.

Nagranie miał dyrektor sądu Piotr Słaby (również nominat resortu Ziobry). Ale przez kilka miesięcy nie chciał go udostępnić sędziemu Żurkowi. Komisja powypadkowa nagranie uzupełniła, ale prezes sądu nadal odmawiała podpisania protokołu. Tym razem uznała, że komisję powołano wadliwie. Powołano więc nową, która wydała decyzję po myśli prezeski sądu. Nowa komisja uznała, że zderzenie Żurka z maszyną wypadkiem nie było. Stwierdziła, że brakuje jednoznacznej opinii lekarskiej wskazującej, że uraz kolana ma związek z wypadkiem. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Ale co ciekawe, opinia nowej komisji nie była jednoznaczna, bo jeden z jej członków złożył zdanie odrębne. Niezależnie od tego sędzia złożył pozew do sądu pracy o ustalenie, że zderzenie z maszyną było wypadkiem w pracy. Proces w tej sprawie już się zaczął.

Jak Instytut zaczął badać wypadek Żurka

Teraz okazuje się, że władze sądu na pomoc przeciwko sędziemu Żurkowi wzywały renomowany Instytut Ekspertyz Sądowych, podległy ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze. Problem w tym, że władze sądu mogły nadużyć prawa, bo Instytut na co dzień wykonuje ekspertyzy na zlecenie sądu, ale do procesów.

Instytut chwali się tym na swojej stronie internetowej: „Iustitia et Scientia - Sprawiedliwość i Nauka - to motto Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Prof. dra Jana Sehna w Krakowie, który jest wiodącą państwową instytucją zajmującą się opiniowaniem dla potrzeb wymiaru sprawiedliwości, prowadzeniem badań naukowych i prac badawczo-rozwojowych oraz szkoleń z zakresu nauk sądowych od 1929 roku”.

OKO.press ustaliło, że o zbadanie wypadku w pracy sędziego Żurka zwrócił się do Instytutu dyrektor krakowskiego sądu Piotr Słaby. Potwierdza to sam Instytut. „W piśmie z 16 kwietnia 2019 r. adresowanym do Instytutu Ekspertyz Sądowych, Sąd Okręgowy w Krakowie zwrócił się z prośbą o wydanie opinii dotyczącej zdarzenia z 22 listopada 2018 r. [wtedy Żurek wpadł na maszynę do czyszczenia podłóg - red.]. W piśmie nie wskazano w związku z jakim postępowaniem zwrócono się do Instytutu. Do pisma dołączona została dokumentacja zgromadzona w toku ustalania przebiegu zdarzenia” - odpowiedziała OKO.press Agnieszka Lesiuk z działu organizacji i zarządzania Instytutu.

Z informacji OKO.press wynika, że Instytut podjął badanie wypadku i w tym celu jego biegły był w sądzie na oględzinach miejsca zderzenia oraz maszyny. Sędziego Żurka i jego pełnomocników o tym jednak nie powiadomiono. Instytut przyznał się do tego nie wprost. „Po otrzymaniu przez Instytut pisma od Dyrektora Administracyjnego Sądu Okręgowego w Krakowie wraz z dołączonym materiałem dowodowym, biegły IES dokonał wstępnej analizy okoliczności zdarzenia polegającego na zderzeniu SSO Waldemara Żurka z maszyną do czyszczenia podłóg w Sądzie Okręgowym w Krakowie” - odpowiedział tym razem na pytania OKO.press nowy dyrektor Instytutu dr hab. Dariusz Zuba (jest na tym stanowisku od kwietnia 2021 roku, powołał go minister Ziobro).

Czy Instytut mógł badać wypadek Żurka

Dyrektor Instytutu Ekspertyz Sądowych (IES) Dariusz Zuba w odpowiedzi na pytania OKO.press napisał jedno ważne zdanie. „Opinia dotycząca okoliczności wypadku nie została natomiast przez Instytut wydana, bowiem nie wpłynęło w tej sprawie do IES zlecenie sporządzenia opinii wydane przez uprawniony organ procesowy” - napisał dyrektor Zuba.

To zdanie sugeruje, że władze sądu nie mogły zwrócić się o zbadanie wypadku do Instytutu. Może również sam Instytut nagle wycofał się ze sprawy uznając, że nie ma podstaw prawnych do robienia opinii dla władz sądu. Zgodnie bowiem z paragrafem 4 punktem 5 statutu Instytutu może on „Opracowywać ekspertyzy i wydawać opinie wyłącznie dla podmiotów uprawnionych do prowadzenia postępowań na podstawie ustaw. Ekspertyzy i opinie przeznaczone dla innych zleceniodawców Instytut może wykonywać na podstawie upoważnienia zawartego w odrębnych przepisach lub za zgodą Ministra Sprawiedliwości”.

Zdaniem wybitnego karnisty, prof. dr hab. Piotra Kardasa z Uniwersytetu Jagiellońskiego - do którego OKO.press zwróciło się o opinię - Instytut co do zasady może robić ekspertyzy na zlecenia sądów (do procesów) i prokuratury. Prof. Kardas nie wyklucza jednak, że prezes sądu mogłaby się zwrócić do Instytutu jako organ publiczny w związku z prowadzonym postępowaniem. Musiałaby jednak podać o jakie postępowanie chodzi oraz podać podstawę prawną, wynikającą z ustawy.

„Nie wiemy w jakim trybie władze sądu wystąpiły do Instytutu o opinię i na potrzeby jakiego postępowania. Jeśli próbowano zlecić opinię w ramach innych czynności niż prowadzone oficjalne postępowanie, to nie można było tego zrobić” - zastrzega w rozmowie z OKO.press prof. Kardas. Dodaje, że Instytut nie może robić opinii prywatnych oraz niezwiązanych z oficjalnymi postępowaniami organów wymienionych w ustawach.

Dagmara Pawełczyk-Woicka
24.01.2018 Krakow . Dagmara Pawelczyk - Woicka , nowa prezes Sadu Okregowego w Krakowie . Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta *** Local Caption ***

Prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Dagmara Pawełczyk-Woicka. Fot. Jakub Porzycki/Agencja Gazeta.

Instytut: nie mamy żadnych dokumentów ws. wypadku Żurka

OKO.press zadało Instytutowi Ekspertyz Sądowych wiele pytań. Ale odpowiedzi dostaliśmy tylko na ich część. Dlatego nie wiemy w jakim trybie sąd chciał zlecił opinię Instytutowi. OKO.press pytało jeszcze m.in. o nazwisko biegłego, którego wysłano do sądu na oględziny. Poprosiliśmy o udostępnienie dokumentacji, która powstała w wyniku oględzin oraz o udostępnienie wstępnej analizy. A także o informacje kto w Instytucie i na jakiej podstawie podjął decyzję o przeprowadzeniu wstępnych działań związanych ze zbadaniem wypadku sędziego Żurka.

Instytut odpowiedział, że z powodu ochrony danych osobowych nie poda nazwiska biegłego, który jest już na emeryturze. Nie dostaliśmy też żadnej dokumentacji, gdyż jak zapewniono z „przeprowadzenia wstępnej analizy zdarzenia nie powstało żadne opracowanie”. W związku z czym Instytut nie obciążył również żadnymi kosztami Sądu Okręgowego w Krakowie.

Instytut zapewnia ponadto, że nie zachowała się żadna dokumentacja dotycząca zlecenia biegłemu wstępnej analizy przez poprzedniego dyrektora Instytutu, bo nie „przybrało to formy pisemnej”. „Nie zachowały się żadne dokumenty czy notatki pozwalające ustalić, czy i ewentualnie kto ze strony IES uzgadniał z Sądem Okręgowym w Krakowie wizytę biegłego na terenie Sądu, ani też potwierdzające, że do takiej wizyty doszło i jaki był jej przebieg. Gdyby natomiast tego rodzaju materiały zachowały się, to w naszej ocenie i tak nie posiadałyby statusu informacji publicznej” - odpowiedział OKO.press Instytut.

Po co prezes sądu dzwoniła do Instytutu

Z odpowiedzi Instytut dla OKO.press wynika jeszcze jedna ciekawa okoliczność. Instytut zapewnia, że o wydanie opinii zwracał się jedynie dyrektor sądu Piotr Słaby. Ale w odpowiedzi na pytania OKO.press biuro prasowe Sądu Okręgowego w Krakowie przyznało, że z Instytutem kontaktowała się też prezes sądu Dagmara Pawełczyk-Woicka.

„Prezes Sądu Okręgowego w Krakowie zwracała się z „ostrożności procesowej” telefoniczne co do ewentualności wydania opinii w sprawie i pozyskała wówczas informacje o możliwości wykonania tylko opinii mechanoskopijnej. Pani Prezes nie zleciła wykonania takiej opinii”- napisała w odpowiedzi na pytania OKO.press rzecznik krakowskiego sądu Beata Górszczyk. Na pytania dotyczące tego w jakim trybie o taką opinię zwracał się dyrektor sądu odpowiedzi nie dostaliśmy.

Mimo presji wywieranej przez Prokuraturę Krajową sędzia Żurek sprawy wypadku nie zamierza odpuścić. Pozwał macierzysty sąd do sądu pracy, który ma ustalić czy doszło do wypadku w pracy. Proces już trwa i na jego potrzeby biegły sądowy wydał już opinię mechanoskopijną, która potwierdza, że Żurek uległ wypadkowi w pracy i doznał wtedy urazu kolana. Władze krakowskiego sądu kwestionują tę opinię i chcą powołać nowego biegłego. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

W piątek 24 września zaczyna się z kolei proces o mobbing jaki sędzia wytoczył również macierzystemu sądowi.

Jak szuka się haków na sędziego Żurka

Sprawa zderzenia z maszyną do podłóg została potraktowana jako pretekst do kolejnego uderzenia w sędziego Żurka. To były rzecznik starej, legalnej Krajowej Rady Sądownictwa, który jako jeden z pierwszych w Polsce zaczął bronić wolnych sądów i krytykować „reformy” ministra Zbigniewa Ziobry. Stał się jedną z twarzy wolnych sądów. Za tę obronę płaci wysoką cenę. Ma już 11 dyscyplinarek o czym pisaliśmy w OKO.press:

Prześwietlano też jego majątek, ale jak dotąd nic na niego nie znaleziono. A ostatnio sędzia wybronił się nawet przed zarzutami byłej żony, że nie płaci alimentów. Zarzuty te zostały wykorzystane do hejtu na sędziego, ale po kilku latach sąd przyznał Żurkowi rację. A żona go przeprosiła. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Dlatego Prokuratura Krajowa tak mocno wertuje sprawę zderzenia sędziego z maszyną do podłóg. Maszyną zajmuje się wydział spraw wewnętrznych, który PiS powołał do ścigania sędziów i prokuratorów. Przesłuchiwane są wszystkie osoby, które mają wiedzę na temat tego wydarzenia.

Ponadto Prokuratura Krajowa by dopiec sędziemu wzięła stronę jego byłej żony w sporze o rozliczenia majątkowe po rozwodzie. Na skutek skargi nadzwyczajnej złożonej przez Prokuraturę Krajową, powołana przez PiS Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych uchyliła korzystny dla sędziego prawomocny wyrok. I w efekcie musi on oddać nagle byłej żonie ponad 100 tysięcy złotych, choć wcześniej rozliczył się z nią ze wspólnego majątku i kredytów. Teraz Żurkowi, który ma nową rodzinę - w tym chorą córeczkę - grożą spore kłopoty finansowe. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze