„W piątek kierowaliśmy się zdrowym rozsądkiem” — tłumaczył w poniedziałek Borys Budka, dlaczego posłowie i posłanki opozycji podnieśli ręce za projektem ustawy podnoszącym płace osób pełniących funkcje publiczne. Posłowie mieliby trafić, jak pisaliśmy, do grona 2 proc. najlepiej zarabiających. Ustawa przeszła przez Sejm lotem błyskawicy: trzy czytania załatwiono w niecałe siedem godzin.
Jednak przez weekend politycy opozycji musieli się mierzyć z niemal zgodną, ostrą krytyką ze strony swoich zwolenników w mediach społecznościowych. W poniedziałek 17 sierpnia 2020 opozycja wycofała swoje poparcie dla ustawy.
Senat odrzucił ustawę 48 głosami do 45.
Koalicja Obywatelska: „Każdy może popełnić błąd”
Rozwiązania z ustawy „absolutnie nie spodobały się opinii publicznej”, a „Polacy powiedzieli to nie ten czas i pora, żeby te kwestie regulować” – przyznał w poniedziałek Borys Budka, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, na wspólnej konferencji prasowej z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim.
Padały słowa o tym, że „zabrakło refleksji”, „najpierw należy uregulować kwestie lepszych płac obywateli” (Grodzki) oraz: „każdy może popełnić błąd, nie sztuką jest trwać w błędzie, sztuką jest ten błąd naprawić” (Budka).
Budka, szef PO i parlamentarnego klubu KO, opowiadał, że przez cały weekend prowadził konsultacje i „wsłuchiwał się” w głos wielu osób. W odpowiedzi na pytanie „Gazety Wyborczej”, kto podjął decyzję o poparciu ustawy, stwierdził, że rekomendowało ją kolegium klubu i nie było głosów sprzeciwu.
Jednocześnie zapowiedział, że opozycja przygotuje „kompleksowe rozwiązanie”, które zawierać będzie m.in. jawny rejestr umów zawieranych przez parlamentarzystów i jawność majątków małżonków osób pełnionych kierownicze funkcje w państwie.
Sam Budka musi się teraz mierzyć z krytyką wewnątrz własnej partii, o czym piszemy niżej.
Lewica: „Przepraszamy. Cieszymy się, że jest Senat”
Z poparcia dla projektu wycofała się też Lewica.
Jeszcze w piątek prawie cały klub Lewicy poparł ustawę. W weekend w mediach bronił jej m.in. poseł Maciej Gdula (Lewica/Wiosna). Z poparcia wyłamali się jedynie posłowie i posłanki Razem – od początku głosowali przeciw – oraz Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (niezrzeszona). „Chcemy być blisko ludzi, a nie blisko elit” – mówiła w poniedziałek rzeczniczka Razem Dorota Olko.
Obecne stanowisko Lewicy to sukces najmniejszego z koalicjantów: cały lewicowy klub mówi teraz głosem partii Razem. Nową linię reprezentowała wicemarszałkini Senatu Gabriela Morawska-Stanecka (Lewica/Wiosna), to ona była autorką senackiego wniosku o odrzucenie ustawy w całości: „Jesteśmy z naszymi wyborcami. A dzisiaj nasi wyborcy mówią nam, żeby nie głosować za tą ustawą”.
„Przez weekend wiele zrozumieliśmy. Przepraszamy, cieszymy się, że jest taki proces ustawodawczy w Polsce, że błędy pozwala naprawić” – przyznała w poniedziałek Anna Maria Żukowska (Lewica/SLD).
W piątek projekt ustawy poparły wszystkie kluby parlamentarne, przeciwko były tylko 33 osoby: koło Konfederacji, posłowie partii Razem (którzy należą do klubu Lewicy), Zieloni i posłowie niezrzeszeni (m.in. Franciszek Sterczewski, Klaudia Jachira, Tomasz Zimoch). Przeciw było też dwóch posłów Platformy (Michał Szczerba i Cezary Grabarczyk) oraz posłanka Nowoczesnej Monika Rosa.
Senat wkracza do gry
Jeszcze w weekend marszałek Tomasz Grodzki mówił: „Myślę, że ci, co będą przeciw, będą musieli myśleć o starcie w następnej kadencji jako niezależni lub z innych list niż PO”. W poniedziałek całkowita zmiana – Senat błyskawicznie przeprocedował ustawę i o gdzo. 19:05 ją odrzucił
„Kaczyński rozegrał nas jak dzieci”
Takie opinie słyszymy z Platformy Obywatelskiej. Ustawa o podwyżkach jest autorstwa PiS-u, ale krytyka spada dziś na opozycję. Obrywa się zwłaszcza Platformie i Lewicy. Jakby nikt już nie pamiętał, że w piatkowym głosowaniu wstrzymało się tylko dwóch posłów obozu rządzącego, a cała reszta obecnych ze Zjednoczonej Prawicy była za.
W poniedziałek jeden z posłów Platformy Obywatelskiej powiedział nam, że parlamentarzyści opozycji płacą dziś za pazerność polityków PiS-u, którzy wzięli wielkie nagrody. Za błędy Szydło, Morawieckiego i innych zapłaciła wtedy cała klasa polityczna, łącznie z samorządowcami, którym obcięto pensje. Również teraz swój kłopot Kaczyński załatwił rękami wszystkich sił politycznych.
„Poniesiemy konsekwencje” – ocenia teraz poseł PO. Obawia się, że najpierw poparcie ustawy, a potem wycofanie się z niej wzmocni opinię o opozycji, że „jest do niczego”, nie wie, co robi.
W Platformie boją się też, że po awanturze o podwyżki stracą to, co zyskali dzięki dobrej kampanii Rafała Trzaskowskiego. Posłowie wspominają 10 milionów wyborców, którzy głosowali na kandydata KO: „Oni jeszcze nie byli nasi, ale byli bliżej nas, teraz ich straciliśmy” – mówi z żalem poseł PO.
W Platformie martwią się też, że partia straci walor „moralnej wyższości” – jak krytykować PiS za skok na kasę w spółkach skarbu państwa, skoro samemu się przyznało sobie znaczne podwyżki?
Inne podejście mają w PSL-u: „Nie ma dobrego wyjścia wizerunkowego. Straty już i tak są” — stwierdza jeden z parlamentarzystów ludowców. Jego zdaniem opozycja nie ma szans odzyskać sympatii wyborców, wycofując się teraz z poparcia dla ustawy. I dlatego lepiej było przeczekać.
W PO obawiają na całej awanturze zyska Szymon Hołownia. „Nie bałbym się tak tego Hołowni” – komentuje poseł PSL, który jest zwolennikiem niewycofywania się z podwyżek.
Hołownia: „Chciwość i głupota polityczna”
A Hołownia faktycznie sytuację próbuje wykorzystać. „Skok na kasę, bubel, ponadpartyjny deal” – komentował ustawę podwyżkową. W swoim stylu używał mocnych słów, niemal cytując to, co przez weekend padało w mediach społecznościowych: „To jest sytuacja, która woła o pomstę do nieba. To jest akt takiej pogardy, takiej buty, takiej chciwości, takiej głupoty politycznej i takiego braku zrozumienia realiów”.
„Niczego dziś Polakom tak nie brakuje, jak pieniędzy na partie polityczne” – ironizował Hołownia.
Zachęcał, by wysyłać listy do posłów: tym, którzy głosowali przeciwko, dodać otuchy, a pozostałych przywołać do porządku. Ma temu służyć założona przez Hołownię strona listdoposla.pl.
Jednocześnie przyznał, że „ten problem [zarobków osób pełniących funkcje państwowe] istnieje i trzeba go rozwiązać”. Zapowiedział, że jego think tank Strategie 2050 przygotuje rozwiązania, które ogłosi 3 września. Potem ma być wysłuchanie publiczne i konsultacje: wysłuchanie publiczne i konsultacje społeczne: „Skoro posłowie nie potrafią zrobić tej roboty, to my ją zrobimy”.
Co dalej z Budką?
W Platformie Obywatelskiej oprócz bicia się w piersi przez poszczególne posłanki i posłów trwa szukanie winnych. Jednym z nich ma być przewodniczący partii i szef klubu Borys Budka. Posłowie mają pretensje, że nie wyczuł politycznej wagi i konsekwencji tego głosowania. Jedni uważają, że to brak politycznego doświadczenia, inni – nadmiar obowiązków, który nie pozwala nadzorować tego, co dzieje się w Sejmie.
„Gdybym to ja był szefem [klubu], podałbym się do dymisji” – mówi bez ogródek jeden z posłów Platformy Obywatelskiej.
Na razie Budka nie bierze na siebie odpowiedzialności, raczej ją spycha: na poniedziałkowej konferencji mówił, że decyzję podjęło kolegium klubu i nikt się nie sprzeciwiał.
Budka łączy dwie funkcje: przewodniczącego partii i szefa koalicyjnego klubu parlamentarnego. W poprzedniej kadencji przywództwo partyjne i parlamentarne było rozdzielone. Za partię odpowiadał Grzegorz Schetyna, za klub – Sławomir Neumann.
Posłowie, z którymi rozmawialiśmy, skarżą się, że nie znali szczegółów ustawy podwyżkowej, nie zostały im przedstawione możliwe konsekwencje, myśleli, że pensje wrócą do stanu sprzed obniżki. O braku pełnej informacji ze strony władz klubu mówił też OKO.press w sobotę poseł Franciszek Sterczewski (głosował przeciwko).
„[Posiedzenie klubu] wiem, że było krótkie i zdawkowe. Większość osób nie zdawała sobie sprawy, że skala podwyżek będzie aż taka. Wiele osób zostało postawionych przed faktem dokonanym. Ja dopiero dziś się dowiedziałem, że ta ustawa pozwala na zwiększenie subwencji dla partii”.
„Klub nie działa” – ocenia poseł koalicji Obywatelskiej. Zaś inny mówi o Budce: „Nie ma doświadczenia, nie umie walczyć z Kaczyńskim”.
„Jesteśmy świadkami wewnętrznej rozgrywki w Platformie Obywatelskiej” – komentuje opozycyjny poseł spoza PO/KO.
Czy to jest szansa na powrót Grzegorza Schetyny, który do stycznia 2020 był przewodniczącym PO? Jak zachowywał się w tej sprawie?
Pierwsze głosowanie projektu odbyło się o godzinie 12:30 w piątek. Schetyna nie wziął w nim udziału. Chociaż jeszcze sześć minut wcześniej, kiedy głosowano, by stwierdzić kworum, wcisnął przycisk „przeciw”.
W kolejnych głosowaniach, tych po godzinie 17, gdy w mediach społecznościowych trwała już burza, Schetyna wstrzymywał się od głosu. Wstrzymywali się też m.in. Joanna Mucha, Tomasz Siemoniak, Dariusz Rosati. W weekend Schetyna mówił, że ustawa to „prowokacja przeciw opozycji”, a poparcie projektu to „polityczne samobójstwo opozycji”.
Solidarni z samorządowcami czy ze sobą
Budka przekonywał w poniedziałek, że ustawa miała przede wszystkim podnieść płace samorządowcom i to z tego powodu poparło ją kolegium klubu Koalicji Obywatelskiej.
Faktycznie, według projektu wzrosłyby nie tylko pensje posłów i ministrów, ale również wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Zarabialiby do 0,70-krotności wynagrodzenia sędziego SN. „Samorządowcy nam dziękują” – mówi OKO.press poseł PSL.
Wiemy jednak od innych posłów, że to nie o samorządowcach (a przynajmniej nie tylko) myśleli głosujący posłowie, lecz o sobie. A negatywne stanowisko w sprawie ustawy zajął Związek Miast Polskich: twierdzi, że ustawa jest „nieprzemyślana, nielogiczna, a przede wszystkim (…) niezgodna z Konstytucją RP i Europejską Kartą Samorządu Lokalnego”.
Przeczytaj całe stanowisko Związku Miast Polskich
KOMUNIKAT
PŁACE SAMORZĄDOWCÓW PEŁNIĄCYCH FUNKCJE Z WYBORUW związku z zainteresowaniem mediów i opinii publicznej kwestią wynagrodzeń w samorządach, związanym z ustawą przyjętą w „zwykłym” (tzn. nagle, bez konsultacji i analiz) trybie, informujemy, że:
1. Począwszy od 1999 roku, kiedy to nastąpiła pierwsza odgórna regulacja płac samorządowców, poprzez ich znaczące obniżenie (J. Miller), uległy one nie tylko zamrożeniu (D. Tusk), ale także radykalnemu zmniejszeniu (J. Kaczyński)*. Podobne decyzje dotyczyły funkcji ministerialnych. Nieodpowiedzialny sposób podejmowania tych decyzji spowodował deprecjację funkcji publicznych, związanych – w odróżnieniu od posłów i senatorów – z poważną odpowiedzialnością prawną, finansową i polityczną. Skutkiem takiego patologicznego podejścia jest niebezpieczna dla państwa sytuacja – spadające realnie zarobki w tej części sektora publicznego sprzyjają negatywnej selekcji. Motywacja do ubiegania się o te funkcje przez osoby posiadające kompetencje i doświadczenie w zarządzaniu będzie w takich warunkach nieuchronnie się obniżać. Taka sytuacja grozi, że sprawowaniem funkcji publicznych w niedługim czasie będą zainteresowane głównie osoby, których celem będzie wykorzystanie ich do innego, niekoniecznie zgodnego z prawem, sposobu zarobkowania. Szerzej pisaliśmy o tym wszystkim w informacji prasowej ze stycznia 2019 roku (w załączeniu).
2. Przyjęta w piątek ustawa jest w części dotyczącej samorządów nieprzemyślana, nielogiczna, a przede wszystkim – wbrew wyrażonej w uzasadnieniu intencji poszanowania autonomii samorządów – niezgodna z Konstytucją RP i Europejską Kartą Samorządu Lokalnego. Przyjęta bez konsultacji, a także bez próby rzetelnej refleksji, jest sprzeczna – zarówno co do treści jak i formy procedowania – z zasadami ustrojowymi państwa, w tym zwłaszcza z zasadą pomocniczości.
3. Związek Miast Polskich, po wyrażeniu sprzeciwu wobec nielegalnego – naszym zdaniem – rozporządzenia Rady Ministrów z maja 2018 roku, poprzez które obniżono wynagrodzenia samorządowców pełniących funkcje z wyboru o 20%, przygotował i złożył na ręce przedstawiciela rządu własny projekt ustawy, przedstawiony w Sejmie na konferencji prasowej 30 stycznia 2019 r. (informacja w załączeniu). Projekt m.in. eliminuje patologię, w wyniku której wielu pracowników urzędów miast i gmin zarabia znacznie więcej niż prezydent, burmistrz, wójt. Nasz projekt, poparty analizami, zgodny z Konstytucją i EKSL, trafił do szuflady.
4. Związek Miast Polskich od ponad dwóch lat domaga się – w sposób konstruktywny, bo z przedłożeniem pod rozwagę i dyskusję własnego projektu – odpowiedzialnego podjęcia problemu wynagrodzeń w sektorze publicznym. Zamiast tego Sejm, pomijając ekspertów i partnerów społecznych, w najmniej odpowiednim momencie, podjął – powołując się na interes publiczny – decyzje, z których należy się wycofać, co wciąż umożliwia trwająca procedura legislacyjna i w czym może pomóc Senat RP.
Uważamy, że temat kształtowania wynagrodzeń osób pełniących funkcje publiczne w powiązaniu z zakresem ponoszonej odpowiedzialności należy rozpatrzyć w sposób, na jaki ten ważny problem zasługuje.Poznań, 17 sierpnia 2020 r.
(-) Zygmunt Frankiewicz
Prezes Związku(-) Andrzej Porawski
Dyrektor Biura
Pokoleniowy spór o podwyżki w Sejmie?
Polityk PO twierdzi w rozmowie z OKO.press, że do podwyżek parli posłowie, którzy zasiadają w Sejmie kolejną kadencję. To oni mocniej niż debiutanci odczuli obniżenie poselskich uposażeń, wzięli kredyty i z trudem je dziś spłacają.
Inni opowiadają jednak, że podwyżek chcieli wszyscy, niezależnie od parlamentarnego stażu. Mówił o tym OKO.press w piątek jeden z posłów opozycji: „To był układ PiS-u i opozycji. PiS powiedział, że wprowadzi to pod głosowanie pod warunkiem, że opozycja też zagłosuje za ustawą”.
„Posłowie dokładają do polityki. Wyjazdy do okręgu, ubrania – bo jak jesteś politykiem, kupujesz więcej ubrań” – usłyszeliśmy.
Ustawy bronili w weekend w mediach społecznościowych m.in. Barbara Nowacka i Maciej Gdula, którzy są sejmowymi debiutantami.
Poseł mówił nam również, że nie wchodziło w grę, by projekt przeszedł bez poparcia opozycji. „Gdybyśmy oszukali, PiS by się zemścił. Mógłby np. wszystkim obniżyć pensje do 4 tys. Albo przeciągać wypłatę subwencji dla partii. Albo docisnąć prokuraturę w sprawach, które dotyczą posłów. Ciągnęłoby się też za nami: „Chcieli rozegrać PiS, ale pensje wzięli” – mówił nam opozycyjny poseł.
Inny parlamentarzysta stwierdził w rozmowie z nami w poniedziałek, że jeżeli Senat odrzuci ustawę, to PiS się nią już nie zajmie. Nie będzie próbował odrzucić weta Senatu. Ma to być kara dla opozycji.
Jak na razie 1:0 dla PiS.
Standardowo: w PO przepychanki, kto winny, czy trzeba zmienić szefa, jak to zaszkodzi partii, jak się ratować… A Hołownia zwołuje ekipę i pracują nad sensownym dopracowanym projektem i konsultacjami społecznymi. I kto tu jest bardziej dojrzałym politykiem?
Kaczyński?
Nice…
"Szymek i jego ekipa" to dla Ciebie dojrzałość ? I kogo dziś obchodzą jakieś programy i projekty na opozycji ? I tak trafią do kosza. Dzięki Hołowni, Lewicy i PSLowi przez następne 3 lata jesteśmy w czarnej dziurze. Bo swój interes postawili ponad interes Polski.
To że opozycja nie wygrała nie jest winą Hołowni tylko PO! Obudźcie się! Ci z elektoratu Hołowni którzy nie zagłosowali na Trzaskowskiego w II turze, to był przyciągnięty przez Hołownię ELEKTORAT PiS i "ANTY PO" czyli ludzie którzy w żadnym wypadku (nie ważne co by Hołownia im powiedział) na kandydata PO by NIE ZAGŁOSOWALI! Natomiast dzięki Hołowni na Trzaskowskiego zagłosowało dużo ludzi bardzo niechętnych PO, którzy by normalnie na drugą turę w ogóle nie poszli.
Po za tym wy mówicie, że "gdyby Hołownia poparł Trzaskowskiego", problem w tym, że nawet jakby jednoznacznie poparł to nic by się nie zmieniło, Trzaskowski i tak PRZEGRAŁ BY Z DUDĄ (i to pewnie większą różnicą bo część anty POwskich "Hołowniaków" by się tylko bardziej zniechęciło takim jednoznacznym poparciem).
Natomiast jeśli PO zamiast zmieniać kandydata w celu ratowania partii dała szansę Hołowni, to bardzo prawdopodobne, że mielibyśmy teraz innego prezydenta…
I kto tu działał w interesie własnym a nie Polski? Więc o to że jesteście w czarnej dziurze wińcie tylko siebie.
Natomiast z Pana wypowiedzi wynika, że dlatego że trafiliśmy w tą czarną dziurę to należy tylko siedzieć, płakać i załamywać ręce oraz pluć sobie w brodę lub opluwać innych "bo żaden projekt nie znajdzie poparcia" i wpadać w tą dziurę jeszcze głębiej. Nieprawda, trzeba robić takie projekty, które będą na tyle logiczne, rozsądne i przemyślane, że znajdą poparcie większości społeczeństwa i może dzięki temu przynajmniej niektórych posłów Zjednoczonej Prawicy, bo tam wbrew pozorom też nie ma pełnej jednomyślności.
Nie jestem z PO. W II turze niezależnie od tego kto by do niej trafił, cała opozycja miała OBOWIĄZEK wesprzeć tego, kto do niej trafił. Gdyby to był Hołownia, dokładnie tego samego wymagałbym od PO i Trzaskowskiego.
Nadal Pan nie rozumie. Na Hołownię w I turze głosowała NIE TYLKO OPOZYCJA głosowali też wyborcy PiS. Proszę to w końcu przetrawić.
Hołownia zrobił wszystko co mógł, żeby jak najwięcej jego elektoratu zagłosowało w II turze na Trzaskowskiego, natomiast jakby próbował przymusić swoich wyborców do wybrania Trzaskowskiego to efekt był by ODWROTNY.
Siejesz demagogię. Skoro Trzaskowski przeszedł do II tury, obowiązkiem Hołowni było go poprzeć a nie robić gierki polityczne.
Hołowia to wtyka kościelno-pisowska.
Przez całą kampanię PIS nie atakował Hołowni – zgadnij czemu?
KK jest cwany myśli, długofalowo.
Kiedyś coś po PIS będzie. Lepiej żeby był agent w postaci Hołowni, mówiącego obecnie antykościelnym i antysystemowym językiem dla niepoznaki, niż żaby była to np. lewica.
Takie komentarze to są śmiechu warte: "wtyka kościelno-pisowska" ciekawe że prawica uważa Hołownię za przystawkę PO, kandydata TVN, "lewaka", heretyka itd. 😀 z każdej strony źle. To że Hołownia jest głęboko wierzącym człowiekiem to nie znaczy, że jest ściśle związany z Kościołem. Wręcz przeciwnie, z jakiegoś powodu jednak księdzem nie został. Nie mówi o tym otwarcie ale myślę, że właśnie dlatego, że zobaczył Kościół "od kuchni" i dlatego też teraz tak bardzo naciska na rozdział Kościoła od państwa.
No a dlaczego PiS nie atakował Hołowni? Po prostu wiedzieli, że w bezpośrednim starciu nie mają z nim szans. Dlatego pozwolili, żeby PO zmieniło kandydata, potrzebowali wroga na którego mają haki i przeciw któremu mogą zmobilizować swój elektorat. Z Hołownią by im się to nie udało.
Zbyt liberalny dla prawicy, zbyt wierzący dla opozycji. Obie strony próbują mu na siłę przypisać jakieś konszachty i układy z wrogiem. Tylko że teraz ten wróg z wrogiem się układa, między innymi po to żeby Hołowni się ze sceny pozbyć… O czym to świadczy?
Chciwość nie ma barw partyjnych. Ale niewątpliwie opozycja dała się wrobić PiS-owi. A my zobaczyliśmy polityczną kuchnię…
Ależ kto to wszystko będzie pamiętał za kilka lat? Znowu się rzuci temat LGBT albo aborcji i przyćmi to wszystkie inne afery i kompromitacje.
"Rzuci się"? Mam nadzieję, że referujesz typowe dla przeważającej większości polityków w tym kraju pogardliwe podejście do praw człowieka, a nie, że uważasz tak istotne kwestie za temat zastępczy.
Przykro mi, ale dla polityków są to tylko tematy rozgrzewające emocje i zapewniające im stołki.
Opozycja dała sie wrobić PiS? Podwyzek chciały obie strony, ale teraz PO pokazuje,że oni jednak nie chcą. A PiS i tak w sejmie przegłosuje i wtedy parlamentarzyści KO stwierdzą,że nie chcieli tych podwyzek, ale no przyjmą bo muszą xD
Gdyby mieli choć trochę oleju w głowach to tak by od początku prowadzili tą grę. A nawet jeszcze lepiej. Ponoć umówili się z Kaczyńskim, że poprą tę ustawę. Ponoć taki warunek postawił Kaczyński. OK. Zgadzamy się. Ale gdy przyszło do głosowania powinni zmienić zdanie i zostawić PIS z tą żabą. To byłby majstersztyk.
A w ogóle po co umawiać się na takie głosowanie, skoro PiS i tak ma większość???
Nie pamiętam na jakim portalu, ale jakiś poseł Platformy tłumaczył, dlaczego tak nie mogli zrobić. Ogólnie chodziło o to, że – wiem, ciężko to przetrawić – jak już się wreszcie na coś razem umawiają, to słowa się dotrzymuje.
Jeżeli nie chcieli przechytrzyć Kaczynskiego łamiąc ustalenia to nie powinni podejmować tematu. Szczujnia Kurskiego nagłośniła poparcie ustawy przez opozycję i nawet nie zająknęła się, że to pisowski projekt.
Ani PiSowski, ani Platformerski, po prostu wspólny. Nawet mówi o tym Libicki na gazeta.pl A zamiast pójść za ciosem i wspólnie (PO-PiS) bronić swoich pomysłów, biorąc pod uwagę że wszystkim partiom się dostanie, ale po równo, to się ośmieszyli na całej linii. A szczujnia Kurskiego jest w tym momencie bezradna jak kabarety polityczne w latach 90-tych. Rzeczywistość jest tak śmieszna, że już nie ma czego dodawać.
Budka twierdzi że zostali oszukani bo nie znali szczegółów. Znaczy że wyborców ma za debili albo sam jest debilem.
Pierwsze racja i drugie racja. Za każdym razem dają doopy. A to się ktoś pomylił, a to kartę źle włożył. No i efekt widzimy.
Cała ta sytuacja świadczy o tym co na prawdę dzieje się w sejmie, jak przebiegają głosowania- znaczna część posłów nie wie za czym głosuje i nawet niespecjalnie się tym interesuje. Ewidentnie widać układ między partiami, a polemiki to tylko teatrzyk dla maluczkich. Traktują wyborcow jak półgłówkow, którzy przełkną każdy wciskany im kit. Obecne tłumaczenia są żenujące i wywoluja jedynie złość. W Polsce nie ma juz elit. Schamienie, prymitywizm i żądza pieniadza wdziera się wszędzie i niszczy wszystko co spotka na drodze. Przyszłość wydaje się dramatyczna, Polska władza osiągnęła dno i ruinę tak szumnie obwieszczana przez pis od początku ich żałosnych rządów. Niestety w końcu okazało się, że to jednak cały czas "popis-owy" układ. Co się jeszcze musi wydarzyć żeby ludzie zobaczyli wiecej niż czubek własnego nosa?
Bajzel z głosowaniami jest celowo narzucony przez większość a materiały są dostarczane często tuż przed głosowaniami. Sejm stał się jedynie przybudówką prywatnej partii Jaroslawa. Parlament faktycznie nie może pracować zgodnie z demokratycznymi zasadami. Posłowie są podzieleni na naszych i tych gorszych, antypisowskich. Nasi mogą pieprzyć o mordach zdradzieckich a gorsi nie mogą nawet powiedzieć "panie marszałku kochany" gdyż od razu dostają po pensji. Trzeba widzieć całość problemu a nie bawić się w symetryzm.
I potem sie dziwicie czemu tak psiocze na tą platformerską ośmiornice. Zero jakiegokolwiek programu, tylko czysty koniunkturalizm. Zawsze są za a nawet przeciw w zależności od potrzeby. Niech Trzaskowski ucieka z tego okrętu bo z PO już nic dobrego nie będzie.
No i gdzie ucieknie? PO ma pieniądze i PiS ma pieniądze, dlatego rządzą. Wszelkie inne inicjatywy padają z braku pieniędzy, a ich liderzy w akcie desperacji ratują się ucieczką tak, gdzie są pieniądze. Politycy Nowoczesnej uciekli za pieniędzmi do PO. Kijowski po wielkich manifestacjach skompromitował się lewymi fakturami. Szef fundacji Nie Lękajcie Się wyłudził pieniądze. Biedroń okłamał wyborców i pojechał do Brukseli dla lepszych pieniędzy. Itd. Przekaż jest jasny. Nikt się wami nie interesuje. Tzw wykluczane mniejszości to tylko paliwo wyborcze, nikogo nie interesuje wasz los. Jak masz pieniądze, to załatwisz aborcję, nieletnie panny do igraszek i co tylko chcesz. Jeśli ktoś uważa, że Hołownia, Bosak, Trzaskowski, czy Kosiniak są z innej gliny, to jest naiwny jak dziecko.
Zauważ ,że Hołownia zrobił świetną kampanię bez dotacji z budżetu. To nie jest przecież tak ,że bez subwencji z budżetu nic nie da sie zrobić.
Czy Trzaskowski i Hołownia są inni? Pewnie nie, ale w nich największa nadzieja ,że uda się PiS odsunąć od władzy. Platforma robi wszystko by zachować status quo i czasem przypadkiem nie zbliżyć się do PiS w sondażach. Choćby sprawa podwyżek – cięzko mi sobie wyobrazić gorsze taktycznie rozegranie tej sytuacji. Zagłosowali za, ale ponoć zostali wyprowadzeni w pole(przez kogo? w jaki sposób?). Taka Platforma to gwarancja kolejnych lat rządów PiS.
A może Hołownia jest inny? https://www.youtube.com/watch?v=MmHWimwh0ZM
No i co osiągnął Hołownia? Nie doszedł do 2 tury. A Trzaskowski to zdobył tyle głosów że względu na swoją wspaniałość? Ludzie na niego głosowali, bo głosowali przeciwko Dudzie. Gdyby startował jako niezależny kandydat, nie zebrałby nawet 1%. Sam fakt startowania jako kandydat PO dawał mu 30%, nawet gdyby się tylko uśmiechał i nic nie mówił.
A jak ludzie Hołowni wejdą za 3 lata do Sejmu, to myślisz, że zrzekną się wynagrodzenia?
Sprawa jest też taka, że wyższe czy niższe pensje posłów nie mają żadnego znaczenia dla gospodarki kraju, to tylko emocje "bo oni dostają więcej niż ja". A za 3 lata wszyscy o tym zapomnicie i będziecie głosować na nich, żeby PiS nie wygrało. Zaraz ruszy druga fala pandemii i znów temat odejdzie w niebyt jak afery Banasia.
(…)Zaraz ruszy druga fala pandemii i znów temat odejdzie w niebyt jak afery Banasia.(…)
Właśnie Banaś ustrzelił wicepreministra od respiratorów.
No nie doszedł do drugiej tury, bo PO wymieniło kandydata i otrąbiło w mediach, że on na pewno wygra. Hołownia nie miał funduszy partyjnych, mediów ani betonowego elektoratu partii do dyspozycji.
Co do wynagrodzenia, to trzeba najpierw się zapoznać z wypowiedziami, a potem komentować.
Szymon Hołownia wyraźnie powiedział, że jest konieczność uregulowania zarobków polityków, ale nie w takim momencie i nie takim trybem. W poniedziałek powiedział, że z grupą ekspertów opracują projekt ustawy, który będzie te wynagrodzenia regulował wiążąc je z aktualną sytuacją w kraju. Która partia nad czymś takim pracuje?
"No nie doszedł do drugiej tury, bo PO wymieniło kandydata i otrąbiło w mediach, że on na pewno wygra. Hołownia nie miał funduszy partyjnych, mediów ani betonowego elektoratu partii do dyspozycji."
No właśnie o tym mówię 🙂 Choćby kandydat był najwspanialszy, najszlachetniejszy i naj, naj, naj, to nic nie wskóra bez ogromnych pieniędzy i ogromnej propagandy. Gdyby Hołownia była kandydatem PO i mówił dokładnie to samo co mówił w kampanii, to wszedłby do drugiej tury.
"Szymon Hołownia wyraźnie powiedział,"
Hahaha – przepraszam, ale ile ty masz lat? Politycy nieustannie coś "wyraźnie powiadają". Biedroń też wyraźnie powiedział, że zrezygnuje z mandatu europosła. Kaczyński wyraźnie zaś mówił, że będzie skromniej. Każdy, kto nie jest przy korycie kreuje się na szlachetnego.
Jak już Hołownia zacznie pracować nad projektem odcinającym miliony dla kościoła katolickiego a przekazujący je na służbę zdrowia, to daj mi znać, wtedy się może nad nim zastanowię. Śmieszne parę tysięcy dla posłów to nieistotny ułamek promila budżetu, co za te pieniądze można zrobić, załatać drogę gminną w Pcimiu? Wiesz ile kosztują nasz budżet dni wolne, których nikt nie świętuje typu 3 króli albo wniebowzięcie maryi? ponad 5 mld za każdy dzień! Ja nie znam nikogo, kto by te święta jakoś świętował, to jest dla ludzi tylko wolne na wypad na długi weekend poza garstką fundamentalistów, przy czym całe to świętowanie polega na pójściu na godzinę do kościoła – to można z powodzeniem zrobić po pracy. Owsiak przez całe swoje życie zebrał niewiele ponad 1 mld zł, jeden taki wolny dzień to jak 100 finałów WOŚP! To są rozwiązania systemowe i ogromna kasa do zaoszczędzenia i wydania na konkretne cele, a nie jakieś małostkowe awantury o pensyjki żerujące na emocjach. Od wysokości wynagrodzenia posłów moja sytuacja się nie zmieni, mam głosować na Hołownię, żeby zrobić posłom na złość? Może dla pewnej grupy Polaków radością jest, gdy sąsiadowi się dom spali, ale ja nie z tego sortu.
"Choćby kandydat był najwspanialszy, najszlachetniejszy i naj, naj, naj, to nic nie wskóra bez ogromnych pieniędzy i ogromnej propagandy." Niekoniecznie, czasem po prostu społeczeństwo musi się obudzić i powiedzieć "dość", tak jak chociażby teraz na Białorusi. Pytanie tylko jak zrujnowana musi być Polska, żeby się Polacy obudzili…
"Politycy nieustannie coś "wyraźnie powiadają"" oczywiście, ale chciałabym zauważyć, że Hołownia nie jest standardowym "zawodowym" politykiem, on po prostu mówi to co myśli i nie zmienia co chwilę zdania. A po za tym odwracasz kota ogonem, bo chodziło o kwestię zrzekania się wynagrodzeń, co oczywiście jest absurdalnym pomysłem, bo jak zauważyłam, mowa była o zupełnie czymś innym.
I drugi raz Pan odwraca kota ogonem z tym "robieniem posłom na złość", przecież już tłumaczyłam Hołownia nie oburzył się na sam fakt wprowadzenia podwyżek tylko termin i sposób zrobienia tego. To posłowie zrobili na złość społeczeństwu próbując przepchnąć taką pisaną na kolanie ustawę, a przede wszystkim posłowie opozycji wtórując PiSowi w takich praktykach. W tym wszystkim nie chodzi tylko o kwestie budżetu kraju, ale o zwykłą przyzwoitość i zachowanie procesu legislacyjnego, a także przejrzystość zarobków władz. Drugą sprawą jest to czy zasłużyli sobie na podwyżki.
Co do zlikwidowania finansowania Kościoła, to oczywiście jest coś do czego trzeba dążyć, no ale trzeba działać racjonalnie. Do TAKICH zmian to najpierw trzeba zdobyć większe poparcie społeczne, a żeby to zrobić, to trzeba uwolnić część społeczeństwa od kościelno-PiSowskiej propagandy. Widząc jakiego rodzaju chrześcijaninem jest Hołownia jestem przekonana, że takiego rozdziału on szczerze, osobiście chce, bo zwyczajnie mu wstyd za obecny Kościół. Natomiast jako katolik Hołownia ma szanse przekonać dużą część tego katolickiego społeczeństwa, że taka zmiana jest potrzebna, zamiast metodą lewicy krytykować ich za samo bycie katolikami.
Droga pani, świadome "bycie katolikiem" to akceptacja zbrodni, pazerności i hipokryzji i powiedzenie sobie "ok, nie przeszkadza mi to, chcę należeć do tej grupy". Poglądy trzeba zmieniać, po tym poznaje się, że człowiek myśli i się rozwija. Proszę bardzo, dzisiejszy kościół opowiada o zarazie LGBT, akceptuję łamanie konstytucji i chętnie przyjmuje każde pieniądze od państwa (czyli nasze). A jak wygra Hołownia, to ten kościółek znów ma być dobrotliwy nie ponosząc jak zwykle żadnych konsekwencji – tak to sobie pani wyobraża? Jak Hołownia jest takim mężem stanu, to niech przekona swoich wyborców, że z racji bycia katolikami nie należą im się żadne większe prawa od osób innych religii i brzwyznaniowych. Np w dniu Bożego Narodzenia muszą wziąć urlop – tak muszą robić osoby wierzące nie będące katolikami w dniu swoich świąt. Czy popiera pani równość w tym względzie, czy uważa pani, że należy ludzi zmuszać do nie pracownia w katolickie święta gez względu na religię?
Hołownia jest zdecydowanie za równym traktowaniem ludzi różnych wyznań, wielokrotnie to podkreślał, wrócę do tego na końcu wpisu.
Po drugie traktuje Pan Kościół jako jedną spójną całość, a to nie jest prawda, tam też są różni ludzie i różne opinie, znajdą się pewnie i duchowni broniący praw LGBT, tyle że problemem tu są też pewne układy i struktury kościelne. Na pewno wszyscy ci, którzy pod przykrywką Kościoła łamią prawo muszą zostać ukarani.
Natomiast niestety katolicy mają prawo wierzyć, że akt homoseksualny jest grzechem i nikt nie ma prawa im zabraniać tej wiary, ale oczywiście na pewno nie wolno im narzucać tych poglądów osobom nie identyfikującym się z ich wiarą.
Co do świąt kościelnych to chyba nie był to temat poruszany, przez Hołownię, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Pan zapytał. Hołownia cały czas jeździ po różnych rejonach Polski i spotyka się z ludźmi właśnie po to. Można też zadać pytanie na live-ach (chociaż ostatnio skrócił je, więc ma mniej czasu na odpowiadanie).
Ja oczywiście popieram Pana zdanie, bo sama jestem w praktyce ateistką, świąt kościelnych jest na pewno za dużo, myślę że Hołownia też by się z tym zgodził.
Jako poparcie przytoczę fragment z jego programu, nie dotyczący co prawda świąt, ale modlitw na uroczystościach, dobrze jednak pokazuje jego stosunek do równości religii:
"W sytuacjach, kiedy będzie to wskazane, chciałbym więc, by o pomyślność Rzeczpospolitej modlili się wspólnie przedstawiciele i przedstawicielki różnych żyjących w Polsce Kościołów i wyznań, a formuła uroczystości skonstruowana była tak, by mogli się w niej odnaleźć również ci i te z nas, o których preambuła Konstytucji mówi pięknie jako o „nie podzielających tej wiary, a wartości uniwersalne wywodzących z innych źródeł”."
No pięknie kuźwa teraz jeszcze się okaże, że niektóre zapisy w ustawie były niezgodne z Konstytucją. Jak mają głosować za podwyżkami to im nagle niekonstytucyjne zapisy nie przeszkadzają – taka będzie narracja PiSu. Aleście się matoły dali ograć. Nigdy na PiS, nigdy więcej na PO!!
Przecież można wspierać RAZEM. Oni głosowali przeciwko tej ustawie.
Idąc tym tokiem rozumowania to trzeba by też wspierać Konfederację.
Wesprzeć antyszczepionkowców i "leciutko" faszyzujących typów z powodu jednego głosowania?
Oczywiście, że to głupie. Tak samo jak wspieranie Razem z powodu jednego głosowania. Tak samo też i głupie jak nie zagłosowanie na PiS czy PO z powodu jednego głosowania. Sami zobaczycie, za 3 lata ten temat w ogóle nie będzie dla was istotny, wygra PiS, a PO będzie na drugim miejscu 🙂
Wspieranie Razem z powodu jednego głosowania nie byłoby takie dziwne, natomiast Razem należy wspierać na co dzień.
Co to znaczy "dla was"? I czemu uważasz, że koniecznie musi wygrać PiS? Że w ogóle stuprocentowo będzie istniało takie ugrupowanie jak PiS albo PO?
Jakie to czynniki powodują, że Sejm jest totalnym szambem, którym poziom głupoty i arogancji posłów wzrasta wraz z ich stażem. Co powoduje, że senatorowie w większym stopniu okazują szacunek do myślenia?
Kto za 3 lata będzie pamiętał o tych podwyżkach ? Kto w ostatnich wyborach pamiętał o "nam się te pieniądze po prostu należały" Szydło sprzed 3 lat ?
Burza w szklance wody. A tak na marginesie, nie powinno być parlamentarzystów zawodowych. Powinni oni chodzić do normalnej pracy, żeby nie stracić kontaktu z rzeczywistością. A z Parlamentu pobierać tylko diety i zwroty kosztów podróży.
To nie jest takie proste. Wbrew pozorom praca parlamentarzysty jest na pełen etat i trudno byłoby pogodzić ją z normalną pracą zawodową, bo ani jednej, ani drugiej nie dałoby się wykonywać dobrze. W końcu doba ma nadal tylko 24 godziny, a wyspać się też trzeba… Poza tym, nadal uważam, że posłowie winni mieć w miarę wysokie zarobki – po to, by byli mniej podatni na korupcję. Ale co do regulacji ich zarobków, to powinno się wprowadzić przepis analogiczny do 27. poprawki do Konstytucji USA – że każda ustawa regulująca pensje parlamentarne wchodzi w życie dopiero z dniem rozpoczęcia następnej kadencji Sejmu i Senatu. Krótko mówiąc, każdy poseł głosujący za podwyżką uposażenia musi mieć świadomość, że aby ją samemu skonsumować, wpierw musi wygrać następne wybory…
Nawiasem mówiąc, cytowana wyżej 27. poprawka została przyjęta przez Kongres USA już w 1789 r., ale do wejścia poprawki w życie potrzebna jest jeszcze jej ratyfikacja przez 3/4 stanów. I to politycy lokalni w większości stanów USA sabotowali ratyfikację tej poprawki przez niemal 200 lat – aż do czasu, kiedy zostali zmuszeni do decyzji w latach 80. XX wieku poprzez obywatelską akcję pisania petycji do władz stanowych. W jej efekcie poprawka uprawomocniła się w 1992 r., czyli w 203 lata od uchwały Kongresu…
To jest proste. Ta banda pozbawionych moralności chamow i ignorantów będzie brała łapówki, oszukiwała na ryczałtach i delegacjach bez względu na wynagrodzenie. 100 zł to też pieniądz – postaw whiski w lepszej knajpie. Proszę pamiętać, że Polak to albo chłop, co żywemu nie przepuści, albo wierny syn Krk, który oczekuję na co łaska, albo spier… Po obaleniu komunizmu niektórym się wydawało (mnie też), że Polska zacznie marsz ku cywilizacji zachodniej. Guzik prawda. Nic nie zrobiono, aby oderwać się od słowiańskich, dalekich korzeni – Azji. Proszę pamiętać, że Słowianie długo byli postrachem południowej Europy. Te tradycje jeszcze żyją np w Bułgari, wspominającej o przewagach na Istambułem (wówczas chrześcijańskim) czy zakusach wobec Macedonia, Chorwacji.
Z Azji to pochodzi chrześcijaństwo, słowiańska kultura to nasze rodzime dziedzictwo, nie widzę powodu się od niego odrywać.
Tu akurat popieram 🙂