0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Agata KubisAgata Kubis

„Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to ekstra, mogę spodziewać się sepsy” – pisze Izabela o 09:31 21 września 2021 r., niedługo po przyjęciu do szpitala. “Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć”.

Na pytanie matki, czy dostała leki wywołujące poród odpisuje: „Nie mogą dać. Muszą czekać, aż samo zacznie. A jak nie, to czekamy, aż serce przestanie bić”.

Wieczorem stan zapalny u Izabeli szybko się rozwija, ma podwyższone CRP i gorączkę prawie 40 stopni. O 22:56 pisze: „Tragedia. Moje życie zagrożone. A ja mam czekać”. 23:02: „Noo. Idę spać. Buźki mamuś”. Zgon nastąpił o 07:39 rano.

Przeczytaj także:

Rządzący się bronią

Sprawę ujawniono w listopadzie 2021 roku, rok po pseudowyroku TK Julii Przyłębskiej, który usuwał z ustawy z 1993 roku jedną z przesłanek do aborcji – tę mówiącą o ciężkiej chorobie płodu. Po ujawnieniu sprawy przez mec. Jolantę Budzowską, która reprezentowała rodzinę zmarłej Izabeli, przez Polskę przeszły protesty pod hasłem „Ani jednej więcej”:

Śmierć pacjentki niedługo po wydaniu szokujące wyroku uzależnionego od władzy sądu zmobilizowała prawicę – w tym Ordo Iuris i Kaję Godek – do obrony. „Zawsze kiedy zagrożone jest życie matki trzeba je ratować, co wynika z obowiązującej ustawy aborcyjnej, konstytucji, kontratypu stanu wyższej konieczności i wyroku TK. Nie ma tu żadnego dylematu. Może być np. błędna diagnoza i dorabiania post factum ideologia” – dyskutował na Twitterze Marcin Horała (PiS).

Oskarżonych trzech lekarzy

Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że po dwóch latach prokuratura zakończyła postępowanie i teraz trzech lekarzy (m.in. ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego powiatowego Szpitala Joannitas w Pszczynie) usłyszy zarzuty „nieumyślnego spowodowania śmierci”, „narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu” oraz „nieudzielenie jej pomocy” (art. 162 i 165 kodeksu karnego). Grozi im za to od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.

Prokuratura uznała, że wyrok TK Przyłębskiej nie miał wpływu na zachowanie lekarzy. Sami lekarze także nie podnosili w swoich zeznaniach swoich argumentów.

Lekarze nie przyznają się do winy, ale prokuratura dała wiarę opinii biegłych z Instytutu Ekspertyz Medycznych w Łodzi. W ciągu dwóch lat kontrole w szpitalu w Pszczynie przeprowadził też Narodowy Fundusz Zdrowia oraz Rzecznik Praw Pacjenta. Oba organy stwierdziły nieprawidłowości i naruszenie praw pacjenta: NFZ nałożył karę 650 tys. zł. a RPP przygotował zalecenia dla szpitala (m.in. opracowanie i wdrożenie procedur dotyczących zasad postępowania personelu w razie wystąpienia wstrząsu septycznego, wdrożenie zasad postępowania w sytuacjach zagrażających życiu lub zdrowiu kobiet) oraz zawnioskował o wypłacenie rodzinie zadośćuczynienia.

Już na początku marca 2023 zastępca okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej w Katowicach postanowił o przedstawieniu zarzutów dwóm lekarzom. Chodziło o naruszenia art. 4 ustawy o zawodzie lekarza oraz art. 8 Kodeksu Etyki Lekarskiej. Z kolei w maju 2023 roku umorzono śledztwo wobec położnych, które zajmowały się Izabelą.

Wyrok, czy nie wyrok?

Mec. Budzowska, komentując decyzje prokuratury dla TVN 24 powiedziała: „Twierdzenie, że wyrok Trybunału nie miał wpływu na postępowanie medyków, jest nieuprawnione w świetle dotychczasowego przebiegu postępowania przygotowawczego”.

Potwierdza to także korespondencja Izabeli z matką. W listopadzie 2021 roku wielu lekarzy, np. na łamach OKO.press dr Maciej Socha, przekonywało, że wyrok wywołał efekt mrożący, który miał wpływ na zachowanie m.in. lekarzy w Pszczynie.

Tymczasem prokuratura zaprzecza. Można uznać, że prokuratura – podległa politykom – stara się ochronić władzę i całą winę za niewątpliwy błąd, którego ukryć się nie da, składa na barki konkretnych lekarzy i szpitala. To oczywiście znany sposób na zrzucenie politycznej odpowiedzialności. Warto jednak podkreślić, że, jak donosi „Rzeczpospolita”, sami oskarżeni lekarze nie podnosili tego argumentu w swoich zeznaniach.

Oceniając komunikat prokuratury warto pamiętać o kilku aspektach:

  1. Wyrok TK nie zmienił nic w przesłance ratowania życia i zdrowia – tak przed wyrokiem, jak i po lekarze mają obowiązek przerwać ciążę, która zagraża życiu lub zdrowiu kobiety. Jednocześnie do tego przepisu zarówno przed wyrokiem jak i po dopisywano słowo „bezpośrednie” lub „poważne” zagrożenie. W ustawie nie ma tych słów – ciążę należy przerwać, gdy zagraża po prostu zdrowiu lub życiu. Nie trzeba – i nie można – czekać, aż sytuacja będzie krytyczna. I tutaj wyrok niczego nie zmienił.
  2. Jednocześnie jednak obydwie przesłanki – ratowanie życia kobiety i wady płodu – są często ze sobą powiązane. Ciężkie wady płodu powodują, że ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety. Zanim zapadł wyrok, lekarze nie musieli się zastanawiać, do której przesłanki aborcja zostanie „przypisana”, bo w obydwu przypadkach była legalna. Teraz muszą, co może skutkować tym, że wolą poczekać. I zagrozić życiu kobiety.
  3. Efekt mrożący to nie litera prawa, a w każdym razie nie tylko. Owszem, jak przekonywali politycy PiS, po wyroku aborcja w przypadku ratowania życia jest nadal legalna i lekarze muszą ją wykonywać. Jednak efekt mrożący to polityczna atmosfera naokoło zabiegu aborcji, a ta po wyroku TK oraz m.in. po postawieniu przed sądem Justyny Wydrzyńskiej się zagęściła. Jak alarmowała FEDERA w maju 2021 roku wyrok TK Przyłębskiej:
  • wywołał tzw. efekt mrożący w stosunku do pozostałych, wciąż legalnych, przesłanek aborcyjnych: lekarze z obawy przed odpowiedzialnością karną odmawiają wykonywania aborcji nawet w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia kobiety w ciąży;
  • spotęgował efekt kryminalizacji aborcji: lekarze bardziej się boją zarzutów w związku z przeprowadzaniem ustawowych aborcji, a prokuratura nabrała odwagi do bezpodstawnego wszczynania, motywowanych politycznie, postępowań karnych dot. aborcji (np. postępowanie wszczęte przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku, która zażądała dokumentacji medycznej wszystkich pacjentek, które miały aborcję w białostockim szpitalu między wydaniem a ogłoszeniem wyroku).

4. Ale jednocześnie trzeba pamiętać, że atmosfera kryminalizacji aborcji i funkcjonowanie antyaborcyjnego prawa panuje w Polsce od 1993 roku, od zaostrzenia ustawy z 1956 roku. Także przed wyrokiem pacjentkom trudno było wyegzekwować legalną aborcję (m.in. słynna sprawa dr. Chazana z 2015 roku ). Sprawę utrudnia wykorzystywana ponad miarę klauzula sumienia. Ustawa z 1993 roku była i jest skrajnie restrykcyjna. Zabrania aborcji z niewielkimi wyjątkami. Efekt mrożący działa więc od 1993 roku.

Raport Federy

W 2019 (rok przed decyzją TK Przyłębskiej!) FEDERA przedstawiła raport dotyczący legalnych aborcji, z którego wynika, że:

  1. 90 proc. publicznych szpitali nie wykonuje legalnego i refundowanego świadczenia, jakim jest terminacja ciąży. To przekłada się na nierówną dystrybucję w obrębie kraju i brak świadczeniodawców we wschodnich województwach, co wymusza migracje do bardziej propacjenckich regionów.
  2. Odmawianie przyjęcia pacjentek następuje z naruszeniem prawa (np. z powołaniem na nieistniejącą rejonizację, czy po błędnej ocenie, że termin został przekroczony).
  3. Lekarki i lekarze mnożą bariery w dostępie do niego (np. przedłużanie procedur do momentu przekroczenia dozwolonych terminów wykonania aborcji).
  4. Prokuratorzy nie wydają niezbędnego zaświadczenia o tym, że ciąża powstała wskutek czynu zabronionego.
;

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze