0:00
0:00

0:00

O śmierci 8-letniego Kamila z Częstochowy poinformowało w poniedziałek 8 maja 2023 roku Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka: "Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi. Kamilek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny".

Chłopiec o życie walczył ponad miesiąc. Był w śpiączce farmakologicznej. Na oddział intensywnej terapii do szpitala trafił 3 kwietnia 2023 roku. Pięć dni wcześniej został pobity i oblany wrzątkiem. Miał poparzone 25 procent powierzchni ciała. Lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka stwierdzili także stare złamania obu rąk i nogi, krwiak na głowie, ślady po przypalaniu papierosem, a czas powstania najstarszego urazu oszacowali na miesiąc przed przyjęciem do szpitala.

Przeczytaj także:

Nikt nie pomógł

Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadzi śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa chłopca. Głównym podejrzanym jest ojczym chłopca, 27-letni Dawid B. Zarzuty nieudzielenia pomocy dostali też bliscy Kamila, którzy z nim mieszkali: matka, 35-letnia Magdalena B., jej siostra, 45-letnia Aneta J. i jej mąż, 61-letni Wojciech J.

Kobietom zarzuca się brak reakcji na to, co działo się z chłopcem. Według śledztwa widziały, jak Dawid B. bił chłopca, polewał wrzącą wodą pod prysznicem, a na koniec rzucił na rozgrzany piec węglowy. Ojczym i matka są w areszcie. Mimo że chłopiec z Częstochowy potrzebował pomocy, nikt z dorosłych mu jej nie udzielił. Także ci, którzy z nim mieszkali.

"Nie reagowali sąsiedzi, którzy

prawdopodobnie słyszeli płacz dziecka polewanego wrzątkiem.

Nie zareagowali pracownicy szkoły, a chłopiec przychodził do szkoły między innymi z rozciętą wargę czy złamaną ręką. Śmierć chłopca z Częstochowy pokazuje luki w systemie ochrony, które uniemożliwiają lub opóźniają niesienie pomocy dzieciom" - mówi OKO.press Monika Kamińska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

W 2019 roku fundacja wystosowała petycję w sprawie ustawy, która pomogłaby to zmienić. Od tamtej pory zabiegają o to kolejne organizacje, np. Koalicja na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej.

Bez skutku.

Serious Case Review

Chodzi o procedurę i obowiązek analizowania przyczyn przypadków śmierci dzieci (ang. Serious Case Review lub Child Death Review).

"To procedura uruchamiana po śmierci dziecka, która jest niezależna od postępowania karnego czy dyscyplinarnego. Jej celem nie jest szukanie winnych, tylko sprawdzanie, co w systemie nie działa, i co trzeba w nim poprawić, żeby lepiej chronić dzieci" - mówi Kamińska. Chodzi na przykład o brak efektywnej współpracy czy wymiany informacji między służbami, nieodpowiednie doświadczenie pracowników służb czy braki kadrowe.

Mechanizm analizowania śmiertelnych przypadków krzywdzenia dzieci działa w Wielkiej Brytanii, Stanach czy Australii.

"Potrzebujemy pilnie wdrożyć tę procedurę, która pozwoli nam naprawiać luki" - mówi Kamińska.

Rządzący ustawę obiecali, ale...

"Próbowaliśmy wprowadzić analizę śmiertelnych przypadków krzywdzenia dzieci z kancelarią prezydenta. Minister Andrzej Dera w sierpniu 2021 roku ogłosił, że ustawa trafi do Sejmu. Ale sprawa ucichła. Kancelaria prezydenta poinformowała nas, że nie będzie się jednak zajmować projektem" - mówi nam Kamińska.

List otwarty w tej sprawie do kancelarii prezydenta w 2021 roku pisała Koalicja na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej. Wymieniła w nim dzieci, które straciły życie w trakcie prac nad ustawą, która przepadła. Pisaliśmy o tym tutaj:

Kancelaria nie zareagowała.

"Rzecznik Praw Dziecka nie odpisuje i nie odbiera"

"Podjęliśmy więc próby pracy nad analizą z Rzecznikiem Praw Dziecka. Braliśmy udział w spotkaniach i konsultacjach, wspólnie z prawnikami RPD wypracowując treść wewnętrznego zarządzenia. Niestety nie wiemy, co dalej się z tym zarządzeniem stało.

Bo od lipca 2022 roku RPD nie odbiera od nas telefonów i nie odpowiada na nasze pisma".

A katowanie dzieci trwa. Tymczasem nowe przepisy pozwoliłyby lepiej zapobiegać przypadkom krzywdzenia dzieci, przygotować rekomendacje dla osób, które się nimi zajmują.

Brakuje standardów ochrony dzieci

A tragedii takich jak ta z Częstochowy jest więcej. Według badań Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę 41 proc. dzieci doświadcza przemocy od bliskiej osoby dorosłej. A 7 proc. wykorzystania seksualnego z kontaktem fizycznym (dane z Ogólnopolskiej Diagnozy Skali Krzywdzenia Dzieci w Polsce z 2018 roku). Prokuratura rocznie formułuje ok. 3,5 tys. aktów oskarżenia z art. 207 kodeksu karnego (fizyczne lub psychiczne znęcanie się nad osobą najbliższą).

Niedofinansowanie opieki społecznej, które przekłada się na brak pracowników i przeciążenie pracą. Kult rodziny przy jednoczesnym ignorowaniu dobra dziecka (jeśli tylko zostało urodzone), zaniedbanie instytucji rodziny zastępczej czy brak procedur chroniących dzieci.

"Co się stało, że nikt Kamilowi nie pomógł, nie dostrzegł jego krzywdy? Ważna jest kwestia odpowiedniej edukacji zarówno społeczeństwa, jak i instytucji, które mają kontakt z dziećmi. Pracownicy szkół, przedszkoli czy żłobków powinni potrafić rozpoznać oznaki przemocy wobec dziecka i wiedzieć, jak reagować" - mówi Kamińska.

Co stoi na przeszkodzie, by przemocy przeciwdziałać? Niedofinansowanie opieki społecznej, które przekłada się na brak pracowników i przeciążenie pracą. Kult rodziny przy jednoczesnym ignorowaniu dobra dziecka (jeśli tylko zostało urodzone), zaniedbanie instytucji rodziny zastępczej i brak procedur chroniących dzieci.

Chodzi też o wprowadzenie standardów ochrony dzieci we wszystkich placówkach,

w których dzieci przebywają bez opieki rodziców czy opiekunów. Teraz ich brakuje.

"Nie ma prawa obligującego podmioty, którym powierzamy pod opiekę dzieci do podjęcia działań profilaktycznych i interwencyjnych, zwiększających ich bezpieczeństwo. Dlatego uważamy, że rządzący powinni opracować przepisy, które zagwarantują, że szkoły, kluby sportowe, miejsca wypoczynku, świetlice i inne placówki, będą skutecznie chroniły najmłodszych" - mówi Kamińska.

Co zrobić, kiedy widzimy krzywdę dziecka?

O jakie przepisy chodzi? Przede wszystkim o nałożenie na podmioty pracujące z dziećmi obowiązku:

  • Sprawdzania niekaralności wszystkich pracowników i współpracowników za przestępstwa umyślne na szkodę dzieci.
  • Posiadania przez wszystkie podmioty pracujące z dziećmi kodeksów bezpiecznych relacji pracownik – dziecko.
  • Opracowania przez wszystkie placówki i organizacje ścieżek szybkiego i skutecznego reagowania na podejrzenia krzywdzenia dziecka.
  • Przeszkolenia wszystkich pracowników z zasad bezpiecznego kontaktu, rozpoznawania symptomów krzywdzenia i podejmowania interwencji. Rozpoznanie przemocy rówieśniczej.

"Zależy nam na tym, żeby standardy ochrony dzieci obowiązywały we wszystkich placówkach, w których te przebywają bez opieki rodziców czy opiekunów. Pracownicy, którzy są zatrudniani do pracy z dziećmi powinni być weryfikowani pod kątem niekaralności za przestępstwa umyślne na szkodę dzieci. Druga kwestia to edukacja pracowników w zakresie rozpoznawania i identyfikowania syndromów krzywdzenia dzieci. Trzecia to interwencje, czyli co zrobić, kiedy podejrzewamy, że dziecko jest krzywdzone" - mówi Kamińska.

;
Na zdjęciu Julia Theus
Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze