"Pomimo szerokiego zakresu propozycji brakuje zapowiedzi systemowych reform" - piszą o programie Szymona Hołowni na uporządkowanie relacji państwo-Kościół prawnicy wyznaniowi ze stowarzyszenia SOISH
Kontynuujemy redakcyjną dyskusję o pomysłach na wyznaczenie nowej granicy pomiędzy Kościołem a państwem. Sprowokował ją program ogłoszony przez Instytut Strategie 2050, think-tank ugrupowania Szymona Hołowni. Dotychczas opublikowaliśmy jego analizę autorstwa redakcji OKO.press oraz polemiki warszawskiej radnej z Wiosny Agaty Diduszko-Zyglewskiej i przewodniczącego SLD Włodzimierza Czarzastego oraz odpowiedź na te polemiki Miłosławy Zagłoby i Stanisława Zakroczymskiego, autorów doradzających Hołowni. Wkrótce opublikujemy także stanowisko Koalicji Obywatelskiej.
Dziś wracamy do propozycji Instytutu Strategie 2050. Jego analizę przygotowało Stowarzyszenie Obywatelskich Inicjatyw Społecznych i Historycznych (SOISH), monitorującego relacje państwa i kościołów. Agnieszka Filak i dr Tomasz Resler, członkowie zarządu SOISH, przyglądają się propozycjom think-tanku Hołowni pod kątem zgodności z prawem wyznaniowym i konstytucyjnym.
Co prawda SOISH chwali doradców Hołowni za szerokie i całościowe podejście do tematu, ale zwraca uwagę na wiele niedociągnięć. Z analizy SOISH wynika, że część postulatów, nawet jeśli nie wydają się bardzo radykalne, z powodu prawnych ograniczeń może okazać się niemożliwa do wprowadzenia.
Problematyczne może się okazać na przykład obniżenie poniżej 18 roku życia wieku, w którym uczniowie mogliby decydować o zrezygnowaniu z lekcji religii. Taka propozycja mogłaby kolidować z art. 48 konstytucji gwarantującym rodzicom prawo do wychowywania ich dzieci.
Trudne może się okazać też narzucenie Kościołowi współfinansowania lekcji religii i konieczności ograniczania ich liczby, gdy zechce tego szkoła. “Jak długo religia stanowi przedmiot nauczania w publicznym systemie edukacji, tak długo na gruncie prawa musi być traktowana równoważnie z innymi przedmiotami” - twierdzi SOISH.
SOISH chwali doradców Hołowni za zauważanie, że nie zawsze uchwalone prawo jest problemem, ale sposób jego stosowania. Wytykają im jednak, że w niektórych punktach o tym zapominają. Na przykład zauważają, że nie wystarcza ustalenie maksymalnej granicy dla bonifikat dla kościołów od cen zakupu publicznych nieruchomości. Konieczne jest też wprowadzenie instrumentów, pozwalających kontrolować zgodność ich wykorzystania z przeznaczeniem. Do przeprowadzania takich kontroli nie potrzeba specjalnych wniosków do NIK, które postuluje Hołownia. Kontrolować wykorzystanie przez Kościół katolicki publicznych funduszy lub nieruchomości może każda instytucja, która je ofiarowała. A do tego potrzebna jest przede wszystkim wola polityczna.
Poniżej cała analiza SOISH.
W dniu 28 stycznia 2021 r. Instytut Strategie 2050 – think tank Polski 2050 Szymona Hołownii opublikował analizę na temat relacji Kościoła i Państwa „Państwo i Kościół na swoje miejsca”. W intencji autorów, zaprezentowane zmiany mają na celu rzeczywistą realizację konstytucyjnej zasady bezstronności państwa w sprawach światopoglądowych i religijnych. Dotyczą takich spraw jak m.in.: przepływy finansowe, nauczanie religii w szkołach, praca kapelanów w służbach państwowych, problem pedofilii wśród duchowieństwa, interpretacja Konkordatu.
Jest to pierwsza w miarę kompleksowa analiza relacji na płaszczyźnie Państwo - Kościół przygotowana przez partię polityczną. Wcześniejsze propozycje zmian przedstawione choćby przez Stowarzyszenie Inicjatywa Polska czy Kongres Świeckości miały charakter wycinkowy.
Już na początku autorzy opracowania zaznaczają, że odnosi się ona do wszystkich kościołów i związków wyznaniowych w RP, niemniej jednak jego treść tego podejścia nie potwierdza. Projekt koncentruje się przede wszystkich na relacjach Państwo – Kościół rzymskokatolicki, co nie dziwi o tyle, że jest to Kościół większościowy, którego działania i odziaływanie jest najbardziej zauważalne. Nieuwzględnienie specyfiki innych kościołów i związków wyznaniowych istotnie wpływa na niektóre z proponowanych rozwiązań, o czym mowa poniżej.
Niniejsza analiza będzie stanowiła odniesienie do najistotniejszych, z perspektywy prawa wyznaniowego, elementów dokumentu. Do odrębnej analizy pozostawiono sprawy z zakresu prawa karnego (pedofila i obraza uczuć religijnych) oraz proponowaną ideę powstania Kodeksu Dobrych Praktyk.
Pierwszy rozdział analizy obejmuje zagadnienie jawności przepływów środków finansowych (publicznych i samorządowych) do kościelnych osób prawnych. Autorzy odnoszą się zarówno do wszelkiego rodzaju dotacji, jak też działań Komisji Regulacyjnych, nieruchomości przekazywanych w trybie art. 70 a ustawy o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego w Rzeczpospolitej Polskiej1 a także bonifikat udzielanych na podstawie art. 68 ust. 1 pkt 6 ustawy o gospodarce nieruchomościami.
Autorzy postulują, aby badanie przepływów finansowych zlecić Najwyższej Izbie Kontroli, co jest oczywiście formalnie możliwe. Należy podkreślić, że kontrolę wydatkowania środków pieniężnych, może przeprowadzić każda instytucja publiczna, czy samorządowa, od której one pochodzą.
Kluczowa jest jednak wola polityczna w tym zakresie.
Jeśli chodzi o działalnie Komisji Regulacyjnych: Kościelna Komisja Majątkowa zakończyła swoją działalność w 2012 r., natomiast pracują nadal pozostałe Komisje Regulacyjne i ich Zespoły Orzekające. Postulowane zakończenie działań tych Komisji nie jest możliwe o tyle, że procedują one sprawy nieruchomości złożone w konkretnym, zawitym terminie ustawowym do czasu ich rozstrzygnięcia. Zatem hipotetyczne zakończenie ich prac byłoby nie tylko bezprawne, ale też nosiło znamiona dyskryminacji innych niż rzymskokatolicki, kościołów i związków wyznaniowych. Zupełnie na marginesie, należy zwrócić uwagę, że ekspert, na którego autorzy się powołują to ks. dr. hab. Dariusz Walencik, prof. UO a nie, jak podają autorzy, "Walendziak".
Inną kwestię stanowi przekazywanie nieruchomości na tzw. Ziemiach Odzyskanych na podstawie art. 70a ustawy o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego w Rzeczpospolitej Polskiej. Wydaje się, że ratio legis tego artykułu zostało wyczerpane. Należy też dodać, że art. 70a stanowił przedmiot wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 8 czerwca 2011 r., także w aspekcie nierównego traktowania innych niż rzymskokatolicki kościołów i związków wyznaniowych. Trybunał tej dyskryminacji się nie dopatrzył, co w istotnym stopniu sankcjonuję uprzywilejowaną pozycję Kościoła rzymskokatolickiego w tym względzie.
W odniesieniu do zagadnienia bonifikat udzielanych na podstawie art., 68 ust. 1 pkt 6 ustawy o gospodarce nieruchomościami, autorzy podnoszą, że nie jest możliwe ustalenie kwoty udzielonych bonifikat. Stwierdzenie to nie jest zgodne z prawdą, ponieważ informacje te można uzyskać w trybie dostępu do informacji publicznej, co uczyniło Stowarzyszenie SOISH przygotowując opracowanie „Zbywanie przez powiaty w Polsce nieruchomości z bonifikatą na rzecz kościołów i innych związków wyznaniowych w latach 2015-2020. Działania strażnicze i opracowanie dobrych praktyk”, ale oczywiście wymaga to istotnego nakładu pracy.
Ponadto, dodać należy, że nie stanowi problemu sam fakt przyznawania bonifikat, ale brak jednoznacznych zasad ich przyznawania, równego traktowania podmiotów o tym samym charakterze, definicji działalności sakralnej oraz kontroli, czy nieruchomości są wykorzystywane zgodnie z celem, jaki stanowił podstawę przyznania bonifikaty. O tym autorzy analizy zapominają.
W ocenie Stowarzyszenia SOISH jest to zapomniany aspekt finansowania kościołów, który przez pięć ostatnich lat opiewał na ponad 30 mln zł ulg.
Analiza zwraca również uwagę na nieuzasadnione uprzywilejowanie kościołów i innych związków wyznaniowych, uprawniających te podmioty – obok rolników – do nabywania gruntów rolnych. Jest to uwaga trafna i podnoszona również przez przedstawicieli doktryny prawa. Powiązanie uprawnień kościołów nadanych im przez ustawę o kształtowaniu ustroju rolnego np. z możliwością pozyskiwania ziemi rolnej przez niektóre osoby prawne Kościoła katolickiego powoduje, że regulacja zrównująca prawa rolników i kościelnych osób prawnych stawia Kościół Katolicki w nader komfortowej sytuacji. Podkreślić bowiem należy, że celem statutowym związków wyznaniowych sensu largo nie jest prowadzenie działalności rolniczej, a religijnej.
Autorzy dokumentu na ten istotny aspekt i powiązanie obu przepisów nie zwrócili uwagi.
Autorzy podnieśli także, że kościelne osoby prawne są beneficjentami innych programów i konkursów, np. w zakresie termomodernizacji. Ze stwierdzenia tego nic nie wynika, jeżeli chodzi o propozycje zmian na gruncie prawnym lub faktycznym. Nie ma również uzasadnienia dla wykluczenia ich z kręgu beneficjentów, gdyż nosiłoby to znamiona dyskryminacji.
Rozdział drugi opracowania odnosi się do zasadności dalszego istnienia Funduszu Kościelnego i zawiera propozycje sposobów finansowania kościołów i związków wyznaniowych. Fakt działania Funduszu Kościelnego był niejednokrotnie przedmiotem dyskusji i wydaje się, że w określonych warunkach politycznych jego likwidacja jest możliwa. Problem stanowi jednak sposób przyszłego finansowania działaności kościołów. Autorzy mówią o alternatywnych rozwiązaniach odpisu podatkowego oraz darowizny na cele kultu religijnego. Zagadnienie podatku kościelnego stanowiło przedmiot rozmów i negocjacji przed rokiem 2015, kiedy porozumienia nie osiągnięto.
Trzeba tutaj zwrócić uwagę na fakt, że sceptyczne wobec rozwiązania były również, a może przede wszystkim, kościoły mniejszościowe, które nie byłyby w stanie prowadzić swojej działalności tylko z kwot uzyskanych z odpisu podatkowego. Poza tym, opierając się choćby na danych publikowanych przez Ministerstwo Finansów a dotyczących liczby podatników odpisujących tzw. jeden procent (w 2020 r. ok. 14,8 mln a więc około 50 proc. wszystkich uprawnionych), wydaje się, że konieczna jest istotna zmiana w mentalności społecznej, aby odpis podatkowy na kościoły mógł efektywnie je finansować.
Podobnie jeśli chodzi o darowizny na cele kultu religijnego – jedyny wyjątek stanowią kościoły ewangelickie, gdzie normą jest opłacanie składki kościelnej, nie mniej jednak i tak nie gwarantuje to zapewnienia odpowiedniego wpływu finansowego. Warto też zwrócić uwagę, że część osób może nie życzyć sobie ujawniania swojego wyznania w dokumentacji podatkowej. W tym kontekście należy więc rozważyć czy tzw. podatek kościelny nie naruszałby praw osób, które chciałby zapewnić finasowanie swojemu kościołowi ale skorzystać z prawa do milczenia o swoich przekonaniach religijnych względem państwa. Jest to oczywiście problem poboczny wobec koncepcji zmiany sposobu finasowania działalności kościołów, ale w indywidualnych przypadkach może okazać się dość ważki.
Niezrozumiałe jest wprowadzenie alternatywy albo odpis, albo darowizna na cele kultu religijnego. Decyzja, czy i w jakiej wysokości chce wspierać swoją wspólnotę wyznaniową powinna pozostać po stronie obywatela.
Niezależnie jednak od powyższego, nie wydaje się realne przeprowadzenie prostej likwidacji Funduszu Kościelnego i zastąpienie go odpisem, czy darowizną.
Konieczne byłoby przyjęcie również rozwiązań finansowych na okres przejściowy. Sama zaś likwidacja FK z prawnego punktu widzenia jest możliwa i w tym kontekście nie jest potrzeba, ani zmiana Konstytucji, ani renegocjacja Konkordatu.
Autorzy analizy poruszają także problem funkcjonowania w kapelanów i sprawę cmentarzy wyznaniowych. W pierwszym przypadku ich diagnoza jest jak najbardziej słuszna. Tzn. w ocenie Stowarzyszenia SOISH finansowanie etatów kapelanów w służbach, w których państwo nie jest do tego zobowiązane na mocy układów międzynarodowych lub ustaw nie powinno mieć miejsca. Nieco odmiennie należy się zapatrywać na propozycję ingerencji władz samorządowych w stawki za pochówek na cmentarzach wyznaniowych, w przypadku braku cmentarza komunalnego. Taka praktyka naruszałaby zasadę autonomii. To jednostki samorządu terytorialnego powinny zapewnić w ramach zadań własnych miejsce na pochówek dla mieszkańców. Rozwiązanie tego problemu w proponowany sposób jest wątpliwe prawnie.
Religia w szkole stanowi przedmiot rozważań 3 rozdziału opracowania. Autorzy stoją na stanowisku, że to wspólnota szkolna powinna decydować w jakim wymiarze i w jakiej formie powinny być organizowane lekcje religii. Na gruncie obowiązujących przepisów jest to stanowisko nieuprawnione –
jak długo zajęcia z religii są realizowane w szkołach publicznych, tak długo ich status jest równy innym nauczanym przedmiotom.
Zatem formalnie niemożliwe wydaje się nauczanie w formie bloków, o którym wspominają autorzy, jako że inne przedmioty szkolne nie są w ten sposób realizowane.
Postulat przeniesienia decyzji o liczbie godzin lekcji religii z biskupa ordynariusza na wspólnotę szkolną świadczy o niezrozumieniu istoty organizacji zajęć z religii. Jeśli to kościoły i związki wyznaniowe decydują o treściach programowych, co jest zrozumiałe, ponieważ odnoszą się one do ich doktryny i tradycji wyznaniowej, to podobnie i one decydują jak i w jakim wymiarze zajęcia mają być realizowane.
Analizując postulat wprowadzenia obowiązkowych zajęć z etyki lub filozofii (z elementami religioznawstwa) należy zwrócić uwagę traktowanie jej jako swoistego surogatu religii i oraz na kwestię, czy etyka jest optymalnym przedmiotem alternatywnym wobec nauczania religii, bo sugeruje, że etyka jest przeznaczona dla osób niewierzących a religia dla wierzących. Wydaje się, że dobrowolny alternatywny dla religii przedmiot powinien obejmować wiedzę o światopoglądach, rozumianą „jako zobiektywizowane wprowadzenie w znajomość systemów światopoglądowych, zarówno religijnych, jak i niereligijnych, łącznie z ich komponentem religioznawczym, filozoficznym i etycznym”.
Autorzy postulują, aby cezurę uprawniającą do samodzielnej decyzji uczęszczania na zajęcia z religii stanowił wiek, w jakim młodzież kończy szkołę podstawową argumentując, że to młodzież samodzielnie wybiera profil klasy w liceum i a także, że małoletni mogą ponosić odpowiedzialność na gruncie przepisów prawa powszechnie obowiązującego. Uzasadnienie jest co najmniej dyskusyjne, ponieważ trudno wyobrazić sobie sytuację, że podejmowaniu decyzji o wyborze profilu pośrednio lub bezpośrednio nie biorą udziału rodzice i co istotniejsze, analogia do wieku ponoszenia odpowiedzialności, należałoby dodać karnej, jest nietrafiona.
Można jednak odwołać się do cywilnoprawnych zasad, gdzie ograniczona zdolność do czynności prawnych uzyskiwana jest w wieku lat 13. Ustawodawca określił wyjątki w art. 20-22 Kodeksu cywilnego, które opisują jakie czynności prawne nie wymagają zgody przedstawiciela ustawowego i mogą być dokonywane samodzielnie przez osoby o ograniczonej zdolności do czynności prawnych. Jednak nie wyczerpują one katalogu czynności dopuszczalnych jako dokonywane samodzielnie.
Zgodnie z wskazanymi powyżej przepisami, zgody przedstawiciela ustawowego nie wymagają:
Wskazany katalog wydaje się jednak nie obejmować czynności analogicznych do samodzielnego decydowania o udziale w zajęciach religii. Taką swobodę daje dopiero pełna zdolność do czynności prawnych. Nadto, a może przede wszystkich, należy zwrócić uwagę na art. 48 Konstytucji RP, który gwarantuje rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Biorąc powyższe pod uwagę trudno znaleźć uzasadnienie dla proponowanej przez autorów cezury, a wprowadzanie jej jako odrębnej pozostaje w sprzeczności z rozwiązaniami przyjętymi w polskim prawie powszechnym.
Potrzebnym i uzasadnionym rozwiązaniem wyłączenie oceny z religii ze świadectwa szkolnego oraz ze średniej ocen. Zdaniem niektórych przedstawicieli doktryny takie rozwiązanie stanowiło przejaw traktowania religii jako pełnoprawnego przedmiotu szkolnego a ponadto przemawiały za nim racje pedagogiczne. Zgodnie ze stanowiskiem wyrażonym przez W. Janigę oraz A. Mezglewskiego pomijanie oceny z tych przedmiotów miałoby charakter antymotywacyjny i antywychowawczy, bowiem nie uwzględnianie oceny z przedmiotów nadobowiązkowych zamazuje rzetelność informacji o podjętym wysiłku i osiągniętych wynikach pracy w szkole.
Biorąc pod uwagę fakt, że zajęcia z religii są zwykle mniej wymagające niż innych przedmiotów, a tym samym szanse uzyskania lepszej noty wyższe, warto pokusić się o ocenę motywacji uczniów w odniesieniu do zajęć z religii. A konkretnie, czy chodzi faktycznie o zdobywanie wiedzy, czy chęć uzyskania wysokiej oceny motywowana jest innymi względami.
Na podstawie danych przestawionych w prezentacji przygotowanej przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego pt. "Nauczanie religii w szkołach publicznych w świetle badań empirycznych" przedstawionej na konferencji prasowej "Nauczanie religii w szkole - 25 lat doświadczeń" w Warszawie w dniu 28 sierpnia 2015 r. wiadomo, że na zajęcia religii zapisanych jest: 83,9 proc. dzieci w przedszkolach, 91,5 proc. w szkołach podstawowych, gimnazjach - 90,8 proc., w liceach ogólnokształcących - 84,8 proc., w technikach i liceach zawodowych - 84,6 proc. i szkołach zawodowych - 89, 5 proc. Pomijając fakt, że dane te mają charakter deklaratoryjny, bo odnoszą się do osób zapisanych a nie faktycznie uczestniczących w zajęciach, to odsetek ten jest wysoki.
Zastanawiająco wysoki, jeśli zestawimy je z innymi danymi, również zebranymi przez Instytut Statystyki Kościoła katolickiego, a wynikającymi z badania tzw. dominicantes i comunicantes. zebranych w Annuarium Statisticum Ecclesiae in Polonia AD 2015. Na podstawie wyników badania wskaźnik dominicantes w 2014 r. wyniósł 39,1 proc., zaś communicantes 16,3 proc. Niemal 40-procentowy udział w mszy św. nie oznacza jednak, że bierze w niej udział 40 proc. ochrzczonych w Kościele katolickim. Badania statystyczne prowadzone są bowiem na osobach zobowiązanych do praktyk religijnych, z której wyłączone są dzieci do 7 roku życia oraz osoby starsze, mające problemy z poruszaniem. ISKK a priori przyjmuje, że jest to 18 proc. wiernych. Zatem faktyczny wskaźnik osób uczęszczających na Msze św. będzie jeszcze niższy.
Jeśli przyjmiemy, że w niedzielnych Mszach św. bierze udział około 40 proc. osób powyżej 7 roku życia i zestawimy te dane z ponad 85 proc. deklaratoryjnym udziałem w lekcjach religii to trudno nie zauważyć różnicy. Szczególnie, jeśli do porównania tego dodamy zaledwie 16, 3 proc. wskaźnik osób przystępujących do Komunii św., który świadczy o zaangażowaniu religijnym. Patrząc na te dane, nawet jeśli uwzględnimy fakt, że lekcje religii są organizowane w szkole a więc w toku zajęć, a do kościoła trzeba się wybrać, trudno uzasadnić uczestnictwo w zajęciach z religii motywacjami związanymi ze zdobywaniem wiedzy, czy też innymi o charakterze religijnym.
W kontekście powyższego można zatem postawić tezę, że jednym z istotnych powodów, dla którego pewna - istotna? - grupa uczniów jest zapisywana, czy zapisuje się na religię jest chęć podwyższenia sobie średniej ocen.
I czy przypadkiem Kościół, który nie może być nieświadomy tej prawidłowości, nie wykorzystuje jej, aby zapewnić wyższą frekwencję na zajęciach z religii.
Wreszcie autorzy postulują wprowadzenie modelu współfinansowania lekcji religii przez kościoły i związki wyznaniowe, samorządy i państwo. W tym miejscu należy odwołać się do uwag poczynionych wcześniej: jak długo religia stanowi przedmiot nauczania w publicznym systemie edukacji, tak długo na gruncie prawa musi być traktowana równoważnie z innymi przedmiotami, co odnosi się również do zasad finansowania i statusu jej nauczycieli. Dopiero zmiana jej charakteru pozwoliłaby na zastosowanie innych niż obowiązujące rozwiązań finansowych. Wskazać należy, że ani Konstytucja, ani Konkordat, a nie wreszcie ustawy partykularne nie nakładają obowiązku nauczania religii w szkole publicznej; stwarzają jedynie taką możliwość.
Na koniec niniejszej analizy warto odnieść się do stanowiska autorów projektu względem Konkordatu z 1993 r. Po raz pierwszy w postulatach de lege ferenda nie pojawia się potrzeba wypowiedzenia Konkordatu. Wydaje się, że jest to podejście uzasadnione, ponieważ istotę problemów w relacjach Państwo – Kościół rzymskokatolicki nie stanowią postanowienia Konkordatu. Na marginesie dodać należy są co one co do zasady wspólne z innymi ustawami tzw. partykularnymi, dla kościołów i związków wyznaniowych, które funkcjonują w obiegu prawnym. Ich źródło stanowi praktyka ich stosowania i działalnie obu stron układu, a te w znacznym stopniu wynikają z okoliczności politycznych.
Analiza dokumentu przedstawionego przez Instytut Strategie 2050 stanowi kolejną na przestrzeni kilku lat próbę rewizji stosunków państwo – kościoły i inne związki wyznaniowe. Potwierdza to postulowaną przez Stowarzyszenie SOISH konieczność zmian w tym zakresie, przede wszystkim o charakterze prawnym.
Do pozytywnych aspektów analizowanego dokumentu należy zaliczyć:
Do słabszych stron dokumentu należą:
Autorzy: Agnieszka Filak L.LM, dr Tomasz Resler
Śródtytuły od redakcji
Kościół
Szymon Hołownia
komisja ds. pedofilii
pedofilia w Kościele
pieniądze Kościoła
religia
religia w szkole
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Komentarze