Kontynuujemy redakcyjną dyskusję o pomysłach na wyznaczenie nowej granicy pomiędzy Kościołem a państwem. Sprowokował ją program ogłoszony przez Instytut Strategie 2050, think-tank ugrupowania Szymona Hołowni. Dotychczas opublikowaliśmy jego analizę autorstwa redakcji OKO.press oraz polemiki warszawskiej radnej z Wiosny Agaty Diduszko-Zyglewskiej i przewodniczącego SLD Włodzimierza Czarzastego oraz odpowiedź na te polemiki Miłosławy Zagłoby i Stanisława Zakroczymskiego, autorów doradzających Hołowni. Wkrótce opublikujemy także stanowisko Koalicji Obywatelskiej.
Dziś wracamy do propozycji Instytutu Strategie 2050. Jego analizę przygotowało Stowarzyszenie Obywatelskich Inicjatyw Społecznych i Historycznych (SOISH), monitorującego relacje państwa i kościołów. Agnieszka Filak i dr Tomasz Resler, członkowie zarządu SOISH, przyglądają się propozycjom think-tanku Hołowni pod kątem zgodności z prawem wyznaniowym i konstytucyjnym.
Co na to konstytucja?
Co prawda SOISH chwali doradców Hołowni za szerokie i całościowe podejście do tematu, ale zwraca uwagę na wiele niedociągnięć. Z analizy SOISH wynika, że część postulatów, nawet jeśli nie wydają się bardzo radykalne, z powodu prawnych ograniczeń może okazać się niemożliwa do wprowadzenia.
Problematyczne może się okazać na przykład obniżenie poniżej 18 roku życia wieku, w którym uczniowie mogliby decydować o zrezygnowaniu z lekcji religii. Taka propozycja mogłaby kolidować z art. 48 konstytucji gwarantującym rodzicom prawo do wychowywania ich dzieci.
Trudne może się okazać też narzucenie Kościołowi współfinansowania lekcji religii i konieczności ograniczania ich liczby, gdy zechce tego szkoła. “Jak długo religia stanowi przedmiot nauczania w publicznym systemie edukacji, tak długo na gruncie prawa musi być traktowana równoważnie z innymi przedmiotami” – twierdzi SOISH.
SOISH chwali doradców Hołowni za zauważanie, że nie zawsze uchwalone prawo jest problemem, ale sposób jego stosowania. Wytykają im jednak, że w niektórych punktach o tym zapominają. Na przykład zauważają, że nie wystarcza ustalenie maksymalnej granicy dla bonifikat dla kościołów od cen zakupu publicznych nieruchomości. Konieczne jest też wprowadzenie instrumentów, pozwalających kontrolować zgodność ich wykorzystania z przeznaczeniem. Do przeprowadzania takich kontroli nie potrzeba specjalnych wniosków do NIK, które postuluje Hołownia. Kontrolować wykorzystanie przez Kościół katolicki publicznych funduszy lub nieruchomości może każda instytucja, która je ofiarowała. A do tego potrzebna jest przede wszystkim wola polityczna.
Poniżej cała analiza SOISH.
Analiza dokumentu pt. „Państwo i Kościół na swoje miejsca” przygotowanego przez Instytut Strategie 2050
W dniu 28 stycznia 2021 r. Instytut Strategie 2050 – think tank Polski 2050 Szymona Hołownii opublikował analizę na temat relacji Kościoła i Państwa „Państwo i Kościół na swoje miejsca”. W intencji autorów, zaprezentowane zmiany mają na celu rzeczywistą realizację konstytucyjnej zasady bezstronności państwa w sprawach światopoglądowych i religijnych. Dotyczą takich spraw jak m.in.: przepływy finansowe, nauczanie religii w szkołach, praca kapelanów w służbach państwowych, problem pedofilii wśród duchowieństwa, interpretacja Konkordatu.
Jest to pierwsza w miarę kompleksowa analiza relacji na płaszczyźnie Państwo – Kościół przygotowana przez partię polityczną. Wcześniejsze propozycje zmian przedstawione choćby przez Stowarzyszenie Inicjatywa Polska czy Kongres Świeckości miały charakter wycinkowy.
Już na początku autorzy opracowania zaznaczają, że odnosi się ona do wszystkich kościołów i związków wyznaniowych w RP, niemniej jednak jego treść tego podejścia nie potwierdza. Projekt koncentruje się przede wszystkich na relacjach Państwo – Kościół rzymskokatolicki, co nie dziwi o tyle, że jest to Kościół większościowy, którego działania i odziaływanie jest najbardziej zauważalne. Nieuwzględnienie specyfiki innych kościołów i związków wyznaniowych istotnie wpływa na niektóre z proponowanych rozwiązań, o czym mowa poniżej.
Niniejsza analiza będzie stanowiła odniesienie do najistotniejszych, z perspektywy prawa wyznaniowego, elementów dokumentu. Do odrębnej analizy pozostawiono sprawy z zakresu prawa karnego (pedofila i obraza uczuć religijnych) oraz proponowaną ideę powstania Kodeksu Dobrych Praktyk.
Kontrole? Tak, ale nie tylko NIK-u
Pierwszy rozdział analizy obejmuje zagadnienie jawności przepływów środków finansowych (publicznych i samorządowych) do kościelnych osób prawnych. Autorzy odnoszą się zarówno do wszelkiego rodzaju dotacji, jak też działań Komisji Regulacyjnych, nieruchomości przekazywanych w trybie art. 70 a ustawy o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego w Rzeczpospolitej Polskiej1 a także bonifikat udzielanych na podstawie art. 68 ust. 1 pkt 6 ustawy o gospodarce nieruchomościami.
Autorzy postulują, aby badanie przepływów finansowych zlecić Najwyższej Izbie Kontroli, co jest oczywiście formalnie możliwe. Należy podkreślić, że kontrolę wydatkowania środków pieniężnych, może przeprowadzić każda instytucja publiczna, czy samorządowa, od której one pochodzą.
Kluczowa jest jednak wola polityczna w tym zakresie.
Jeśli chodzi o działalnie Komisji Regulacyjnych: Kościelna Komisja Majątkowa zakończyła swoją działalność w 2012 r., natomiast pracują nadal pozostałe Komisje Regulacyjne i ich Zespoły Orzekające. Postulowane zakończenie działań tych Komisji nie jest możliwe o tyle, że procedują one sprawy nieruchomości złożone w konkretnym, zawitym terminie ustawowym do czasu ich rozstrzygnięcia. Zatem hipotetyczne zakończenie ich prac byłoby nie tylko bezprawne, ale też nosiło znamiona dyskryminacji innych niż rzymskokatolicki, kościołów i związków wyznaniowych. Zupełnie na marginesie, należy zwrócić uwagę, że ekspert, na którego autorzy się powołują to ks. dr. hab. Dariusz Walencik, prof. UO a nie, jak podają autorzy, „Walendziak”.
Inną kwestię stanowi przekazywanie nieruchomości na tzw. Ziemiach Odzyskanych na podstawie art. 70a ustawy o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego w Rzeczpospolitej Polskiej. Wydaje się, że ratio legis tego artykułu zostało wyczerpane. Należy też dodać, że art. 70a stanowił przedmiot wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 8 czerwca 2011 r., także w aspekcie nierównego traktowania innych niż rzymskokatolicki kościołów i związków wyznaniowych. Trybunał tej dyskryminacji się nie dopatrzył, co w istotnym stopniu sankcjonuję uprzywilejowaną pozycję Kościoła rzymskokatolickiego w tym względzie.
Bonifikaty od cen nieruchomości
W odniesieniu do zagadnienia bonifikat udzielanych na podstawie art., 68 ust. 1 pkt 6 ustawy o gospodarce nieruchomościami, autorzy podnoszą, że nie jest możliwe ustalenie kwoty udzielonych bonifikat. Stwierdzenie to nie jest zgodne z prawdą, ponieważ informacje te można uzyskać w trybie dostępu do informacji publicznej, co uczyniło Stowarzyszenie SOISH przygotowując opracowanie „Zbywanie przez powiaty w Polsce nieruchomości z bonifikatą na rzecz kościołów i innych związków wyznaniowych w latach 2015-2020. Działania strażnicze i opracowanie dobrych praktyk”, ale oczywiście wymaga to istotnego nakładu pracy.
Ponadto, dodać należy, że nie stanowi problemu sam fakt przyznawania bonifikat, ale brak jednoznacznych zasad ich przyznawania, równego traktowania podmiotów o tym samym charakterze, definicji działalności sakralnej oraz kontroli, czy nieruchomości są wykorzystywane zgodnie z celem, jaki stanowił podstawę przyznania bonifikaty. O tym autorzy analizy zapominają.
W ocenie Stowarzyszenia SOISH jest to zapomniany aspekt finansowania kościołów, który przez pięć ostatnich lat opiewał na ponad 30 mln zł ulg.
Przywileje w handlu ziemią rolną
Analiza zwraca również uwagę na nieuzasadnione uprzywilejowanie kościołów i innych związków wyznaniowych, uprawniających te podmioty – obok rolników – do nabywania gruntów rolnych. Jest to uwaga trafna i podnoszona również przez przedstawicieli doktryny prawa. Powiązanie uprawnień kościołów nadanych im przez ustawę o kształtowaniu ustroju rolnego np. z możliwością pozyskiwania ziemi rolnej przez niektóre osoby prawne Kościoła katolickiego powoduje, że regulacja zrównująca prawa rolników i kościelnych osób prawnych stawia Kościół Katolicki w nader komfortowej sytuacji. Podkreślić bowiem należy, że celem statutowym związków wyznaniowych sensu largo nie jest prowadzenie działalności rolniczej, a religijnej.
Autorzy dokumentu na ten istotny aspekt i powiązanie obu przepisów nie zwrócili uwagi.
Autorzy podnieśli także, że kościelne osoby prawne są beneficjentami innych programów i konkursów, np. w zakresie termomodernizacji. Ze stwierdzenia tego nic nie wynika, jeżeli chodzi o propozycje zmian na gruncie prawnym lub faktycznym. Nie ma również uzasadnienia dla wykluczenia ich z kręgu beneficjentów, gdyż nosiłoby to znamiona dyskryminacji.
Co zamiast Funduszu Kościelnego?
Rozdział drugi opracowania odnosi się do zasadności dalszego istnienia Funduszu Kościelnego i zawiera propozycje sposobów finansowania kościołów i związków wyznaniowych. Fakt działania Funduszu Kościelnego był niejednokrotnie przedmiotem dyskusji i wydaje się, że w określonych warunkach politycznych jego likwidacja jest możliwa. Problem stanowi jednak sposób przyszłego finansowania działaności kościołów. Autorzy mówią o alternatywnych rozwiązaniach odpisu podatkowego oraz darowizny na cele kultu religijnego. Zagadnienie podatku kościelnego stanowiło przedmiot rozmów i negocjacji przed rokiem 2015, kiedy porozumienia nie osiągnięto.
Trzeba tutaj zwrócić uwagę na fakt, że sceptyczne wobec rozwiązania były również, a może przede wszystkim, kościoły mniejszościowe, które nie byłyby w stanie prowadzić swojej działalności tylko z kwot uzyskanych z odpisu podatkowego. Poza tym, opierając się choćby na danych publikowanych przez Ministerstwo Finansów a dotyczących liczby podatników odpisujących tzw. jeden procent (w 2020 r. ok. 14,8 mln a więc około 50 proc. wszystkich uprawnionych), wydaje się, że konieczna jest istotna zmiana w mentalności społecznej, aby odpis podatkowy na kościoły mógł efektywnie je finansować.
Podobnie jeśli chodzi o darowizny na cele kultu religijnego – jedyny wyjątek stanowią kościoły ewangelickie, gdzie normą jest opłacanie składki kościelnej, nie mniej jednak i tak nie gwarantuje to zapewnienia odpowiedniego wpływu finansowego. Warto też zwrócić uwagę, że część osób może nie życzyć sobie ujawniania swojego wyznania w dokumentacji podatkowej. W tym kontekście należy więc rozważyć czy tzw. podatek kościelny nie naruszałby praw osób, które chciałby zapewnić finasowanie swojemu kościołowi ale skorzystać z prawa do milczenia o swoich przekonaniach religijnych względem państwa. Jest to oczywiście problem poboczny wobec koncepcji zmiany sposobu finasowania działalności kościołów, ale w indywidualnych przypadkach może okazać się dość ważki.
Niezrozumiałe jest wprowadzenie alternatywy albo odpis, albo darowizna na cele kultu religijnego. Decyzja, czy i w jakiej wysokości chce wspierać swoją wspólnotę wyznaniową powinna pozostać po stronie obywatela.
Niezależnie jednak od powyższego, nie wydaje się realne przeprowadzenie prostej likwidacji Funduszu Kościelnego i zastąpienie go odpisem, czy darowizną.
Konieczne byłoby przyjęcie również rozwiązań finansowych na okres przejściowy. Sama zaś likwidacja FK z prawnego punktu widzenia jest możliwa i w tym kontekście nie jest potrzeba, ani zmiana Konstytucji, ani renegocjacja Konkordatu.
Bez finansowania kapelanów
Autorzy analizy poruszają także problem funkcjonowania w kapelanów i sprawę cmentarzy wyznaniowych. W pierwszym przypadku ich diagnoza jest jak najbardziej słuszna. Tzn. w ocenie Stowarzyszenia SOISH finansowanie etatów kapelanów w służbach, w których państwo nie jest do tego zobowiązane na mocy układów międzynarodowych lub ustaw nie powinno mieć miejsca. Nieco odmiennie należy się zapatrywać na propozycję ingerencji władz samorządowych w stawki za pochówek na cmentarzach wyznaniowych, w przypadku braku cmentarza komunalnego. Taka praktyka naruszałaby zasadę autonomii. To jednostki samorządu terytorialnego powinny zapewnić w ramach zadań własnych miejsce na pochówek dla mieszkańców. Rozwiązanie tego problemu w proponowany sposób jest wątpliwe prawnie.
Ile godzin religii?
Religia w szkole stanowi przedmiot rozważań 3 rozdziału opracowania. Autorzy stoją na stanowisku, że to wspólnota szkolna powinna decydować w jakim wymiarze i w jakiej formie powinny być organizowane lekcje religii. Na gruncie obowiązujących przepisów jest to stanowisko nieuprawnione –
jak długo zajęcia z religii są realizowane w szkołach publicznych, tak długo ich status jest równy innym nauczanym przedmiotom.
Zatem formalnie niemożliwe wydaje się nauczanie w formie bloków, o którym wspominają autorzy, jako że inne przedmioty szkolne nie są w ten sposób realizowane.
Postulat przeniesienia decyzji o liczbie godzin lekcji religii z biskupa ordynariusza na wspólnotę szkolną świadczy o niezrozumieniu istoty organizacji zajęć z religii. Jeśli to kościoły i związki wyznaniowe decydują o treściach programowych, co jest zrozumiałe, ponieważ odnoszą się one do ich doktryny i tradycji wyznaniowej, to podobnie i one decydują jak i w jakim wymiarze zajęcia mają być realizowane.
Analizując postulat wprowadzenia obowiązkowych zajęć z etyki lub filozofii (z elementami religioznawstwa) należy zwrócić uwagę traktowanie jej jako swoistego surogatu religii i oraz na kwestię, czy etyka jest optymalnym przedmiotem alternatywnym wobec nauczania religii, bo sugeruje, że etyka jest przeznaczona dla osób niewierzących a religia dla wierzących. Wydaje się, że dobrowolny alternatywny dla religii przedmiot powinien obejmować wiedzę o światopoglądach, rozumianą „jako zobiektywizowane wprowadzenie w znajomość systemów światopoglądowych, zarówno religijnych, jak i niereligijnych, łącznie z ich komponentem religioznawczym, filozoficznym i etycznym”.
W jakim wieku można zrezygnować z chodzenia na religię?
Autorzy postulują, aby cezurę uprawniającą do samodzielnej decyzji uczęszczania na zajęcia z religii stanowił wiek, w jakim młodzież kończy szkołę podstawową argumentując, że to młodzież samodzielnie wybiera profil klasy w liceum i a także, że małoletni mogą ponosić odpowiedzialność na gruncie przepisów prawa powszechnie obowiązującego. Uzasadnienie jest co najmniej dyskusyjne, ponieważ trudno wyobrazić sobie sytuację, że podejmowaniu decyzji o wyborze profilu pośrednio lub bezpośrednio nie biorą udziału rodzice i co istotniejsze, analogia do wieku ponoszenia odpowiedzialności, należałoby dodać karnej, jest nietrafiona.
Można jednak odwołać się do cywilnoprawnych zasad, gdzie ograniczona zdolność do czynności prawnych uzyskiwana jest w wieku lat 13. Ustawodawca określił wyjątki w art. 20-22 Kodeksu cywilnego, które opisują jakie czynności prawne nie wymagają zgody przedstawiciela ustawowego i mogą być dokonywane samodzielnie przez osoby o ograniczonej zdolności do czynności prawnych. Jednak nie wyczerpują one katalogu czynności dopuszczalnych jako dokonywane samodzielnie.
Zgodnie z wskazanymi powyżej przepisami, zgody przedstawiciela ustawowego nie wymagają:
- umowy należące do umów powszechnie zawieranych w drobnych bieżących sprawach życia codziennego;
- rozporządzanie własnym zarobkiem osoby posiadającej ograniczoną zdolność do czynności prawnych, chyba że sąd opiekuńczy postanowił inaczej;
- czynności prawne dotyczące przedmiotów majątkowych oddanych osobie ograniczonej w zdolności do czynności prawnych do swobodnego użytku przez jej przedstawiciela ustawowego, chyba że zgoda przedstawiciela ustawowego do dokonania takich czynności zgodnie z ustawą nie wystarcza.
Wskazany katalog wydaje się jednak nie obejmować czynności analogicznych do samodzielnego decydowania o udziale w zajęciach religii. Taką swobodę daje dopiero pełna zdolność do czynności prawnych. Nadto, a może przede wszystkich, należy zwrócić uwagę na art. 48 Konstytucji RP, który gwarantuje rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Biorąc powyższe pod uwagę trudno znaleźć uzasadnienie dla proponowanej przez autorów cezury, a wprowadzanie jej jako odrębnej pozostaje w sprzeczności z rozwiązaniami przyjętymi w polskim prawie powszechnym.
Bez religii na świadectwie
Potrzebnym i uzasadnionym rozwiązaniem wyłączenie oceny z religii ze świadectwa szkolnego oraz ze średniej ocen. Zdaniem niektórych przedstawicieli doktryny takie rozwiązanie stanowiło przejaw traktowania religii jako pełnoprawnego przedmiotu szkolnego a ponadto przemawiały za nim racje pedagogiczne. Zgodnie ze stanowiskiem wyrażonym przez W. Janigę oraz A. Mezglewskiego pomijanie oceny z tych przedmiotów miałoby charakter antymotywacyjny i antywychowawczy, bowiem nie uwzględnianie oceny z przedmiotów nadobowiązkowych zamazuje rzetelność informacji o podjętym wysiłku i osiągniętych wynikach pracy w szkole.
Biorąc pod uwagę fakt, że zajęcia z religii są zwykle mniej wymagające niż innych przedmiotów, a tym samym szanse uzyskania lepszej noty wyższe, warto pokusić się o ocenę motywacji uczniów w odniesieniu do zajęć z religii. A konkretnie, czy chodzi faktycznie o zdobywanie wiedzy, czy chęć uzyskania wysokiej oceny motywowana jest innymi względami.
Na podstawie danych przestawionych w prezentacji przygotowanej przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego pt. „Nauczanie religii w szkołach publicznych w świetle badań empirycznych” przedstawionej na konferencji prasowej „Nauczanie religii w szkole – 25 lat doświadczeń” w Warszawie w dniu 28 sierpnia 2015 r. wiadomo, że na zajęcia religii zapisanych jest: 83,9 proc. dzieci w przedszkolach, 91,5 proc. w szkołach podstawowych, gimnazjach – 90,8 proc., w liceach ogólnokształcących – 84,8 proc., w technikach i liceach zawodowych – 84,6 proc. i szkołach zawodowych – 89, 5 proc. Pomijając fakt, że dane te mają charakter deklaratoryjny, bo odnoszą się do osób zapisanych a nie faktycznie uczestniczących w zajęciach, to odsetek ten jest wysoki.
Zadziwiająco wysoka frekwencja na religii
Zastanawiająco wysoki, jeśli zestawimy je z innymi danymi, również zebranymi przez Instytut Statystyki Kościoła katolickiego, a wynikającymi z badania tzw. dominicantes i comunicantes. zebranych w Annuarium Statisticum Ecclesiae in Polonia AD 2015. Na podstawie wyników badania wskaźnik dominicantes w 2014 r. wyniósł 39,1 proc., zaś communicantes 16,3 proc. Niemal 40-procentowy udział w mszy św. nie oznacza jednak, że bierze w niej udział 40 proc. ochrzczonych w Kościele katolickim. Badania statystyczne prowadzone są bowiem na osobach zobowiązanych do praktyk religijnych, z której wyłączone są dzieci do 7 roku życia oraz osoby starsze, mające problemy z poruszaniem. ISKK a priori przyjmuje, że jest to 18 proc. wiernych. Zatem faktyczny wskaźnik osób uczęszczających na Msze św. będzie jeszcze niższy.
Jeśli przyjmiemy, że w niedzielnych Mszach św. bierze udział około 40 proc. osób powyżej 7 roku życia i zestawimy te dane z ponad 85 proc. deklaratoryjnym udziałem w lekcjach religii to trudno nie zauważyć różnicy. Szczególnie, jeśli do porównania tego dodamy zaledwie 16, 3 proc. wskaźnik osób przystępujących do Komunii św., który świadczy o zaangażowaniu religijnym. Patrząc na te dane, nawet jeśli uwzględnimy fakt, że lekcje religii są organizowane w szkole a więc w toku zajęć, a do kościoła trzeba się wybrać, trudno uzasadnić uczestnictwo w zajęciach z religii motywacjami związanymi ze zdobywaniem wiedzy, czy też innymi o charakterze religijnym.
W kontekście powyższego można zatem postawić tezę, że jednym z istotnych powodów, dla którego pewna – istotna? – grupa uczniów jest zapisywana, czy zapisuje się na religię jest chęć podwyższenia sobie średniej ocen.
I czy przypadkiem Kościół, który nie może być nieświadomy tej prawidłowości, nie wykorzystuje jej, aby zapewnić wyższą frekwencję na zajęciach z religii.
Wreszcie autorzy postulują wprowadzenie modelu współfinansowania lekcji religii przez kościoły i związki wyznaniowe, samorządy i państwo. W tym miejscu należy odwołać się do uwag poczynionych wcześniej: jak długo religia stanowi przedmiot nauczania w publicznym systemie edukacji, tak długo na gruncie prawa musi być traktowana równoważnie z innymi przedmiotami, co odnosi się również do zasad finansowania i statusu jej nauczycieli. Dopiero zmiana jej charakteru pozwoliłaby na zastosowanie innych niż obowiązujące rozwiązań finansowych. Wskazać należy, że ani Konstytucja, ani Konkordat, a nie wreszcie ustawy partykularne nie nakładają obowiązku nauczania religii w szkole publicznej; stwarzają jedynie taką możliwość.
Zostawić konkordat
Na koniec niniejszej analizy warto odnieść się do stanowiska autorów projektu względem Konkordatu z 1993 r. Po raz pierwszy w postulatach de lege ferenda nie pojawia się potrzeba wypowiedzenia Konkordatu. Wydaje się, że jest to podejście uzasadnione, ponieważ istotę problemów w relacjach Państwo – Kościół rzymskokatolicki nie stanowią postanowienia Konkordatu. Na marginesie dodać należy są co one co do zasady wspólne z innymi ustawami tzw. partykularnymi, dla kościołów i związków wyznaniowych, które funkcjonują w obiegu prawnym. Ich źródło stanowi praktyka ich stosowania i działalnie obu stron układu, a te w znacznym stopniu wynikają z okoliczności politycznych.
Podsumowanie
Analiza dokumentu przedstawionego przez Instytut Strategie 2050 stanowi kolejną na przestrzeni kilku lat próbę rewizji stosunków państwo – kościoły i inne związki wyznaniowe. Potwierdza to postulowaną przez Stowarzyszenie SOISH konieczność zmian w tym zakresie, przede wszystkim o charakterze prawnym.
Do pozytywnych aspektów analizowanego dokumentu należy zaliczyć:
- szeroki zakres proponowanych zmian – najszerszy z dotychczasowych projektów;
- dostrzeżenie, że często problemem są obowiązujące akty prawne, a praktyka organów państwowych cechuje się odbieganiem lub nadinterpretacją przepisów;
- właściwe aczkolwiek skrótowe omówienie poglądów doktryny i judykatury na tzw. przepisy wyznaniowe Konstytucji;
- propozycje jawności w obszarze przepływów finansowych i finansowania kościołów i innych związków wyznaniowych.
Do słabszych stron dokumentu należą:
- brak dogłębnej analizy prawnej niektórych postulowanych zmian – np. kwestia cmentarzy wyznaniowych, nauczanie religii w szkole publicznej;
- niektóre postulaty zdają się być odpowiedzią na bieżące i głośne doniesienia medialne: zarobki kapelanów w KAS, sprawa opłat na cmentarzu w Błaszkach – Archidiecezja Łódzka, sprawa spadającej liczby uczestników religii i poziom nauczania, głośne wystąpienia polityków z kościelnych ambon;
- brak w dokumencie, wbrew zapowiedziom autorów, punktu odniesienia do mniejszościowych kościołów i innych związków wyznaniowych;
- pomimo szerokiego zakresu propozycji brakuje zapowiedzi systemowych reform: sprawy nabywania osobowości prawnej przez nowe związki wyznaniowej, nowelizacji ustaw przedwojennych i zagadnienia ich konstytucyjności, zasady potwierdzania osobowości prawnej kościelnych osób prawnych, w tym od dawna dyskutowanego przez doktrynę rejestru kościelnych osób prawnych, zasad udzielania bonifikat, ect.
Autorzy: Agnieszka Filak L.LM, dr Tomasz Resler
Śródtytuły od redakcji
W takim razie trzeba zmienić ten przepis konstytucji dot. wychowania dzieci w jakiś sposób, bo narzucanie im aż do 18 r. ż. konieczności uczęszczania na religię, jeśli tylko rodzice tak każą jest przemocą moim zdaniem. Jak dziecko "zachwyca jeśli nie zachwyca". Przydałoby się jakieś dopisanie, że "RP gwarantuje wszystkim swoim obywatelom począwszy od ukończenia 13/15 roku życia wolność uczuć religijnym", czy jakoś tak. Strasznie przemocowo jest teraz w tej mierze.
Dobry pomysł. Trzeba teraz na potrzeby jego realizacji zmienić nazwę Koalicji 276 na Koalicję 307 i umieścić w Sejmie 307 zainteresowanych tym pomysłem posłów. Jest to trudne, ale gra jest warta świeczki.
Zgadzam się. Jeśli katecheza będzie elektryzująco ciekawa, to i uczniów nie zbraknie, niezależnie od tego, czy zajęcia będą w szkole, czy poza nią. Tylko tak powinno się weryfikować sens tych zajęć, z niewolnika i tak wiernego nie zrobią…
(…)W takim razie trzeba zmienić ten przepis konstytucji dot. wychowania dzieci w jakiś sposób, bo narzucanie im aż do 18 r. ż. konieczności uczęszczania na religię(…)
Tylko religijne… nie zapominajmy, że już na etapie wyboru szkoły pogimnazjalnej, jest dokonywany wybór kariery zawodowej/naukowej… dlaczego tylko rodzic-oficer ma decydować czy uczeń z zacięciem np. artystycznym trafi do liceum o profilu mundurowym?
Okazuje się, że hasło "Wiemy jak" było na wyrost. Nic nie jest takie proste jak się wydaje. Hołownia zaczął od kwestii rozdziału państwa od kościoła. Ja zawsze twierdzilam, że najważniejsza jest sprawa praworządności, bo źródłem całego zła w Polsce jest łamanie prawa. I mam rację. Hołownia i jego doradcy nie ogarniaja kwestii prawnych, to źle wróży.
"źródłem całego zła w Polsce jest łamanie prawa" – sądzę, że zło raczej nie skupia się w jednym miejscu. Inaczej rozwiązanie tej kwestii, byłoby po prostu banalne. Raczej jest to złożona sytuacja. Hołownia zaczął tak, a nie inaczej ze względu na zarzucanie mu bycia wręcz "agentem" Watykanu czy jakimś pionkiem biskupów. W jego przypadku musiało się tak zacząć. Ale spokojnie, inne tematy jeszcze zostaną poruszone – to był dopiero pierwszy blok propozycji zmian. Będą jeszcze następne (m.in. edukacja), dlatego sądzę, że nie ma co się zniechęcać.
Nie widzę tu nieogarniania kwestii prawnych – brak dogłębnej analizy prawnej czy konkretnych ustaw czy też rozwiązań systemowych jeszcze nie świadczy o niezrozumieniu prawa.
"Wiemy jak" oznacza między innymi "poprzez społeczne konsultacje", "konstruktywny dialog", "dogłębne analizy poszczególnych problemów". Program zaprezentowany przez Strategie2050 jest pewnym wyznaczeniem kierunku. Raczej bardzo trudno by było im się dogłębnie rozeznać we wszystkich wypunktowanych przez SOISH problemach, bo nie zajmują się tą tematyką tak długo jak ta organizacja i mają też bardzo dużo innych spraw na głowie. Ale sam fakt pojawiania się takich rzetelnych i konstruktywnych odpowiedzi świadczy o tym, że odpowiedni proces się rozpoczął. Jestem pewna że odpowiedź przygotowana przez SOISH zostanie dogłębnie przez Strategie2050 przeanalizowana, a pewnie zostanie nawiązany też bezpośredni kontakt, w celu wypracowania możliwie jak najlepszej drogi do pprzeprowadzenia tego rozdziału.
(…)Raczej bardzo trudno by było im się dogłębnie rozeznać we wszystkich wypunktowanych przez SOISH problemach, bo nie zajmują się tą tematyką tak długo jak ta organizacja i mają też bardzo dużo innych spraw na głowie.(…)
To chyba jest naturalne, że od badania problemu są think-tanki… a partie są z kolei od wymyślania co z tym fantem zrobić?
(…)I mam rację. Hołownia i jego doradcy nie ogarniaja kwestii prawnych, to źle wróży.(…)
A kto je ogarnia… ci mędrcy co w czasie kampanii wyborczej mają szuflady pełne projektów ustaw, a co niektórzy niebieskie teczki? A może miszczowie inwestycji co doprowadzili co 4 lat opóźnienia na CPK czy kilkunastu lat na EJ1?
Trudno mówić o rozdziale państwa i kościoła, gdzie państwo wręcz nie może istnieć bez kościoła jako źródła pewnych ideii spajających naród. To jest widoczne wszędzie na świecie że język i historia nie wystarczą, ludzi musi łączyć coś więcej, idea, mentalność, ten sam kodeks etyczny, weźmy choćby Wielkanoc, Boże Narodzenie etc. Największa idea potrzebna ludzkości, czyli pokonanie śmierci oraz podmiot tej idei Bóg narodzony wśród ludzi, współistniejący, pozbawiony tajemnicy, spajający nie tylko naród co nawet całą ludzkość. Wspaniałe.
Zatem nie można mówić o rozdziale państwa i kościoła, tylko o ustaleniu najlepszych reguł, gdzie państwo wspiera racjonalnie kościół(ulgi, zabytki, płaci za usługi, wspiera media religijne) a kościół wykonuje usługi niezbędne państwu(religia, kapelani) na najwyższym poziomie.
Wydaje sie że obecnie kościół ma sytuacje uprzywilejowaną wobec państwa, a prawda jest taka że w myśl faszyzmu to państwo powinno mieć pozycje najwyższą xD. I obecnie mamy idealny czas na uregulowanie tego. Tak, państwo płaci na kościół, ale ten kto płaci wymaga. Zatem uczestnictwo w religii jako przedmiocie państwowym jest wymagane i wręcz kończy sie egzaminem, nie zdajesz nie przechodzisz. Z drugiej strony, nikt nie może cie zmusić do chodzenia do kościoła i wyciągać z tego konsekwencji, wolność wyznania.
W myśl tej wspaniałej idei Hołownia jest debilem grającym na rozbicie państwa. Czytam że nie chce obowiązkowej religii, nie chce płacić za religie i kapelanom xD, czyli jakiś liberał. No ale to jest misio wymyślony przez innych, nie jest to Polak.
No i czy obok religii powinno być nauczanie filozofii?
Przecież filozofia obok matmy to najważniejsza dziedzina, obie dziedziny nadają kształt naszemu istnieniu, które bez tego jest chwilowym powiewem uczuć, marzeń, które nas mamią nierealnymi wizjami a w matmie jest tylko tak lub nie, podobnie filozofia stara sie powiedzieć jak jest a nie jak nam sie wydaje, lub jak nam wygodnie.
Proszę oddzielić religię od przestępczej i kołtunskie działalności kleru. Religią wielu osobom i niekiedy państwu jest potrzebna. Dlatego została stworzona. Zboczency, nieucy, złodzieje w sutannach nie są potrzebni. Także religi.
Bardzo ładnie i kompetentnie. Szkoda tylko, że prawnicy nie zauważyli, że obecna wszechobecność klerykalnej mafi jedna z głównych przyczyn cywilizacyjne zapaści w Polsce. Hołownia powinien się cieszyć. Otrzymał ogromne wsparcie. Brzmi: nie tykać k… wa kościoła katolickiego. Prawo nie pozwala!
Hołownia tym "programem" wchodzi w buty PO sprzed 10 lat – tzw. przyjaznego rozdziału kościoła od państwa. Jak się okazało był to błąd, bo hierarchia kościelna bezwzględnie wykorzystała okazję do nieuprawnionego wpływu na państwo i czerpanie pełnymi garściami z jego zasobów. Liczenie na samoograniczanie hierarchów to wielka naiwność. Tylko twarda separacja kościoła od państwa ma sens w polskich warunkach.
Paradoksalnie zrobi to lepiej i państwu i kościołowi, ale nie zrobi tego ani premier, ani prezydent Hołownia.
Prawnicy wyznaniowi.Ciekawa nowomowa,ale idea i ludzie ci sami.Zydobolszewiccy nienawistnicy.
Związki wyznaniowe powinny być utrzymywane przez swoich wiernych : odpis podatku lub składka.
Lekcje religii powinny odbywać się w parafiach. Jest ich tak dużo i tak blisko mieszkańców, że nie powinno być z tym jakichkolwiek problemów. Tak było, gdy ja byłem uczniem i uważam to za dobre rozwiązanie.
Całkowita likwidacja etatów kapelanów. Jeżeli ktoś chce mieć kontakt z duchownym , to jego prywatna sprawa.
Likwidacja Funduszu Kościelnego i sprawdzenie zasadności zwrotów dóbr ziemskich i budynków.
Nie słyszałem, aby jakikolwiek hierarcha Kościoła Kat. odniósł się do słów Wyszyńskiego, że KK nie będzie występował o zwrot majątków zabranych po 1945 roku.
W latach 90-tych krakowski oddział KK zasłynął z wyjątkowo brutalnego i bezwzględnego "odzyskiwania " dóbr doczesnych. Po śmierci Macharskiego okazało się, że był wyjątkowo skromnym i czułym arcybiskupem. To kto w takim razie kierował " odzyskiem " ?
Im mniej wiernych chodzi do kościołów, tym większy jest wpływ KK na władze państwowe i samorządowe. I tym większy jest strumień pieniędzy płynący pod różnymi postaciami do przepastnych kieszeni księży. I być może to jest dla nich najważniejsze.
Jestem zadziwiony tezami, które tu przepycha # Szatan z piekła.
Zacytuję te mądrości z poziomem katechety w Szkole Podstawowej:
"Trudno mówić o rozdziale państwa i kościoła, gdzie państwo wręcz nie może istnieć bez kościoła jako źródła pewnych ideii spajających naród".
Narodził się nam nowy Nietzsche. Rad tych z pewnością posłuchał Putin i religią spaja naród, który do tej pory był "niespojony". A Wielkanoc i Boże Narodzenie to :
" Największa idea potrzebna ludzkości, czyli pokonanie śmierci oraz podmiot tej idei Bóg narodzony wśród ludzi, współistniejący, pozbawiony tajemnicy, spajający nie tylko naród co nawet całą ludzkość. Wspaniałe."
Czy księżulo, który się tu usadowił nie powinien tych głupot opowiadać w kościółku parafianom?
Co probulinek powie na fakt, że Anglicy policzyli, że bozia urodzona została w 1 dzień i umarła też w jeden. I świętują 1 dzień. Politycy kościółka dodali nam 3 króli. Każdy się cieszy jak ma wolne i jeszcze za te wolne dni zapłacone. Po co księżulek pcha w to Jezuska?
Dalej księżulek przyznaje, że Państwo "racjonalnie wspiera" kosciół i taka bezczelność ! :
" a prawda jest taka że w myśl faszyzmu to państwo powinno mieć pozycje najwyższą . .. I obecnie mamy idealny czas na uregulowanie tego. Tak, państwo płaci na kościół, ale ten kto płaci wymaga. Zatem uczestnictwo w religii jako przedmiocie państwowym jest wymagane i wręcz kończy sie egzaminem, nie zdajesz nie przechodzisz."
Co za tupet. Państwo ma oceniać i dyscyplinować słuchaczy "nauki" facetów w sukienkach, bo płaci . Co za amoralność, rozwydrzenie, bezczelność. Reszty tego nie da się rozsądnie nawet skomentować.
c.d.
Szkoła to nie miejsce na krzewienie wiary , pozyskiwanie owieczek, polowań na dzieci.Zgraja tzw. kapelanów na etatach, tysiące ksieży na etatach to przestępstwo.
Żaden powrót w.g. Hołowni do "kompromisu" z 1993 r.
Hołownia głupio kluczy, ukrywa myśli. Zapomniał jak napisał:-"aborcja to morderstwo" ? Kaznodzieja ukryty, niedoszły dwukrotnie zakonnik żyjący z publikacji w pisemkach kaka, ksiażkach na ich użytek. Szkoda słów w opisie tego katolskiego krętacza na usługach sukienek.
A tu obecny ksieżulo wymyślił sobie szatana,przebrał się za szatana i udaje Jezuska. Niech będzie niewolnik pochylony.
Nie jesteś narodowcem, tylko zerem. Mówiąc wprost nie jesteś polakiem.
Przypomnijmy sobie najważniejszą europejską cywilizacje, Grecje starożytną. Nauka jak matma, fizyka, astronomia była centrum zaineresowania greków. Filozofia, wiadomo. Religia, kto nie czytał mitologii Parandowkiego przyznawać sie!
Szkoła debilu to miejsce zdobywania wiedzy wszelkiej. A religia jest w absolutnym centrum, nie ma człowieka bez religii! Taką teze stawiam.
Jest wielu mądrych polskich duchownych kk, którzy mówią wprost "związek kościoła z władzą to zło". Duchowni zapomnieli czym jest miłość bliźniego i kto jest bliźnim. Brak reakcji na systemowe niszczenie praworządności dowodzi interesowności a nie wierności Bogu. Hołownia jest małym cwaniaczkiem wspieranym przez większych i przez to budzi odrazę.
Rozdział Państwa z Kościołem? Haha. Czy to mozliwe z kraju, w którym mamy mniej szpitali niż kosciolow? W kraju, w którym mamy więcej ksiezy niż położnych? W kraju w którym nawet nie ma więcej przedszkoli niż kosciolow… Złamana ręka? Łatwiej znaleźć księdza niż chirurga 😤
Zacznijmy od poznania liczby wyborców skutecznie zaagitowanych na mszach wyborczych. Może okaże się, że koalicja z partią-Kościół daje wygraną? Co wtedy powiemy o naszym ustroju, dalej nazwiemy go demokracją? Na takie badanie wraz z Hołownią jednak nie ma co liczyć.
"Jeśli to kościoły i związki wyznaniowe decydują o treściach programowych, co jest zrozumiałe, ponieważ odnoszą się one do ich doktryny i tradycji wyznaniowej, to podobnie i one decydują jak i w jakim wymiarze zajęcia mają być realizowane." Jak to decydują? To znaczy jeśli zdecydują, że nie dwie a pięć godzin wymaga realizacja programu to tyle godzin będzie? Bzdura i manipulacja