0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja Wyborcza.plMaciek Jazwiecki / A...

Posłowie i działacze SP wydali w ciągu ostatniego miesiąca ponad 50 tysięcy złotych na reklamy na Facebooku. Zachęcali do obserwowania swoich fanpage`y wszystkich tych, którzy (sądząc z treści reklam): nienawidzą Donalda Tuska, Rafała Trzaskowskiego, Tomasza Grodzkiego oraz Unii Europejskiej.

Najwięcej na promocję przeznaczył Dariusz Matecki, szczeciński radny, były współpracownik Ministerstwa Sprawiedliwości (odpowiadał tam za media społecznościowe), obecnie zatrudniony w Lasach Państwowych – na swoich dwóch fanpage`ach w ciągu ostatnich 30 dni wykupił reklamy za (dane na 28 czerwca) 11,7 tysięcy zł.

Na drugim miejscu pod względem wysokości wydatków promocyjnych znalazł się Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu – ok. 8,8 tys. zł. Około siedmiu tysięcy zł na reklamowanie się na Facebooku przeznaczyli: Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i przewodniczący SP, oraz Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Będziemy rozbrajać mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I pisać o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

„Kliknij OBSERWUJ”

Większość reklam to te same kreacje graficzne, widać, że są częścią wspólnej kampanii reklamowej całego środowiska Solidarnej Polski.

Te same grafiki zostały zresztą wykorzystane na partyjnym fanpage`u SP. W pierwszej połowie czerwca wykupiono na nim promocję materiału z hasłem „Marszałku Grodzki, zrzeknij się immunitetu” – chociaż ostatnie głosowanie nad immunitetem Grodzkiego odbyło się w maju.

Potem, kiedy Parlament Europejski zagłosował za wstrzymaniem sprzedaży samochodów z napędem spalinowym od 2035 roku w całej Unii – Solidarna Polska ogłosiła, że nie zgadza się na ten zakaz.

„Ten szalony pomysł uderzyłby w podstawowe interesy ekonomiczne milionów polskich rodzin. Prowadziłby do tego, że Polacy musieliby kupować drogie samochody elektryczne, dotując tym samym zagraniczne koncerny samochodowe” - napisano w poście, który z fanpage`a SP promowano za 200 zł.

Można by się zastanawiać, czy przypadkiem Polacy od lat nie dotują zagranicznych koncernów samochodowych kupując zagraniczne samochody (Polska nie produkuje osobówek), ale to przynajmniej był zarzut odnoszący się do konkretnej decyzji.

Przeczytaj także:

Większość reklam nie zawierała jednak żadnych konkretów, za to zniechęcała personalnie do polityków opozycji, między innymi do Donalda Tuska.

„Nigdy więcej Tuska u władzy. Zgadzasz się? Kliknij OBSERWUJ” oraz „Czy zgadzasz się na postawienie Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu, za wyprzedaż majątku polskiego? Kliknij OBSERWUJ” - takie płatne posty można było zobaczyć na kontach posłów Solidarnej Polski. M.in. Jacka Ozdoby, Patryka Jakiego, Jana Kanthaka oraz Michała Wosia.

Jacek Ozdoba zniechęcał także do Trzaskowskiego. Powołując się na wypowiedź prezydenta Warszawy o warunkach, stawianych przez Komisję Europejską Polsce w sprawie przekazania środków z Krajowego Planu Odbudowy (Trzaskowski miał poprzeć stanowisko KE), komunikował użytkownikom Facebooka: „Jeśli uważasz, że takie zachowanie R. Trzaskowskiego szkodzi Polsce, kliknij OBSERWUJ”.

Tusk plus Putin, czyli Solidarna Polska straszy

Najbardziej zwracały jednak uwagę grafiki, na których Donalda Tuska zestawiono z Władimirem Putinem. To chwyt marketingowy, polegający na wykorzystaniu niechęci Polaków do władz Rosji, ale też sugestia, że lider Platformy Obywatelskiej współpracuje z prezydentem Rosji, a przynajmniej utrzymuje z nim kontakty – co jest nieprawdą.

Także w tych reklamach sugerowano, że „Donald Tusk powinien stanąć przed Trybunałem Stanu”.

Płatne posty Solidarnej Polski z cyklu Tusk-Putin do 28 czerwca zostały wyświetlone na Facebooku prawie 300 tysięcy razy, a ponieważ były wciąż aktywne, liczba wyświetleń codziennie rosła.

Tylko Jacek Ozdoba wydał na kojarzenie Tuska z Putinem 900 zł. Poseł Janusz Kowalski, który słynie z atakowania Donalda Tuska przy każdej okazji – 2400 zł. On też opublikował najbardziej zróżnicowane grafiki.

Na jednej pokazano Tuska i Waldemara Pawlaka z informacją, dotyczącą negocjacji poprzedniego rządu w sprawie dostaw gazu: „Umorzyli 1 miliard złotych Gazpromowi! Czy Tusk i Pawlak powinni stanąć przed Trybunałem Stanu za umorzenie 1 miliarda złotych rosyjskiemu Gazpromowi? Jeśli tak uważasz, zapraszam do obserwowania mojej strony.”

Oczywiście, pominięto cały ówczesny kontekst negocjacyjny. Kolejna grafika miała napis „Tusk i Putin”, nazwisko prezydenta Rosji napisano cyrylicą, a pod spodem dodano hasło: „Donald Tusk wspierał budowę Nord Stream II i chciał uzależnienia Polski od rosyjskiego gazu! Jeśli nie chcesz powrotu do takiej polityki, kliknij OBSERWUJ”.

To typowa dla polskiej prawicy propaganda, której znaczna część jest manipulacją. Zestawianie Tuska z Putinem trwa przynajmniej od katastrofy samolotu pod Smoleńskiem.

Stosowanie jej dzisiaj jest jeszcze bardziej nastawione na wywoływanie silnych negatywnych emocji, ponieważ niechęć Polaków do Rosji osiągnęła obecnie skrajnie wysoki poziom. Ale jest też nieprawdziwe.

Przewodniczący PO wielokrotnie opowiadał się po stronie Ukrainy, a przeciwko władzom Rosji, jeśli chodzi o trwającą wojnę. W ostatnim wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” powiedział jednoznacznie: „Trafnie opisał to Zełenski, mówiąc, że Rosja jest największą organizacją terrorystyczną na świecie.”

Zła Unia Europejska

Zestawienie Tuska z Putinem jest kontrowersyjne tym bardziej, że używa go w reklamach Solidarna Polska, a to właśnie jej poglądy w dużym stopniu przypominają te, które głosi Władimir Putin.

Powtarzane próby wypowiedzenia konwencji stambulskiej, wielokrotne przedstawianie w negatywnym świetle Unii Europejskiej; przekonanie, że środowiska LGBT „pod pozorem walki o tolerancję de facto próbują zaszczepić swoją radykalnie lewicową wizję rzeczywistości, opierając ją na podważeniu dotychczasowego porządku prawnego, tradycji oraz zakorzenionej w chrześcijaństwie polskiej kultury”. To cytat z fanpage`a wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego z listopada 2020 roku.

Wszystkie te poglądy głoszą także najważniejsi politycy reżimu Putina. Niestety, wojna Rosji z Ukrainą nie zmniejszyła podobieństw między Solidarną Polską a Kremlem. Widać to nawet w najnowszej kampanii na Facebooku.

Poza atakowaniem Tuska, Trzaskowskiego i Grodzkiego SP w ostatnim miesiącu wykupowała bowiem także promocję postów przedstawiających w negatywnym świetle Unię Europejską, i to nie tylko w związku z decyzją o samochodach spalinowych.

M.in. innymi na fanpage`u ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry opłacono reklamy podkreślające, że „nie ma zgody Solidarnej Polski na państwo federalne zamiast UE!” Skąd w ogóle pomysł, że Unia zamierza przekształcić się w jedno państwo?

To znana narracja prawicowych przeciwników UE, szerzona od lat, wykorzystywana także przez propagandę rosyjską.

Ale tym razem pretekstem do jej przypomnienia stała się rezolucja Parlamentu Europejskiego, wzywającą do przyznania PE inicjatywy ustawodawczej, zwiększenia uprawnień UE w sprawach zdrowia, energii i obrony.

Według reklamy widocznej na koncie Ziobry, to fatalny pomysł. Takie zmiany miałyby być bowiem groźne dla Polski. Cytując z Facebooka: inicjatywa ustawodawcza PE „wzmocniłaby mechanizmy pozwalające Brukseli na szantaż wobec państw - członków UE”.

"Nie" dla wspólnej polityki zagranicznej i sił zbrojnych UE

Natomiast „postulowana wspólna polityka zagraniczna czy europejskie siły zbrojne - konkurencja dla NATO, co szczególnie widać w czasie trwającej agresji Rosji na Ukrainę, także nie byłyby korzystne dla naszego kraju.”

Do reklam dodano zdjęcia Donalda Tuska – na jednym jest z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, na drugim – z byłą już kanclerz Niemiec Angelą Merkel, która dziś nie ma wpływu na politykę Niemiec ani tym bardziej Unii.

A więc minister polskiego rządu teraz, w czasie wojny, kiedy wciąż istnieje zagrożenie zaatakowania Polski przez Rosję, widzi w tworzeniu przez Unię Europejską wspólnych sił zbrojnych zagrożenie, a nie wzmocnienie naszego bezpieczeństwa.

Mimo że unijne siły zbrojne miałyby ściśle współpracować z NATO, zaś ich głównym zadaniem byłoby podejmowanie szybkich interwencji w sytuacji kryzysu militarnego w Europie, bez oczekiwania na żołnierzy z USA.

W obecnej sytuacji znane jest tylko jedno państwo, które rzeczywiście skorzystałoby na decyzji o nietworzeniu sił zbrojnych przez UE – to niewątpliwie jest Rosja.

Suwerenność według… Putina?

Podobne skojarzenie budzi także inna reklama, znowu udostępniona na fanpage`u Zbigniewa Ziobry: opłacono tam trzy posty (za 2 tysiące zł), aktywne w dniach od 22 do 28 czerwca, z biało-czerwoną flagą i hasłem: „Chcesz suwerennej Polski? Kliknij OBSERWUJ”.

Przekazy o tym, że Polska traci suwerenność z powodu przynależności do Unii Europejskiej, są – znów - znane od lat, tym razem zastanawia jednak zbieżność dat.

Reklamy uruchomiono bowiem dokładnie wtedy, gdy Władimir Putin tłumaczył agresję na Ukrainę właśnie suwerennością państwa. Jak podawała opisująca propagandę rosyjską w OKO.press Agnieszka Jędrzejczyk, Putin na forum ekonomicznym w Petersburgu stwierdził, że: „Zawsze, podejmując jakiekolwiek decyzje, trzeba odizolować to, co najważniejsze. Co jest dla nas najważniejsze? Być niezależnym, niezależnym, suwerennym.”

Zaś kilka dni później ujął to jeszcze bardziej bezpośrednio: „Rosyjskie wojsko broni prawa Rosji do suwerennego rozwoju. Wnuki i prawnuki bohaterów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej bezinteresownie walczą o Ojczyznę, walczą z międzynarodowymi terrorystami w Syrii, bronią Donbasu przed neonazistami.”

Zaledwie dwa dnia po wygłoszeniu tych słów, łączących „suwerenność Rosji” z agresją na Ukrainę, na fanpage`u Zbigniewa Ziobro pojawiła się reklama o suwerennej Polsce. Być może to przypadkowa zbieżność, w czasach wojny warto jednak sprawdzać propagandę agresora, aby uniknąć z nią skojarzeń.

Po co bronić dziś polskiego węgla?

Zupełnie niedorzeczna wydaje się natomiast inna reklama, aktywna w okresie 10-14 czerwca także na fanpage`u Ziobry:

„Bronimy polskiego węgla! Rezygnacja z polskiego węgla obniża konkurencyjność naszej gospodarki i pogarsza poziom życia Polaków. Jeśli jesteś przeciwnikiem rezygnacji z węgla, kliknij OBSERWUJ”.

Jej niedorzeczność wynika z tego, że dziś nikt dziś nie mówi o rezygnacji z polskiego węgla, za to wszyscy mówią o jego braku. Po nałożeniu embarga na węgiel z Rosji to paliwo, sprzedawane w sklepie internetowym Polskiej Grupy Górniczej, jest wykupowane natychmiast po jego wystawieniu.

Jak informował niedawno rzecznik PGG, Tomasz Głogowski: „Skala zainteresowania sklepem jest ogromna, platformę odwiedza ponad sto tysięcy chętnych na sekundę.”

Zaś w składach opału ceny węgla wzrosły kilkukrotnie. To dlatego rząd pracuje obecnie nad wprowadzeniem dopłat, aby składy sprzedawały węgiel po regulowanej cenie 996 zł za tonę, co ma zagwarantować, że Polacy będą mieli czym ogrzać domy zimą. Władze kupiły też węgiel z Kolumbii.

Reklama na fanpage`u Zbigniewa Ziobro wydaje się więc zupełnie oderwana od rzeczywistości: po co bronić czegoś, co jest dziś jednym z najbardziej poszukiwanych produktów w Polsce?

Chyba że odczytamy ten post szerzej: że nie chodzi w nim o obronę polskiego węgla, lecz w ogóle węgla jako głównego surowca energetycznego w Polsce; że istotą tej reklamy jest, by od węgla nie odchodzić, a więc nie przestawiać gospodarki na bardziej ekologiczne metody pozyskiwania energii.

Jeśli tak, to wtedy znów okaże się, że na takim postawieniu sprawy zyskuje Rosja, bo przed wojną od niej Polska importowała 8 milionów ton tego surowca rocznie. I to ona może być dziś najbardziej zainteresowana tym, by nie stracić polskiego rynku zbytu.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze